PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=582365}

Druhny

Bridesmaids
5,8 80 383
oceny
5,8 10 1 80383
6,5 29
ocen krytyków
Druhny
powrót do forum filmu Druhny

'The Hangover' dla kobiet? Bez przesady, tych dwóch filmów nie ma nawet co porównywać... Największy zarzut odnośnie 'Bridesmaids' to fakt, że koniec końców zamiast konsekwentnie prowadzić może niezbyt ambitną i wysokich lotów, ale jednak zabawną komedię do końca, tak czy inaczej robi się z tego komedia romantyczna. Ja rozumiem kobiety jako target, ale czy naprawdę nie można spróbować zrobić takiego 'sisterhood movie'? Przecież właśnie na tym się opierał cały 'Kac Vegas', na solidarności, męskiej przyjaźni, niezależnie co się dzieje jesteśmy razem... Tu jest na odwrót, cała historia opiera się na rywalizacji kto jest lepszą psiapsiółą, a wszystko i tak kończy się wyjątkowo słodkim i lukrowanym happy endem... Co gorsza akcja jest prowadzona dość wolno i leniwie. Nie mówię, że nie ma zabawnych momentów, są, nawet całkiem sporo, ale wszystkie kręcą się wokół McCarthy, ona ratuje ten film. Co prawda nawet jej nie ma co jej porównywać z Galifianakisem, ale to właśnie ona ratuje ten film przed totalną klapą. Nie, to nie jest 'The Hangover' dla kobiet, nie ma tu tej energii i szaleństwa.

ocenił(a) film na 3
Kruczysko

celna recenzja - wg mnie też ta komedia poszła za bardzo w styl komedii romantycznej, dramatu, komedii obyczajowej i niestety rynsztokowego humoru z rzyganiem i fekaliami w zlewie np... ;-)

ocenił(a) film na 5
Kruczysko

Identycznie było z polskim "Ladies", który miał być odpowiedzią na "Testosteron". "Ladies" mimo całkiem zabawnych momentów na początku, pod koniec zrobił się mdłą komedią romantyczną. Straszne. Byłam niezadowolona - nie tylko jako widz, ale też jako kobieta - bo dlaczego film dla kobiet MUSI zawsze dotyczyć mężczyzn? Dlaczego z tych babskich filmów zawsze wyłania się jeden morał: "Kobieta bez mężczyzny jest nieszczęśliwa"?

ocenił(a) film na 3
Kruczysko

Gruba lesbijka srająca do umywalki - idealny film dla przeciętnego Amerykanina. Zdecydowanie ona nie ratuje tego filmu.

ocenił(a) film na 5
Kruczysko

A jak się skończył "Kac Vegas"? Główni bohaterowie trafiają do dżungli w Gujanie i giną z niedożywienia lub zatrucia bambusem czy szczęśliwie docierają na wesele w ostatniej chwili? Moim zdaniem, argument wyssany z palca. I to w dodatku małego. Od nogi.

Poza tym, "Kac Vegas" i "Druhny" cisną po podstawowych stereotypach: męska przyjaźń do grobowej deski i ciężko obrażone przyjaciółki, które na koniec się godzą.

I jeszcze trzy zdania... Zgadzam się, że akcja toczy się leniwie, bo 130 minut jak na komedię to o co najmniej pół godziny za dużo. Nie rozumiem jednak, o co chodzi z tym happy endem, w dodatku lukrowanym. Oglądamy nadal komedię (chociaż baaardzo, z naciskiem na "a", nierówną) czy jakiś dramat psychologiczny?

ocenił(a) film na 4
Eriksson88

Różnica w zakończeniu jest zasadnicza, o której powiedziała Sighma, na którą mogę się powoływać. 'The Hangover' mówił o męskiej przyjaźni w sposób budujący, do tego najzwyczajniej w świecie dużo zabawniej, 'Bridesmaids' nie opierają się na wsparciu i przyjaźni a nienawiści. Poza tym samo założenie nawaliło, zamiast 'siostrzanej' komedii powstała kolejna, do tego słaba komedia romantyczna z obrzydliwie przesłodzonym zakończeniem. 'The Hangover' mówił "bądźmy razem, lojalni, bo męska przyjaźń wszystko pokona". 'Bridesmaids' z kolei "twoje najlepsze przyjaciółki prędzej czy później wystawią cię do wiatru ale nie przejmuj się, na pewno znajdzie się wtedy jakiś naiwniak, który cię łaskawie przygarnie'. I co lepsze?

