PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Denerwują mnie zagorzali fani Eragona, którzy twierdzą, ze chłopak jest świetnym(!), mądrym(!!) czy nawet genialnym(!!!) pisarzem! Bez przesady! Paolini jest DOBRY. Ale nie genialny! Poza tym wiele osób zapomina, że on zaczął pisać Eragona w wieku 15 lat, a skończył trochę później, bodajże w wieku 17, czy 18 lat.A co do Eragona, uprzedzę, że czytałam obie części, i o ile pierwsza część czasem zaskakiwała (chociaż czesto miałam też uczucie deja vu) to druga już była mniej ciekawa, wręcz w niektórych momentach nudna.
I podziwam tych, którzy porównują LoTR do Eragona. Własciwie to jest nieporównywalne. I nie patrzę tu przez pryzmat fana, ale przez pryzmat krytyka - nie jestem ślepo uwielbiająca Tolkiena. Jeśli już ktoś chce komentować, to niech komentuje konstruktywnie - nie, że jestem głupia, idiotka itd. I proszę, powstrzymajcie się od komentarza pełnego ślepego uwielbienia - bo wiem, że szczerze oddani fani, kochają tak mocno książkę, że nie widzą/nie chcą widzieć w niej błędów. A takie zawiera. Jak każda książka.

Evilrulez

bardzo wyważona i inteligentna wypowiedź, obie książki znam i uważam że masz racje.W przypadku fanów gatunku jest niestety tak że niektorzy z hobby czynią niemal religię:) i nie zauważają ewentualnych błędów, niedociągnięć. A film ocenię kiedy go zobaczę.Pozdrawiam

Evilrulez

Co jest złego w tym że podoba nam się książka napisana przez piętnastolatka (jak jak tu nam zostało wytknięte-raczej osiemnastolatka)? I wcale nie jest tak że ją skończył w tym wieku pisać, bo w końcu zdążył też napisać Najstarszego. A ma 19 lat... I powiedz mi jeszcze czemu niby nie mnożna porównać Eragona, HP, Opowieści z Narnii itp... do WP?? Nie rozumiem. To coś nieporównywalnego? Coś co stoi ponad wszystkim? Nietykalne? Błąd. Nie możesz powiedzieć ludzią że nie moga porównywać książek to trylogii WP. Dobrze żauważyłaś że każda książka ma błędy... Też nie uważam że Eragon czy inne (chociażby te które wymieniłam) książki nie mają błędów. Ale litości! Nie powiecie mi chyba ze brak ich Władcy?! Mój kolega sądzi że opisy są tak rozciągnięte że aż nudne i co? Linczujcie ;) Wyraziłam tylko swoje zdanie. A Cibie broń Boże nie potępiam. Chcę wskazać tylko różnice w naszym myśleniu. Bo o gustach się nie dyskutuje ;)

Christinka

Nie napisałam że nie podoba mi się to, że niektórym się podoba Eragon. Chcę tylko sprostować zdanie, że wg fanów Paolini jest najlepszym pisarzem.

Nie napisałam także, że nie można porównywać tego do LOTRa - napisałam, że porównanie do LOTRa wydaje mi się śmieszne! LOTR jest klasyką samą w sobie i ze względu na formę, język i oryginalność nic go już nie pobije. Nie stał się nietykalny, jak już to raczej nieśmiertelny. Władca Pierścieni ma błędy, jak każda książka, np. język, dla mnie oczywiście zrozumiały i dość przystępny, no ale nie jest taki dla wszystkich. Do książek trzeba po prostu dorosnąć. I do opinii o nich także.

Evilrulez

No nie wiem... Myślę że WP prędzej czy później pójdzie w niepamięć jak wiele innych ksiżek i narazie nie zanosi się na zmianę zdania...

I możesz rozwinąć zdanie: "Do książek trzeba po prostu dorosnąć. I do opinii o nich także." to drugie. Bo pierwsze jestem w stanie przyswoić... Ale to drugie chyba nie chce mi dać spokoju...

ocenił(a) film na 2
Christinka

Jeśli ktoś porwnuje Lotr do Eragona jest w błędzie ,trylogia Tolkiena bije wszystkie trylogie fantasy o głowe .Ale nie mozna by rzecz ,ze Paolini nie ma talentu ,gydz osobiscie czytalem ,,Eragona" i bardzo mi sie spodobala ta książka (przeczytalem ja tylko dlatego ze na filmwebie zobaczylem zapowiedz owego filmu i chce wlasnie ten film porownac z ksiązka).Osobiscie zamierzam zakupic sobie książke ,,Eragon"(od kolegi mialem pozyczoną) oraz ,,Najstarszy " po to by uzupełnic moja wlasna bibloteczke .Eragon nie bije Lotr'a lecze bije i to o głowe ,,Harrego Pottera " .Takie jest moje zdanie oczywiscie

Christinka

Chodzi mi o to, że żeby dać opinię należy zapoznać się z tematem (tematyką książki) zanim cokolwiek się napisze. I naprawdę, wydawanie opinii wcale nie jest takie łatwe, bo nie chodzi tu o "zaje*ista książka, zaje*iście mi się podobała" lub "ale popier...... książka". Takie jest przynajmniej moje zdanie. Niedobrze mi sie robi, gdy czytam takie "opinie".

Evilrulez

Rozumiem. Masz rację. Ale co moge powiedzieć. Mi się te wszystkie książki które wymieniłam podobają tak samo. I każda ma swój urok i swój klimat :) No a w końcu Paoliniemu trzeba jednak oddać jakieś tam honory bo taka książka w młodym wieku i jeszcze jej ekranizacja to już coś. :)

ocenił(a) film na 1
Christinka

))Myślę że WP prędzej czy później pójdzie w niepamięć jak wiele innych ksiżek i narazie nie zanosi się na zmianę zdania...


