Trzyma poziom Dystryktu 9, przy o wiele większym budżecie. Czuć ten sam niepowtarzalny styl
reżysera. Relacje między postaciami, ich rozmowy, psychologia - geniusz. W tle wspaniałe, a
jednocześnie nie rzucające się w oczy efekty specjalne. Coś jakby paradokument w otoczce s-
f. Postać grana przez Sharlto Copleya - kolejny geniusz. Czuć, że reżyser nie zaczynał w
Hollywood. Nie ma tych sztampowych, denerwujących rozwiązań występujących w większości
filmów z tamtejszej "fabryki snów". Realizm, brutalność i bezwględność bohaterów - tak
wyglądałoby w realnym świecie.
Można przyczepić się różnych detali. Że zabili go i uciekł. Niespójności fabuły. Tego tamtego.
Faktem jest, że widziałem trochę filmów s-f w tym roku. Ostatnio Oblivion np. Sztampa jak
sam...:/
Elizjum ma w sobie naprawdę coś. Coś, czego nie widziałem w kinie tego rodzaju od dobrych
paru lat. Coś świeżego i krwistego, jak dobry tatar którego się wręcz pochłania z talerza;) Może
przemówić do widza - w tym filmie prawa fizyki i logiki nie są łamane na każdym kroku, postaci
nie są wycięte z papieru...
Warto zobaczyć.