Genialny Pan Gołas.Całkowite przeciwieństwo "Ogniomistrza Kalenia" ale równie fantastycznie zagrana rola, niewyżytego seksualnie frustrata, Stefana Waldka,którego żona Miśka zamiast w pożyciu małżeńskim realizowała się w sporcie,odnosząc w tej dziedzinie spore sukcesy.Niezaspokojony "dzięcioł" spędzający czas w swoich "dziuplach".I tej w "Supersamie" i tej na piętnastym piętrze ówczesnego "apartamentowca".Oglądający atrakcyjne "samice" okiem kamery i gołym okiem przy pomocy lusterek i lunety należącej do ekwipunku żony. Obsesyjnie marzący o tym,żeby sobie popukać lecz nie dziobem w korę.Fantastyczny debiut śp. Pana Jerzego Gruzy.Chapeau Bass!