Niech cie o to glowa nie boli, od ___piedziesieciu___ lat trzyma sie CO NAJMNIEJ dobrze i nic nie wskazuje, zeby zostala zapomniana. Na tej samej zasadzie, na jakiej nie zapomina sie reszty klasyki. Koniec koncow to Tolkien i jego WP zapoczatkowalo w ogole fantasy jako takie, jakie dzis znamy.

ezare

Może i tak, może nie! Eragon i Cała trylogia Tolkiena to moje ulubione książki. Mają w sobie to co podoba mi sie najbardziej swój własny świat w którym obowiązują inne reguły! LoTR to klasyk, początek tego typu fantastyki! Ale to świat Alagaesi podoba mi się bardziej głównie z powodu magii, smoków i Jeźdźców! I nie zapominajmy jednak po co są pisane książki - żeby sprawiac nam rozrywkę! Nie wiem też o jakich błędach mówicie... koleś napisał książkę tak jak chciał!

Snoocker

Masz rację... Napisał ja tak jak sobie wyobraził.

No a popatrz ileż to bestsellerów które ponoć są i będą niezapomniane poszło w niepamięć albo zostało im dużo mniejsze grono fanów? Mam nadzieję ze z WP tak nie będzie... W końcu to świetna książka. Ale trochę mnie denerwuje jak to ludzie wypowiadają się że ta książka pójdzie w niepamięć a ta nie... Moje anty są po prostu kierowane zwykłą małą głupią złośliwością... ;) Tak już mam ;) A pięćdziesiąt lat to mało. popatrz na Homera i jego Iliadę i Odyseję ;)

ocenił(a) film na 2
Christinka

Popieram w 100% założyciela tematu. Książka ?Eragon? mi się podobała i podziwiam talent autora. Natomiast rozbawiły mnie zagorzałe argumenty Christinka.
1) ?I powiedz mi jeszcze czemu niby nie mnożna porównać Eragona, HP, Opowieści z Narnii itp... do WP??? ? oczywiście można porównywa ale to by raczej wypadło na niekorzyść Eragona, HP i Narnii.
2) ?Mój kolega sądzi że opisy są tak rozciągnięte że aż nudne i co?? ? długie opisy to też świadczy dobrze o autorze. Pokazuje, że ma szeroki zasób słownictwa, dużą wyobraźnię i potrafi połączyć te dwie rzeczy. Może twój kolega (bez urazy dla niego) nie potrafi sobie dobrze wyobrazić tego co przeczyta, woli czytać książki z krótkimi opisami a potem zobaczyć na filmie jak to wszystko wyobraziła sobie inna osoba.
3) ?Myślę że WP prędzej czy później pójdzie w niepamięć jak wiele innych ksiżek? ? to sprawiło, że mimowolnie zsunąłem się z fotela. Moim zdaniem WP nieprędko grozi odejście w niepamięć. Prędzej chyba to spotka Eragona.
A jeśli nadal tak bardzo chcesz porównywać WP do Eragona to porównaj Śródziemie z Alagaesii. O tej pierwszej krainie można pisać dziesiątki encyklopedia i map a sam obszar czasu, przestrzeni i mnogość ras wgniata w fotel (szczególnie Silmarillion). Natomiast historii Alagaesii ma na celu uświadomienie czytelnikowi, że ta kraina jest stara i coś tam się wcześniej działo ale nie jest to bardzo istotnie (poza historią jeźdźców i smoków). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 2
ExOblivione

A i jeszcze jedno ?Nie możesz powiedzieć ludzią że nie moga porównywać książek to trylogii WP? ? nie chce się czepiać i mowie to tylko tak sobie: o ile mi wiadomo WP jest to sześcioksiąg tylko ze względu na swoją dużą objętość został wydany w trzech tomach z powodu nacisków wydawcy a nie było to oryginalne zamierzenie Tolkiena... Ale się rozpisałem ? wybaczcie:)

ocenił(a) film na 4
ExOblivione

Wreszcie jakaś inteligentna dyskusja :)
Ja to widzę tak: W pełni zgadzam się z Ptaszkiem. WP stał się nie tyle klasykiem, co na twałe wszedł do historii literatury. Jak już zostało wspomniane, Tolkien był JEDNYM z prekursorów gatunku jakim jest nasze kochane fantasy. Pozwolę sobię zacytować:
" Za początek, za datę historyczną powstania gatunku fantasy uznaje się rok 1930. W roku tym Robert E. Howard (...) wymyśla postać Conana z Cimmerii (...). Tymczasem prawdziwa rewolucja szykuje się w Starym Świecie. Krótko po śmierci Howarda, w roku 1937, mało znany pan John Ronald Reuel Tolkien (...), publikuje książeczkę dla dzieci zatytułowaną "Hobbit, czyli tam i z powrotem". (...) Świat - chcą czy nie - jest świadkiem narodzin nowego gatunku w literaturze. (Sapkowski - Kompendium wiedzy o literaturze fantasy)
Czytałam Tolkiena, LeGuin, Pratchetta, Lewisa, Rowling, Paoliniego i innym mniej lub bardziej znanych autorów fantasy. Trylogię WP przeczytałam zanim rozpoczął się cały wielki szum związany z ekranizacją i bez bicia przyznaję się, że miałam co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony dość archaiczny język, długie i szczegółowe opisy, które mogą utrudniać odbiór (za pierwszym razem omijałam takie fragmenty ;)). Ale z drugiej strony ogromne "zaplecze" wymyślonej przez profesora historii Śródziemia, akcja, bohaterowie... no i przede wszystkim niesamowity KLIMAT. Dopiero kiedy drugi raz przeczytałam Władcę udało mi się uchwyciś całe to piękno tego świata. To po prostu książka, ba, książki jedyne i niepowtarzalne. To niedościgniony wzór przedstawienia świata, bohaterów i wydarzeń. Sam Tolkien wiele razy zmieniał i przerabiał (czesem kilkanaście razy) fragmenty powieści aż przybrały znany nam dzisiaj kształt. To dzieło jego życia.
A Paolini? Gdzieś czytałam, że to chwyt reklamowy z tym "piętnaście lat jak pisał" Eragona. Owszem, miał pietnaście lat kiedy wpadł na pomysł historii i ogólnego zarysu, ale dopiero w wieku 18 lat zaczął na poważnie ją spisywać. Te dwie książki można do siebie porównywać, są z tego samego gatunku, ale do różnych (jakby to nazwać) kategorii gatunku fantasy. Tolkien to tzw. epic fantasy, a Eragona zaliczyłabym do young adult fantasy.
Strasznie się rozpisałam, ale do czego zmierzam. Nie można odmówić Paoliniemu pomysłu. W końcu nie każdy ma dar swobodnego pisarstwa, a chłopak jeszcze się uczy ("Najstarszy" o wiele bardziej podobał mi się pod względem języka i dialogów). Jednak wiele jest na świecie osób, które gdyby dostały szansę też mogłyby wydać ciekawą powieść, ale niestety nie każdy ma bogatych rodziców z własnym wydawnictwem.

