Dobra rola Jodie Foster, świetny czarny charakter (miałem ubaw z jego akcentu), ładnie wykreowany świat Elysium (wręcz cukierkowo), wartka akcja.
Tym niemniej po obejrzeniu projekcji czuję niedosyt. Tak jakbym już to kiedyś widział i to niejeden raz. Może to wina spłyconej fabuły?
Fabuła nie była spłycona. Fabuła była spaprana. Ktoś kto pisał scenariusz poszedł totalnie na łatwiznę. Jeśli nie byłoby Jodie i Matta, to po pierwsze pewnie nie byłoby pieniędzy na takie (swoją drogą dobre) efekty specjalne, a po drugie film by się niczym już nie mógł obronić.
Skoro wszyscy chcą lecieć na Elizjum by się uzdrowić to czy prostsze z punktu widzenia jego mieszkańców nie byłoby wysłać kilka maszyn na Ziemię i po sprawie?
Szkoda bardzo.
Fakt, było tu trochę błędów logicznych i rzeczowych to fakt. Nie trzymało się trochę kupy, dlatego wciąż odnoszę wrażenie, że film jest jakby o godzinę za krótki, a fabuła poucinana. Jakby kręcili film w pośpiechu. Szkoda, bo, gdyby go bardziej dopracowali, to film mocniej utkwiłby świadomości widza, a tak mamy kolejny (dobry) film i nic ponad to.