W filmie nie zauważyłem nic porywającego, nie jestem fanem żadnych holywoodzkich
fajerwerków w 100% ale ten film jest dla mnie bezsensu.Co ma wspólnego ze sobą
kierowca wyścigowy , kaskader (w recenzji napisane ryk silników , adrenalina , nigdzie tego
nie było!!ucieczka mustangiem?nic brawurowego , nie oczekiwałem wybuchu ale to było
zwykła jazda , tak samo uciekanie policji , co zwiał to 10 sek potem zostawał namierzony ale
dobra) , romans z Irenką okej niech w tym wszystkim będzie ale teraz dochodzi mafia i co?
nic ciekawego ino brutalne zarzynania gostków które co miały w tym filmie dać (już
obstawiałem czy Perlmana zarżnie piłą czy np. siekierą)?miły , cichy , pod koniec filmu
myślałem że komp złapał zwiechę gdy twardo nie mrugał Gossling i dawanie mu
kontrastu?
Zgadzam się w 100%. Dalej nie rozumiem żadnych zachwytów nad tym filmem. Totalnie zbędny.
Najlepszy film w historii kina? Oczywiście to może być Twoja subiektywna ocena, ale masowy odbiorca ani żaden krytyk chyba Ci nie przytaknie. Ja widziałam tam tylko dość nudnawą historię kreowanego na 'free bird' mężczyzny, który nie ma zbyt wiele do zaoferowania. To wszystko nie miało sensu. Przesłania. Ta historia mnie nie zastanawia, nie czaruje (ba! w tym filmie nawet Gosling nie czaruje, ma twarz i głos bez wyrazu jakby go zamrozili) i generalnie pozostawia mnie zimną.
Miało sens i przesłanie, bo mówiło o prawdziwej miłości i przywiązaniu. Nie obchodzi mnie zdanie masowej widowni, bo ja nie jestem za komerchą, a krytycy przeważnie się nie znają.
"Oczywiście to może być Twoja subiektywna ocena, ale masowy odbiorca ani żaden krytyk chyba Ci nie przytaknie."
Zalecałbym z zapoznaniem się z recenzjami(krytyków) zanim będziesz pisał takie bajki. Chociażby na festiwalu w Cannes otrzymał świetne recenzje(o tych zza oceanu i na wyspach już nie wspomnę).
Ty nie widziałeś żadnego sensu, a mnie zaczarował, zahipnotyzował klimat, muzyka, gra aktorska i dialogi, a raczej ich brak(wreszcie nie było wszystko jak na tacy).
O ile najlepszym filmem w historii kina bym go nie nazwał, to jednak jest to(przynajmniej) jeden z najlepszych filmów, które powstały w roku 2011.
Pozdrawiam
Nie mówiłam, że jest złym filmem, ale nie jest NAJLEPSZYM FILMEM w historii kina. Absolutnie nie widziałam tam PRZYWIĄZANIA, raczej jego totalny brak. A mężczyzna, który kochał kobietę, więc ja opuścił. Bardzo odkrywcze. Gra aktorska Goslinga w tym filmie była ŻADNA. Można by postawić manekina. Za to Carrey świetnie.
A jeszcze Owner2 prawdziwą miłością nazywasz to, co tam widziałeś? To była życiowa pomyłka. Dwójka ludzi, która najpierw się nie zna, potem nie może być razem, potem nie chce. Aha jak to jest prawdziwa miłość wg Ciebie to ja już wole hollywódzkie happy-endy.
Żadnej dziewczynie nie poleciłbym tego filmu. Nikt Dogville Von Triera nie zarzucał teatralność. To samo jest z głównym bohaterem, Gosling to świetny aktor a granie wszystkich scen z jedną miną to nie jest łatwa rzecz. Dla mnie Drive to najlepszy film 2011 i tylko on plus Rostanie, Róża, Warrior i Musimy Porozmawiać o Kevinie powodują, że tamten rok nie był do końca stracony.