Christinka

WP w niepamięć?! A Mickiewicz i Sienkiewicz to już dawno odeszli co??
Chopin tez. To jest klasyka. A o klasyce się pamięta.

Christinka

To nie rzecz gustu, chodzi tylko o pierwszeństwo.
WP został wydany po raz pierwszy prawie 60 lat temu?!
Opowieści takie jak Eragon są więc w dużym stopniu zapożyczeniem wątków
znanych z WP, a przecież na świecie co roku "wychodzą" dziesiątki takich powieścideł fantasy.
W sumie Eragon, nie jest złą książką, tylko przeciętną do bólu.
Przed Tolkienem nikt nie próbował napisać powieści fantasy na skalę epopei! (Co do opisów w WP to się zgodzę. Wogóle za Tolkienem nie przepadam, ale nikt nie odbierze mu palmy pierwszeństwa).
A propos, istnieją także inne odmiany fantasy, niż ta "bohaterska" wymieniona przez Ciebie.
Osobiscie polecam pierwsze opowiadania ASa i tetralogię U. LeGuin.

ocenił(a) film na 6
Christinka

Porównywanie Opowieści z Narni do Władcy Pierścieni moim zdaniem nie jest śmieszne, ale przyrównywanie tych dwóch książek do HP czy Eragona już jest. Dwie pierwsze to klasyka fantasy, pisana w czasach gdy pisarz pisał tak jak chciał, przedstawiał swoje najskrytsze wizje. Dzisiejsze książki (nie mówię, że wszystkie) pisane są pod publike, z nastawieniem na sprzedaż. Ale to nie tylko to odróżnia te dwa rodzaje książek od siebie Tolkien i Lewiss mieli moim zdaniem więcej doświadczenia od twórcy Eragona czy pani Rowling. Można porównywać nowości z kanonem ale nie w celu pokazania, że ta nowość jest lepsza. To się raczej nie stanie. Nigdy nie będzie oryginalniejsza, nigdy nie będzie bardziej zaskakująca (oczywiście jeżeli książki czytalibyśmy chronologicznie) niż książka-kanon, a do takich należą Opowieści z Narni i Władca Pierścieni...
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
lukaszstecko

Moim skromnym zdaniem ludzie pisza ksiązki, bo to po prostu lubią. Wątpie, że 15 letni chłopak pomyślał: "Rany, nie chce mi się iśc do roboty, napisze sobie książkę i zarobię dużo kasy. Będzie super." Trzeba naprawdę lubić fantastykę i "smocze klimaty". Dlatego myślę, że jedna książka wywodzi się z drugiej, i faktycznie nie ma większego sensu zastanawianie się, która jest lepsza itp

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
stachu363

Kto tu się kompromituje swoimi wypowiedziami stachu363 to mamy chyba odmienne zdania. (Boże jakiś fanatyk)

ocenił(a) film na 3
gucio_5

Cóż, kolega stachu ma zdaje się ograniczony zasób słownictwa, większość wyzwisk napisał wprawdzie poprawnie, gorzej z trudniejszymi i rzadziej używanymi wyrazami np "książka". Ajajajaj :P

ocenił(a) film na 2
Gregg

Zgadzam się, Tolkien to klasyk i stworzył swój własny świat. Ale czy naprawdę jest to JEGO świat? Przecież on to wszystko opierał na legendach staroangielskich, które bardzo dokładnie badał. Choćby krasnoludy kochające złoto i zajmujące się kopaniem, czy wyrobem broni, bądź dobry czarodziej, bardzo madry, z długą białą brodą taki jak Gandalf, lub tez elfy zazdrośnie skrywające swe tajemnice, władajace magią, to postacie znane nam z różnych starych baśni. Tolkien jedynie to połaczył, obrobił, jedyną postacią stworzoną w pełni przez niego to sam w sobie hobbit. Paolini wykorzystał już to "obrobienie", ale stworzył to całkiem po swojemu, i dodał też lekką nutkę goryczy. Np.bohaterowie, nie tak jak w Harrym Potterze uczą się zaklęć i miotają sobie jak nimi chcą, ale każdy "magiczny ruch" jest związany z utrata energii. Jest to ksiażka bardzo przemyślana, choć kto wie, czy gdyby nie władca pierścieni, której motywy mimo wszystko zawiera, taka by była.

Epoh

Nie da się ukryć, że oboje stworzyli światy pełne uroku, z niezwykłą gracją.

ocenił(a) film na 1
Epoh

Muszę interweniować w sprawie usprawiedliwiania Paoliniego na zasadzie "bo Tolkien też użył czegoś, co już było". Niestety, na takie przedstawianie faktów nie przystanę. Otóż Tolkien rzeczywiście sięgał do legend i baśni... ale przecież zrobił coś, co nie należało już do żadnego z owych gatunków. Użył elementów stosowanych już wcześniej, ale stworzył z tego coś zupełnie nowego. Paolini z kolei nie posunął się tak daleko. Dlatego właśnie wychwalanie go pod niebiosa jest wręcz bluźnierstwem oraz obrazą dla dużo lepszych autorów Fantasy/SF. Owszem, nie zaprzeczam, że facet ma talent. Ale na litość boską, przecież on nie napisał żadnego kamienia milowego! Jego utworek doprawdy NICZYM nie wyróżnia się z szeregu, a wszystko już gdzieś było.

