PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

tak nazywa się trzeci tom sagi o eragonie i jego smoczycy. W tym oto temacie przedstawiajcie swoje spostrzeżenia i oceny tej sagi. Zapraszam do dyskusji

_Kefas_

Mi się książka bardoz podobała, jest naprawde dobra i milo spedzilem czas czytajac ja. Jak kazda ksiazka ma swoje wady, ale biorac pod uwage, ze pisal ja niedoswiadczony pisarz Paolini, jest to pozycja naprawde dobra. Fabuła wciagajaca i ciekawa (przynajmniej dla mnie, ale zaraz uzytkownik Speeder przyjdzie i wytknie jej ze jest wzorowana na Gwiezdnych Wojnach), dla mnie sie podobala, mam wszystkie 3 czesci tej sagi w swojej kolekcji i nie zaluje:) polecilbym ja kazdemu kto lubi fantasy na nudne zimne wieczory ...:P :-)

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

"Fabuła wciagajaca i ciekawa (przynajmniej dla mnie, ale zaraz uzytkownik Speeder przyjdzie i wytknie jej ze jest wzorowana na Gwiezdnych Wojnach)"

I będzie miał racje, ale to nie znaczy, że ty jej nie masz pisząc, że jest ciekawa i wciągająca. Te dwie rzeczy wcale się nie wykluczają.

Ta książka jest po rpostu napisana według wszystkich standardów, w miejscach gdzie powinna być twórcza (from zero to hero itp.) i zmienia schematy w miejscach, w których należy zostawić je w spokoju (siedmiopalczaste krasnoludy).

"Jak kazda ksiazka ma swoje wady, ale biorac pod uwage, ze pisal ja niedoswiadczony pisarz Paolini, jest to pozycja naprawde dobra."

To, że pisał ją niedoświadczony pisarz w żaden sposób nie powinno wpływać na jej ocenę.

"polecilbym ja kazdemu kto lubi fantasy na nudne zimne wieczory ...:P :-)"

Ja poleciłbym ją tylko osobą nie obeznanym z fantasy lub/i takim, które nie oglądały "Gwiezdnych Wojen", bo uczucie deja vu może wywołać u nich atak serca.

Niraziel

Mialem napisac to samo, zeby nie wzbudzac kontrowersji, dlatego powiem tak: Jesli ktos zaczyna dopiero czytac fantasy albo jest w nich malo obeznany, a wczesniej nie mial kontaktu z Gwiezdnymi Wojnami albo mial bardoz dawno temu i juz nic prawie nie pamieta to Eragon jest ne pewno dla niego!!! Teraz chyba juz dobrze napisalem? :-)

ocenił(a) film na 1
Niraziel

"ale zaraz uzytkownik Speeder przyjdzie i wytknie jej ze jest wzorowana na Gwiezdnych Wojnach"

Przyszedłem i wytykam, że jest wzorowana na Gwiezdnych Wojnach!
(możesz się posrać z uciechy)

"I będzie miał racje, ale to nie znaczy, że ty jej nie masz pisząc, że jest ciekawa i wciągająca"

Chyba przeczysz sam sobie, bo sam kiedyś powiedziałeś, że zdarzało ci się odejść od Brisingra, żeby sprawdzić, czy się woda zagotowała :).
No i co do fabuły, to na razie, na podstawie tylko tych scen, które przytoczyłeś, wydaje mi się nielogiczna. A przypuszczam, że nie są to jedyne kwiatki (ot, eskalacja plejady nonsensów z wątków Rorana i Elvy w Najstarszym... BTW, a co wymyślił tym razem Paolini odnośnie tej drugiej?).

"To, że pisał ją niedoświadczony pisarz w żaden sposób nie powinno wpływać na jej ocenę"

Dokładnie. Gdybyśmy taką tolerancję dla pisarzyn przejawiali, bo oni mają gorsze doświadczenie i umiejętności, to posuwali by się coraz dalej, aż w końcu same gnioty byśmy czytali.

"Ja poleciłbym ją tylko osobą nie obeznanym z fantasy lub/i takim, które nie oglądały "Gwiezdnych Wojen", bo uczucie deja vu może wywołać u nich atak serca"

Tja... wystarczy wspomnieć opinię pewnej forumowiczce z forum smokofanów, posługującą się ksywą Desmei: "Ale nic z tego, bo pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to nieudana kopia Luke'a Skywalkera (jako że Luke'a uwielbiałam od dziecka, do Eragona przyszło mi zapałać gorącą nienawiścią)"
To mi przypomina też reakcję mojego znajomego, któremu dawałem do czytania i oceniania moje własne wypociny. Gdy kiedyś zapytałem go o Eragona, wydał z siebie głuche westchnienie, jakby dostał z piąchy w brzuch :). A gdy zapytałem go, co jest w tej książce najgorsze, odpowiedział po prostu "Niedojrzałość".
Albo Sitro z forum Ogame, który kiedyś wdał się w mało pochlebny wywód na temat cyklu Bazila, a na jego koniec dodał "gorszy jest chyba tylko Eragon".
Albo...

No... i tak dalej.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Chyba przeczysz sam sobie, bo sam kiedyś powiedziałeś, że zdarzało ci się odejść od Brisingra, żeby sprawdzić, czy się woda zagotowała :).
No i co do fabuły, to na razie, na podstawie tylko tych scen, które przytoczyłeś, wydaje mi się nielogiczna. A przypuszczam, że nie są to jedyne kwiatki (ot, eskalacja plejady nonsensów z wątków Rorana i Elvy w Najstarszym... BTW, a co wymyślił tym razem Paolini odnośnie tej drugiej?)."

