W sumie nic odkrywczego.
Fabuła jak najbardziej. Główny bohater bardzo podobny: kierowca z zawodu, zamknięty w sobie, małomówny, okazuje się nerwowy i agresywny. Tak jak w Taksówkarzu chce zdobyć serce dziewczyny, wchodzi w konflikt z światem przestępczym, tak jak w taksówkarzu zabija wielu gangsterów i prawie przy tym traci życie i tak jak w taksówkarzu mamy dość niejednoznaczą końcówkę i zrezygnowanie z bycia z wybranką.
Taksówkarz różni się znacznie klimatem i tym że film z De Niro miał sporo politycznego przesłania. I właśnie ten klimat w Drive bardzo mi przypomina Między Słowami, gdzie największe znaczenie mają nie wypowiadane przez bohaterów słowa, a rodzące się miedzy nimi niewerbalne uczucia.
z tą fabułą to bardzo naciągane... Osobowości Travisa i "Drivera" są inne. Travis zakochuje się Betsy, lecz poznaję się na niej i wyrabia sobie zdanie o kobietach, zupełnie inaczej niż w "drive". Gdzie bohater zakochują się od pierwszego wejrzenia i robi wszystko dla swojej kobiety.
Trudno nie dostrzec jednak inspiracji, myślę że można by Drive nazwać nawet adaptacją. Zgadzam się osobowości są inne. Travis był napewno dużo bardziej ludzki (miał np wady:) ), natomiast bohater Drive wygląda jakby był stworzony od początku do końca tak by wzbudzić maksymalny zachwyt żeńskiej części publiczności. Tajemniczy, intrygujący, odważny zabijaka, bardzo opiekuńczy, wrażliwy, kołyszący do snu i noszący dzieci na rękach, traktujący swą kobietę zgodnie z kodeksem rycerskim i zdolny wybić dla niej pół gangu i do tego Gosling.
Ja tam nie widzę podobieństw. A nawet jeśli są, to i tak Drive jest filmem bez wątpienia lepszym niż Taksówkarz. A Driver jest taki jak opisałeś, bo ten film jest współczesną baśnią.
Taksówkarz jest chyba moim ulubionym filmem, a Drive jest w ścisłej czołówce. Oba filmy oglądałem wielokrotnie. Nie wiem o co tobie i niektórym chodzi, nie wiem gdzie widzicie podobieństwa między tymi filmami... Te filmy tą różne.
Zgadzam się, że w odbiorze te filmy są zupełnie różne, jednak na papierze (pomijając klimat, estetykę i całą emocjonalną grę) inspiracje scenarzysty Taksówkarzem są dla mnie bardzo widoczne. Taksówkarz był filmem bardziej o problematyce egzystencjalnej, politycznej, skłaniał do zastanowień i rozumowania nad zachowaniem gł bohatera i otaczającego go świata. Drive mimo że jest zbudowany na podobnych scenariuszowych ramach skupia się bardziej na wzbudzaniu wrażeń estetycznych i emocji, jest taką właśnie współczesną baśnią.
Z "Taksówkarzem" to ma niewiele wspólnego. Jest jednak ewidentnym hołdem dla kina sensacyjnego lat 70/80. Hołd dla czegoś, na czym byłem wychowany.
Przykłady: "Ucieczka gangstera", "Znikający punkt", "Dzikość serca", "Złodziej", "Cobra" (nie polecam), serial "Policjanci z Miami", "Gorączka", "Łowca", "Żyć i umrzeć w Los Angeles", "Marsylski kontrakt", "Kierowca", "Bullitt", "Ronin", "Mad Max" (trochę naciągane), "Pojedynek na szosie", "Kula w łeb" i wiele innych...
Nie wszystkie, co prawda, się mieszczą w podanych ramach czasowych, ale warto obejrzeć, jeśli się lubi klimat "Drive'a". Choć przebijają go tylko "Gorączka" i "Łowca" Michaela Manna, dorównuje tylko "Miami Vice" i ewentualnie "Marsylski kontrakt".
fabuła raczej nie, bardziej postać grana przez Goslinga była inspirowana Travisem z Taksówkarza.
Fabuła nie? Tak jak w Taksówkarzu gł bohater chce zdobyć serce dziewczyny, wchodzi w konflikt z światem przestępczym, tak jak w taksówkarzu zabija wielu gangsterów i prawie przy tym traci życie i tak jak w taksówkarzu mamy dość niejednoznaczą końcówkę i zrezygnowanie z bycia z wybranką. Brak chyba tylko wątków politycznych.
Zwykła zbieżność, ja po obejrzeniu tego filmu nie miałem żadnych skojarzeń z Taksówkarzem, Travis był psycholem, Driver nie.
Driver nie był psycholem? czy aby na pewno? czy człowiek który robi takie rzeczy jest normalną osobą? raczej nie. A wracając do Taksówkarza mogą być jakieś podobieństwa, ale ja nie zwróciłem na nie uwagi, bardziej przypominało mi to Transportera. A klimat faktycznie trochę ściągany z Między słowami które z kolei ściągało z filmów Wong Kar Wai'a (a konkretnie ze Spragnionych miłości).
