PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Na poczatku chcialem zaznaczyc, ze nie chce nikogo obrazic itp. ale musze poruszyc jedna wazna sprawe. Nie moge juz patrzec na komentarze typu: "Ksiazka 100 razy lepsza od filmu", "Ksiazka bije film na leb na szyje" itd. I nie chodzi mi tylko o Eragona, ale i inne filmy na podstawie ksiazek. Przeciez to jest logiczne, ze film nigdy nie bedzie lepszy od ksiazki!!!! Trudno, zeby rezyser zmiescil w 1,5 lub 2 godzinnym filmie prawie 500 stron ksiazki!!!! W ksiazce zawsze bedize wiecej szczegolow, bedzie zawsze ten niepowtarzalny klimat oraz to, ze wszystko pozostawiamy wlasnej wyobrazni, co po prostu kocham :-) Dlatego prosze nie piszcie, ze film jest gorszy od ksiazki bo tak bylo, jest i bedzie zawsze!!!

ocenił(a) film na 3
Dances_with_Life

masz racje ale jednak eragon wogole im nie wyszedl a po za tym skoro robia adaptacje ksiazki to powinni jednak troche sie nia kierowac a nie olac sprawe i robic tak jak im sie podoba. wladca pierscieni czy harry potter maja duzo lepsze adaptacje filmowe niz eragon i widac ze przy nich sie starali

ocenił(a) film na 6
mia2601

Zgadzam się z wami xD Przecież jak sam mówisz książka jest lepsza od filmu bo to jest oczywiste... Ale to nie znaczy że film jest klapą albo coś... :)

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

Koleś, może i fakt, że książka jest lepsza od filmu, to normalka.

Ale rzadko się zdarza, żeby film był aż tak zły. Zwłaszcza że książka też znakomita nie jest.

Der_SpeeDer

No to juz tylko ty tak uwazasz bo dla mnie ksiazka jest po prostu swietna. Wrecz rewelacyjna bym powiedzial, ale to tylko moje zdanie.

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

A co konkretnie, jest w niej tak "rewelacyjnego"? Ściągnięta fabuła? Żałosna inwencja twórcza, czy może to, że jest to :
"pikna, barwna, kolorowa, wielowątkowa i filozoficzna powieść o chłopcu i smoku, i w ogóle jest 5w33t^^, super, cool, rewelka etc., a autor ma tylko 15 lat, więc jest geniuszem, a ci frajerzy co myślą inaczej się nie znają".
Mam nadzieję,że będą jakieś argumenty, a nie tylko "rewelacja", "ekstra". Ostrzegam, że jeśli napiszesz jakieś argumenty, to ja się zapewne pokuszę o napisanie kontrargumentów (chyba, że argumenty będą takie jak te co wymieniłem wyżej).

Niraziel

Hehe, ale masz koles polot. A juz tak na powaznie, to o co ci chodzi z ta "sciągniętą fabułą"? Bo jakos nie wydaje mi sie, zeby fabuła "Eragona", "Najstarszego" oraz kontynuacji tych 2 tomow w ksiazce "Brisingr", ktora ma premiere w ten piatek byla sciagnieta z czegos, wiec nie pieprz glupot. A o ksiazce na poczatku nie chcialem sie rozwodzic bo po pierwsze napisalem tylko, ze ksiazka DLA MNIE jest rewelacyjna, a nie wszyscy musza sie z tym zgadzac. Jednemu podoba sie Eragon, drugiemu "Lalka" Boleslawa Prusa, gdzie ja przy tej drugiej autentycznie zasnalem. Kazdy ma swoje ksiazki, i nie rozumiem pytania co jest w niej rewelacyjnego. No bo co mam ci napisac? Dla mnie tematyka smokow jest naprawde swietna, uwielbiam te "stworzenia", ksiazka mi sie podobala bardzo bo miala fajna fabule i mnie po prostu sciagnela, czytalo sie milo i przyjemnie, nie wiem co mam ci napisac... Ani nie wiem pod jakim katem ty patrzysz na ksiazki,dla mnie to moze byc ksiazka Mario Puzo, Christopera Paolniego, Stephena Kinga, Sapkowskiego itp. itd. i jesli mi sie podoba ta ksiazka to ja czytam, o gustach sie nie dyskutuje, dla mnie wszystkie te lektury w Liceum to jedno wielkie gowno bo po prostu kompletnie nie ciekawi mnie taka tematyka, wszystkie te ksiazki typu "Lalka", "Dziady", "Chlopi" itp. Dla mnie to jest najgorsze scierwo jakie moze byc, ale nie dlatego, ze ten autor czy to czy tamto, powod jest jeden - tematyka tych i tym podobnych utworow mnie strasnzie nudzi. Jeden lubi fantasy i ksiazki typu Eragon, oraz ksiazki Mario Puzo "Ojciec Chrzestny" (to ja naleze do tych osob) itp. a inni wola Romanse czy powiescidla, albo kryminaly Ludluma, wiec naprawde nie wiem o co ci chodzi. Podsumowujac moj argument dla ktorego stwierdzam, ze DLA MNIE ksiazka "Eragon" jest rewelacyjna jest taki, ze podobala mi sie fabula i tematyka tej ksiazki jak i styl w jakim zostala napisana. Powtarzam jednak podobala sie DLA MNIE, co mysla inni chetnie poslucham, ale rozumiem, ze nie kazdemu sie to podoba. Gusta po prostu, kazdy ma innne.

