Dla mnie film był skrajnie, totalnie pozbawiony sensu, przesłania, czegokolwiek
wartościowego. Niby nota mogłaby skoczyć za kreację głównego bohatera [jedyny
pozytyw], ale nie jestem w stanie dać za to co zobaczyłem więcej niż 1. A jedynek czy
nawet dwójek nie daję od tak, kto chce niech sprawdzi, naprawdę trzeba sobie zasłużyć...
Niemniej nie chcę pisać, że film jest bez sensu, że głupi i nie fajny. Wychodzę z
założenia, że po prostu nie jest dla mnie i że widocznie go nie zrozumiałem(?) skoro tyle
ludzi się zachwyca.
Dlatego serdecznie proszę - niech mi ktoś wytłumaczy co ten film miał przedstawiać? Co
w nim jest niezwykłego, godnego uwagi? Bo ja czegoś bardziej żenującego dawno nie
wiedziałem.
Widzę opinię zachwycania się nad zdjęciami, muzyką... Ok, powiedzmy, że to kwestia
gustu. Dla mnie soundtrack był tragiczny, komuś innemu mógł się podobać.
Natomiast fabuła?! Serio, niech ktoś powie co w tym filmie takiego?
Bo ja widziałem nudę, monotonię, ślamazarność, brak sensownego dialogu [wiem, że to
wszystko zamierzone, ale dlaczego? Przecież to beznadziejne :| ], dziwną, nie trzymającą
się kupy fabułę, irytujący klimat no i kilka bardzo brutalnych scen.
I w czym co niektórzy upatrują w takim razie dzieło sztuki?
Zapraszam do dyskusji, może oglądanie filmu o tej godzinie to jest po prostu zły pomysł i
ja czegoś nie załapałem? Nie wiem, żałuje tych godzin snu bo to było po prostu żałosne.
Serio, serio! świetna komedia :)
To trochę żenujące swoją drogą, że zamiast podjąć dyskusje tylu ludzi wykorzystuje ten śmieszny manewr w wypominaniem czyichś ocen. Ale spodziewałem się, że trafią się również tak "wysublimowane gusta" że na więcej ich nie będzie stać. ;]
Masz inny gust i preferujesz inne filmy - ok. Natomiast takimi wpisami pokazujesz, że zbyt wiele sobą nie reprezentujesz kolego ;)
W ten sposób zaprzeczyłeś już pierwszemu zdaniu które napisałeś:
"Dla mnie film był skrajnie, totalnie pozbawiony sensu, przesłania, czegokolwiek
wartościowego."
Zaprzeczyłem bo? Film mi się nie podobał, nie widziałem w nim nic interesującego i był dla mnie pomyłką. Jestem ciekaw co inni w nim widzą. Doczytałem już, że różowe napisy i dziwna muzyka, niemniej nadal mnie to nie przekonuje i liczę na więcej.
I skoro dla Ciebie "Drive" to arcydzieło to bardzo chętnie poczytam, co Cie tak w nim zachwyciło. Chyba, że wolisz dalej robić przepychanki na to, kto jakie oceny gdzie powystawiał ;]
Zgadzam się w zupełności, nic nadzwyczajnego.
Znaczna część pozytywnych komentarzy opiera się na zachwytach nad ścieżką dźwiękową. Myślę, że muzyka faktycznie może zwrócić uwagę i obrócić ogólny obraz filmu na korzyść zwłaszcza, iż twórcy sięgnęli po jakże modne dzisiaj utwory muzyki electro-pop czy indie rock. Słuchając tej niefilmowej muzyki włączonej do scen filmowych miałem wrażenie oglądania teledysku(twarz kierowcy,przelatujący pejzaż, scena w windzie, ujęcia w zwolnionym tempie). Fabuła nie wnosi nic nowego, outsider łamiący prawo okazuje się wielkodusznym dobroczyńcą, jedynym sprawiedliwym ryzykującym własne życie dla dobra niedawno poznanej blondynki. W walce ze złem może polegać jedynie na sobie samym, trup ściele się gęsto ale cel zostaje osiągnięty, choć traci wszystko ma świadomość dobrze spełnionej misji - matka z dzieckiem zostają przy życiu jednakże pieniądze giną bez śladu. Można powiedzieć wiele o tej kalce ale chyba nie to, że jest nowatorska i świeża jakby chcieli piewcy twórczości Pana Refn'a.
