Film ciepły i miękki jak kocyk ;)
Szkoda, że dziś przeskakuje się od lalek (o ile w ogóle się ich używa) do ajfonów i zabaw w
słoneczka... (świadomie przejaskrawiam i nadużywam schematów)
Wracając do filmu - troszkę niepotrzebnie ta forma z podwójnym punktem widzenia, bo
mogło to momentami wywoływać znużenie.
a mnie wlasnie zauroczyla ta podwojna forma... doskonale ukazuje jak roznie widza swiat a czasami nawet "zwiazki" dziewczyny i faceci :) od razu przypomina mi sie opowiadanie moich rodzicow o tym jak sie poznali:
mama: byl taki przystojny... zauroczyl mnie, od razu podszedl do mnie i sie umowil...
tata: bylem tak pijany, ze pamietalem tylko, ze sie z kims umowilem, ale nie bylem pewny czy ja rozpoznam :D
mysle, ze warto skupic sie na tych roznych spojrzeniach, bo na codzien ich nie zauwazamy, co czasem powoduje komiczne sytuacje a czasem, nie...
ale film zgadzam sie na prawde uroczy...
Opisanie tej samej historii z dwóch punktów widzenia dwojga różnych ludzi wychowywanych według dwóch różnych filozofii jest bez wątpienia zabiegiem na którym opierał się cały scenariusz i był to strzał w 10. Nużące byłoby przedstawienie kolejnego związku dwóch ludzi z trzeciej perspektywy - takich filmów jest na pęczki.
Natomiast dzięki zabiegowi zastosowanemu w filmie, cała historia staje się tak niesamowicie apetyczna. Aż chce się samemu coś podobnego przeżyć. Posmakować jeszcze raz takich emocji. Dla mnie to absolutna bomba i coś czego nie doświadczyłem jeszcze podczas żadnego seansu ;P