Nie, nie zrozumiałeś mnie (albo raczej ja nie wyraziłem sie zbyt dokładnie), chodziło mi, że akurat te dwie rzeczy się nie wykluczają (w sensie, że fabuła jako ściągnięta z "SW" nie jest zła, bo nie jest nawet pomysłem Paoliniego).

użytkownik usunięty
Niraziel

Ludzie, ale wy się tu rozpisujecie.
Ja napiszę tylko, że se kupiłam tą część ostatnio [a zastanwiałam się kiedy będzie..] i dostanę na Kimołaja ;P
Wnerwia mnie tylko to, że 1 cz. była okładka niebieska, 2 byłą czerowna to teraz jest żółto-czarna. Zielonej to nigdy nie zrobią ;P

_Kefas_

A ja wszystkim jednak polecam ten cykl, 3 część przeczytałem za szybko ui teraz zapewne przyjdzie długo czekać na część 4, mam nadzieję, że jednak Paolini się rozpisze i będzie ich więcej bo fajnych historii nigdy dość. "Dziedzictwo" umieszczam w moich ulubionych serii fantasy zaraz za cyklem "Belgariada" i "Malloreon" Eddingsa ale przed "Władcą Pierścieni". Mówcie co chcecie ale smoki dodają tej serii uroku i smoków nie ma w Gwiezdnych Wojnach ;-)

ocenił(a) film na 1
szuchaj_2

"mam nadzieję, że jednak Paolini się rozpisze i będzie ich więcej bo fajnych historii nigdy dość"

Fajnych - tak.
Cienkich - nie, dziękuję, już dość...

Z Erasiem jest zupełnie jak z cyklem Dragonlance - obydwa są takim crapem, pisanym pod niewymagającą publiczkę, ale sprzedają się znakomicie.

" Mówcie co chcecie ale smoki dodają tej serii uroku i smoków nie ma w Gwiezdnych Wojnach ;-)"

Za to w Gwiezdnych Wojnach są droidy :P.
A co do smoków w Erasiu, to naprawdę... chyba KAŻDY ich wizerunek, jaki widziałem w JAKIMKOLWIEK innym dziele, jest bardziej wyrazisty i bardziej urokliwy, niż to, co prezentuje sobą Saphira czy Glaedr.

_Kefas_

Jak wiadomo, niby nic to specjalnego i twórczego. Nowatorskiego też.
I pewnie to też wina przekładu, ale dawno nie dane mi było podziwiać tak nieskładnie złożonych niektórych zdań (i co to, do jasnej anielki są ,,wątpia"? Z kontekstu wydaje się to jakimś fragmentem anatomicznym. Sprawdzę w słowniku.... ach, to wnętrzności. Wybaczcie moją niedostateczną zanjomośc gwary), a sam autor pisze w posłowiu jak rozentuzjazmowany jedenastolatek ;)

Jest też parę nieścisłości. Skoro Święto Przysięgi Krwi pozbawiło Eragona wszelkich blizn i urazów, to dlaczego na początku tomu 3 ma blizny, pozostałości po pierwszym locie z Saphirą? Wyłapałam to automatycznie, a przecież poprzednie tomy czytalam już kawał czasu temu. Tym bardziej pisarz powinien pamiętać- w końcu to jego ksiązka.

Dlaczego jednak tak miło mi się popija herbatkę i przeżywa niesamowite przygody z Eragonem i Saphirą? Nie mam pojęcia. Coś w tym musi być, dlatego sympatyzuję z sagą, w pełni zdajac sobię sprawę z jej niedoskonałości.
pozdrawiam tych za i tych przeciw ;)

Arbonne

Następny kwiatek, którym chcę się z wami podzielić:
,,Sięgnął wgłąb swego jestestwa" (!!)
Paolini naprawdę już wychodzi se skóry ;)

ocenił(a) film na 1
Arbonne

"Dlaczego jednak tak miło mi się popija herbatkę i przeżywa niesamowite przygody z Eragonem i Saphirą? Nie mam pojęcia"

Po prostu Eraś jest takim podrzędnym, lekkim czytadłem dla czytelniczych prawiczków. Stąd ja nie krzywiłem się aż tak bardzo podczas pierwszej lektury, a nawet przebrnąłem w tempie błyskawicznym (chociaż to brnięcie przypominało przedzieranie się przez bagno, kiedy powracałem do losów Rorana) Najstarszego.
Brisingra jednak jak na razie czytać nie mam zamiaru. To kosztuje, a ja znam dziesiątki lepszych sposobów na spożytkowanie moich pieniędzy. Chyba nawet kupno kilku buł w McDonaldzie uważam jak na razie za lepszą inwestycję.

Kwiatków w dziele Paoliniego daleko szukać nie trzeba - pierwszy jest już w pierwszym zdaniu pierwszego tomu - "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc ze sobą woń, która mogłaby odmienić losy świata". Śmiać się, czy płakać?
Widać, że autor chciał, żeby to zdanie było takie mroczne, żeby sugerowało ciężki nastrój, żeby groza była i żeby ogólnie oddziaływało literacko. Niestety, pojęcia nie ma, jak to zrobić. A mimo to, na siłę, próbuje. Ze skutkiem komicznym.

Der_SpeeDer

Choć bezpodstawnie sugerujesz że jestem ,,czytelniczym prawiczkiem" (!), przeciw czemu głośno protestuję, muszę przyznać rację. Trafna też uwaga na temat brnięcia przez roranowe wątki.

Woń, która może odmienić losy świata? Frapujące ;)

Książkę można nieodpłatnie wypożyczyć z biblioteki, choćby po to, by z wyrozumiałym uśmiechem na ustach dowiedzieć się, co nowego nawymyślał Paolini.
Już o nim mówiąc, jestem zdziwiona jak on pisze te posłowia. To już ja, (przyznam się) osoba młodsza od niego piszę poważniej (może nawet za) Po przeczytaniu posłowia zrodziło się we mnie pytanie: Ciekawe ile książki napisał sam Krzyś, a ile jego rodzina i załoga redakcji?

To co piszesz jest dosć oczywiste, jednak ja, może z prostego sentymentu do awanturniczych przygód (oj, połykało się tego typu książki, najwięcej chyba w podstawówce ;) zdania swojego na ten temat raczej nie zmienię.

