Nie potrafię ocenić tego filmu nie porównując go do książki. Książkę czytałam, obie części i gdyby nie to, nie wiem, czy dałabym radę zrozumieć cały film i nadążyć za akcją. Cały czas miałam wrażenie, że rezyserowi bardziej zależało na tym, żeby film nakręcić, niż żeby to była adaptacja Eragona. Wszysto działo się strasznie szybko, w ciągłym ruchu. I za bardzo to książki nie przypominało. Bardzo nie podobały mi się własne rozwiązania reżysera - jeśli się zabiera do adaptacji jakiejkolwiek książki, to niech lepiej ją odwzoruje jak najlepiej, bo chyba właśnie tego widzowie oczekują, a nie "ulepsza" ją po swojemu. Strasznie dużo rzeczy mi w tym filmie brakowało,takich, które dokładniej pokazywałyby, jak Eragon uczył sie przyjaźni z Saphirą, uczył się magii, walki, wszystkiego. Angela - to co z niej zrobili, to było straszne. I czemu Nasuada była ewidentną murzynką? Okropne. Arya - owszem, ładna, ale na elfa to ona zbytnio nie wyglądała. Miałą okragłe uszy i generalnie nie miała tego swoistego charakteru jak w książce. Gdzie się podziały krasnoludy? I np Jeod, który w II cześci odgrywa dosć istosna rolę. Ogólnie nie miało to wszystko takiego klimatu stworzonego przez książkę, gdzie każda postac miałą swój własny jakis wizerunek. A w tym filmie było wszystko strasznie uogólnione, i wszystko działo się strasznie szybko. A szkoda, bo z taką fabułą mógł powstać naprawdę dobry film.