... bezdennego żalu, że straciło się czas na ten film... Budzi skojarzenie ze "Scarface" przez swoja monotonię, przerywaną czasem absurdalną polewą z keczupu. Tyle że słabszy, jako cień tamtego. Nieudana próba ambitnego kina akcji, ujęta w jakieś nieuzasadnione ramy retro z przełomu lat 70/80. Goslinga widziałem tu pierwszy raz i nabawiłem się alergii na tego chłopka roztropka. Naturalnie gra jego filmowa partnerka, Carey Mulligan ale to za mało niestety, żeby uratować ten obraz.
oj ,pierwszy raz R. Goslinga,no to nieżle się przedstawiłeś,towarzystwo pęka z śmiechu
kolego pikuś :) będziesz miał taki przebieg filmów jak Ja ,odróżnisz chłam ,zgrywe ,kicz,arcydzieło,artyzm itd. dużo patrz i wyciągaj wnioski
w zaliczaniu odbytów też nie mam z tobą szans... jestem takim niczym przy Tobie... chyba z żalu się wyloguję...
>Nieudana próba ambitnego kina akcji,
A skąd wiesz, że to miało być ambitne kino akcji ?
>ujęta w jakieś nieuzasadnione ramy retro z przełomu lat 70/80.
Jakie retro ??? Akcja dzieje się współcześnie.
Ten film jest po prostu kiepski. Gdyby nie ta wysoka ocena tu na filmwebie i to że czekałem ze wreszcie coś się wydarzy to wyłączyłbym go bez żalu po 30 minutach. Flaki z olejem i dłużyzny
zgadzam się. obejrzałem do końca, licząc ze może coś go uratuje ale niestety - strata czasu
To uzasadnij dlaczego ten film nie jest kiepski. Co jest w nim takiego genialnego ze dałes mu 10 punktów
Muzyka, zdjęcia, gra aktorska, fabuła, klimat, główny bohater, praktycznie brak dialogów, realistyczne i krwawe akcje, piękne samochody.
Muzyka - zdecydowanie - niezła 9/10. Ale to niestety za mało żeby nazwać film kultowym,w dodatku wyliczając jako atuty KRWAWE AKCJE czy PIĘKNE SAMOCHODY... mnie Drive niestety zawiódł. Liczyłam na kawałek dobrego kina. Było nudno.
Muzyka - niezła ale bez rewelacji
zdjęcia, gra aktorska, fabuła, klimat, główny bohater, praktycznie brak dialogów - wszystko składajace się na dłużyzny bo albo się robi kino akcji albo film artystyczny, połaczyć się tego za cholerę nie da
krwawe akcje - jak na lekarstwo
Tak czy inaczej zdania nie zmienię. Film średnie. Do bólu średni
wg. mnie film artystyczny niesie za sobą jakiś przekaz, urzeka obrazem, pozorną prostotą, nie podpiera się dość wątpliwymi 'ozdobnikami' jak krwawe akcje czy piękne samochody. Tu powstała próba zmieszania tych dwóch gatunków. Nie przekonało mnie to, nie trafiło raczej w moje gusta. A szkoda....lubię Goslinga.
w pełni się zgadzam z opinia koleżanki. To ani nie był film akcji ani artystyczny
drive to arcydzieło tak samo jak scarface. przykro nam, nie masz gustu. ale to nie koniec świata możesz zająć się innymi rzeczami :)
Z wielkim żalem muszę stwierdzić, że ten Pan ma rację(a naprawdę chciałem obejrzeć dobry film).
Ma rację bo:
- to powolne tempo, ciągnące się ujęcia - tak to jest jeden elementów kina poza głównym strumieniem(czasem zwanego ambitnym)
- snujący się małomówny bohater - to albo z westernu, albo z tak, tak kina 'ambitnego'
- próba zagrania wszystkiego ciałem i mimiką (o niej główny bohater zapomniał) - no jednak wyznacznik wcześniej wspomnianego kina
Tak punktować można, ale ten film sili się na kino ambitne, ale niestety nie tam gdzie trzeba. Ma jedną podstawową wadę która powoduje, że powyższe stają się minusami, a nie plusami: jest nieprzekonywujący. Ja nie kupuję głównej postaci, tego co robi, jak się zachowuje. To niszczy sens zdjęć, muzyki, opowieści. Spędzam półtorej godziny zadając sobie pytanie "ŻE CO?". Ale poza tym (muzyka) to film mi się podobał.