Nie rozumiem zbytnio całych tych zachwytów nad omawianym "obrazem". Tylko mi nie mówcie, że film dla ambitnych, inteligentnych bla bla...
Fabuła, pseudoakcja i właściwie większość wątków tak tragicznie nudne, że aż ciężko dotrwać do końca. Jedyny pozytyw filmu to gra aktorska, ale czy w każdym momencie? Otóż nie, jedyne godne uwagi to właściwie tylko kłótnie, zagrane mistrzowsko, na pocieszenie trzeba stwierdzić, że jest ich naprawdę sporo.
Generalnie to wyjąć z filmu Winslet oraz Di Caprio i nikt by nawet nie trudził się skomentować tego dzieła. Szkoda byłoby czasu...
Właśnie aby móc skomentować to dzieło stworzone dla prezentacji możliwości i umiejętności aktorskich, trzeba było zatrudnić Winslet i di Caprio. Zdecydowanie się z tobą zgadzam, że film nie wymagałby komentarza i oglądnięcia, gdyby role te zagrali: Keray i Sosis.
Pozdawiam ciule.
No, to niestety chyba prawda. Po tym reżyserze spodziewałem się znacznie więcej. A podczas seansu wynudziłem się jak mops. Naprawdę ciężki film.
ciężki? on nie był ciężki. fabuła była tak łatwa, może nie lekka, ale z pewnością łatwa. facet z żoną, nie mają już marzeń, nie mają własnego życia, żona chce zacząć coś od nowa, ale facet nie chce się przemęczać. czyli konflikt bardzo często spotykany. ; D potem żona zachodzi w ciążę, ale nie chce dziecka, usuwa ciąże za późno i umiera. rzekłabym że to nudne, ale chyba nie mogę tak tego określić. i strasznie, cholernie wręcz smutne. dawno już nie wiedziałam tak smutnego filmu. ogólnie rzecz biorąc zagdzam sie z założycielem tamatu. gra aktorska super, bardzo się im przyglądalam bo co innego miałam do roboty przez te dwie godziny?