Poza tym nie łapię ani w ząb, o co dokładnie chodzi w zdaniu: "dodał też lekką nutkę goryczy". Jakiej znowu goryczy?

"każdy "magiczny ruch" jest związany z utrata energii"

No, nie. Nawet nie próbuj mi wmawiać, że męczący się wskutek używania magii czarodzieje to jakaś nowość...

"Jest to ksiażka bardzo przemyślana, choć kto wie, czy gdyby nie władca pierścieni, której motywy mimo wszystko zawiera, taka by była"

Ludzie, jesteście doprawdy śmieszni i bardzo mnie boli, że spośród tylu dobrych książek Fantasy znacie tylko WP. Coś trzeba z tym zrobić, bo pojawia się byle Harry Potter czy Eragon i już trąbienie na całego. Za to nikt nawet się nie zorientował, że większość książek fantastycznych ma to coś, co wciąga - a HP oraz Eragon zawdzięczają szersze grono publiczności tylko i wyłącznie rozdmuchaniu i rozreklamowaniu. Gdyby tak było z każdą powstającą książką Fantasy/SF, to problem nie czytania przez młodzież książek szybko przestałby istnieć.
A przechodząc do sedna: to, czego użył Paolini, pojawiało się nie tylko we Władcy Pierścieni. Można także wymienić chociażby cykl "Jeźdźcy smoków (sic!) z Pern". Poza samą ideą książki można z ciekawszych rzeczy wymienić imię jednej z postaci - Erragona (!!!), smoczego kuriera (czy to też wydaje się wam znajome?). Smok - telepata także się pojawił. Mowa tu o smokach z cyklu Strażników Płomienia, które miały bardzo potężne umysły i potrafiły nie tylko czytać każdemu w myślach, ale też na przykład posiąść czyjąś wiedzę, albo przekazać komuś własne odczucia (zależnie od tego, czy były to odczucia dobre, czy złe, mogły w ten sposób sprawiać albo radość, albo cierpienie). W Strażnikach Płomienia pojawiły się raptem dwa smoki, a najważniejszy był oczywiście Ellegon - jeden z istotniejszych bohaterów cyklu. Obdarzony zresztą niekonwencjonalnym poczuciem humoru oraz złośliwością, co Paolini, zdaje się, też próbował naśladować. Niestety, Saphira zarówno jeśli o inteligencję, jak i o dowcip chodzi, pozostaje bardzo daleko w tyle za Ellegonem. W związku z tym bardzo się denerwuje, jak ktoś mi wmawia, że Sahpira ma świetne poczucie humoru, a jak pytam, okazuje się, że nie słyszał o kimś takim jak Ellegon.

Mógłbym mnożyć takie przykłady, ale chyba dotarło, o co mi chodzi.

Der_SpeeDer

siema. Mógłbyś podać tytuły tych książek i ich autorów(Jeźdźcy Smoków z Pern, Strażnicy Płomienia, )?? Z miłą chęcią poczytam.

ocenił(a) film na 1
Pikulinki

Eee... a zatem:

Cykl Jeźdźcy Smoków z Pern, autorka Anne McCaffrey:
- Jeźdźcy smoków
- W pogoni za smokiem
- Biały smok
- Śpiew smoków
- Smoczy śpiewak
- Smocze werble
- Moreta, Pani smoków z Pern
- Opowieści Nerilki
- Narodziny smoków
- Renegaci z Pern
- Wszystkie weyry Pern
- Delfiny z Pern
- Smocze oko
- Mistrz Harfiarzy z Pern
- Niebiosa Pern
- Ta, która słyszała smoki

Cykl Strażnicy Płomienia, autor Joel Rosenberg
- Śpiący smok
- Miecz i łańcuch
- Srebrna korona
- Dziedzic
- Wojownik żyje
- Droga do Evhenor

Na deser cykl Bazila, autor Christopher Rowley
- Bazil Złamany Ogon
- Miecz dla smoka
- Smoki wojny
- Smok bojowy
- Smok na krańcu świata
- Smoki Argonathu
- Smok ostateczny
(- Czarodziej i latające miasto, "bonus episode")

Der_SpeeDer

Dzięki wielkie. trzeba będzie poszukać po księgarniach i bibliotekach a potem przeczytać. Trochę tego jest:)
pozdro

Der_SpeeDer

Chciałam zapytać o to samo, ale widzę, że mnie uprzedzono.
Zapewne będzie się dobrze czytało :)

****
Swoją drogą, nawiązując do klasyki fantasy, Ursula Le Guin, została ogłoszona autorką o niebywałym talencie. Hm... może i klasycy są nudni(często) ale raczej budują nastrój. Tego mi u niej brakowało..

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

W kwestii Bazila doradzam ostrożność. Tytułowy smok to nie smok a coś w rodzaju dinozaura bojowego, w dodatku głównym bohaterem nie jest Bazil, a Relkin, jego jeździec (smok niekiedy w ogóle znika z pola widzenia).

ocenił(a) film na 1
lezard

"W kwestii Bazila doradzam ostrożność"

Od siebie dodam, że ten cykl jest bardzo kontrowersyjny, i o ile od jednych osób słyszałem teksty raczej pochwalne, o tyle całkiem sporo czytelników równało te książki z ziemią.

"Tytułowy smok to nie smok a coś w rodzaju dinozaura bojowego"

Ja powiedziałbym raczej, że mamy tu do czynienia z bardzo oryginalną smoczą kreacją.