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

No widzisz, czyli podobała ci się fabuła nie Eragona, a "Gwiezdnych Wojen", ponieważ to właśnie z nich pochodzi ta fabuła, ale wiesz trochę racji masz. Książka jest daleka od rewelacyjnej, ale co dziwne mnie też wciągnęła (znaczy się nie tyle wciągnęła co właśnie przyjemnie się czytało), ale mimo to po chłodnej kalkulacji stwierdziłem, że ta książka nie ma w sobie nic oryginalnego, a im więcej czasu mijało tym więcej wad zauważałem. Btw. też zaliczam się do ludzi pierwszego typu, też czytałem "Ojca Chrzestnego" (hehe jak miałem trzynaście lat zdaje się), ale "Eragon" zwyczajnie ściąga i to z wielu dzieł i nie ma w sobie nic niezwykłego. Tylko debilne pomysły typu: "wojna koronkowa", "język magii i elfów" (to jest po prostu taki bezsens, że po prostu na starcie ta książka traci sens, ponieważ język elfów i "pradawna mowa" to ten sam język), "siedmiopalczaste krasnoludy" (to ma być oryginalność?! Co w ogóle wnosi ten pomysł?! Czy jest jakiś sens, w tym że brodacze mają więcej palców, bo ja widzę tylko większe o 20 % szanse na przygniecenie sobie ich czymś ciężkim). Pomysł ze smokami? Łał! Super wiebimy "Erasia" i robimy pielgrtzymki do domu Paoliniego, bo w jego książce są SMOKI! I do tego są dobre (no litości, wszystkie smoki są dobre?). Acha nie nazywaj "Lalki", "Dziadów", Chłopów" "ścierwem", bo na pewno są książkami lepszymi i bardziej ambitnymi niż "Eragon. Mogą być nudniejsze, może i czyta się je ciężej, ale należy je docenić! Podobną sytuacje ja miałem z "Panem Tadeuszem", też nie mogłem się przemóc, aby to przeczytać, ale mimo to nigdzie nie nazwałem tej książki "ścierwem", bo to po prostu obraza! Powiem szczerze "Eragona" czytało mi się nie porównywalnie lepiej niż "Władcę Pierścieni", ale czy to znaczy, że "Władca..." jest gorszy? NIE! Jest napisany cięższym językiem, ale jest lepszy. Jeśli twierdzisz, że podobała ci się tematyka i fabuła tej książki, to ja się spytam co konkretnie? Fabuła - "Star Wars", a tematyka? Gdzie? Co? Jak? Że fantasy? Że konflikt dobra ze złem? Pewnie to, że smoki. Ale rety nie popadajmy w zachwyt nad książką z powodu ściągniętej fabuły i tematyki, która akurat jest "na fali". Acha i jeszcze jedno, jeśli nie oglądałeś/oglądałeś dawno "Gwiezdne Wojny" to szczerze mówiąc nie dziwię się, że ci się podobała.

