Coś w tym filmie jest takiego, że chociaż mnie nie zachwycił, gdzieś tam we mnie siedzi...Coś takiego hipnotyzującego...Może to muzyka, piekielnie dobre zdjęcia, może oszczędna gra Goslinga...Film nie do końca w moim typie, ale nie da się obok niego przejść obojętnie...