Do niedawna też tak sądziłem, teraz jednak wolę "Wakacje pana Hulot". I "Mojego wujaszka" chyba też.
Obejrzałem tylko Mon Oncle, za to kilka razy :) Film przezabawny, teraz rozpoczynam chronologicznie od Szkoły Listonoszy. Pomalutku, metodycznie, żeby nic nie przegapić... ;)
Z Dnia Świątecznego obejrzałem kilka zajawek na yt i już się cieszę na tę ucztę - bynajmniej nie "Baltazara" :) Swoją drogą, może ktoś wie czemu na yt nie ma tych filmów? Jest teraz cała masa polskich starych filmow, czasem perełek - po 50 latach prawo autorskie na to zezwala - czyżby we Francji było inaczej? Mojego Wujaszka kiedyś obejrzałem z polskimi napisami, a obecnie z wielkim trudem znalazłem wersję z rosyjskim lektorem. Swoją drogą francuski sprzedawca wołający "pirożki, kupujtie pirożki" - bezcenny ;)
O ile dobrze rozumiem to:
https://en.wikipedia.org/wiki/Copyright_law_of_France
to we Francji faktycznie wygląda to inaczej, mianowicie prawa autorskie wygasają dopiero 70 lat po śmierci reżysera, scenarzysty lub kompozytora muzyki (licząc od śmierci najpóźniejszej). 50 lat od daty powstania obowiązuje tylko w przypadku dzieł fonograficznych, czyli np. płyt z muzyką. To se jeszcze poczekamy...