Niraziel

Dobra to tak postaram sie do wszystkiego po trochu odniesc. Napisalem, ze "Lalka", "Dziady", Chlopi" to scierwo - tu przynaje co najmnije lekka przesada z mojej strony, bo owszem zgdzam sie jesli chodzi o swoj gatunek to tak - sa to ksiazki swietne. Ale mowilem tu raczej o sobie, ze temtyka takich ksiazek mnie kompletnie nie interesuje i dlatego nie podobaja mi sie w/w ksiazki bo trudno zeby bylo inaczej. (Z Panem Tadeuszem mialem tak samo jak ty). Teraz dalej, naprawde nie wiem jak mozna powiedziec, ze ksiazka "Eragon" i jej nastepne czesci sa sciagniete z "Gwiezdnych Wojen"!!!!!!!!!!! Bez obrazy, ale nie wiem o jakie powiazanie konkrotnie ci chodzi, dla mnie to dwa zupelnie rozne swiaty, rozni bohaterowie, dla mnie te 2 historie nie maja ze soba nic wspolnego!!!! Fabula rowniez zupelnie inna, moze walka dobra ze zlem, ale to przeciez nie jest zadne sciagniecie bo w wielu utworach tak jest. Nie bede sciemnial, ze pamietam kazdy szczegol z Gwiezdnych Wojen, ale powierzchowanie znam tresc i fabule tego utworu, ale nie mam pojecia o jakie podobienstwo ci chodzi... Naprawde staram sie znalezc, ale nie moge. No i skoro nie podobal Ci sie Eragon lub inaczej , skoro uwazasz go za slaba ksiazke to trudno, zebys zrozumial czym sie kierowalem kiedy ja czytalem i czym ona MNIE zachwycila. Jak mowilem juz, jedni lubia to, drudzy to, a jeszcze inni w ogole cos innego. Tak juz ten swiat jest zbudowany. No i teraz tak, napisz jak mozesz PODOBIENSTWA (badz jak to nazwales sciaganie roznych rzeczy z innych dziel) "Eragona" i "Gwiezdnych wojen", moga byc w myslnikach. Dla mnie takowych nie ma, ale skoro ktos mowi, ze jest ich tam mnostwo to chetnie go wyslucham (wyczytam).

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

Oczywiście od myślników.
1. Jest biedny chłopczyna (Luke/Eragon), mieszka na farmie u wuja
2. Światem rządzi imperium (na którego czele stoi ten zły)
3. Młody nie myśli o tym wiele, dopóki nie pojawiają się sługi złego imperium i nie zrobią marmolady z jego wuja
4. Piękna księżniczka (Leya/Arya) wysłała ważną wiadomość/ ważny przedmiot
5. Młody znajduje ów przedmiot, w wyniku czego dochodzi do pkt. 3 (a raczej jego drugiej części[tej z marmoladą]
6. Wyrusza z mistrzem wędrować przez świat, bo stał się potężnym gościem nowego pokolenia (rycerzem jedi/smoczym jeźdźcem).
7. Jego mistrz umiera, a młody wchodzi w konszachty z tajemniczym nieznajomym (Han Solo/Murtagh)
8. Okazuje się, że młody i niewinny jest synem złego i przebiegłego (Mor'zan/ Vader), który w dodatku jest prawą tego naprawdę złego czorta
Wystarczy? Myslę, że to zgrubsza jest fabuła tak "Eragona" jak i "Star Wars". Oczywiście są też takie rzeczy jak to, że próbuje ratować księżniczke z podpunktu i właśnie(tutaj połowiczna prawda, bo tylko w filmie tak było) z tego powodu ginie mistrz. Potem jeszcze trafia do mistrza, dawnego mistrza itp. Ogółem dużo rzeczy, nawet bardzo dużo rzeczy Paolini bezczelnie zerżnął, a te które wymyślił są porażająco głupie i/lub bezsensowne.

"Nie bede sciemnial, ze pamietam kazdy szczegol z Gwiezdnych Wojen"

To dobrze, bo nie pamiętasz.

"No i skoro nie podobal Ci sie Eragon lub inaczej , skoro uwazasz go za slaba ksiazke to trudno, zebys zrozumial czym sie kierowalem kiedy ja czytalem i czym ona MNIE zachwycila."