PS: Ciepłej, smacznej, rodzinnej wigilii życzę.

Arbonne

Skończyłam przed sekundą i co mi się najbardziej podobało?
Nawiązanie do Doktora, ha! Przyznam, że na początku nie zwróciłam na nie uwagi, dopiero po 'Podziękowaniach' Paoliniego... No cóż, ja też jestem fanką ;)
Czyta się lekko i przyjemnie, a jako miłośniczka wszystkiego co lata, posługuje się magią i może jeszcze przypadkiem jest elfem (tudzież pół-elfem), miło spędziłam czas.
Oczywiście, nie będę pisała na temat 'Brisingra' pochwalnych pieśni, ani broń Boże nazywała - jak to napisali na tylnej okładce - "jedną z najwspanialszych powieści roku" (powinny być jakieś granice sprawnego marketingu, naprawdę takie zabiegi zniesmaczają), ale nie mam zamiaru ciskać gromów na Paoliniego.
Wady "Dziedzictwa" są mi doskonale znane, co nie umniejsza faktu, że moja wyobraźnia musi mieć jakąś pożywkę, a takową znajduje w "lekkim czytadle dla czytelniczych prawiczków" (naprawdę, muszę nauczyć się takich szybkich technik natychmiastowego oceniania całej zbiorowości po jednym tytule książki, którą to owa zbiorowość czyta).

Kto nie nastawia się na ubiczowanie 'Brisingra' i potrafi przymknąć oko na niedociągnięcia, powtarzające się schematy, czy nieco absurdalne rozwiązania niektórych wątków i po prostu zrelaksować się przy niewymagającej lekturze, ten może bez obawy sięgnąć po kolejną część "Dziedzictwa".

A racja, podziękowania Paoliniego były dość obszerne... Cóż, biorąc pod uwagę, ile kasy wydawnictwo i wszystko co z nim związane włożyło w Paoliniego, to musieli nieźle przeanalizować całego 'Brisingra', pewnie nakłonić go do pewnych zmian itp. itd... Niestety, czasy beztroskiej twórczości dawno dobiegły końca ;P

PS. W 'Brisingrze' najmniej strawne też wydawały mi się wątki Rorana. Jakoś niezbyt fascynowały mnie jego techniki posługiwania się młotem i roztrzaskiwania wszelkich możliwych kości przeciwnika. A swoją drogą, w jednym fragmencie autor wspomina, że róg wołu zranił R. w nogę, a już w kolejnym, że w rękę... I tyle korekt tego nie wyłapało? ;P

ocenił(a) film na 4
Wega

Czytając niektóre z waszych przykładów opadła mi szczęka. Już sama zauważyłam, że polski przekład bardzo, ale to bardzo zmienia tresć książki. Nie dziwię się, że wsród Polaków seria ma tak niskie oceny, skoro tłumacz doszczętnie zmienia sposób wypowiedzi oraz słownictwo. Co to ma być za 'jestestwo'?

"Jest też parę nieścisłości. Skoro Święto Przysięgi Krwi pozbawiło Eragona wszelkich blizn i urazów, to dlaczego na początku tomu 3 ma blizny, pozostałości po pierwszym locie z Saphirą? Wyłapałam to automatycznie, a przecież poprzednie tomy czytalam już kawał czasu temu. Tym bardziej pisarz powinien pamiętać- w końcu to jego ksiązka."

Przecież w anielskiej wersji jest wyraźnie powiedziane, że te 'blizny' (a raczej rozległe sińce) zyskał podczas powietrznej walki z Murtagh'iem i Cierniem, kiedy spadł na grzbiet Saphiry.

"A swoją drogą, w jednym fragmencie autor wspomina, że róg wołu zranił R. w nogę, a już w kolejnym, że w rękę... I tyle korekt tego nie wyłapało?"

I tu znowu, w oryginale cały czas pisano o nodze.

Nie bronię Paolini'ego, bo i mnie się wiele w jego sposobie pisania nie podoba. Ale muszę stwierdzić, że w oryginale jest ona o wiele lepsza, a błędów wymienionych tutaj w niej brak.

" i zmienia schematy w miejscach, w których należy zostawić je w spokoju (siedmiopalczaste krasnoludy). "

Też na początku wydawało mi się to dziwne, ale w Brisingr zostaje to użyte do porównania podobieństw między rasami. Eragon rozważa powody podziału w podobieństwach pomiedzy Krasnoludami i Urgalami (też mają po siedem palców u nogi), oraz Elfami i Ludźmi.

W "Najstarszym", to własnie wątki Rorana sprawiły, że nie przerywałam czytania ze zmęczenia brakiem urozmaicenia. Osobowosć Rorana jest zupełnie inna i całkiem przyjemnie było się oderwać od toku mysli Eragon'a (który, prawdę powiedziawszy, jest pod tym względem sierotą). "Dlaczego mnie to spotyka?", "nie dam rady" - tego typu myslenie sprawia, że mam ochotę go rąbnąć.

W Brisingr'ze wątki z Elvą stają się, że tak powiem, jeszcze dziwniejsze. I nie jestem pewna, czy mi się to podoba. Wyobraźcie sobie, że to upiorne dziecko ujawnia do tego swą złowieszczą i msciwą naturę...

Paolini znowu wielokrotnie nagina własną logikę, pozwalając bohaterom na rzeczy, które wczesniej były dla nich w 100% niewykolne, nagle wyszukując jakies tajemnicze sposoby, o których się nie mówiło.

Podobałoby mi się wytłumaczenie skąd Galbatorix czerpie swą moc, gdyby tylko nie było w nim tyle niescislosci. Uważam też, że autor nieco pospieszył się z zakończeniem tomu. Dopiero co toczyła się szybka akcja i nagle wszystkich dopada ponury nastrój, a Eragon z Saphirą patrzą w niebo z nadzieją (....? ehm, co takiego? lol)

Ale i tak czesć trzecia jest, jak do tej pory, najlepszą.

ocenił(a) film na 2
TheCloudEater

Hmmm... dzięki za logiczne wytłumaczenie co poniektórych rzeczy.