"głównym bohaterem nie jest Bazil, a Relkin, jego jeździec"

To stwierdzenie to już za daleko idąca interpretacja, jako że autor dość często przeskakuje między postaciami i trudno jest powiedzieć jednoznacznie, kto tu odgrywa rolę głównego bohatera - Bazil, Relkin... czy też Lagdalen albo Lessis.
Poza tym Relkin nie jest jego jeźdźcem, tylko giermkiem :). Czyli konserwatorem rynsztunku, źródłem wsparcia ogniowego (jego podstawowe uzbrojenie to kusza, ale umie też walczyć różnymi typami broni) oraz medykiem/lekarzem polowym w jednym.

"smok niekiedy w ogóle znika z pola widzenia"

No wiesz... :). Rozstania są sprawdzianem uczuć. A Bazil i Relkin są sobie bliscy jak bracia.
A jak smok znikał z pola widzenia, to narracja nieraz przeskakiwała z Relkina do niego.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

Bo to dość dziwny cykl. Czyta się szybko, ale fabułę ma dość miałką, a pod koniec każdego tomu bardzo, ale to bardzo denerwuje. Malutkie siły Dobra klepią ogromne i praktycznie niezwyciężone siły Zła. I to oczywiście głównie dzięki Bazilowi i Relkinowi.

Nadal twierdzę, że cykl jest o Relkinie (co widać szczególnie wyraźnie w dalszych tomach, a zwłaszcza w tym tomie, gdzie przygoda dzieje się na innym kontynencie). Fabuła opowiada o problemach emocjonalnych Relkina, jego dojrzewaniu, romansach, problemach w życiu osobistym i zawodowym. A co jest o Bazilu? W sumie nic, prócz krótkiego epizodu ze smoczycą. ;)

Natomiast jeśli chodzi o "oryginalną smoczą kreację" - to przepraszam, ale nie kupuję tego. Tak samo, jak i podobnie "oryginalnej" kreacji trolli (krzyżówka łosia z żółwiem).

ocenił(a) film na 1
lezard

Przyznam, że do cyklu Bazila mam sentyment, bo to on (wespół ze Strażnikami Płomienia) otworzył oczy mnie, potteromanowi, że są dziesiątki książek Fantasy ciekawych i wartych przeczytania, a HP nie jest w gruncie rzeczy niczym wyjątkowym.
A poza tym robi się tu ze smoków istoty pozytywne, co mi diabelnie pasuje :). Ale ich inteligencja mogłaby być większa.

"Czyta się szybko, ale fabułę ma dość miałką"

To fakt, że czyta się szybko, bo dosłownie przeleciałem przez pierwszy tom w niecałą dobę (zostałem nawet oderwany na tamten dzień od kompa, a jestem przecież nałogowym graczem). Wciąga. A że ma miałką fabułę... to też zależy, jak na to spojrzeć. (uwaga, spoilery) Na pewno ograny schemat Imperium Dobra (Argonath) kontra Imperium Zła (Padmasa) i dwójka hero, który położyli trupem setki wrogów i którzy, rzecz jasna, mają w przyszłości ocalić świat (niejeden zresztą). Z drugiej strony zawsze są tu elementy czegoś w rodzaju drugiego dna, bo konflikt z tymi Złymi okazuje się żałośnie mało istotny wobec planów Dominatora i prowadzonej przezeń wojenki. No i są jakby elementy dość zawiłej historii z odległej przeszłości (historia złotych elfów, Sinni, rozgrywka na Planszy Przeznaczenia, co się stało w Gelderen, itd.). A w dwustronny konflikt angażują się przecież inne narody, które komplikują nieco sprawę, a niekoniecznie są w pełni życzliwe jednej, określonej stronie konfliktu, ani nie można o nich powiedzieć, że walczą z tymi i z tymi, bo są dobrzy, ale raczej że mają w tym interes.

"Malutkie siły Dobra klepią ogromne i praktycznie niezwyciężone siły Zła"

Spróbuję się z tym rozprawić... (znowu spoilery)
W pierwszym tomie trudno tu mówić o spuszczeniu łomotu, bo mało brakło, a to ci Dobrzy skończyliby marnie. Gdyby nie kilka łutów szczęścia, to i Bazil nie załatwiłby Zagłady, a dość powiedzieć, że po jej upadku Padmasanie po prostu zdezerterowali (coś na kształt efektów zniszczenia Cerebrate'a w StarCrafcie :)).
W drugim tomie z tymi Dobrymi przecież też było krucho, bo stracili Ourdh i nie wykonali Primary Objective'a (Źli zgarnęli, co chcieli). A Bazil i ferajna zorganizowali akcję dywersyjną, nie atak, przez co zmagali się z ledwie garstką przeciwników (nie powiesz mi chyba, że to niemożliwe, aby cichaczem narobić bałaganu).
W trzecim tych Dobrych nie było wcale tak mało... jak już nadeszły posiłki, to było ich niemal tak dużo, jak agresorów (siedemset smoków!). A że niewielki regiment jakoś wytrzymał? Przecież Lukash (dobiło mnie to imię...) kazał swoim wojakom atakować barykadę Argonathczyków, zmuszając ich do wspinania się po stromym zboczu - myślisz, że łatwo im było w takich warunkach nacierać? Zresztą gdyby to się jeszcze odrobinkę przeciągnęło, to z Bazila i reszty nie byłoby już co zbierać.
W czwartym też Dobrzy znowu dostali solidny łomot (pod Tog Utbek), i znowu wszystko rozwiązał samobójczy atak ekipy bohaterów (którzy zresztą też z trudem wyszli z tego żywi).
W piątym po raz kolejny byłoby z Dobrymi krucho, bo atak konwencjonalny na nic się nie zdał, a o wszystkim zadecydował armageddon, "uruchomiony" przez Relkina.
W szóstym mieliśmy remis z punktu widzenia militarnego, poza tym ponownie w małej grupie podjęto samobójczą akcję (w której jak zwykle niewiele im brakło, żeby zginęli). Dopiero po odejściu Dominatora Aubinanie zmiękli jak poseł, któremu cofają immunitet.
W siódmym zaś... cóż, zacząłem zastanawiać się, po co siły Imperium próbowały się bronić, skoro ni diabła nie dawały sobie rady z atakiem przeważających sił wroga, a podczas nagłej (bądź co bądź, złapali Złych w ręką w nocniku) kontrofensywy spuścili temu samemu przeciwnikowi zdrowy łomot. Tu się akurat sprawdza co nieco to, co powiedziałeś.
Ale pamiętaj, że żołnierze Imperium to ponoć świetnie wyszkoleni wojownicy, podczas gdy impy to głupie bydlęta. Jak orkowie w świecie Śródziemia, którzy TEŻ dostawali zdrowy łomot od ludzkich wojowników, którzy byli zwyczajnie lepsi. Z kolei trolle... gdzież im do smoków?