Ależ nie, ja dobrze wiem czym się kierowałeś.

"Ale mowilem tu raczej o sobie, ze temtyka takich ksiazek mnie kompletnie nie interesuje i dlatego nie podobaja mi sie w/w ksiazki bo trudno zeby bylo inaczej."

To tak jak ze mną, też wolałbym czytać Eragona niż w/w pozycje, ale nie o to chodzi. Chodzi mi tylko o to, że "Eragon" nijak nie jest książką rewelacyjną, ani zachwycającą. Na siłę mogę powiedzieć, że jest dobra, bo przyjemnie się czyta co jest faktem, ale co poniektóre absurdy, są tak straszne, że nie da się ich od tak przełknąć.

Niraziel

Przeczytalem sobie streszczenie wczoraj "Gwiezdnych Wojen", zeby sobie odświeżyć pamiec no i na pewno wszystkie te punkty co napisales - tak to jest prawda, ale powiedz jedno - w jakim stopniu i ile one znacza w tresci? Otoz niewiele poniewaz, pamietaj, ze saga Eragona sklada sie z nastepujacych ksiazek "Eragon", "Najstarszy" i ksiazka, ktora dzisiaj ma swoja premiere w Polsce "Brisingr" (juz dokonalem jej zakupu). Oczywiscie nie odwracam kota ogonem, wiem ,ze rozmawiamy konkretnie o Eragonie, ale te wszystkie rzeczy, ktore wymieniles nie maja az tak niesamowitego znaczenia, a zeby nazwac ta ksiazke plagiatem itp. Wiem ze tak doslownie nie powiedziales, ale niektore momenty uwzasz, ze takie sa. No pamietaj, ze Christopher Paolini napisal te ksiazke w wieku 15 lat, teraz ma lat 25, wiec od napisania tamtej minelo juz 10 lat, nie sadze, zeby w roku 98' kierowal sie on Gwiezdnymi Wojnami, skoro tworzyl sam to na pewno chcial stworzyc wlasna powiesc fantasy, zaden autor nie chcialby byc pomawiany o plagiat itp. Z reszta pierwszy raz mi sie zdarzylo, zeby ktos mowil, ze Eragon jest razaco podobny do Gwiezdnych Wojen. Zreszta one skladaja sie z tylu czesci, ze naprawde ciezko mi jest je wszystkie wymienic. A i jeszcze jedno jesli znsz ty lub ktos inny to prosilbym o napisanie mi tytulow ksiazek podobnych do sagi "Eragon" oraz "Ojciec Chrzestny". Wiem, ze sa to w ogole rozne gatunki, ale sa to moje ulubione ksiazki i gatunki ksiazek, z The Godfather na czele. Pozdro

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

Hmmm... nic podobnego do "Ojca chrzestnego" mi nie przychodzi do głowy. Do "Eragona", jeśli chodzi o tematykę (czyli smoki) to "Smoczy cień" Barbary Hambly i "Jeźdźcy Smoków z Pern" Anne McCaffrey. Z dobrych książek fantasy, ale nie o smokach to "Jednym Zaklęciem" (klasyka, chyba najlepsza książka fantasy jaką czytałem) oraz "Strażnicy Przystani" Simon'a R. Green'a konkretnie pierwsza część "Hawk i Fisher", a także trzecia "Bogobójca" (moim zdaniem pierwsza lepsza, ale ogółem te książki to coś pomiędzy fantasy/przygodą, a kryminałem. Tyle przychodzi mi teraz do głowy. Niestety te dwie książki o smokach to... no cóż o ile "Jeźdźcy Smoków..." to zapewne jedna z "inspiracji" Paoliniego i jest lubiana to tą drugą z czysym sercem nazywam "gniotem", ale może będzie ci pasować. Opowiada o zabójcy smoków lordzie jakimśtam, któremu ktoś porywa syna i wraz z
żoną-czarodziejką i czarnym smokiem Morkelebem (jego dawnym wrogiem) wyruszają na ratunek. Książka mnie znudziła przebrnąłem przez nią, ale może ci się spodoba. Krótko mówiąc: podchodź na własne ryzyko.
Jeszcze z goólnie pojętych książek fantasy niezłe (moim zdaniem) są trzy pierwsze części "Legendy Drizzt'a" R.A.Salvatore, czyli "Ojczyzna" (co najmniej bardzo dobra), "Wygnanie" (niezła), "Nowy dom" (da się czytać bez zgrzytania zębami). Następne części, a czwarta w szczególności, to makulatura. Ogółem lista wygląda tak:
1. "Jednym zaklęciem" Lawrence Watt-Evans
2. "Hawk i Fisher" Simon R. Green
3. "Bogobójca" Simon R. Green
4. "Ojczyzna" R.A. Salvatore
5. "Wygnanie" R.A. Salvatore
6. "Nowy Dom" R.A. Salvatore
7. "Jeźdźcy Smoków" (księga pierwsza serii "Jeźdźcy Smoków z Pern" Anne McCaffrey
8. "Smoczy cień" Barbara Hambly
Kolejność od najlepszej do najgorszej, ale należy pamiętać, o tym że to moja osobista klasyfikacja. Acha i przed "Jednym zaklęciem" (czytałem tę książkę dwano, więc nie wiem czy dobrze piszę tytuł), należy przeczytać pierwszą część tej serii (seria "Legendy Etshar"), która nazywa się "Niedoczarowany miecz" (nie miałem [niestety] przyjemności zapoznać się z tą książką). Ufff... na razie to tyle.

