dużo osób zachwyca się muzyką z tego filmu - fakt, ścieżka dźwiękowa jest świetna,
syntetyzatory niczym z 80's i 70's plus ogólnie reszta dźwięków budują fajny klimat.
Do tego dochodzą dobre zdjęcia, nietypowe ujęcia, momentami gra świateł i cieni, ogólnie
sprawne oko i rękę reżysera widać, to też. Z hołdem i nawiązaniem do stylistyki dawnego
kina akcji też się zgodzę, jest nawet charakterystyczna (tu celowo zawarta) dawka kiczu dla
takiego typu kina, plus odrobina "tarantinowskości". Aktorstwo - niczego sobie, zwłaszcza
Gosling grający bardzo oszczędnie się wybija. Niby wszystko super ale... w moim mniemaniu to
jeszcze nie stanowi o wybitności filmu! scenariusz i linia fabularna mimo że dopracowane
to nie oczarowały mnie zwyczajnie, wydarzenia na ekranie i cała opowiadana historia jakoś
mnie nie zaabsorbowały. Mimo że film naładowany jest specyficznymi emocjami to ja ich
jakoś nie czułem. Niby jest tu miłość i poświęcenie opowiedziane w niebanalny sposób ale
ech... no treść po prostu mało przekonywująca, nie mogę powiedzieć że film był nudny (miał
tylko taką senną i hipnotyzującą atmosferę) ale los bohaterów mnie kompletnie nie
obchodził i gdy seans dobiegł końca doszedłem do wniosku że to dobra (ba, świetna) rzemieślnicza
robota od strony technicznej ale tylko tyle.
pierdu pierdu pierdu. muzyka z tego filmu? przy dwoch poczatkowych scenach moze rzeczywiscie czyni jakis klimat. pozniej jednak stanowczo go rozprasza, smieszy, w zaden sposob nie pasuje. do miana nadania filmowi statusu pastiszu rowniez jej daleko. z ktorej planety przylecial tworcom pomysl by siegnac po utwory z the social network? do to jeszcze tak je wkomponowac by przez chwile film na dobre zohydzic.
podszedlem do filmu jako polecanego, wartego uwagi, nieslusznie pomijanego w tegorocznych nominacjach do nagrod filmowych. nieslusznie. dawno nie widzialem tak nierownego belkotu, przez dialogi, zdjecia i zakonczenie, do ktorego w filmach przywiazuje spore znaczenie. sam Gossling stanu rzeczy nie zmieni.
w takim razie srutu tutu "_werter" - pytanie pomocnicze - w której scenie Drive słyszałeś muzykę z Social Network?
Zaintrygowało mnie, skąd wziąłeś te bzdury o muzyce z Social Network w Drive. Zrobiłem mały research w necie i mam tylko jedną uwagę do Ciebie - następnym razem, jak będziesz chciał zobaczyć jakiś film (zwłaszcza, jeśli masz zamiar go później komentować), to idź do kina albo kup dvd ciulu, a nie oglądaj ściągniętej pirackiej wersji, która wyciekła jeszcze przed premierą filmu w Cannes i która ma wkomponowaną zastępczą muzykę…
http://www.imdb.com/title/tt0780504/board/nest/188903427?p=1
fakt, punkt po Twojej stronie, a i nauczka - po mojej. po czesci wyjasnia to tez moja frustracje tym obrazem, glownie spowodowana montazem dzwieku. taka cene musimy placic za chec obejrzenia wiekszej ilosci filmow. "ciula" spokojnie mogles sobie odpuscic, bo watpie bys sam nigdy nie siegnal po pirata.
bezsprzecznie film obejrze ponownie, w "naturalnych" warunkach.
Posypuję głowę popiołem i za "ciula" przepraszam - dałem się sprowokować tekstem "pierdu pierdu pierdu" ;p
Skoro widziałeś wersję "przedpremierową", proponuję zobaczyć teraz tę kinową. Ja już jestem po seansie "Twojej wersji" - tak, nie mogłem sobie odmówić pirata ;p Filmy różnią się jeszcze kilkoma innymi rzeczami, oprócz tych opisanych w linku. Generalnie uważam, że różnica w odbiorze jest dość spora. Gdzie jak gdzie, ale akurat w muzyce w "Drive" nie można zmienić nawet jednej nutki! ;) Pozdrawiam!