"W "Najstarszym", to własnie wątki Rorana sprawiły, że nie przerywałam czytania ze zmęczenia brakiem urozmaicenia. Osobowosć Rorana jest zupełnie inna i całkiem przyjemnie było się oderwać od toku mysli Eragon'a (który, prawdę powiedziawszy, jest pod tym względem sierotą). "Dlaczego mnie to spotyka?", "nie dam rady" - tego typu myslenie sprawia, że mam ochotę go rąbnąć."

Przyznam się, że ze mną było tak samo, mimo iż uważam, że wątek Rorana jest głupi i nielogiczny to czyta się go przyjemniej od wygłupów Eragona w Ellesmerze.

"W Brisingr'ze wątki z Elvą stają się, że tak powiem, jeszcze dziwniejsze. I nie jestem pewna, czy mi się to podoba. Wyobraźcie sobie, że to upiorne dziecko ujawnia do tego swą złowieszczą i msciwą naturę..."

Te wątki chyba mają być dziwne, jednak mi sie absolutnie nie podoba pomysł mieszania gramatyki do magii (niestety odnosi się to również do jednej z moich ulubionych serii pt. "Strażnicy Przystani", ale tam wspomina się o tym tylko raz i nie ma to, żadnego wpływu na fabułę).

"przyjemnie było się oderwać od toku mysli Eragon'a (który, prawdę powiedziawszy, jest pod tym względem sierotą). "Dlaczego mnie to spotyka?", "nie dam rady" - tego typu myslenie sprawia, że mam ochotę go rąbnąć."

Taki drobny problem: ja mam ochotę rąbnąć Eragona nie tylko pod tym względem. Ja mam ochote rąbnąć go... tego ,no za całokształt.

Niraziel

Wątek z Elvą jest co najmniej dziwny, ale i na swój sposób interesujący. Na pewno w ostatniej części odegra znaczącą rolę, pytanie po której stronie stanie: Eragona (do którego, jak sama przyznała, ma mieszane uczucia), czy Galbatorixa?
Zauważyłyście, że nasz mieszaniec ma dziwną skłonność do odgadywania prawdziwych imion? Najpierw Sloan, potem swój własny miecz (swoją drogą, pomysł z płomieniami bardzo efektowny i pod względem plastycznym - 'wyobrażeniowym' - bardzo trafiony). Ja jestem za tym, że ta umiejętność przyda mu się w walce z Imperatorem i jakoś ominie kluczki w zaklęciach G., żeby zawładnąć nim pod wpływem jego imienia... No cóż, zobaczymy.
Tak, pomysł z Eldunari ciekawy (choć nieco wydumany) i miejmy nadzieję, że Paolini umiejętnie poprowadzi ten wątek w kolejnej części.

' Uważam też, że autor nieco pospieszył się z zakończeniem tomu. Dopiero co toczyła się szybka akcja i nagle wszystkich dopada ponury nastrój, a Eragon z Saphirą patrzą w niebo z nadzieją (....? ehm, co takiego? lol)'
Byłam przekonana, że na końcu dojdzie jeszcze do konfrontacji z Murthagiem i Cierniem, ale najwyraźniej śmierć Oromisa i Glaedra była niezbędna, cóż...

' Taki drobny problem: ja mam ochotę rąbnąć Eragona nie tylko pod tym względem. Ja mam ochote rąbnąć go... tego ,no za całokształt. '

Ha, jak dla mnie najbardziej irytująco prezentował się w pierwszej części - chyba dlatego, że jako postać był dla mnie nowością. Później przywykłam, choć niektóre jego reakcje w dalszym ciągu są nieco przesadzone - ale w końcu to nastolatek, czegóż oczekiwać? ;P
A do Rorana chyba się nie przekonam. Wyrośnięty 'zabijam-200-na-raz' facet z młotem. Nie, dzięki ;P

Ciekawam, ile minie czasu, aż ostatnia część pojawi się na półkach w księgarniach. Muszę przyznać, że zdziwiłam się, z jaką szybkością u nas została wydawana - za Oceanem 'Brisingr' był we wrześniu (o ile dobrze pamiętam), a w Polsce przetłumaczony (jak jednak czytam Twoją wypowiedź The Black Pearl, z błędami) już w listopadzie. Może zatem żeby uniknąć podobnych pomyłek, niech się tak nie spieszą z kolejnym tłumaczeniem ;P

Wega

u nas została wydana*

ocenił(a) film na 2
Wega

"Wątek z Elvą jest co najmniej dziwny, ale i na swój sposób interesujący."

Dla mnie jest głupio zaczęty, a potem głupio prowadzony.

"Na pewno w ostatniej części odegra znaczącą rolę, pytanie po której stronie stanie: Eragona (do którego, jak sama przyznała, ma mieszane uczucia), czy Galbatorixa?"

Wątpie, że po stronie Galbatorixa, przypuszczam, że po swojej własnej.

"nasz mieszaniec ma dziwną skłonność do odgadywania prawdziwych imion? Najpierw Sloan, potem swój własny miecz"

Taaa... jasne, w końcu Galbatorix jest super w przedzieraniu się do umysłu przeciwnika, to Eraś musi teżmieć super skilla tzn. poznawanie cudzych imion.

"(swoją drogą, pomysł z płomieniami bardzo efektowny i pod względem plastycznym - 'wyobrażeniowym' - bardzo trafiony)"

WoW! Fajczący się miecz! Super! Efektowne! Efektywne!... a także głupie, nieoryginalne i niepraktyczne. Wzgląd wyobrażeniowy?! Co to jest? Że łatwo sobie wyobrazić? Super -_-'.

"Ja jestem za tym, że ta umiejętność przyda mu się w walce z Imperatorem i jakoś ominie kluczki w zaklęciach G., żeby zawładnąć nim pod wpływem jego imienia... No cóż, zobaczymy."