Niraziel

Naprawde wielkie dzieki za te tytuly, juz sobie na karteczce zanotowalem i zaraz po przeczytaniu ksiazki Stephena Kinga "Ręka Mistrza" (wlasnie jestem w trakcie jej czytania) wezme sie za szukanie tytulow podanych przez Ciebie. Lista wyglada na interesujaca, wiec na pewno pare tych ksiazek przeczytam. Zbliza sie przerwa swiateczna pomału, wiec trzeba czyms zabic czas. Co do ksiazek podobnych do "Ojca Chrzestnego" wiem, ze trudno takie znalezc, ale moze komus sie uda, bo po prostu kocham te klimaty w ktorych osadzony jest The Godfather :-) Dzieki

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

Acha, a najbardziej podobna do "Ojca chrzestnego" jest "Ojczyzna" R.A. Salvatore, ponieważ autor przyznał, że wzorował Menzoberranzan (miasto drowów) i w ogóle społeczeństwo mrocznych elfów na dziele Mario Puzo. Właśnie to jest w tej książce najlepsze: społeczeństwo drowów, chodź to subiektywna opinia ;)

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

To i ja się włączę.

"A juz tak na powaznie, to o co ci chodzi z ta "sciągniętą fabułą"?

Jak już kolega rzekł, jedna wielka kalka ze Star Wars. Ja się o tym bardziej nawet rozpiszę:
Byli sobie kiedyś wojownicy, strzegący pokoju - Jeźdźcy (dokładnie tak, jak rycerze Jedi). Mieli wielką Moc, a ich orężem był miecz, o kolorowej klindze (tak jak kolorowe były miecze świetlne:)). Tak było póki taki Galbatorix nie postanowił ich obalić za dawne krzywdy (tak jak imperator Palpatine postanowił dokonać zemsty na Jedi). Przyłączył się nawet do niego taki Morzan (tak jak Palpatine przeciągnął na swoją stronę Dartha Vadera). Jeźdźcy upadli i wyginęli (tak jak upadli i wyginęli Jedi), rządzi złe imperium (tak jak w SW), a opowiadania o dokonaniach Jeźdźców zostały zredukowane do roli legend i archaicznych, naiwnych wierzeń (tak jak za bujdy uznawano w starej-nowej trylogii Star Wars opowieści o Jedi i Mocy).
Teraz będzie jeszcze lepiej: główny bohater, Eragon, jest wychowywany przez wuja (tak jak Luke Skywalker i jego wujaszek Owen), nie zna swojego ojca (tak jak Luke o tym nie wiedział). I dalej - Eragon wchodzi w posiadanie Jedynej Nadziei Rebeliantów - smoczego jaja (tak jak Luke przypadkiem dostał w swe ręce R2D2 z danymi Gwiazdy Śmierci), które z wielkim trudem Pewna Księżniczka - Arya - ocaliła z rąk imperialnych drani (tak jak Leia z wielkim trudem pozbyła się z pokładu statku planów, umieszczając je w pamięci R2D2). Spotyka starego Jeźdźca, Broma (tak, jak Luke spotkał Obi-wana Kenobiego), po czym, gdy z jego domu zostają ruiny, a z rodziny stygnące ciała (tak, jak to, co przytrafiło się Luke'owi), wyrusza z nim w pełną niebezpieczeństw podróż.
W czasie tej podróży zresztą wędruje w serce imperium zła, ratując uwięzioną Księżniczkę (tak jak Luke i ferajna uratowali Leię na Gwieździe Śmierci). Po drodze oczywiście ginie Brom (tak, jak zginął Obi-wan), a Eragon musi się później wybrać na szkolenie do starego mistrza, Oromisa (tak, jak Luke wybrał się do Yody), o którego istnieniu dowiedział się z wizji (tak jak Luke'owi ukazało się widmo Obi-wana). Eragon dużo później dowiaduje się, że jest synem tego złego, co przeszedł na ciemną stronę - Morzana (tak, jak Luke był synem Dartha Vadera). I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej...