Nie jestem zwolennikiem kunsztu aktorskiego Pana Gosling'a, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył w pierwszym filmie jaki widziałem z jego udziałem tj. w Fanatyku ale po seansie Drive pozostała mi tylko frustracja. Oczywiście film jest projekcją założeń ekipy reżyserskiej, ich artystycznym wyrazem, twórca najlepiej wie co chciał stworzyć mimo to poetyka filmu zupełnie do mnie nie przemawia. Te wydłużające się w nieskończoność pauzy w dialogach, posługujący się monosylabami główny bohater i jego - o zgrozo - pocieszny uśmieszek, tego nie mogły już zniwelować nawet liryczne ujęcia slow-motion.
Film bez wątpienia należałoby polecić bo może mimo wszystko dostarczyć dobrej rozrywki, wszakże tego chyba oczekujemy po filmie.
Bez sensu to jest twoja wypowiedź, bez sensu jest to że można pisać tak wiele bez sensu - przecież lepiej pójść na spacer - zdrowiej. Bez sensu jest że widzisz sens w pisaniu opinii na tematy o których nie masz pojęcia. Bez sensu jest to że przed nauczeniem się pisać nie nauczyłeś się że życie jest za krótkie na to by znać się na wszystkim. Bez sensu jest że tylko Drive się od ciebie oberwało - a na przykład nie oberwało się "Inżynieria reaktorów chemicznych" o którym to dziele też pewnie nie masz pojęcia - więc też jest bez sensu.
Zrozum pojmij bezsens pisania bezsensów i opinie o filmach, książkach zdarzeniach których nie rozumiesz, to jest wielki bezsens. Ja nie rozumiem co jest śmiesznego w "American Pie" więc nie stawiam mu jedynki bo byłoby to bezsensu. Nie wypowiadam też opinii na temat filmów "Step Up", "Czarodziejka z księżyca" czy "Gumisie" bo z bajek już dawno wyrosłem - proszę cię weź ze mnie i z innych przykład bo inaczej postępujesz bezsensu. Szkoda czasu na bezsensy.
Po części masz tu racje - nie jest to film dla mnie, nie trafia do mnie i w jakiś sposób można powiedzieć, że go nie rozumiem. Nie trafia do mnie ten klimat i cała poetyka w nim zawarta. I nawet gdybym się starał, to oglądałem go dodatkowo w momencie, kiedy coś takiego było ostatnią rzecz na którą mam ochotę. Niemniej mój odbiór obrazu był taki, a nie inny.
I teraz nie rozumiem, dlaczego wg. Ciebie jeżeli "nie mam pojęcia na dany temat" to nie mam prawda go oceniać? Czyli co? Coś nie ma prawda mi się nie podobać zwyczajnie? Nie mam prawda mieć innego gustu, znać się na czymś innym - i w tym przypadku najwyraźniej nie na głębi i poetyce różowych napisów i 30sekundowego milczenia? Swoją drogą nie wydaje mi się, żeby to miało być coś, na czym można się znać bądź nie, tylko raczej albo po prostu to komuś się podoba albo nie.
Co do stylu twojej wypowiedzi - w swoim poście słowa "bez sensu" użyłem dwa razy, więc nie bardzo rozumiem skąd takie pajacowanie z Twojej strony, ale rozumiem, że musisz w ten sposób pokazać swoją wyższość i wyrazić frustrację, że komuś twoje arcydzieło się nie spodobało ;] Trudno, z siebie robisz buraka nie ze mnie więc nie wnikam, niemniej jeśli mamy dyskutować to może róbmy to na poważnie, co?