Na 85% tak nie będzie! Dlaczego? Zbyt mało efektowne, a Chris będzie chciał szpanersko i z pompą rozwalić Galbatorixa.

"Tak, pomysł z Eldunari ciekawy (choć nieco wydumany) i miejmy nadzieję, że Paolini umiejętnie poprowadzi ten wątek w kolejnej części."

W momencie, gdy przeczytałem, że pmysł z Eldunari jest ciekawy spadłem z krzesła. Ten wątek jest wprowadzony na chama, bez zastanowienia i polany nielogicznością! Gdy Eragon w pierwszej części był "w ciele Saphiry" dlaczego nie wyczuł, że ma ona Eldunari, ona sama żałośnie wtłumaczyła, że myślała, że Eldunari to coś co ma każdy i nie zwracała na to uwagi.

"Później przywykłam, choć niektóre jego reakcje w dalszym ciągu są nieco przesadzone - ale w końcu to nastolatek, czegóż oczekiwać?"

Sorry, ale też jestem nastolatkiem i właśnie poczułem się urażony. Eragon zachowuje się jak kretyn nie jak nastolatek, gdybym zachowywał sie jak on, to zapadłbym dię pod ziemię ze wstydu.

"A do Rorana chyba się nie przekonam. Wyrośnięty 'zabijam-200-na-raz' facet z młotem. Nie, dzięki ;P"

Szkoda, że Kserkses nie miał go pod Termopilami, skasowałby 2/3 armii Leonidasa.

Niraziel

Począwszy od tego, co Cię najbardziej uraziło: mówiąc o przesadzonych reakcjach i tłumacząc to wiekiem Eragona, nie miałam nic innego na myśli jak fakt, że kierowały (i kierują) nim hormony, które jak zapewne wiesz, najintensywniej dają o sobie znać w okresie dojrzewania i które często przyćmiewają racjonalny ogląd sytuacji i prowadzą do zachowań całkowicie nielogicznych. Z racji też, że jest młody, nie ma dużego doświadczenia, często postępuje po prostu głupio (gdyby był starszy, z nabytą wiedzą, dostrzegłby to). Zresztą, ja teraz uogólniam. Po prostu u większości ludzi okres bycia nastolatkiem to czas lekkomyślnych zachowań, nieprzemyślanych i często czyniących z Ciebie idiotę, co jest najzupełniej normalne i wręcz niezbędne, żebyś dojrzał i nabrał potrzebnego doświadczenia (szereg sytuacji zapewne wspomina się po latach ze śmiechem). I 'sorry', ale ja też jestem nastolatką i doskonale zdaję sobie sprawę z ograniczeń mojego wieku. Jeżeli Ty sądzisz, iż stąpając kilkanaście lat po tej ziemi - przysłowiowo - pozjadałeś już wszystkie rozumy, to gratuluję. Ja się ciągle uczę (i nie mówię tu o nauce jedynie w szkolnym sensie...).
I rzecz jasna, Eragon może być jednocześnie kretynem, to już osobna kwestia.

'Gdy Eragon w pierwszej części był "w ciele Saphiry" dlaczego nie wyczuł, że ma ona Eldunari...'
Cóż, jako że nie jestem w głowie Paoliniego, nie potrafię tego dokładnie wytłumaczyć, ale jak ja to rozumiem - Eldunari widzę jako duszę smoków, istotę ich 'jestestwa' (to słówko w tym topicu jest szczególnie lubiane), tak nierozerwalną część ich bytu, że niewyczuwalną w pierwszym momencie, jeśli się na niej nie skupić. Nie pamiętam sytuacji, o której wspominasz z pierwszego tomu (czytałam go parę lat temu), więc nie potrafię się do niej dokładnie odnieść. Saphira wyczuwała duszę Eragona? Było o tym wspomniane w którymkolwiek fragmencie? Jeśli tak, to Paolini dopuścił się kolejnej nieścisłości.
Stwierdziłam, że pomysł z Eldunari jest ciekawy, acz nieco wydumany i podtrzymuję moje zdanie, nieważne ile razy byś spadł z krzesła (mam jednak nadzieję, że upadek nie był nazbyt bolesny. Wielu ludzi będzie Cię jeszcze wprowadzało w zdumienie i jeśli za każdym razem będziesz lądował na podłodze, to cóż... lepiej zainwestuj w jakiś hipermiękki pluszowy dywan).

Tak, tak, napisałam 'wyobrażeniowy' w cudzysłowie, jako że to neologizm i skrót myślowy w moim wykonaniu - w mojej wyobraźni wyglądało to faktycznie efektywnie i bardzo malowniczo, a czy to głupie, niepraktyczne i nieoryginalne - ta sama wyobraźnia jakoś się tym nie zajęła i nie przeanalizowała, ale powtórzę jej od Ciebie Twoje zarzuty, dzięki.

I serio, możemy prowadzić normalną dyskusję bez nadmiernej ilości wykrzykników, znaków zapytania i poczucia naskakiwania na siebie? Rozumiem, że 'Brisingr' wzbudza w Tobie wiele emocji (a szczególnie jego niedoskonałości), ale skoro jesteś nastolatkiem tak wyważonym i nie skretyniałym, to z pewnością potrafisz prowadzić dyskusję nie ekscytując się zanadto.

'Szkoda, że Kserkses nie miał go pod Termopilami, skasowałby 2/3 armii Leonidasa.'
No i na tę uwagę mogę się tylko uśmiechnąć ;) W całkowicie kpiarsko-pozytywnym sensie, rzecz jasna.

Wega

efektownie* Raany, kiedy wprowadzą tu wreszcie funkcję 'edytuj'...

ocenił(a) film na 2
Wega

"Począwszy od tego, co Cię najbardziej uraziło"

Niii... tam wcale nie uraziło, użyłem hiperboli, to miało zabrzmieć jakbym był urażony, ale tak naprawdę to po prostu dla mnie Eragon jest jednym z najmniej charakterystycznych bohaterów i do tego często zachowuj się jak głupek. (Zresztą przypuszczam, że niektóre jego zachowania spowodowane są, jakby to ładnie określić... potrzebą autora, na przykład ogłuszenie Urgali pod Teirmem).