"to oczywiście głównie dzięki Bazilowi i Relkinowi"

To też nie zawsze się zdarza, nie generalizuj. W każdej pomniejszej bitwie ci dwaj są zwykłymi pionkami, a i w finałach nie zawsze ich obecność była tak ważna (by daleko nie szukać - podczas walki na grzbiecie Sprianu).

"A co jest o Bazilu? W sumie nic, prócz krótkiego epizodu ze smoczycą. ;)"

No i epizodu we wspomnianym przez ciebie wcześniej tomie, kiedy dowodził "armią" Ardu, a także licznych pomniejszych, kiedy wspominał własną przeszłość wśród ludzi, kiedy ogarniały go rozmaite rozterki i czarna rozpacz po każdej rzekomej śmierci Relkina, kiedy starał się odszukać swojego giermka... albo kiedy usiłował wbić Purpurowo-Zielonemu (lub innemu smokowi) parę spraw do głowy.

"Natomiast jeśli chodzi o "oryginalną smoczą kreację" - to przepraszam, ale nie kupuję tego. Tak samo, jak i podobnie "oryginalnej" kreacji trolli (krzyżówka łosia z żółwiem)"

Twoja wola, a jeśli chodzi o to ostatnie, to nie uznaję tej zoologicznej krzyżówki za oficjalne wyjaśnienie. Wkrada się tutaj największa (w moim mniemaniu) wada cyklu, który roi się od niespójności. By nie szukać daleko - w pierwszym tomie autor stwierdza, że pierwszy smoczy miecz Bazila, Piocar, był wcześniej używany przez wiele smoków, ale już w czwartym pojawia się wzmianka o zgoła innej treści - że został wykuty specjalnie dla Bazila... albo z jednym tomie zaznacza, że w danej gospodzie brak smoczej sali i smoczego wejścia, co może sugerować (wespół z innymi drobiazgami), że smoki przechadzają się po Marneri na równi z ludźmi, tymczasem w czwartym tomie (i kilku innych) okazuje się, że rzadko się wypuszczają do miasta. Są też drobiazgi - w jednej książce Rowley napisał, że na mundurze Relkina są trzy rzędy baretek, a paręnaście rozdziałów potem nagle dowiadujemy się, że widać ich jedynie dwa... tego typu kwiatki można mnożyć w nieskończoność (nie wspominając o przykładach zmieniającej się ciągle skuteczności bojowej smoków, które raz mają z trollami (nawet w wyrównanej liczbie) nie lada przeprawę, innym razem wycinają je jak muchy).

Mimo to cykl Bazila przypadł mi do gustu, za zrobienie ze smoków bohaterów stojących zdecydowanie w gronie "Dobrych", za wartką akcję i płynną narrację. Chyba najlepiej czytało mi się scenki batalistyczne, które, choć sztampowe, są nieźle opisane.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

Skoro Bazil był jedną z Twoich pierwszych książek fantasy, jakie przeczytałeś, to już się nie będę dziwił, że tak go bronisz. Podejdę więc z drugiej strony i zaproponuję na dokładkę lekturę lekkiego i przyjemnego Eddingsa (głównie cykl Elenium, potem Belgariada - reszty w sumie nie warto), opowiadań Sapkowskiego o Wiedźminie (sam cykl jest juz znacznie słabszy), "Jednym zaklęciem" Watt-Evansa, a na deser ewentualnie "Smok i jerzy" Dicksona (może plus drugi tom - "Smoczy rycerz"). W tym ostatnim znajdziesz i dobre smoki, i złe, i w ogóle narrację z punktu widzenia smoka. Do tego może jeszcze "Smoki jesiennego zmierzchu" (plus dwa kolejne tomy - reszta jest słabsza) Weis i Hickmana. Po lekturze tych książek zobaczysz, że Bazil jest słabiutkim, słabo i pospiesznie obmyślanym czytadełkiem. :)

Co do akapitu o miałkości - tło niby jest, ale jest ono ot tak wrzucone, żeby było. Nie ma żadnego znaczenia i wpływu na dalszą fabułę (a już kompletnie rozbawiły mnie dinozaury w jednej z kolejnych części, z którymi to dinozaurami oczywiście nie da rady się rozprawić, bo duet Bazila z Relkinem jest niedysponowany ;). Co do Dominatora - cały czas wisi jego widmo, a bohaterowie cały czas w podobnie "heroicznych" i skazanych na przegraną (według rozsądku, logiki, matematycznych wyliczeń i prawideł wojny) bitwach pokonują kolejnych "nipokonanych" i "budzących grozę" wrogów. Całe gigantyczne bitwy z setkami tysięcy wojsk na ogół rozstrzygane są właśnie przez Relkina z Bazilem, którzy sięgają do serca zła. To się robi nudne już w drugim tomie. W dodatku bodaj w piątym Rowley nawet odpuścił sobie zamykanie wątków i urwał książkę w połowie bitwy...

