Film oparty na faktach? Błagam! Raczej podparte faktami wyobrażenia reżysera.
Hopkins to największe rozczarowanie w tym filmie. Gra aktorska jest doskonała, ale gdy ktoś choć trochę zna Ratzingera, wie że z prawdą o tym Papieżu film ma niewiele wspólnego. Za to doskonała kreacja papieża Franciszka. Ale czy prawdziwa? Franciszek przedstawiony jest jako ktoś, kto niegdyś odmawiał prawa do komunii rozwodnikom, sprzeciwiał się homoseksualizmowi, antykoncepcji, aborcji, a teraz się zmienił.
Efekt pracy Fernanda Meirellesa to jak dla mnie przeciętne filmidło.
Formalnie „Dwóch papieży” schlebia przeciętnym gustom i każdy znaczący element (np. złotego cielca) musi tłustym drukiem podkreślić na ekranie. Muzyka także nie zachwyca.
Myślę, że Benedykt i Franciszek mają niezły ubaw oglądając ten film "oparty na faktach" :D Idąc do kina nie wiedziałem, że to "dzieło" Netflixa. Szybko wszystko się stało jasne. Tania manipulacja kreująca w nachalny sposób gorzkiego i gnuśnego tradycjonalistę Benedykta i tego, który to wszystko naprawi Franciszka - modernistę, ulubieńca lewicowych środowisk walczących z Kościołem na wszelkie sposoby. Na koniec w dodatku widz dostaje legitymizację reform - deform w Kościele otwartym na przestrzał przez samego Benedykta, co sugeruje, że droga, którą idzie Franciszek jest jedyną słuszną. Ogląda się w miarę przyjemnie, ale co z tego, skoro cel, dla którego film powstał jest ohydny?