"Eldunari widzę jako duszę smoków"

W Brisingrze wspominali coś chyba, że to jakiś organ... moment sprawdzę.
Mam! "Wszyscy nosimy w piersiach twardy, podobny do klejnotu obiekt, x tej samej materii, z której powstały nasze łuski."
Czyli chyba mam racje.

"Jeżeli Ty sądzisz, iż stąpając kilkanaście lat po tej ziemi - przysłowiowo - pozjadałeś już wszystkie rozumy, to gratuluję."

Wszystkich rozumów nie pozjadałem, ale wiem, że jestem zanadto arogancki - taka już moja wada i nic na to nie poradzę.
Mimo to Eragon zachowuje się głupiej niż przeciętny nastolatek (tak mi się wydaje).

"Stwierdziłam, że pomysł z Eldunari jest ciekawy, acz nieco wydumany i podtrzymuję moje zdanie, nieważne ile razy byś spadł z krzesła (mam jednak nadzieję, że upadek nie był nazbyt bolesny. Wielu ludzi będzie Cię jeszcze wprowadzało w zdumienie i jeśli za każdym razem będziesz lądował na podłodze, to cóż... lepiej zainwestuj w jakiś hipermiękki pluszowy dywan)."

Niestety był dość bolesny, ponieważ spadłem na twardą podłogę, ale cóż zrobić, na przyszłość musze być ostrożniejszy ;). Poza tym w ogóle koncepcyjnie Mi pomysł "Eldunari" nie pasuje.

"I serio, możemy prowadzić normalną dyskusję bez nadmiernej ilości wykrzykników, znaków zapytania i poczucia naskakiwania na siebie? Rozumiem, że 'Brisingr' wzbudza w Tobie wiele emocji (a szczególnie jego niedoskonałości), ale skoro jesteś nastolatkiem tak wyważonym i nie skretyniałym, to z pewnością potrafisz prowadzić dyskusję nie ekscytując się zanadto."

Co do pierwszego zdania, obiecuję, że więcej tego tyle nie będzie. Wbrew pozorom "Brisingr" nie wzbudza we mnie dużo emocji, za to denerwuje mnie trochę to, że niektórzy uważają "Eragona" (zresztą całą serię dziedzictwo) za "arcydzieło", "świetną książkę" itp. (to nie jest odniesienie do Ciebie) i nie przyjmują żadnych argumentów.

Pozdrawiam

Niraziel

Hm, myślałam, że mi odparujesz coś złośliwego i w rezultacie mam wyrzuty sumienia, że tak ostro Ci poprzednio odpisałam. W każdym razie, podoba mi się ten nowy ton ;)

' (...) ale tak naprawdę to po prostu dla mnie Eragon jest jednym z najmniej charakterystycznych bohaterów i do tego często zachowuj się jak głupek '
Faktem jest, że Eragon na tle innych literackich bohaterów nie grzeszy oryginalnością czy ogromną inteligencją, ale z drugiej strony, dzięki swojej zdolności do irytowania wszystkich dookoła wzbudza pewien wachlarz emocji, a to chyba lepsze, niż traktowanie go obojętnie, prawda? Bo jak dla mnie taki Roran mógłby w każdej chwili zginąć. Katrina zresztą też. Hm, właśnie zdałam sobie sprawę, że równie dobrze połowa bohaterów mogłaby zostać unicestwiona, a ja bym się szczególnie nie przejęła. Albo to świadczy o mojej porażającej niewrażliwości, albo nieumiejętności tworzenia przez Paoliniego postaci zapadających w pamięć i serce.

" Mam! "Wszyscy nosimy w piersiach twardy, podobny do klejnotu obiekt, x tej samej materii, z której powstały nasze łuski."
Teoretycznie, teoretycznie, to jest organ, ale w środku... chyba znajduje się dusza? To tlące się delikatnie światełko, które zawiera w sobie wszelkie myśli i odczucia? Hm, po lekcjach filozofii mam dość zagłębiania się w metafizyczno-biologiczne aspekty bytu (i to jeszcze smoków!). Być może w kolejnym tomie zostanie to bardziej szczegółowo wyjaśnione.

" Wszystkich rozumów nie pozjadałem, ale wiem, że jestem zanadto arogancki - taka już moja wada i nic na to nie poradzę. "
A ja w żadnym wypadku nie miałam prawa czegoś takiego sugerować, poniosło mnie - wybacz. Żeby Cię pocieszyć, nie będę tu wypisywała szeregu moich wad, ale możesz być pewien, że takowe istnieją ;)

" za to denerwuje mnie trochę to, że niektórzy uważają "Eragona" (zresztą całą serię dziedzictwo) za "arcydzieło", "świetną książkę" itp. (to nie jest odniesienie do Ciebie) i nie przyjmują żadnych argumentów. "

Nieee, no to nie jest nawet kwestia wymagająca szczególnego omówienia - "Dziedzictwo" nie było, nie jest i nie będzie arcydziełem, chyba że Paoliniego we śnie nawiedzi iskra geniuszu i wysmaruje nam taką czwartą część, że przez kolejny rok będziemy w poczytelniczym szoku.
Ale trudno też przekonać kogoś do swojej opinii, zwłaszcza, że każdy ma prawo mieć też swoją, więc chyba będziesz musiał pogodzić się z tym, że gdzieś tam, w szerokim świecie, są istoty które wzdychają z namaszczeniem i zachwycają się każdą zapisaną stroną z Eragonem i Saphirą w roli głównej. I chwała im za to! Przez to nie mielibyśmy takich for dyskusyjnych, a świat z literaturą jedynie głęboką i ambitną byłby... brrr, aż mnie ciarki przechodzą, jak poważnie i ultramegaintelektualnie by się prezentował.

