Zarówno Oblivion jak i Na skraju jutra mają tę przewagę nad Elizjum że rzeczywiście są ciekawe wizualnie i dźwiękowo. Elizjum początkowo też się podoba: roboty, ujęcia samej stacji "Elizjum" itd. to wszystko tworzy klimat ale potem jest już bardzo przeciętnie - przeciętne sceny akcji i oklepane filmowe motywy które to owszem mogłyby byc zjadliwe gdyby opakowano to w coś na prawdę wizualnie świetnego.

Wg mnie ten film to niewypał - szczególnie w porównaniu z dwoma wymienionymi wyżej filmami z Tomem Cruisem. Matt Damon też tutaj niespecjalnie błyszczy, mam wrażenie że zwyczajnie jak rzemieślnik robi swoje
zresztą scenariusz też chyba nie pozwalał mu tutaj na wiele ( o wiele ciekawiej wygląda sprawa w Na skraju jutra gdzie Cruise gra zwykłego tchórza który bez swojej woli znajduje się w ogniu walki).

Co jest plusem w tym filmie to to że gł. bohater postępuje czysto egoistycznie przez większosc filmu a więc nie jest kreowany na jakiegoś super herosa ratującego świat w imię wyższych idei.


SPOILERY


- ekipa Spidera dostaje się na Elizjum bez żadnych przeszkód a z tego co pamiętam każdy statek kosmiczny zbliżający się do stacji był namierzany i przechwytywany - uważam to za mocno naciagane
- Ekipa Spidera i gł. bohater a wcześniej ludzie Krugera hasają sobie w Elizjum nie niepokojeni przez jakąś ochronę , wojsko itd. , Kruger zabija pozbawioną ochrony panią minister obrony ... strasznie naciagane
- bardzo słabo wypada pojedynek gł. bohatera z Krugerem - typowe lanie po pysku jakiego mogliśmy już doświadczyc miliony razy w kinie... na tym miała się zasadzac niezwykłośc tego filmu ?