Kto czytał książkę od razu zareaguje w ten sam sposób .
Książka jest rewelacyjna , a z filmu to chcaiłem wyjść .
Kto czytał książkę
Według mnie trafiłeś chyba na niewłaściwy film, albo czytałeś niewłaściwą książkę. Jest to jeden z niewielu filmów, w których reżyserowi udało się nie okaleczyć pierwowzoru i wyłapać najważniejsze wątki. Proponuję jeszcze raz przeczytać książkę i udać się do kina
Bzdura
Książka to jedno, film drugie. Czytałam "dziennik". "W pogoni..." właściwie ciągle mi spada z łóżka i bardziej jest kartkowane niż czytane. Nudne dość. Film daje totalny ból brzucha (z powodu drgawkowego śmiechu), książka jednak skłania do jakiejś tam refleksji. Film jest koncentratem (niby musi być), ale nie każdy lubi wyjadać z ciasta wyłącznie rodzynki. Z kina nie wyszłam, kulturalnie nie chciało mi się przeszkadzać widzom z prawej i lewej. Notabene - nie jest zły. Aniu. Wątki zostały wyłapane przez reżysera, ale pierwowzór wygląda tak, jakby świeżo z wojny wrócił. Ma się do filmu raczej nijak. Pozdrawiam.