Jak na pionków Rowley z Bazilem nieźle sobie radzą, zabijając największych czarodziejów, czy robiąc misje szpiegowskie o znaczeniu globalnym. Co do szczegółów - wiele już nie pamiętam, zwłaszcza wszelakich nazw i imion, bo skutecznie udało mi się usunąć z głowy lekturę tych książek (jak chcesz, poszukaj recenzji na Esensji). Jedno mogę natomiast powiedzieć - jeśli ktoś jest głównym bohaterem cyklu (a jest nim ponoć Bazil), to powinno go być dużo. Powinny być jego przemyślenia, jego rozterki, wszystko z jego punktu widzenia (jak choćby dyskusje z Relkinem - z JEGO punktu widzenia, a nie z punktu widzenia Relkina). Malutkie epizody nie załatwią sprawy i nie zmienią faktycznego stanu rzeczy. To tak, jakby cykl Sapkowskiego w istocie nie był o Wiedźminie, a o Jaskrze. Bo w końcu też tam są jakieś epizody (niekiedy spore nawet) z Jaskrem.

Co do nieścisłości - te wymienione są duperelami, ale doskonale widać na ich przykładzie, jak autor "przykładał się" do pisania cyklu. To po prostu chałturnicza praca, byle więcej - bo w końcu za granicą płacą od wierszówki...

A jeśli chodzi o sceny batalistyczne - rzeczywiście są niezłe. I głównie one, bo reszta szwankuje (jak np. psychologia bohatera, który ciągle, mimo obserwowanych rzezi i doznawanej grozy - jest chłopcem).

ocenił(a) film na 1
lezard

Widzę, że jesteś znawcą... gdybyś znajdował także upodobanie w gatunku SF, to bardzo bym prosił o ocenę pisanej przeze mnie książeczki w takich realiach... zamieszczam jej kolejne rozdziały na forum gry Ogame, oto link:

http://board.ogame.onet.pl/thread.php?threadid=704745&page=1

Gdybyś mógł, poczytaj co nieco i wyraź zdanie.

"opowiadań Sapkowskiego o Wiedźminie"

Chodzi o to dwutomowe wydanie? Zabrałem się już za nie, ale przeczytałem jedynie połowę, po czym zwróciłem książki koledze... może kiedyś sięgnę po nie ponownie.
Generalnie mam ciągoty to tzw. literatury smoczej, bo do smoków, jaszczuroczłeków, gadów, lizardów żywię olbrzymią sympatię i uwielbiam o nich czytać.

"Całe gigantyczne bitwy z setkami tysięcy wojsk na ogół rozstrzygane są właśnie przez Relkina z Bazilem, którzy sięgają do serca zła. To się robi nudne już w drugim tomie"

Och, no przecież nawet we Władcy Pierścieni mieliśmy garstkę bohaterów, którzy to wszystko roztrzygają i dokonują tego, czego każda inna postać nie byłaby w stanie zrobić. To w Fantasy powszechne i nie wiem, czy należy potępiać każdą książkę za to, że wykorzystuje taki schemat.

"W dodatku bodaj w piątym Rowley nawet odpuścił sobie zamykanie wątków i urwał książkę w połowie bitwy..."

Rowley z reguły nie pisze długich zakończeń, może z wyjątkiem tego w ostatnim tomie, gdzie była cała dygresja na temat emeryturki Relkina i Bazila oraz ich planów na przyszłość. A że urwał w połowie bitwy to sobie nie przypominam - w tomie piątym było akurat jedno z bardziej rozbudowanych zakończeń, a jedyne, co mi na myśl przychodzi, to bitwa na grzbiecie Sprianu. Nie urwał w połowie, ale natychmiast po jej zakończeniu (i wyjaśnieniu, co się porobiło z Lagdalen) historia nagle się kończy.

ocenił(a) film na 2
lezard

Ogółem, wybaczcie, że piszę w tak starym dziale, ale po prostu zaciekawiła mnie ta dyskusja.

"Jedno mogę natomiast powiedzieć - jeśli ktoś jest głównym bohaterem cyklu (a jest nim ponoć Bazil), to powinno go być dużo. Powinny być jego przemyślenia, jego rozterki, wszystko z jego punktu widzenia (jak choćby dyskusje z Relkinem - z JEGO punktu widzenia, a nie z punktu widzenia Relkina)."

Hmmm... moim zdaniem niekoniecznie. Sam piszę książkę, fantasy zresztą, (i chodź mam wymyśloną całą fabułę na jakieś cztery tomy do przodu to mam kłopoty, ze stylem, poza tym bez przerwy trafiaja się jakieś irytujące nielogiczności) i staram się pisać, tak, aby książka była nie z perspektywy głównego bohatera, a kogoś innego, konkretnie różnych postaci, które on spotyka. Chodź ta idea nieco osłabła, bo trochę ciężko pisać w ten sposób. Więc niekoniecznie książka musi opisywać rozterki i myśli głównego bohatera (należy jednak pamiętać by tego nie nadużywać, bo coś mi mówi, że zrobiłby się okropny miszmasz).

Epoh

Owszem, Tolkien oparł swoją wizję na motywach legend staroangielskich, ale jak możesz powiedzieć: "czy naprawdę jest to JEGO świat?"?!
Jasne, nie ma znaczenia cały klimat jego powieści, całe piekno jakie przelał na papier, nieważne są dusze jego postaci! Bo LOTR to wcale nie jest własny świat Tolkiena!
No przepraszam bardzo, ale w takim razie możnaby to samo powiedzieć o każdej książce:"to nie jest świat autora, bo on opisuje rzeczywistość".
Nie uważasz, że każda ksiażka to inne spojrzenie na świat, inny wymiar?
Co do Eragona, to sądzę, że JEGO świat jest bardzo ograniczony: że więcej w nim tych właśnie motywów zaczerpniętych (o czym piszesz), a mało tego "ducha" i "spojrzenia" samego autora. Cóż, Paolini jest jeszcze bardzo młody.

ocenił(a) film na 3
Evilrulez

Nie no może nie genialna:D Ale jak dla mnie bardzo dobra. Oczywiście LOTR zawsze najlepszy. Wiesz mi się wydaje że ta ksiązka duzo zyskuje w oczach fanów dlatego że 15 latek ją napisał. Bynajmniej ja tak myśle. I nie będe pisać że jesteś idiotką:P Bo się z Toba zgadzam. Jedyne "ale" to do drugiej części. Moim zdaniem właśnie 2 część jest lepsza, taka bardziej samodzielna o!