ocenił(a) film na 5
Kruczysko

Będę obstawał jednak przy swoim zdaniu, że różnica jest niewielka. I tu, i tu mamy do czynienia z happy endem (w komedii inne zakończenie?!). Relatywizm, o którym wspominała Sighma, wynika z jednej zasadniczej rzeczy: w "Kac Vegas" (notabene, tutaj będę w mniejszości, mało odkrywczej i mało śmiesznej komedii) byli p-r-a-w-d-z-i-w-i przyjaciele, natomiast w "Druhnach" w takich kategoriach można rozpatrywać jedynie relacje Annie i Lilian. Pozostałe z udziałem Annie - sorry, ale to raczej przypadkowe znajomości, ad hoc, wynikające z potrzeby chwili (mówienie, że jest się przyjacielem, czyni cię nim tak samo jak stanie w garażu czyni cię samochodem).

Poza tym, średnio w przypadku komedii zastanawiam się nad przesłaniem, ona ma mnie bawić. Fabuła ma być nieskomplikowana, bo sam nastawiam się nad rozrywkę. Od wielkich przemyśleń mam inne gatunki filmów. Oczywiście, możemy poruszyć wątek poziomu dowcipu, ale akurat w przypadku "Kac Vegas" był on meganiski, a w przypadku "Druhen" rozkładał się nierównomiernie (jakby za wszelką cenę Apatow chciał nawiązać do "KV" - vide fekalia i tego typu sprawy).

I jeszcze jedno - poruszono tutaj temat komedii romantycznej. Niech nikt tego nie weźmie za czepianie się słówek, bo nie o to chodzi, ale większość filmów, które tak się określa to moim skromnym zdaniem romanse z elementami komedii (zazwyczaj tak zabawnej jak żarty Karola). Komedia romantyczna kojarzy mi się z tym, że więcej w tym komedii niż romantyzmu. Zazwyczaj jest odwrotnie.

ocenił(a) film na 4
Eriksson88

Swoje racje masz, nie będę Ci ich odmawiał ani na siłę narzucał swojego zdania. Zdania jednak nie zmienię, należało 'Bridesmaids' poprowadzić innym torem a nie brnąć w ton komedii romantycznej. 'The Hangover' odniósł sukces właśnie dzięki względnej świeżości, tutaj niestety niepotrzebne były te stricte romantyczne wątki. A co do tej interpretacji samego gatunku: to zależy. Bo są jednocześnie jak je określiłeś romanse z paroma dowcipami, ale jednocześnie są komedie z lekkim zabarwieniem miłosnym. A że wszystko jest wrzucane do jednego worka... Cóż, temu zaradzić się raczej nie da.

ocenił(a) film na 5
Kruczysko

Nie oglądałam jeszcze filmu "Druhny", ale po przeczytaniu tego tematu domyśliłam się, o co Ci chodzi, ponieważ ten sam schemat dotyczy całej masy filmów. Założę się, że losy każdej lub prawie każdej bohaterki "Druhen" na końcu kręcą się wokół miłości, mam rację? W "Kac Vegas" miłostki nie wysuwały się na pierwszy plan, bo były nieistotne - oprócz ślubu głównego bohatera (ale to było tylko tło). Film mi się podobał, ponieważ był komedią. Czystą komedią bez zbędnej romantycznej otoczki. W filmach kierowanych dla kobiet ta romantyczna otoczka MUSI BYĆ i strasznie mnie to drażni. Twórcy zakładają, że kobiety maja wielką potrzebę, by oglądać inne kobiety, które swoje prawdziwe szczęście odnajdują dopiero w miłości.

Dlatego rozzłościł mnie film "Ladies", reklamowany jako inteligentny kuksaniec w stronę mężczyzn za "Testosteron". Jassssne... Nie wyszło im. Pierwsza połowa opowiada o niezależnych kobietach XXI w. W drugiej połowie te same kobiety zamieniają się w żałosne robaki odstawiające żenujący taniec godowy, bo w końcu ich życie bez samca nie ma sensu.

Swoją drogą - dość trudno i tak spotkać film czysty gatunkowo, bez domieszki romansu, który pojawia się nawet w horrorach czy s-f (przykładowo wyjątkiem jest "Coś", gdzie fabuła dotyczy stricte potwora, nie ma żadnych miłostek). Zwróćcie na to uwagę oglądając kolejne filmy.

I piszę to ja - uczuciowa, kobieca nie-feministka. Ale po prostu gdy zabieram się za komedię to chcę oglądać komedię. Gdy biorę się horror to chcę horroru. Gdybym miała ochotę na romans - wybrałabym melodramat czy komedię romantyczną.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones