MOŻLIWE SPOILERY
Porównywanie reżysera do QT
Film wiele stracił przez to, że został porównany do filmów Quentina takich jak "Pulp Fiction" oraz "Reservoir Dogs". W sumie wcześniejsze filmy Refna były porównywane do Tarantino i to się odbiło na tym filmie. Ale reżyser sam w to wdepnął.
Dlaczego? Dla mnie film nie straciłby na odbiorze, gdyby usunąć rozmowy, w których główny bohater nie uczestniczy. Cała akcja filmu powinna skupić się tylko i wyłącznie na Driverze, tak jak to uczyniono z Danielem Plainview we wspaniałym filmie arcydzieła współczesnego "Aż poleje się krew". To byłoby ciekawszym rozwiązaniem, aniżeli słuchanie rozmów gangsterów, którzy klą i chcą być w tym tak oryginalni jak Jules czy Vincent z wyżej wspomnianego filmu.
To byłoby ciekawe rozwiązanie. Zostawiłbym jednak jedną, mianowicie ostatnią scenę z Carey Mulligan, która gra Irene - miłość Drivera. Kobieta puka do drzwi swojego przyjaciela z nadzieją, że on otworzy. Jednak nikt nie otwiera, a Irene odchodzi, oglądając się za siebie, że jednak może on jest w swoim domu. Wszystko to mogłoby się dziać w głowie Drivera, któremu ciężko będzie zapomnieć o niej...
To film, który do połowy jest arcydziełem. Później jest już gorzej przez te drugoplanowe postacie i ich rozmowy, które nie powinny mieć miejsca. Aczkolwiek będę bronił tego filmu mimo że ma on potknięcia.
A napisz mi co sądzisz o scenie w windzie?
Zwolnione tempo w trakcie pocałunku, jakiś rozbłysk światła, wymiana spojrzeń bohaterów, a po chwili skakanie po głowie antagonisty, ze skutkiem podobnym do pewnej sceny z ,,Sin City'' Rodrigueza.
Ja chociaż bym chciał inaczej, nie widzę w tym nic prócz kiczu.
Właśnie sobie obejrzałem tą scenę.
Driver zauważa, że "koleś z windy" nie jest przypadkowym "kolesiem z windy", bowiem ten ma broń przy pasie. Bohater boi się, odsuwa Irenę od typa i całuje ją... może po raz ostatni? Może to on przegra ten pojedynek i zostanie zabity?
Tak mi przez myśl przeszło, że światło tutaj oznacza tyle, co bezpieczeństwo bądź nadzieja na lepsze jutro? Tak jakoś mi to przyszło do głowy.
A później zaczyna się moja irytacja. Czemu Driver, skoro miał kolesia w garści jak i jego łeb, nie mógł mu po prostu skręcić karku? Musiał powalić na ziemię i wymierzać serię kopów?
A co do Sin City. Która scena jest podobna jak w Drivie? Film Rodrigueza oglądałem dawno temu.
Nie, chodziło mi że Driver tak temu typowi głowę skopał, że nic z niej nie zostało. Skojarzyło mi się to z śmiercią Żółtego Drania z filmu Rodrigueza.
Główny bohater wydawał mi się nie obecny na planie, jak gdyby aktor go grający w ogóle nie przejmował się swoją rolą, tylko w scenie gdy rozmawia przez telefon z tym gangsterem( zapomniałem jak się ta postać nazywała, wiesz ten aktor od Hellboy;a ją grał) coś pokazał.
Jak dla mnie to niestety, ten film to rozczarowanie.
A ja sądzę, że taki właśnie miał być Driver. Zauważ, że zapewne całe życie był samotny. Nie umie usiedzieć w miejscu, przyjmuje nawet prace u gangsterów, byleby nie siedzieć w domu. Nie potrafi nawiązać dłuższej rozmowy - tak się odizolował.
Rozczarowaniem bym go nie nazwał. Bardziej mnie rozczarowują polscy tfurcy, którzy robią społeczeństwo z debili, prezentując w komercyjnych serialach typu "Trudne sprawy" przeciętnych ludzi, którzy wszystko rozwiązują krzykiem, a aktorzy to znalezieni na ulicy beztalencia. Okił Khamidov powinien stanąć pod murkiem obok Patryka Vegi do rozstrzelania.
Nie wiem czy nawiązanie do serialu ,,Trudne sprawy'' jest w tym przypadku na miejscu( w jakimkolwiek przypadku też;-))
Faktycznie zawszę zapominam że Perlman grał w ,,Imieniu róży'' może dla tego że na drugim planie.
Taa muszę Ci przyznać racje co do Perlmana, ras się jego facjatę gdzieś zobaczy i już pamiętasz go do końca życia, bez urazy dla artysty oczywiście;-) Jednak w zbyt dużo dobrych filmach to on nie zagrał.
Nie wiem czy tego się tyczy określenie ,,aktor charakterystyczny''? To samo odczucie mam w stosunku do Christopher'a Walken'a.
Christopher Walken się zepsuł... Występuje w komercyjnych, głupich komedyjkach obok Adama Sandlera i innych beztalenciach...
A stworzył takie niezapomniane role w "Łowcy jeleni" i "Prawdziwym romansie".
No smutne..ale to nie tylko on, niestety;-(
na przykład Perlman też pokazywał się kilka razy u Uwe Boll'a
No nie tylko... Dobrym przykładem jest Robert De Niro, który wystąpił w kilku uznanych filmach zarówno przez krytyków, jak i przez widzów. Chyba każdy go pamięta za postać Vito Andolini bądź Davida Aaronsona.
Mimo wszystko cieszę się, że są jeszcze aktorzy, którzy się szanują, tak jak Brad Pitt, Daniel Day-Lewis.
Ostatnio Al Pacino odwalił kichę, że wystąpił u boku Sandlera...
Tak mi przyszedł do głowy ,,Taksówkarz" Scorsese, Travis w sumie jest podobną postacią do Drivera, Ale kunszt aktorski jak by z innego świata.
Nie, ale ten obraz od emocji raczej kipi. Potrzeba do tego nutki filmowej empatii.
co za banialuki... najlepsze w tym filmie to były reklamy.... zero akcji... nie wiem czy nieśmiałość aktorów była grana czy naprawdę tacy byli bo wiedzieli że film bedzie Scheiße mit Honig.. Arcydzieło... ha ha itd...
dobrze ze jest opcja przegladania najwyzszych ocen, przynajmniej wiadomo czyje zdanie brac na powaznie a co olac;}