Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego, niekoniecznie typowego kina akcji w otoczce s-f. Pierwszych kilka
scen zrobiło na mnie ogromne wrażenie, do warstwy estetycznej nie mam zarzutów. Pomysł również przypadł mi do
gustu. Właśnie, pomysł... Spodziewałam się bardziej "zaangażowanego" kina. Postawiono nas przed wachlarzem
negatywnych zjawisk. Nierówność społeczna, bieda, przepaść między bogatymi a biednymi, wyzysk, patologia,
degradacja środowiska naturalnego, wszystko z czym zmagamy się obecnie. Liczyłam na to, że film będzie
nawiązywać do tych wątków, zadawać pytania, szukać rozwiązań, cokolwiek. Jednak okazało się, że ten świat jest
jedynie tłem dla akcji, dla pojedynczej historii a wielka zmiana zapowiedziana już na początku tak naprawdę nie
zmieni niczego bo problemów ludzkości nie da się rozwiązać dokonując kolejnego, siłowego przewrotu (co ma
miejsce w filmie). Oczywiście "Elizjium" ma swoje mocne strony. Grafika jest piękna, sceny walk imponujące,
bohaterowie przyzwoici. Sam scenariusz posiada za to sporo wad, film zawiera kilka absurdalnych rozwiązań
fabularnych, które przeszkadzały mi w odbiorze mimo, że wcale się na nich nie skupiałam. Nie doszukiwałam się
błędów ale one i tak wypłynęły. Oczywiście wszystko można zrzucić na karby s-f, innej technlogi (nie wszystko trzeba
tłumaczyć widzowi), mimo to, kwestie związane z egzoszkieletem, odczytywaniem danych czy wysyłaniem pocisków w
kosmos zostały wyraźnie niedopracowane, nieprzemyślane. Można było lepiej zrobić ten film lub też po prostu inaczej,
nie idąc w tanią akcję a raczej szukając świeżego spojrzenia jak w "Dystrykcie". Szkoda.