Największą wadą jest przesadna miejscami hollywoodzkość, wzruszanie widza na siłę. Jednak podobnie jak przy Dark Knight Rises, bawiłem się tak dobrze, że praktycznie mi to nie przeszkadzało.

Wizja świata nie jest już tak błyskotliwa jak w Dystrykcie 9, ale nadal bardzo barwna i łudząco podobna do rzeczywistego świata. Tym razem jednak oprócz wizji świata Blomkamp nie próbuje skłaniać do przemyśleń, a jedynie zapewnic rozrywkę.

No i pod tym względem jest bardzo dobrze. Świat został dobrze zarysowany, bohaterowie są (jak na tego typu film) barwni i mają sensowną motywację. Osobiście kibicowałem głównemu bohaterowi. Co do aktorstwa - Matt Damon za którym nie przepadam, tutaj spisał się całkiem nieźle, fenomenalny był za to Sharlto Copley, który zagrał naprawdę złą postać, kompletnie inną niż jego poprzednia rola w Dystrykcie. Cieszyłem się na debiut brazylijskiego aktora Wagnera Moury (znanego z Elitarnych), pozytywnym zaskoczeniem było to, że zamiast epizodu dostał prawie że pierwszy plan, tuż za Mattem Damonem - jego rola także wyróżnia się na plus.
Zabawnie się go oglądało, biorąc pod uwagę że fawele Elizjum przypominają te z Elitarnych.

Akcję dobrze się ogląda, szczególnie że towarzyszą temu emocje, poza paroma wyjątkami została dobrze nakręcona. Efekty są na dobrym poziomie.

Jak na akcyjniak s-f jest bardzo dobry. Obiektywnie dałbym 7/10, subiektywnie za to że naprawdę dobrze się na nim bawiłem - 8/10.
Na filmwebie wbiłem 10, żeby choć odrobinę podnieść średnią - 6.9 jest mocno krzywdzące.