ElYta zbudowała sobie fruwający "Rajski ogród", którego bezpieczeństwo uzależnione jest od niezrównoważonego psychicznie menela i jego wyrzutni rakiet (zakładam, że tylko Kruger się tym zajmował, bo pod jego nieobecność Spider mógł tam wylądować bez problemu). W dodatku był to nielegalny sposób obrony, co rodzi pytanie: czy w ogóle Elizjum planowało się jakoś bronić przed zagrożeniem poważniejszym, niż pojedyncze grupki emigrantów?
A jakie to mogło być zagrożenie? :D
Operacja Spidera była czymś względnie nowym (władze stacji dopiero się zastanawiały, co w ogóle z nią zrobić). A bez środków transportu zdolnych do osiągnięcia orbity, to szare masy sobie mogły co najwyżej poskakać.
Ważniejsze było pilnowanie, żeby nie rozpieprzyły kluczowej infrastruktury na Ziemi, jak np. fabryki robotów, a od tego była robo-policja i robo-rząd :)
Zagrożenie jest takie, jak widać w filmie. Jeżeli "nieproszeni goście" są w stanie dolecieć do Elizjum, którego mieszkańcy nie są w stanie im skutecznie przeszkodzić, to jest zagrożenie.
Tak, ale to jest po pierwsze zagrożenie, które pojawiło się dość niedawno a po drugie takie, z którym mogą przecież walczyć służby takie jak policja, wojsko i ochrona stacji (roboty), więc po co wyposażać jeszcze stację w inne uzbrojenie?
To tak, jakbyś pytał dlaczego dzisiejsze strzeżone osiedla nie mają zasieków, worków z piaskiem i stanowisk karabinów maszynowych. Nietrudno też sobie wyobrazić jak mieszkańcy takich osiedli byliby oburzeni, gdyby spółdzielnia zaczęła wynajmować najemników wysadzających w powietrze samochody potencjalnie "groźnej" biedoty.
Pytanie można odwrócić: po co narażać życie czy dobytek mieszkańców Elizjum przez lądowanie intruzów lub nieskuteczną interwencję policji, skoro można wymyślić jakiś sposób zapobiegania lądowaniu? I nie chodzi koniecznie o metody drastyczne, ale np. kontrola sterowania promów kosmicznych. Fantazjować można na różne sposoby, skoro w tym świecie istnieje sprzęt medyczny, zdolny wyleczyć każdą chorobę.
Twoje porównanie uważam za nieadekwatne ze względu na różnicę skali. Nie mówimy o jednym z wielu osiedli strzeżonych przez ochroniarzy czy monitoring, wobec potencjalnego zagrożenia typu chuligani lub włamywacze. Tu chodzi o fruwający "Raj", gromadzący całą ziemską elitę, której powinno szczególnie zależeć, aby w ich ogródku nie wylądował statek z "motłochem". A jedynym środkiem zapobiegawczym (nielegalnym zresztą) ma być jakiś psychopata i jego fajerwerki wystrzelone z Ziemi.
[Pytanie można odwrócić: po co narażać życie czy dobytek mieszkańców Elizjum przez lądowanie intruzów lub nieskuteczną interwencję policji, skoro można wymyślić jakiś sposób zapobiegania lądowaniu? I nie chodzi koniecznie o metody drastyczne, ale np. kontrola sterowania promów kosmicznych. Fantazjować można na różne sposoby, skoro w tym świecie istnieje sprzęt medyczny, zdolny wyleczyć każdą chorobę.]
Ja nie twierdzę, że zbudowanie bezpieczniejszej stacji byłoby niemożliwe. Ja twierdzę tylko, że to nie jest jedyny sposób, który ma sens. Dzisiaj bogacze też nie żyją w bunkrach, bo chcą...żyć, a poza tym sami siebie postrzegają jako oświeconych satrapów, którzy przecież przejmują się jako żywo losem biednych, szarych mas.
Dlatego przecież "menel z wyrzutnią" i pomysły pani dyrektor wywołały taką kontrowersję.
[Twoje porównanie uważam za nieadekwatne ze względu na różnicę skali. Nie mówimy o jednym z wielu osiedli strzeżonych przez ochroniarzy czy monitoring, wobec potencjalnego zagrożenia typu chuligani lub włamywacze. Tu chodzi o fruwający "Raj", gromadzący całą ziemską elitę, której powinno szczególnie zależeć, aby w ich ogródku nie wylądował statek z "motłochem".]
Po pierwsze: owszem, to jest analogia strzeżonego osiedla, tylko podkręcona na 11.
Po drugie: może im zależeć, ale nie do tego stopnia, żeby te statki zestrzeliwać. A każda inna metoda nigdy nie będzie w 100% skuteczna. Co ci da układ zdalnego sterowania promem, jeżeli jego operator ma przed startem fizyczny dostęp do awioniki?
[A jedynym środkiem zapobiegawczym (nielegalnym zresztą) ma być jakiś psychopata i jego fajerwerki wystrzelone z Ziemi.]
Albo to, albo uzbrojenie samej stacji i strzelanie do promów. A skoro elita nie chce imigrantów bezpośrednio mordować, to mogą TYLKO ich aresztować i deportować.
Zresztą strzelanie do promów też może być niebezpieczne, bo przecież tworzysz wtedy chmurę odłamków albo nawet pocisk, który może uderzyć w stację. Jeśli chcesz chronić własność swoich klientów, dużo lepiej jest pozwolić pilotowi wylądować w sposób kontrolowany i go aresztować.
Można by oczywiście zatrudnić wojsko, żeby strzelało do każdego nieautoryzowanego promu. Ale...wojsko nie składa się z elit, to raz. Dwa, prędzej czy później pan Smith, udziałowiec z Elizjum, olałby wezwanie do identyfikacji i zostałby zestrzelony.
(albo by nie olał, a zostałby zestrzelony i tak)
Nasza dyskusja wydaje się coraz mocniej odbiegać od filmu i zmierzać w kierunku czysto hipotetycznych rozważań. Jestem w stanie zaakceptować, że Ciebie zadowala wizja Elizjum i jego systemu obronnego, a mnie nie. Mam nadzieję, że nie będziesz chciał koniecznie wałkować tego tematu.
Chodzi mi tylko o to, że stacja w takiej formie (jeśli chodzi o jej ochronę) jest czymś, co mogłoby zostać zaprojektowane i zbudowane IRL i nie świadczy o tym, że filmowa elita jest głupia (przynajmniej nie jest NIEREALISTYCZNIE głupia :P), albo że naraża się na jakieś olbrzymie niebezpieczeństwo.
Zresztą w filmie była przecież przynajmniej jedna postać, która też była niezadowolona ze sposobu obchodzenia się z intruzami, nie? Więc to nie jest tak, że świat przedstawiony działa według absurdalnych zasad, których absurdu nikt wewnątrz tego świata nie dostrzega, więc trudno w tym aspekcie stawiać zarzuty scenariuszowi.