Ale Ciebie coś skłoniło do przeczytania wszystkich trzech części, prawda? Ciekawość, może chęć wytykania oponentom, jaką pseudofantastyczną sieczką się karmią? ;>

Dla mnie to po prostu przenosząca w inny, acz literacko niedoskonały świat książka, która psychicznie przygotuje mnie przed przebrnięciem przez taką - dajmy na to - "Ferdydurkę" Gombrowicza (choć czytałam, że nie jest taka zła ;P). No i mój przeklęty sentymentalizm też się kłania. Pierwszą część przeczytałam parę lat temu (przepiękne, nie mrożące krwi w żyłach wizją Tego Czegoś na M. czasy), potem druga część - pewna ciekawość, no i trzecia - bo cóż, skoro już dwie poprzednie przeczytałam... A że odczuwam dziwnie ponurą satysfakcję, kiedy mam półki zapełnione książkami, to i musiałam zakupić (jakbym nie miała innych istotniejszych wydatków, yhm...).
Ale wybacz, wdaję się już w nic nieznaczące szczegóły.

Także pozdrawiam serdecznie ;)

ocenił(a) film na 1
Wega

To może i ja się włączę.

Co do wątku Eldunari, to Brisingra nie czytałem, więc o tym za dużo nie powiem.
Co do wątku Elvy, to podpisuję się pod słowami Niraziela - jest głupio zaczęty i głupio poprowadzony. A precyzując, Paolini stworzył tutaj problem na siłę, próbując wciskać mnie (i nie tylko mnie), że jedno jedyne słowo zmieni zaklęcie tak, że dziewczynka zmieni się w mutanta. Gratuluję fantazji. Jeszcze głupsza od samej koncepcji jest kreacja Elvy - nie wiem, czy Paolini ćpał, czy pił, kiedy pisał kawałki z tą dziewoją, ale niezależnie od tego, nie jestem w stanie doszukać się artyzmu w trzyletniej dziewczynce z fioletowymi oczami (ach, boję się!), mówiącej głosem dorosłej (aaaaach! Zgrozaaa!), konsumującej bezustannie jakieś papu, a później nim bełtającej. Jest w tym jakiś sens? Głębsze uzasadnienie? Może chociaż finezja? Nie - nie ma żadnej z tych rzeczy.
Serdeczne dzięki za taki wątek, ale może nawet wolę go od losów Rorana, bo przynajmniej nie rozciąga się aż tak bardzo.

Do Niraziela: co do wygłupów Eragona w Ellesmerze, to o wiele bardziej wolałem czytać o nich, niż o kolejnych przygodach Rorana Niezniszczalnego Ze Swoim Wiernym Młotem.
Chociaż tutaj zauważam inną prawidłowość - wydaje się, że Chris dostrzegał pewne, nazwijmy to eufemistycznie, nieścisłości w tym wątku (co objawia na przykład pyskówką jednego z żołnierzy na Ra'zaca, albo reakcją strażnika słyszącego imię "Młotoręki" (argh...)), ale zamiast je poprawić, zwyczajnie to olał, co moim zdaniem wydatnie ukazuje jego stosunek do czytelników. Ma ich gdzieś, bo im przecież można wcisnąć wszystko - oni i tak to połkną bez wahania.

"Faktem jest, że Eragon na tle innych literackich bohaterów nie grzeszy oryginalnością czy ogromną inteligencją, ale z drugiej strony, dzięki swojej zdolności do irytowania wszystkich dookoła wzbudza pewien wachlarz emocji, a to chyba lepsze, niż traktowanie go obojętnie, prawda?"

Aha, znaczy lepszy rydz, niż nic?
Ja na to nie idę. Jeśli się czegoś nie umie robić, nie robi się tego, tylko co najwyżej uczy tego innych.
A jeśli Paolini tworzy kilka postaci, które co najwyżej irytują, i smoka bijącego wszystkie rekordy w kategorii bezpłciowości, to zasługuje po prostu na baty. Nie wiem już, co w Erasiu jest najgorsze, ale zdecydowanie bardziej nie cierpię Rorana. Kurczę, chyba nawet Zhack skończyłby z połamanymi koścmi, gdyby spróbował go zabić :P.

"Albo to świadczy o mojej porażającej niewrażliwości, albo nieumiejętności tworzenia przez Paoliniego postaci zapadających w pamięć i serce"

Zdecydowanie obstawiam drugą możliwość.

(Chociaż czuję się w tej materii trochę fałszywie, bo mnie samemu ciężko idzie wyodrębnianie psychiki postaci i wiem, że to nie bułka z masłem)

"Przez to nie mielibyśmy takich for dyskusyjnych, a świat z literaturą jedynie głęboką i ambitną byłby... brrr, aż mnie ciarki przechodzą, jak poważnie i ultramegaintelektualnie by się prezentował"

FORÓW, do diabła!
Nie przeginaj. Popatrz sobie na książki Webera - nie jest to ani literatura głęboka, ani ambitna, a różnicę w poziomie między nimi, a Erasiem można liczyć w latach świetlnych.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Hm, myślałam, że mi odparujesz coś złośliwego i w rezultacie mam wyrzuty sumienia, że tak ostro Ci poprzednio odpisałam. W każdym razie, podoba mi się ten nowy ton ;) "

Nie miej wyrzutów sumienia, bo mój pierwszy post był bardziej złośliwy niż twoja odpowiedź, więc to ja jestem tu winien przeprosiny. I niniejszym przepraszam.

"Nieee, no to nie jest nawet kwestia wymagająca szczególnego omówienia - "Dziedzictwo" nie było, nie jest i nie będzie arcydziełem"

W tym rzecz, co poniektórzy na filmwebie uważają, że cała seria to niezwykły fenomen i arcydzieło. Przejżyj kilka starszych opinii, a zobaczysz.