Pozdr;**

ocenił(a) film na 1
claudia_11

"Bynajmniej ja tak myśle"

Małe ostrzeżenie... tak na przyszłość...
Wbrew równie powszechnemu, co fałszywemu wśród dzieci neostrady mniemaniu, słówko "bynajmniej" NIE JEST synonimem "przynajmniej"... tak więc opanuj tego typu zagrywki i nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz, bo się możesz nieźle skompromitować.

Druga część może się wydawać lepsza dlatego (zapewne), że Paolini nabrał nieco umiejętności z biegiem czasu. Przez to wydaje się odrobinkę dojrzalsza.

Ale szczerze, książki C.P. w żadnym razie nie zasługują na jakąś szczególną pochwałę, a już na pewno powodem ich sukcesu marketingowego nie jest fakt, iż to powieści na wysokim poziomie. Pierwsza z brzegu książka ze strony www.isa.pl przebija ją bez problemu.

Evilrulez

Czytałam "Eragona" i podobał mi się, choć nie bezkrytycznie. W 1. części jest wciągająca akcja, ale też dostrzegłam wiele irytujących błędów młodocianego autora.
Możliwe, że to wina tłumacza - sam język książki jest w niektórych miejscach amatorski. To jeszcze mogłabym znieść, ale najbardziej drażni mnie podobieństwo historii do innych ksążek fantasy, jak chćby Tolkiena, Pratchetta, czy nawet Rowling. Słowem: "Eragon" to zlepek różnych znanych motywów okraszonych wyobraźnią (tego nie neguję) autorzyny.
Co do "Najstarszego", to (niestety?) nigdy nie dotarłam do końca. Paolini strasznie się wysilał, żeby napisać coś filozoficznego, a efekt? Nuda + błędy z poprzedniej części.
Wybaczcie Fani, ale takie jest moje odczucie.

rosarium

A mi się podobają obie książki. Obie są udane chociaż wydajje mi sie ze WP wypada troche lepiej.Moze dlatego ze jego autor byl bardziej doświadczony i starszy i mial za soba inne ksązki:))Czytałam Eragona i Najstarszego obie bardzo mi się podobały i już czekam z wielką niecierpliwością na trzecią cześć która ma podobno nosić tytuł,,Imperium"".Nie jestem az taką wielką fanką książek Paoliniego ale czyta się je z przyjemnościa i dreszczykiem emocji...Polecam obie części!!i trzecią choć nie wiem jaka ona będzie.
PS. Mocno pozdrawiam wszystkich fanów i antyfanów tej serii książek!!:D

Evilrulez

A moim zdaniem różnice między książkami wynikają przede wszystkim z różnic między ich autorami. No bo powiedzcie sami czy Paolini przeżył to co Tolkien? Albo czy miał takie samo pojęcie o wojnie jak Lewis? No najbliżej to by mu chyba było do Rowling, ale ona zaczęła pisać Pottera jako dojrzała kobieta. I niech mi ktoś powie, że w przypadku nastoletniego Paoliniego okres 4 lat tworzenia nie ma znaczenia. Chłopak się rozwijał i miejmy nadzieję, że jego książka(fabuła, zwroty akcji, wątki) też się rozwiną, oby na lepsze. Ale jak na razie to raczej nie oczekumy od niego bestsellerów, które na stałe zapiszą się w historii literatury. Tak na prawe jego książka(w tym miejscy mówię o tomie I) nie zapoczątkowała jakiegoś niewiarygodnego boomu na czytanie. On tak właściwie wstrzelił się w odpowiedni moment i tematykę, która była na czasie.
a co do ekranizacji to biorąc pod uwagę długość książek powinni robić albo dwa filmy z jednego tomu, albo po prostu zrobić długi film, 3 godzinny, a jakby trzeba było to na 4 godziny. Przecież w kinie zawsze można zrobić ludziom te 10 - 15 min przerwy między jedną a drugą częścią. Jakoś z filmami bollywoodzkimi to się udaje, a jak wiemy nie są to filmy dla zbyt wymagającej publiczności. A ludzie na takie filmy chodzą i ta powalająca długość kilku godzin ich nie odstręcza. Więc fanów książek też raczej by nie zniechęciła, może wręcz odwrotnie. No ale na taki długi scenariusz to też trzeba mieć pomysł, bo to, że film będzie dłuższy wcale nie znaczy, że lepszy.

Nizin_2

Zgadzam się, Paoliniemu brakuje nie tylko doświadczenia pisarskiego, ale też doświadczenia ŻYCIOWEGO. Nie wystarczy sama FANTAZJA, żeby napisać dobrą książkę.
Filmu nie oglądałam i oglądać nie mam zamiaru, niestety:P
Może kiedyś nakręcą porządną adaptację, która doda w filmie to, czego zabrakło w książce?...
Aha, małe sprostowanko: Rowling też dużo przeszła w życiu.

ocenił(a) film na 10
rosarium

Dokladnie, nie spodziewajmy się po nastolatku, że za 5 lat wypoci dzieło, na miare takiego, które starszy od niego Tolkien pisal 13..

ocenił(a) film na 10
Evilrulez

Mi się tam obie książki podobały, ale raczej druga byłą ciekawsza. To mój gust, każdy ma inny :D