Jest na tym forum wiele krytyki pod adresem tego filmu. Oczywiście nie jest to wybitne dzieło, ale te 90 minut w kinie nie znudziło mnie i nie rwałem sobie włosów z głowy. Przyjemnie spędziłem czas, a o to w kinie rozrywkowym chodzi. Ode mnie mocna szóstka.
Ode mnie piątka. Solidna. Uczciwie zarobiona. Też nie żałowałem. Kilka przydługich wypowiedzi, zupełnie zbędna para jackassów, bez nich film by raczej zyskał. Przynajmniej w moich oczach. Tornada pokazane przepięknie, bardzo widowiskowo. Przyrównywanie do filmu „Twister” uważam za bezsensowne. Oba filmy są na zbliżonym poziomie. Moim zdaniem. Na spokojnie poczekam, aż płytka wyjdzie w cenie poniżej 20 pln i kupię do kolekcji.
"Przyrównywanie do filmu „Twister” uważam za bezsensowne. Oba filmy są na zbliżonym poziomie. Moim zdaniem."
czyli Twoje zdanie jest bezsensowne. Sam to napisałeś.
Moim zdaniem, filmy Epicentrum i Twister różni gigantyczna przepaść jakościowa, z korzyścią dla Twistera oczywiście.
Mój błąd. Czytałem coś na innym forum, a odpowiedziałem na innym. Dla mnie jednak filmy są na podobnym poziomie i jeżeli ktoś przyrównuje "Epicentrum" do "Twistera" jako lepszy-gorszy, gorszy-lepszy to właśnie jest to bez sensu. To tak jakby patrzeć, które czarne jest bardziej czarne. Ciągle moim zdaniem:-) Postaram się lepiej wyrażać myśli następnym razem.
Słowo "przywównywać" oznacza "to jest to samo".
Jeśli mówisz: "Epicentrum" jest to w zasadzie to samo co "Twister" - przyrównujesz te dwa filmy.
Natomiast "porównywać" można wszystko, aby wykazać różnice i podobieństwa. Dwa odcienie czarnego, albo świętego i zbrodniarza.
Ja porównuję te dwa filmy i twister jest o wiele lepszy.
Dobra, dobra, dobra, dobra. Porównując oba filmy, znajduję je na takim samym poziomie artystycznym. Może być ????
OK.
Ale dziwię się, że nie dostrzegasz ogromnej różnicy.
Czy "Szczęki" i "Super Shark" tez uważasz za filmy o takim samym poziomie artystycznym?
Nie znam "Super Shark". Natomiast co do "Twister" vs "Epicentrum", to oba są dla mnie ot takimi sobie filmidełkami nie aspirującymi do roli poważnego dzieła. Mają jedynie nacieszyć oko, zapewnić rozrywkę i nie być bezkrytycznie nonsensownymi. W obu brak mi jakiegoś napięcia, nie zależy mi na losach bohaterów i mam wrażenie, że aktorom też nie zależy. Przyznać jednak muszę, aby mieć czyste sumienie, że aktorom z „Epicentrum” znacznie, znaaaacznie mniej zależy. Dodam jeszcze, że to dobrze, że ktoś pilnuje poprawności wypowiedzi na forum. Dbajmy o ten nasz kochany, ojczysty i tak lubiany przez obcokrajowców język.