Dlaczego tak ostro oceniam ten film ?
Przede wszystkim za treść i głupkowatą narrację. Uwielbiam kino i literaturę SF ale oglądanie po raz kolejny straszaka dla ogłupionej tysiącem lęków (od urojonego wszechobecnego terroryzmu do globalnego antyamerykańskiego spisku z udziałem UFO, C.I.A. i niejakich Iluminatów w roli głównej) amerykańskiej publiczności to jak dla mnie już gruba przesada. Gdybym chciał być bardziej obiektywny musiałbym dać ok. 50 % punktów bo zdjęcia, efekty itd. są na wysokim poziomie (jak w każdym obecnie produkowanym filmie). Ale czy tylko o to chodzi w kinie SF ? Fakt, problem efektów specjalnych pojawiał się notorycznie w kinie sprzed ok. 30 lat (tak nam się to teraz wydaje bo wtedy myśleliśmy zupełnie inaczej) z czego często i obficie się śmiejemy jednak tamte filmy przeważnie broniły się treścią bądź narracją.
Nie podoba mi się też kreacja Keanu Reevsa, który już od dawna gra jedną i tę samą rolę szepczącego i wiecznie zdziwionego ponuraka, a postać Reginy Jackson (Kathy Bates) nie dość, że sama w sobie jest bezsensowna (dlaczego w tak ważnym momencie dla kraju na ekranie pojawia się niekompetentna Sekretarz Obrony ?) to jeszcze fatalnie poprowadzona.
Film bardzo zawiódł moje oczekiwania a kiedy widzę jak amerykanie po raz kolejny "paktują" w imieniu całej planety z obcymi to ogarnia mnie zniesmaczenie.