"Ale Ciebie coś skłoniło do przeczytania wszystkich trzech części, prawda? Ciekawość, może chęć wytykania oponentom, jaką pseudofantastyczną sieczką się karmią? ;>"

Tak, coś mnie skłoniło i muszę powiedzieć, że początkowo mi się podobały. Z czasem jednak wady plus zauważone przeze mnie powiązania ze "Star Wars" sprawiły, iż bardzo się rozczarowałem. Trzecią część czytałem tylko dlatego, bo kiedy coś zaczynam lubię to kończyć.

"Bo jak dla mnie taki Roran mógłby w każdej chwili zginąć. Katrina zresztą też. Hm, właśnie zdałam sobie sprawę, że równie dobrze połowa bohaterów mogłaby zostać unicestwiona, a ja bym się szczególnie nie przejęła."

Prawda, ja też raczej bym się tym nie przejął. POd tym względem radziłbym zapoznać się z cyklem "Strażnicy Przystani" tam ginie sporo postaci, moim zdaniem są one zrobione na tyle ciekawie, że ma się żal kiedy odchodzą (przynajmniej po części). Osobiście najbardziej lubię tam postaci czarodzieji. Na całe szczęście nie ginie ich tam wielu, ale jak już giną to trochę to na mnie działa.

""Albo to świadczy o mojej porażającej niewrażliwości, albo nieumiejętności tworzenia przez Paoliniego postaci zapadających w pamięć i serce"

Zdecydowanie obstawiam drugą możliwość."

Też obstawiam drugą możliwość.

Niraziel

" FORÓW, do diabła! "
Humanistka wewnątrz mnie właśnie skręca ze wstydu... Możesz to zrzucić na karb świątecznego rozluźnienia, zwykłego roztargnienia, albo... nieznajomości odmiany (o, zgrozo! Już nigdy nie popełnię takiego błędu, obiecuję).

" Aha, znaczy lepszy rydz, niż nic? "
W przypadku, kiedy powieść jest już napisana i nic nie cofnie jej "bycia" na literackim rynku, wolę doszukiwać się pewnych - być może znikomych - pozytywów. Prawdziwą porażką byłoby, gdyby główny bohater nie wzbudzał absolutnie żadnych emocji. Tak, tak, zaraz mi wytkniesz, że samą porażką jest istnienie "Dziedzictwa" (na pewno w subiektywnej opinii niektórych tak jest). I nie przeczę, że zarówno Eragon, jak i reszta postaci jest niedopracowanych. Wielka szkoda, bo może gdyby charaktery były bardziej wyraziste, to i książka zyskałaby inny - być może lepszy - odbiór (choć równie dobrze mogłaby w dalszym ciągu wzbudzać tak wielką krytykę, kto wie).

" Nie przeginaj. Popatrz sobie na książki Webera - nie jest to ani literatura głęboka, ani ambitna, a różnicę w poziomie między nimi, a Erasiem można liczyć w latach świetlnych. "
Przyznam, że to "nie przeginaj" szczerze mnie rozbawiło. Jakbym stała nad cienką linią, której przekroczenie kompletnie mnie zdyskredytuje ;>
Oczywiście, istnieje literatura lepsza, gorsza, najgorsza, najlepsza, zależy w jakich kategoriach na to patrzeć... Dzięki książkom słabym doceniasz lepsze, wyrabiasz swój smak, dzięki czemu zauważasz różnice między wspomnianą przez Ciebie twórczością Webera a Paoliniego (w tym porównaniu wierzę Ci na słowo, bo nie czytałam żadnej z jego powieści. Rozumiem, że mam nadrobić zaległości?). Ale ja w dalszym ciągu będę bronić istnienia takiej literatury jak "Eragon". Gdzieś - Niraziel, o ile się nie mylę - wspomniał, że "Dziedzictwo" może zachęcić do sięgnięcia po inne pozycje fantasy, jak "Władca Pierścieni" chociażby. Całkowicie się z tym zgadzam. Ale nie tylko dlatego. Nie rozumiem, dlaczego zawsze mamy naginać innych do swoich opinii - "Ta książka jest beznadziejna, nie trać na nią czasu. Weź inną. Wartościowszą". Decydować, co jest dla innych lepsze. Wg niektórych "Dziedzictwa" nie warto czytać, bo jest słabą pozycją, "szkoda nawet, że powstało". Ale inni mogą sądzić inaczej i z przyjemnością zatopić się w świecie Alagaesii. Subiektywizm i jeszcze raz subiektywizm. Jeżeli jednak kierować się pewnymi ramami, którymi obejmować będziemy poszczególnie pozycje, w takim razie - literatura to zbiór arcydzieł i szmir, wciągających powieści i nudnych, ciągnących się przez setki stron melodramatów. Na tym polega jej urok. Jeżeli nastolatkom sprawia przyjemność "Pamiętnik księżniczki", niech czytają (choć mam nadzieję, że nie ograniczą się tylko do tego), jeżeli ktoś odnajduje relaks przy "Dziadach" - na zdrowie, romantyzm to cudowna epoka! Dlatego jak długo Paolini MA czytelników, póki ktokolwiek ma ochotę poświęcić mu parę chwil i znajduje w tymże poświęceniu przyjemność - niech młodzian pisze. Choć w dalszym ciągu może udoskonalić swoje pisarstwo, nie miałabym nic przeciwko ;P

" I niniejszym przepraszam. "
Eee tam. W Internecie zawsze łatwiej dać ujście emocjom, rozumiem ;)

" Z czasem jednak wady plus zauważone przeze mnie powiązania ze "Star Wars" sprawiły, iż bardzo się rozczarowałem. "
Ach, tak, jest tutaj na forum nawet temat o tychże podobieństwach. Cóż, ja nigdy nie byłam entuzjastką "Star Wars", więc...

" POd tym względem radziłbym zapoznać się z cyklem "Strażnicy Przystani"
No, to kolejna książka w kolejce do przeczytania. Sporo, mówisz? Ech, cóż...

Wega

skręca się ze wstydu*