Film znany głównie z powodu - rzekomej - pierwszej sceny rozbieranej w filmie. Od razu sprostowuję - nagości jako takiej nie ma, są zaledwie zawoalowane sceny łóżkowe, choć w tamtym czasie i tak spowodowało to ostrą interwencję cenzorów. Fabularnie jest to mielizna, historia kobiety która jest nieszczęśliwa w małżeństwie ze starszym bogaczem to banał. Realizacja też pozostawia sporo do życzenia, film mimo iż nakręcony już w epoce dźwięku tkwi w stylistyce kina niemego. I to topornej stylistyce, mamy tutaj naprawdę długie, bezdźwiękowe, statyczne ujęcia. Byłyby one może poetyckie gdyby nie to, że jest to raczej rozciągnięta poza wszelkie granice i łopatologiczna podróbka "Wichru" Sjorstroma. Nie mówiąc już o niektórych ujęciach z - powiedzmy - dziką naturą, które zalatują jakimś zboczeniem.