Muszę się przyznać, iż ten film mnie głęgoko poruszył. Podczas jego oglądania, gdy uświadamiałam sobie, iż film jest oparty na faktach autentycznych, byłam naprawdę wstrząśnięta. Zastanawiałam się, czy ja osobiście mimo, że jestem katoliczką postąpiłabym podobnie i przyjęła to cierpienie z pokorą i ilu zdobyłoby się na to (czyż nasza wiara jest tak bardzo słaba??)...
Wiara z samej definicji jest dla ludzi słabych. Nie wiesz jak wytłumaczyć sens istnienia? Nie chcesz się pogodzić że po śmierci już nic nie ma? Chcesz pocieszenia moralnego? Łatwo dorobić się autorytetu i zapewnić utrzymanie (tu mowa o kapłanach- nie zaprzeczajcie- oni NIC fizycznie konstruktywnego nie robią a jakoś nie głodują). Nie radzisz sobie z pytaniami egzystencjalnymi? Wsłuchaj się w wytłumaczenie religii. Ona poda ci dogmaty, które musisz kontemplować, ale nigdy podważać. Wiara w gruncie rzeczy ma pomóc człowiekowi w tym aby nie cierpiał. Współczujcie więc drodzy bliźni nam, biednym ateistom, bo to my cierpimy i nie znajdujemy pocieszenia w żadnej wierze.
A specjalnie filozofuję na filmwebie. Ciekawe czy znajdzie się ktoś mądry i podejmie się spokojnej, intelektualnej dyskusji, czy tylko naszczekają pieski małe ;]
1) to wiara jest wiarą. Osoby które wierzą czują tylko, że coś istnieje. Niektórzy wierzą tylko w dowody, niektórzy w nic nie wierzą. Jednak wiara jest niepewna bez dowodów. Jednak nie można odrzucać isnienia Boga. Jest wiele zaprzeczeń na to, że zdzrzyło się wiele świętych zjawisk, cudów itp., ale jest wiele zdarzeń związanych z nawiedzeniem, oraz duchami i egzorcyzmami odprawianymi aby wyrzucic złe moce. Nie można tego odrzucać, ale póki co nie wiemy dokładnie co jest po śmierci. Dowiemy się tego w swoim czasie. Jednak naprawdę niewytłumaczalne jest to, że ona mówiła 6 różnymi językami i chociaż je troche poznała to nie umiałaby mówić nimi z taką dokładnością. Dlatego też to jest idealny dowód aby przedstawić istnienie mocy duchowych. Nie żyjemy przecież w świecie fizycznym tylko, ale również w świecie astralnym i duchowym, których dotąd jeszcze nie poznaliśmy do końca
Z tych wszystkich odpowiedzi jedynie mogę się nie zgodzić z wypowiedzią Zenek Czacha.
A tak od siebie dodam, że ta dziewczyna powinna zostać okrzyknięta świętą. Chodzi mi tu o przede wszystkim o Anneliese Michel. To o niej był ten film.
Ciekawskich zapraszam na:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anneliese_Michel [pl.wikipedia.org/wiki/A...]
PS.: Radzę się pospieszyć, bo ten artykuł niedługo usuną ;-)
Pozdrawiam ! ! !
Ja natomiast z tych wszystkich odpowiedzi jedynie mogę się zgodzić z wypowiedzią Zenek Czacha. I moge dodać że nikt do tej pory nie mogł przedstawić żadnych prawdziwych dowodów na to ż istnieje jakieś życie po śmierci.
Po śmierci jest pustka, nicość a nasze ciało albo zostaje spalone lub poprostu ulega gniciu. A przekonania jakiejkolwiek religii służą temu by głoszący daną religię żyli sobie w luksusie samemu nie pracujac i wykorzystując naiwność innych ludzi...
Jeżeli tak to postrzegasz, to Twoja sprawa, ale zauważ, że pustka w znaczeniu dosłownym nie zawsze oznacza nic. Dowodów nigdy się nie da przedstawić i to tak oczywistych...
Jedni mówią o syrenach, drudzy o stworzeniach wymarłych, w których istnienia wierzą.
Takie spory by były znów aktywne na forum, gdyby zrobiono o nich filmy ukazujących dowody, naocznych świadków, nagrania...
Jedni uwierzą, drudzy nie.
Też sądze, że ten film poprostu potrafi poruszyć. 8+/10 ,ale mimo wszystko 8, a nie 9. pozdr
Do założyciela tematu..
Jeśli uwarzasz że wiara jest dla ludzi słabych którzy nie potrafią sami racjonalnie myśleć, którzy cały czas podlegają jakieś tajemniczej indoktrynacji kościoła to już Twoja sprawa i Twoje własne wierzenia. Trzeba jednak potrafić rozgraniczyć pojecię "Wiara" od "Wiedza". Wierzyć oznacza pokładać nadzieję, ufać że coś miało miejsce (śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa) i że coś także nastąpi ( koniec życia doczesnego czyli rozdzielenie duszy od ciała). Natomiast wiedzieć czyli mieć pewność, opierać się na pragmatycznych faktach, które można potwierdzić i w jakiś sposób unaocznić.
Ja osobiście nie uwarzam się za osobę religijną, ale najzwyklej w świecie poszukującą. Nie odpowiada mi organizacja kościelna ale to nie oznacza że muszę się od razu odcinać od religii.
Na zakończenie dodam co usłyszałam kiedyś od znajomego. Powiedział że lepiej założyć że po śmierci jednak to "coś" jest, czyli mamy wierzyć że nasza dusza jest nieśmiertelna. Jeśli założymy że nie ma nic stracimy możliwość raju.Oczywiście tutaj już wszelkie rozważania pozostają w kwestii osobistej. Pozdro :)