To trochę szowinistyczne stwierdzenie, że żadnej dziewczynie byś nie polecał, są różne dziewczyny i różne gusta. Ja się teraz po 'kobiecemu' przyznam, że obejrzałam z powodu Goslinga. Myślałam, że będzie film AKCJI okraszony emocjami, miłością, dramatem... Nie było nic z tych rzeczy ;)
"Żadnej dziewczynie nie poleciłbym tego filmu"
A dlaczego????
Ja jestem dziewczyna...eee...no trochę starsza i zakochałąm sie w tym filmie.
Więc jesteś odpowiednią kandydatką na moją żonę.
@Rabiosa
Nie wiem czy Szowinizmem można nazwać niepolecanie kobietom filmu który z założenia jest jednym, wielkim pokazem kobiecości. To film dla kobiet którym w głowie nie tylko sprzątanie i gotowanie obiadów. To największy pokaz feminizmu w kinie od czasów Obcego 2 i Volvera Alodovara.
"Więc jesteś odpowiednią kandydatką na moją żonę."
Teraz nie mam czasu za Ciebie wychodzić za mąż, ale sie dowiaduj :D
A poważnie, chyba deczko sie zagalopowałeś z tym feminizmem. W filmie nie mamy silnej postaci żeńskiej, wręcz przeciwnie delikatną kobietkę, która poddaje się urokowi tajemniczego faceta.
Jeśli nie widziałaś tam prawdziwej miłości to nie mamy o czym rozmawiać. Jeśli uważasz, że problemy między dwojgiem prawdziwie zakochanych ludzi nigdy nie występują, to nie mamy o czym rozmawiać.
Owner2 widzialam już twoje 'rozwalanie trolli' na blogu, widzę, że uważasz się za jakiegoś filmwebowego rycerza broniącego cnot filmów, która Ci się podobają. Ja chciałam tylko przyłączyć się do opinii kolegi (pierwszej w wątku) i nie będziesz mi mówił co JA uważam PRYWATNIE i co ja WIEM o miłości. To już nie jest rozmowa o filmie tym ani innym, ale o moim życiu prywatnym, więc przystopuj, bo chyba nie o to tu chodzi. Gdyby ludzie w tym filmie kochali się PRAWDZIWIE, miłością jaką JA ZNAM I JAK JA JĄ ROZUMIEM to wiesz co się wtedy robi Owner2? WTEDY SIĘ WALCZY, A nie odjeżdża samochodem w nieznane. I pewnie teraz mi napiszesz, że jestem młoda, głupia, nie mam gusty, mózgu, nic nie rozumiem i dopasujesz do tego inne tym podobne epitety (przecież wiesz najlepiej) ale wolałabym w takim razie, żebyś poświęcił swoją cenny czas i energie na uświadomienie mi w takim razie, O CO CHODZIŁO W TYM FILMIE.
W takim razie albo widziałaś inny film, albo obejrzałaś do połowy, Driver walczył do końca, aż zabił wszystkich, ale nie mógł zostać z Irene po tym co zrobił na jej oczach (miażdżenie czaszki - ujawnienie swojej mrocznej strony, której nigdy nie ujawnia się tej drugiej, nawet najbliższej osobie). Musiał odjechać, bo taki był los rycerza któremu miłość nie była przeznaczona, który musiał cierpieć za innych. Oczywiście jest druga, jeszcze prostsza droga interpretacji - Driver umarł.
Nie, że nie walczył z ludźmi tylko nie walczył dalej o nią! o to, co mieli, może by się jednak odbudowało po tym, dla synka, dla rodziny, cokolwiek...! No mowię los 'rycerza', 'freebirda', 'samotnika' (to w ogóle nie jest nic nowego, przełożone na nowe realia). I nie wiem czy ja się przewidziałam, czy po prostu sobie domówiłam, ale mi się wydawało, że on na końcu oddychał, otworzył oko czy coś. Teraz nie pamiętam, widziałam to 3 miesiące temu...