I co więcej - skoro twierdzisz, film mi się nie podobał bo o czymś nie mam pojęcia, to własnie w głównej mierze po to utworzyłem ten post - żeby wyczytać od was, fanatycy, co w nim takiego wspaniałego ujrzeliście. Co to dokładnie takiego jest czego rzekomo nie dostrzegłem, bo skoro dla mnie to była totalna kaszana, a dla was arcydzieło to widocznie rzeczywiście coś jest na rzeczy.
To, że "szkoda czasu na bezsensy" i zdrowej było by iść na spacer (lub w tym wypadku zwyczajnie spać) to doskonale wiem, dlatego żałując zmarnowanego czasu chciałbym chociaż się teraz dowiedzieć, co takie "bystrzaki" jak ty widzi w tym dziwactwie.
I może się powtórzę, ale jeszcze raz dodam, że twoje podejście do sprawy jest śmieszne. Bo wynika z tego, że nie znając się na czymś nie można mieć na ten temat opinii. Dodatkowo mówisz to w sytuacji, gdzie raczej nie bardzo jest się na czym znać. Dlaczego nie mogę ocenić tego co obejrzałem?
I dlaczego w takim razie oceniłeś Transformersy na 1? Dlaczego nie pomyślałeś "nie podobało mi się, wynudziłem się - widocznie się na tym nie znam. Oj biada mi, dlaczego nie poszedłem na spacer?!"
Czekam na odpowiedź, tym razem mam nadzieję, że w normalnym tonie, bo na pajacowanie mi szkoda czasu. Więc jak masz dalej się próbować udowadniać sobie i innym jaki to jesteś bystry i super to sobie daruj.
Co film miał przedstawiać ? Jest to swojego rodzaju hołd dla klasycznego czarnego kryminału oraz sensacyjnego kina z lat '80 z jednej strony, albo można go tez uznać za swoistą próbę wywrócenia typowych dla filmów noir zasad tworząc dzięki temu coś oryginalnego (znajdź mi drugi taki film, to niemożliwe, znajdziesz wiele podobnych pod różnymi względami, ale w pewnym momencie zawsze okaże się, że Drive to jednak coś innego).
Myślę, że nie należy szukać tu przesłania, nie każdy film powstaje by coś przekazać, Drive to ten typ kina, który powstaje raczej z czystej miłości do kina. Jeśli lubisz filmy takie jak Samuraj, Driver, Manhunter, Amerykanin czy W kręgu zła, czane kryminały, neo noir oraz cenisz sobie kino postmodernistyczne to zapewne Drive by CI się spodobał, w innym przypadku może być różnie ;)
Klasyczny czarny kryminał i kino sensacyjne z lat 80' nie jest mi zbyt bliskie i może tu jest po części pies pogrzebany. ;)
Tutaj muszę się zgodzić, że film jest oryginalny i to zdecydowanie można zaliczyć do plusów. Widziałem coś nowego, nie sposób zaprzeczyć. Kolejny problem pewnie wynikał trochę z podejścia do tego filmu. Dużą rolę odgrywa tutaj opisanie go jako film akcji oraz przytoczona fabuła, która sugeruje, że oczekiwać można zupełnie czego innego. Czasem takie zaskoczenie zdaje egzamin, czasem jednak efekt jest odwrotny.
Z wymienionych niżej filmów nie wiedziałem żadnego, same tytuły nawet nie wiele mi mówią. Chyba nie wstyd się przyznać, bo zwyczajnie nie w takim kinie gustuje. ;) I pewnie tym sposobem trafnie wskazałeś gdzie leży problem między innymi. ;)
Również zgadzam się co do przesłania [tj jego braku] i dlatego chciałem usłyszeć opinię innych na ten temat. Bo znalazłem już wypowiedzi, gdzie ktoś sugeruje, że film ukazuje bezgraniczną, "prawdziwą" miłość co jest wydaje mi się absurdem.
W sumie ciekawa rzecz - film, w którym albo się zakochujesz albo uznajesz za totalną klapę. Nie kojarzę wielu, gdzie spotkały by się aż tak skrajne opinie - masa 10 i masa 1.
Dzięki za sensownego posta, jak widać nie trzeba spinać tyłka, bo boli nas, że komuś się coś nie spodobało ;)