To niestety nie wszystko, co Paolini zerżnął. Jeszcze bardziej bezczelnie jest zrzynanie wprost z nazw obecnych we Władcy Pierścieni. Sam tych książek nie przeczytałem, ale wysłuchiwałem już wielu takich przykładów, jak choćby Farthen Dur (znaczy Barad Dur?). Pomysł ze smokami i jeźdźcami to oczywiste zapożyczenie z Jeźdźców Smoków z Pern (ba, nawet partnerzy porozumiewują się tutaj telepatycznie, identycznie jak w książkach McCaffrey!). Pradawna Mowa w której nie można skłamać? Czytelnikom Ziemiomorza też się to wydaje znajome...
Paolini zawłaszczył sobie Władcę Pierścieni, Ziemiomorze, Jeźdźców Smoków z Pern, a nawet Star Wars, i zrobił z tego wszystkiego jedną wielką papkę, napisaną grafomańskim językiem.

"Dla mnie tematyka smokow jest naprawde swietna, uwielbiam te "stworzenia", ksiazka mi sie podobala bardzo bo miala fajna fabule i mnie po prostu sciagnela, czytalo sie milo i przyjemnie, nie wiem co mam ci napisac..."

Ja sam jestem smokofanem, a mimo to Eragon ani mnie nie zachwycił, ani mi się go jakoś specjalnie dobrze nie czytało (tom pierwszy zabrał mi kilkanaście tygodni, z przerwami, podczas gdy np. Bazila - książkę uznawaną przez krytyków za góra przeciętną - połknąłem w jeden dzień, nie mówiąc już o książkach z cyklu Temeraire, których jestem obecnie wielbicielem).
A sam fakt, że książkę się dobrze czyta, o niczym jeszcze nie świadczy. Jak to mi ktoś powiedział, kleik też się łatwo przełyka i łatwo wchodzi, ale to wcale nie oznacza, że jest znakomity i wciąż chce się jeszcze i jeszcze...

"Ani nie wiem pod jakim katem ty patrzysz na ksiazki,dla mnie to moze byc ksiazka Mario Puzo, Christopera Paolniego, Stephena Kinga, Sapkowskiego itp. itd"

Jak śmiesz obrażać tych autorów, umieszczając między nimi nazwisko Paoliniego?

"Przeczytalem sobie streszczenie wczoraj "Gwiezdnych Wojen", zeby sobie odświeżyć pamiec no i na pewno wszystkie te punkty co napisales - tak to jest prawda, ale powiedz jedno - w jakim stopniu i ile one znacza w tresci?"

No, pomyślmy - główny wątek w fabule, wizja świata z podziałem na czarne Imperium i białych Rebeliantów (jeśli są w książce jakieś skur****e, to na 100% są oni poplecznikami Imperium - vide Bliźniacy), że już nie wspomnę o relacjach między bohaterami, które jak żywo przypominają Luke'a i ferajnę.
Nie próbuj mi nawet wmawiać, że to nic nie znaczy.

