Po przeczytaniu nazwy filmu byłem przekonany że obok tornad zobaczę jeszcze trzęsienie ziemi, no kurcze...w końcu epicentrum. To było oczywiste.
Siedzę wygodnie w kinie i widzę oryginalny tytuł "Into the Storm". WTF?!
Nie koniecznie musiało być trzęsienie ziemi. Dla mnie dostatecznie irytujące jest już samo nierozróżnianie centrum od epicentrum.
W zasadzie nie ma nic wspólnego ale dystrybutorowi zapewne chodziło o jedno zgrabne słowo opisujące sam środek jakiegoś kataklizmu. W takim przypadku Epicentrum pasuje mi na tytuł chyba że jest jeszcze jakieś słowo dobitniej to tłumaczące. Większość ludzi pewnie nie zna się na sejsmologi i nie zastanawia się głębiej nad samym terminem a słysząc epicentrum kojarzą jedynie jako "środek czegoś gdzie dzieje się dużo :p"
Ciekawy jestem twoich propozycji tytułu. A co do znaniu się na sejsmologi to oczywiście chodziło mi o podstawową choćby wiedzę z geografii z dziedziny sejsmologi. Poza tym język ewoluuje cały czas jak i nasza kultura. Różne pojęcia odnoszące się do czegoś zaczynają mieć wiele znaczeń po części odwołujące się do swojego pochodzenia jak i w zupełnym oderwaniu od niego. Wiele zależy od kontekstu. A mając plakat z tornadami i napisem Epicentrum domyślasz się od razu o co chodzi. Mnie osobiście tytuł nie razi bo oddaje w sumie akcję filmu. Oryginalny tytuł bardziej się podoba ale niestety nie przetłumaczysz wszystkiego na polski z takim samym brzmieniem. Niech sobie tłumaczą byle nie dosłownie nie tłumaczyli bo wtedy będzie jeszcze śmieszniej.
Myślałem i nad tym, jakie tłumaczenie sam bym zaproponował. Bo ja akurat "mając plakat z tornadami i napisem Epicentrum" nie domyślam się, o co chodzi - moja reakcja to: WTF? Tornada i trzęsienie ziemi? "Into the storm" można bardzo różnie przetłumaczyć. Na skrzydłach burzy/huraganu, W sercu burzy... Można wziąć do ręki słownik języka polskiego albo słownik frazeologiczny i poszukać frazeologizmów związanych z burzą lub huraganem, trąbą powietrzną, wichurą. Jeśli się wie, że coś takiego jak słownik frazeologiczny istnieje, o co akurat dystrybutorskich tytułologów nie posądzam. A tytułolodzy owi powinni mieć na uwadze, że prócz rzeszy ignorantów istnieje w naszym kraju ciągle jeszcze spora grupa ludzi, którzy owo epicentrum z trzęsieniem ziemi skojarzą od razu. Tyle że taka staranność jest u nas coraz większą rzadkością, wystarczy przyjrzeć się napisom w serialach Davida Attenborough.
Może patrzyli, może kombinowali i wywnioskowali że w "w sercu burzy" to za długi tytuł i potrzeba jednego słowa. Z plakatu można się było domyślić a jeśli ktoś się nie domyślił to trudno mieć pretensje do kogoś że za trudny skrót myślowy użył. Miał przynajmniej "zaskoczenie" oglądając film co jest trudne przy trailerach w tv i ogólnym rozważaniu na co iść. Chyba że idzie się na całkowity żywioł losując na ślepo palcem repertuar. Film dla mas więc po co mieli by się koncentrować na inteligentach? Jakie tłumaczenie by nie wybrali zawsze znajdzie się ktoś komu się nie podoba tytuł, albo sam film i ma pretensje że czas stracił/pieniądze na bilet.
Zresztą żeby wiedzieć, co to jest epicentrum, nie trzeba zaraz znać się na sejsmologii - wystarczy uważać w szkole na geografii.
Stało się już tradycją kretyńskie tłumaczenie filmów, których tytuł zawiera sformułowanie określające środek czegoś. Prawie 30 lat temu, czyli na długo przed spopularyzowaniem internetowych translatorów tytuł filmu "Inner Space" przetłumaczono jako "Interkosmos" :)
Ooo właśnie, świetny przykład. "Inner space" oznacza gatunek SF, nakierowany na introspekcję bohaterów albo wręcz z akcją rozgrywającą się wewnątrz ich psychiki, umysłu. W filmie (zresztą IMHO bardzo średnim) była to gra słów, bo większość akcji działa się w ciele nieszczęsnego Shorta. Po polsku "przestrzeń wewnętrzna" po prostu, ale 30 lat temu wiedziało o tym tak samo nieliczne grono miłośników SF, jak dzisiaj...
tłumaczenie tragedia i nie po raz pierwszy i nie ostatni...grunt zeby film sie podobal...
Epicentrum nie koniecznie musi odnosić się do trzęsień ziemi może to być np. epicentrum jakiejś katastrofy naturalnej, środkiem(gdzie coś się zaczęło i jest najmocniejsze) czegoś gdzie działania natury tudzież człowieka są najbardziej niszczące i najmocniejsze...ciasnota umysłu i niektórych ludzi po prostu powala mnie na kolana... Wygogloować każdy może i się wymądrzać jakim to on jest "znafcom"...
epicentrum to przede wszystkim termin ściśle związany z sejsmologią, zastosowanie go w filmie katastroficznym o tornadach, w którym nie ma ani jednego trzęsienia ziemi jest co najmniej wprowadzaniem w błąd. to jest słowo odmieniane przez wszystkie przypadki przy okazji każdego tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi. na prawdę nie trzeba być ekspertem żeby to wiedzieć - wystarczy nie być głąbem.
Wygooglowałeś to?? A i owszem termin jest związany z trzęsieniami ziemi, ale jako słowo ma wiele znaczeń, przykładowo "zamek" tzw wieloznaczność wyrazów, żeby to wiedzieć wystarczy nie być głąbem...
To opowiedz ją swoim dzieciom, może one w przeciwieństwie do ciebie coś wywnioskują z tego...
historia człowieka, który nie znał podstawowego znaczenia słowa epicentrum i nie widział problemu w używaniu go jako wątpliwego odniesienia do "centrum zdarzeń" w filmie stricte katastroficznym i zarzucającego innym, którzy znają znaczenie tego słowa "googlowanie" i "wymądrzanie się". naprawdę nie ma o czym opowiadać.
Tak, tak widzę, że musisz mieć ostatnie słowo, napisałem już swoje i myślę, że skończyłem tutaj...