Ten film to arcydzieło, ale na pewno nie klasyczne i uważam, że argumenty w stylu "jak ci się nie podoba to znaczy, że jesteś ograniczony" są banalne i niepotrzebne - po prostu nie każdy jest w stanie docenić ten typ kina. Typ oldskulowy, stawiający na utożsamienie się z głównym, paradoksalnie bardzo cichym i zamkniętym bohaterem, mówiącym niewiele (tu właśnie objawia się ten paradoks - bohater jest nieokreślony, co wzmacnia nasze zżycie z nim), bardzo ślamazarny (co stanowi barierę nie do przejścia dla niektórych oglądających), ale myślę, że w odpowiedniej atmosferze każdy zamarzy w końcu o tym, by w akompaniamencie genialnego soundtracku wyruszyć w miasto i dać się oświetlać przez neony.