"No pamietaj, ze Christopher Paolini napisal te ksiazke w wieku 15 lat, teraz ma lat 25, wiec od napisania tamtej minelo juz 10 lat, nie sadze, zeby w roku 98' kierowal sie on Gwiezdnymi Wojnami"

Nie? A to czemu?

"tworzyl sam to na pewno chcial stworzyc wlasna powiesc fantasy, zaden autor nie chcialby byc pomawiany o plagiat itp"

Koleś... nie prowokuj mnie.
On sam tę książkę pisał? Chyba kpisz! Naprawdę, chciałbym być na jego miejscu, kiedy to mój ojciec "pomaga w przekształcaniu splątanych myśli w jasne i proste zdania" (i tajemnica cudownego dziecka rozwiązana...), a wydawnictwo, którego właścicielami są i tak moi właśni rodzice, bez szemrania wydaje moje wypociny po potężnej korekcie.
Jako że obecnie powróciłem do prac nad moją powieścią, starając się podnieść ją do standardów uznawanych przez Fabrykę Słów, naprawdę Chrisowi zazdroszczę. Że te wszystkie osoby we właściwym miejscu wydały książkę za niego.

"Zreszta one skladaja sie z tylu czesci, ze naprawde ciezko mi jest je wszystkie wymienic"

Aż sześciu. Zaiste, potężna liczba. A jeśli uwzględnić fakt, że Paolini "wzorował się" tylko na starej - to zostają trzy. Zaprawdę powiadam ci, jest to ogromna ilość ponad ludzkie siły.

W kwestii podobnych książek, jako że do obeznanych czytelników nie należę, mogę się co najwyżej pochwalić zapoznaniem się z cyklem Jeźdźców Smoków z Pern. A raczej pierwszym tomem tego cyklu, bo nie zdecydowałem się czytać dalej - styl McCaffrey jest jak dla mnie zbyt siermiężny, raził mnie też pojawiający się niekiedy brak logiki w zachowaniach bohaterów.

Co do innych książek, dodałbym jeszcze cykl Bazila autorstwa Christophera Rowleya. Też smoki i ludzie walczą ramię w ramię, tyle że kreacja smoków jest tu dość dziwna (nie mają skrzydeł - znaczy, te cywilizowane - ani nie zieją ogniem). A sam cykl prezentuje sobą stany średnie.

Der_SpeeDer

Przeczytales wszystkie 3 czesci Eragona? Mianowicie "Eragona", "Najstarszego" i najnowsza ksiazke "Brisingr"? Watpie, dlatego czemu piszesz, ze Paolini zerznal od innych?

"Jak śmiesz obrażać tych autorów, umieszczając między nimi nazwisko Paoliniego?"

Nie wiem co to za ujma dla autorow, ktorych podalem wczesniej, ze obok nich jest taki pisarz jak Paolini, napisalem tylko przyklady i mialem na mysli to, ze obojetne mi jest kto pisze ksiazke, jesli ona mi sie podoba, to ja czytam i nie obchodzi mnie kto ja napisal. Widze tu zdecydowane Twoje uprzedzenie do Paoliniego, ktore nie ma racji bytu.

"Aż sześciu. Zaiste, potężna liczba. A jeśli uwzględnić fakt, że Paolini "wzorował się" tylko na starej - to zostają trzy. Zaprawdę powiadam ci, jest to ogromna ilość ponad ludzkie siły."

A co moze 6 tomow to jest malo? Nie czytalem przeciez dokladnie kazdej z tych ksiazek Gwiezdnych Wojen dlatego ciezko byloby mi wymienic nazwy wszystkich 6. Znam ja powierzchowanie, gdyz malo obchodiz mnie temtyka kosmosu itp.

Oba opowiadania dzieja sie w ogole w roznym czasie i miejscu co juz ogranicza troche ich powiazanie. Widze rowniez, ze przemawia przez Ciebie zazdrosc, ze Paolini potrafi tak dobrze pisac mimo, ze jest DUZO mlodszy od autorow ktorych wymieniles, wszystko jeszcze przed nim. Walka dobra ze zlem wystepuje w wielu dzielach, wiec nie uznalbym tego za "wzorowanie sie". W ogole mam dziwne wrazenie, ze nie podobal ci sie Eragon a doszukujesz sie jakichs glupich porownan, ktore nie stanowia nawet 5% wszystkich 3 ksiazek jak na razie wydanych przez Paoliniego. Mowisz, ze lubisz tematyke smokow, wiec jestes pierwsza osoba, ktora lubi ta tematyka, a ktorej nie podoba sie cala saga Eragona.