No jeżeli zdajesz sobie sprawę, że był to los rycerza, samotnika itd. to w czym problem? To przecież jeden z najlepszych i najciekawszych motywów literackich w historii sztuki, w tym filmie ukazany pod najlepszą postacią, z jaką się zetknąłem w życiu. A jeśli chodzi o śmierć, to zakończenie można rożnie interpretować, nie tylko dosłownie, ostatnia scena z jazdą w nocy może być wytworem jego umierającego umysłu, gdzie Driver jest w swoim raju.
Może tak być. Zdaje sobie sprawę. Dlatego Owner2 od początku mówiłam, że to nie jest tak, że ja uważam, że film jest ZŁY głupi i tak dalej, bo takie to wymieniać można długo i dlatego go w ogóle obejrzałam (bo jako, że cenię swój czas czytam przez obejrzeniem oceny, oglądam zwiastun, a jak jest masakra to nie czekam do końca). Film dla mnie jest OK, rozumiem, że zbulwersowało Cię użyte przeze mnie słowo 'zbędny' a mnie zdziwiło Twoje 'najlepszy w historii kina' i stąd ta dyskusja. Każdy też inaczej ocenia filmy, ja na pewno wielu filmom dałam ocenę wyższą niż Drive, bo mnie bawiły, poruszały, rozśmieszały, zmieniały mój pogląd na coś. Drive w moim przypadku nic nie uczynił, co nie czyni go przecież gniotem tak? Spokojnie :)
Dla mnie Drive to ewidentnie pastisz.
Wszyscy po filmie samochodowym spodziewają się bajkowej jazdy w postaci szybkich i wściekłych, transportera etc. Miło zobaczyć coś innego w dzisiejszych czasach a nie ciągle te bzdety.
Też miałam trochę takie wrażenie! Jak gdyby ooo wszyscy robią filmy, gdzie jak ktoś jeździ autem to musi być szybko, wściekle i seks to my zróbmy film, gdzie nie dzieje się nic... Dla mnie to nie podziałało.
No cóż może musisz obejrzeć więcej porządnych filmów, albo dorosnąć i wtedy Twój gust się zmieni :) ( to nie obraza) :)
Tak, żeby się zapoznać jestem 22letnią studentką (żeby nie było że dzieckiem z gimnazjum), oglądam wiele moim zdaniem ambitnych, wartościowych filmów, może akurat ten do mnie nie przemawia? Aczkolwiek czasu ciągle mało i jak już się usiądzie to się chce oglądać coś, co będzie dość 'niewymagającą rozrywką', więc, że pod względem filmowym muszę dojrzeć to się na pewno zgodzę. Jak chcesz to możesz mi coś polecić na privie z ostatnich lat, klasyków?
Takich tekstów w stylu dorośnij było w tym temacie tyle że Ci co piszą dla mnie nie różnią się od trolli ;)
Owner : "Jak można nazwać zbędnym najlepszy film w historii kina?" - tutaj się zdecydowanie i twardo nie zgadzam
Zgadzam się że Gossling musiał odejść od niej m.in z powodu tej rozpieprzonej czaszki
"Wszyscy po filmie samochodowym spodziewają się bajkowej jazdy w postaci szybkich i wściekłych, transportera etc. Miło zobaczyć coś innego w dzisiejszych czasach a nie ciągle te bzdet" - po recenzjach tego się spodziewałem ale zdecydowanie nie oczekiwałem gdyż zupełnie mnie to nie kręci
to nie miał być film do bawienia czy śmiechu więc do czego?Dla mnie połączenie tych wszystkich osobowości i motywów zupełnie się nie kleji
wiesz co to pastisz ? No to Drive właśnie takim filmem jest.
Żeby to wiedzieć trzeba sięgnąć trochę do starszych filmów, ( do jakich poczytaj recenzje w każdej użytkownicy zwracają na to uwagę).
a teraz offtop.
Co Cie boli w tekście ze trzeba dorosnąć to tak jak do filozoficznych twierdzeń. Nie wszystkie zrozumiesz od razu :) Przecież to nic złego nie rozumieć nie wiedzieć itd.