Jakie rzeczy? Że bronił swoją ukochaną? To go czyni psycholem?Jeśli tak to proszę o więcej takich "psycholi" na ulicach. On był bohaterem.
Bronić to jedno a roztrzaskać komuś głowę ot tak to drugie. Koleś chodzi i zabija jak leci i nic nawet powieka mu nie drgnie.
Roztrzaskał mu głowę bo to było konieczne, koleś chciał zabić mu ukochaną. Zapewne zrobiłbym to samo na jego miejscu. Jeśli uważasz, że chodzi i zabija i nawet powieka mu nie drgnie to radzę jeszcze raz obejrzeć film, a zwłaszcza scenę w burdelu, która doskonale pokazuje, iż Driver był zwykłym człowiekiem i zabicie kogoś z zimną krwią było dla niego ogromnym problemem.
Patrz na mój post poniżej. Koniecznym było go ogłuszyć, a nie tłuc dotąd aż pęknie czaszka i bryźnie mózg. To co zrobił było zwyczajnym bestialstwem, co dowodzi mina jego 'ukochanej'. Idealizujesz jego postać. Ta scena (ta w burdelu) dowodzi tego że właśnie jest sadystą. Zrobił facetowi z ręki mielone.
Po prostu się wku*wił. Na zło odpowiada się złem. Innego wyjścia w naszym świecie nie ma i film dobitnie to pokazuje. Pokazuje, że każdy, nawet ten najbardziej niepozorny i dobry człowiek ma swoją mroczną stronę i ma w sobie zło, które przez dany czynnik może wyjść na zewnątrz. Driver ukazał swoją ciemną stronę ukochanej - nie powinien tego robić. Ale tak już się niestety stało. Działał pod wpływem emocji, był zakochany i dla swojej miłości zrobiłby wszystko, więc zabicie jakiegoś sku*wiela było konieczne. Dziwi mnie trochę fakt, że gdyby zamiast miażdżenia głowy Driver zabiłby tego człowieka np. wyrywając mu broń i strzelając do niego, na 100% nie byłoby takich dyskusji dotyczących bestialstwa głównego bohatera. Ale reżyser chciał, by film był realistyczny, więc ukazał nam sytuację, jaka prawdopodobnie miałaby miejsce w realnym świecie, a nie taką, jaką można często oglądać w hollywoodzkich filmach. Miażdżenie głowy właśnie tak wygląda, a Driver wpadł w szał - nie robił tego z zimną krwią.
Scena w burdelu pokazuje, że Driver nie był bezuczuciowym mordercą, nie potrafił kogoś zabić z zimną krwią, planując wcześniej morderstwo. W burdelu nie zabił Cooka, rozwalił mu młotkiem rękę. I to było takie straszne? Moim zdaniem ten człowiek zasługiwał na o wiele gorsze potraktowanie. Gdyby Driver wtedy go zatłukł można by mówić, że jest on bestią. Ale ta scena jest kluczowa dla filmu - pokazuje, że jednak jest tylko zwykłym, zagubionym człowiekiem, który robi to co konieczne, by uratować kochane osoby. Gdy w burdelu rozmawiał z Ninem był przerażony, trząsł się i pocił, widać było, że to nie przychodzi mu łatwo, że jest to dla niego ogromny problem, bo nie jest żadną maszyną do zabijania tylko człowiekiem. Który zachowywał się po bohatersku. Potwierdza to scena zabójstwa Nina - Driver zakłada maskę co jest wyraźnym symbolem jego człowieczeństwa - nie potrafi zabić kogoś jako on sam, musi stać się inną osobą by tego dokonać.
Nad interpretujesz. Film opowiada historię rodem z taniego romansidła. Co dowodzą nawet kolor i styl czcionki. 'Damski' styl czcionki w różowym kolorze, jakby pisane szminką. Jak powiedziałem wcześniej idealizujesz głównego bohatera. To że nie zauważyłeś że bohater jest bezwzględny świadczy tylko o tym że nie oglądałeś uważnie filmu.
Taksówkarz chciał zrobić porządek z przestępczością z którą się zetkną jeżdżąc taksówką, a że zabrał się do tego tak jak zabrał, no cóż... on podobnie jak driver miał problemy z główką.
Kolor i styl czcionki jest hołdem złożonym do produkcji w tych klimatach i idealnie pasuje do tego filmu, który w głównej mierze opiera się na kontrastach.
"To że nie zauważyłeś że bohater jest bezwzględny świadczy tylko o tym że nie oglądałeś uważnie filmu."
Oglądałem ten film z 6 razy, a sceny w których zabijał to widziałem ze 20, analizowałem dokładnie każdy ruch, spojrzenie i gest głównego bohatera, przeanalizowałem dokładnie każdą klatkę tego filmu,więc mi tu nie wciskaj kitu, że oglądałem nie uważnie. To co napisałem to obiektywne fakty wynikające z filmu, nie jest to żadna nadinterpretacja.
