Głównym problemem jest moim zdaniem dysonans między wysmakowanymi i stonowanymi zdjęciami, odnoszącymi się wyraźnie do malarstwa Hoppera, a histeryczną grą głównej dwójki aktorów, którą po jakimś czasie obserwuje się z rozbawieniem.
Główne minusy
- napięcie jak w telenoweli przez 119 minut
- DiCaprio i Winslet, swoją drogą świetni aktorzy, wrzeszczą, płaczą, a mi się chce śmiać. A zdaje się, że miało być "poważnie"!
- denerwujący pseudo-tajemniczy motyw muzyczny.
Plusy
+ kilka minut Cathy Bates
+ zdjęcia
Współczuje nie odczuwania suspensu.
Genialna gra DiCaprio i bardzo dobra Winslet, niesamowity kontrast ekspresji do "pseudo-tajemniczego" podkładu, który paradoksalnie wypełnia film pustką tworząc tym samym poczucie bezradności. Zgrabnie skonstruowany dramat z rewelacyjną ostatnią sceną...
Zgadzam się po części (Kathy Bates mnie irytowała), film wydawał mi się na tyle nieszczery, że rzeczywiście w pewnym momencie zaczynał śmieszyć, w chwilach, w których śmieszyć nie powinien. Raczej nie ze względu na samych aktorów, ale rozwlekłe i piękne stylistycznie dyrdymały, które musieli wygłaszać w swoich kłótniach, a które w tradycyjnej małżeńskiej kłótni nie znalazłyby się przenigdy - to ma być film o życiu?
Jako że Kate Winslet uwielbiam bezwarunkowo, udało mi się znaleźć wytłumaczenie na jej "nieszczerość" - zauważ, że April cały czas sama siebie oszukuje, chcąc wierzyć w rzeczy, w które tak naprawdę nie wierzy, więc aktorka przez ogromną część filmu wygłasza swoje kwestie fałszywie - najbardziej widać to przy okazji "You're the most interesting man I've ever met". Kłótnie są fatalnie napisane, jak już wcześniej wspomniałem, więc i tak wydaje mi się, że niektóre z nich (nie ma się co oszukiwać, że wszystkie, bo z pierwszej naprawdę wyszła groteska) były zagrane conajmniej bardzo dobrze.
Pzdr
Jak dla mnie film bardzo, bardzo dobry. Porusza problemy, z którymi boryka się wiele małżeństw.
hehe...być może nie bardzo rozumie definicje pseudo-tajemniczego motywu muzycznego...ale Thomas Newman (twórca muzyki) troszkę chyba spoczął na laurach po sukcesie American Beauty. Jak dla mnie motywy są za bardzo do siebie podobne....a film? Pierwszy raz obraz z ekranu miał realny wpływ na moje życie :) 10/10
pozdo