Po "Dystrykcie", mimo negatywnych opinii spodziewałem się fajnego kina s-f. I nie jest aż tak
źle.
Uwielbiam "robociki", "droidy", s-f itp. I w zasadzie tu to jest. Lecz fabuła nie powala.
KIedy wspomniany "Dystrykt" miał swój klimat i jakąś zagwozdkę to tu wszystko
przewidywalne.
Nie spojleruję więc zachowam milczenie ale od 20 minuty filmu, wiadomo co się stanie i jak
się potoczy... to wszystko już było (mimo dobrego początku)
Na uwagę zasługują piękne zdjęcia lecz niestety... to co w filmach s-f ma dla mnie duże
znaczenie czyli muzyka, nie wyszło. MIałka i płytka.
NO i najważniejsze. Nic a nic nie pasowął mi tu Matt Damon. Jak go jeszcze dzierżyłem w
"Bournie" czy w "Infiltracji" chociażby, to w "Elizjum"czułem jakby ktoś go na siłę kijem do grania
zmuszał. Mimika bez wyrazu , jakiś taki ociążały. Jeśli chodzi o aktorów to żaden z drugiego
planu nie przykuł uwagi. Nawet "Julia" taka byle jaka.

Podsumo: Był pomysł lecz nie zrealizowanyt. Nie jest źle. Ale mogło być fantastycznie.
Polecam fanom akcji i s-f.
Moja ocena: 5/10