Heh, dalej nie czytasz tego co zostało napisane prze zemnie i przez użytkownika poniżej. No i co z tego że widziałeś film kilka razy jak dalej nie pojąłeś że bohater jest psycholem i tego że wątek miłosny w tym filmie jest strasznie naciągany. A kitu Ci nie wciskam. Gdybym mówił że mleko jest zielone to tak, mógłbyś powiedzieć że wciskam kit. Widzę że jesteś odporny na jakiekolwiek argumenty i uwagi które do ciebie się kieruje. Nie będę się dalej z tobą spierał bo to tak jakbym szarpał się z dzieckiem w piaskownicy.
Haha, dobre. Jeżeli wyraźnie widać, iż bohater nie jest żadnym psycholem, a introwertykiem o romantycznej duszy (coś na wzór Wertera), a miłość w tym filmie jest jedną z najpiękniej zaprezentowanych historii miłosnych w ogóle, to jak ja mam nie być odporny na wciskanie mi tu takich bzdur? Obejrzyj ten film lepiej jeszcze raz i zastanów się chwilę zanim znowu napiszesz tu taki bełkot.
Miałem tego nie wypominać ale chyba widzę że muszę. Podałem Ci kiedyś tytuły filmów -które powinny być znane wybitnym koneserom filmowym- na co ty zareagowałeś ze zdumieniem i nawet nie kojarzyłeś tytułów KLASYCZNYCH filmów znawco za dychę. Zanim zaczniesz rzucać hasełkami typu "miłość w tym filmie jest jedną z najpiękniej zaprezentowanych historii miłosnych w ogóle" zobacz filmy np. Wonga (podaję jego za przykład bo uwielbiam jego filmy). Tam zobaczysz jak się operuję emocjami na ekranie. I jeśli będziesz miał choć troszkę oleju i jeśli kiedyś dorośniesz to zapewniam nie będziesz chodził i gaworzył jak dzieciak z piaskownicy.
A Drive zobaczę kiedyś z miłą chęcią bo lubię ten film, ale w przeciwieństwie do ciebie nie bawię się w ślepe wielbienie danych produkcji.
Nie pamiętam gdzie mi taką listę podałeś. Jak będę miał czas to obejrzę te filmy. Obecnie go nie mam, a jak już się znajdzie ty wybieram produkcje które na 100% mi się spodobają, dlatego nie oglądam każdego filmu który ponoć jest lepszy od Drive, bo jakiś pajac bez gustu mi napisał to na fw.
0wner2 ja Ci jej nie znajdę. Na cholerę zawracałeś mi gitarę żeby teraz powiedzieć że sobie tego nie przypominasz? No nic ja kończę tą jałową dyskusję.
Taksówkarza oglądałem wieki temu, ale z tego co pamiętam Travis chciał zrobić porządek z przestępczością na ulicach. Idąc twoją 'logiką' wychodzi na to że nasz taxi DRIVER był normalny.
Na tej samej zasadzie Taksówkarz może być uznany bohaterem. Choroba lub zaburzenia psychiczne to nie choroba jak grypa czy ospa - nie można ich udowodnić medycznie, tak więc wasza przepychanka na temat tego czy był chory psychicznie czy nie jest bezsensowna (na marginesie: polecam Lot Nad Kukułczym Gniazdem). Z tego co widać w obu filmach postaci te były pod wieloma względami bardzo podobne psychologicznie.
Tak jak zauważyłeś obrona ukochanych osób jest dość normalną i zrozumiałą rzeczą. Silne więzy i emocje potrafią zmusić człowieka do ekstremalnych poświęceń by te więzy zachować. To co zrobił bohater Drive, wydaje się nam zrozumiałe i nie wzbudza jakiegoś olbrzymiego podziwu.
Bohater Taksówkarza natomiast, potrafił stanąć w obronie ledwie co napotkanej dziwki i wybić dla niej pół burdelu. To może wzbudzać podziw.
Pytanie teraz jest takie. Dlaczego nazywasz Drivera bohaterem, a Travisa psycholem, a nie np na odwrót? Tylko dlatego że Taksówkarz robił to bezinteresownie?
Taksówkarz cały film zachowywał się jak psychol, od pierwszej minuty widać było (głównie po grze Roberta), że ma nie po kolei w głowie. Dawno widziałem ten film, z tego co pamiętam to on kupił broń i chciał kogoś tam zabić, jednak to nie wypaliło. Jeśli możecie przypomnieć mi tę sceną to zróbcie to, bo nie mogę teraz dokładnie potwierdzić, czy mój tok myślenia jest dobry, bo filmu dokładnie nie pamiętam. Jednakże Travis był psycholem bo zachowywał się jak psychol, wybił pół burdelu dla osoby której praktycznie nie znał, bo tak mu się podobało, bo kupił już wcześniej broń, opitolił sobie głowę i chciał se postrzelać. Ja tak ten film zapamiętałem. Zapamiętałem Travisa jako jednego z największych psycholi w historii kina.