Można mnożyć przykłady braku logiki w scenariuszu i scenografii (mi się najbardziej podobała scena, w której dowódca legionu wcześniej odpowiedzialny i to skutecznie za życie kilkuset żołnierzy zrywa się z ukrycia na widok poszukiwanej figurki i zapitala jak zahipnotyzowany w tłum nabuzowanych Brytów :) ) Ale nie o tym chciałem... Nie macie wrażenia, że wszelkie ostatnie pseudohistoryczne produkcje hollywoodzkie mają za zadanie usprawiedliwić niesienie kaganka oświaty ciemnym ludom? Bo niby były tam jakieś pretensje niewolnika Escy co do sposobu zaprowadzania cywilizacji przez Rzymian, ale kiedy człowiek-Foka podrzyna spektakularnie gardło niewinnemu chłopcu, opuszczają nas wątpliwości, komu się należy prawdziwy łomot.
Moim zdaniem to kolejny gniot który ma zapewnić spokój sumienia amerykańskiemu zjadaczowi popcornu w kwestii zaprowadzania demokracji przez US Army na świecie. Wszystko, co nie pasuje do amerykańskich wyobrażeń o dobrym życiu, można zdeptać i zastąpić jedynym słusznym modelem - trzeba tylko znaleźć pretekst.
Nie znam się na historii Wysp, ale osada Brytów z północy (kostiumy,namioty, tańce) zdała mi się wyrwana żywcem z ostatnich westernów. Jeśli jest jakiś znawca tematu na forum, proszę o naświetlenie tej sprawy :) Rzeczywiście tak wyglądali Brytowie, czy to tylko chwyt, by utożsamić amerykańskiego nastolatka z bohaterami filmu?