No i myslisz, ze ojciec pomagal Paoliniemu pisac ksiazke?! Chyba skonczyly ci sie argumenty za ktore moglbys przyczepic sie do Paoliniego jak i JEGO ksiazek. No coz tonacy brzytwy sie chwyta...

Dances_with_Life

1. Film średniawy, szkoda, że sporo elementów z książki ominięto. Ale może poprawią się w następnych częściach(o ile będą)
2. Każdy ma prawo do lubienia/nie lubienia jakiejś książki, każdy ma swój gust.(np lubię Puzo, Zahna, Piekarę, Sapkowskiego, Żambocha i Ziemiańskiego xP)
3. Bardzo mi się spodobało porównanie SW do Eragona i przyznam rację, że prawdopodobnie Paolini wzorował się na starej trylogii mająca już 30 lat.
4. Na pewno 15-letni chłopak miał jakąś pomoc przy książce.
5. Lektur z liceum bym nie nazwał "ścierwami", niektóre przyjemnie się czyta.
6. Książek z SW jest kilkadziesiąt, więc trudno zapamiętać wszystkie tytuły.
7. To, że lubi smoki to nie od razu musi znaczyć, że MUSI polubić "Eragona". Przecież są inne tytuły o nich np. D&D.

ocenił(a) film na 4
Blazi

Może i pierwsza czesc cyklu rzeczywiście ma przebieg podobny do GW ale w kolejnych dwóch częściach jakoś nie mogę się tych powiązań dopatrzeć. Dla jednych 7 palców, prawna mowa itp/ to bezsensowne wstawki a dla innych (jak i dla mnie) są to elementy cudownego świata fantasy, który stworzył CP. Właśnie dzięki takim "bezsensownym" opisom zmusza wyobraźnie czytelników do pracy, tworząc w ich głowach taki świat jaki i on widział pisząc ten cykl.
Dlatego właśnie uważam, że książka ta jeśli nie rewelacyjna to przynajmniej jest bardzo dobra.

Co do filmu...
Jako film to nawet ujdzie ale jako adaptacja książki jest to całkowita porażka, klęska itp.

A propo jeszcze Paoliniego, to on nie napisał Eragona w wieku 15 lecz zaczął go pisać. Skończył po 4 latach.

ocenił(a) film na 2
Green_5

Sorry, że od tak dawna nie odpowiadałem, ale nie mogę z opery wejść na filmweb, a nie lubię korzystać z "IE".

"Dla jednych 7 palców, prawna mowa itp/ to bezsensowne wstawki a dla innych (jak i dla mnie) są to elementy cudownego świata fantasy, który stworzył CP."

Dias Mio! Madre santissima! 7 palców to element cudownego świata fantasy?! To jest żałosna próba uoryginalnienia swojego świata! Gdyby dodał jakieś nowe interesujące rasy, wymyślił jakiś rewolucyjny system magii TO byłoby godne wzmianki! Ale dodanie krasnoludą dodatkowych dwóch palców jest zwyczajnie głupieeee!!!

Btw. Der_SpeeDer, adam75001 nie kłoćcie się, bo nic z tego nie wyniknie. Dodam jeszcze, że jestem, więc drugim smokofanem, któremu nie spodobał się "Eragon". Chodź początkowo mi się podobał to chłodna kalkulacja pozbawiła go w moich oczach miana "dobrej książki".

Przeczytałem "Brisingr" już kilka dni temu i jedna rzecz strasznie mnie zdenerwowała. Mianowicie autor tworzył to dzieło kilka lat (zdaje się trzy), a w samej książce dzieje się nie za wiele. Jest ona strasznie rozwlekła jak na te 640 stron to znajduje się tam raczej mało ważnych treści.

"Dla mnie saga Eragona, a Gwiezdnych Wojen nie ma ze soba NIC wspolnego. To, ze w "Skazanym na Smierc" (przykladowo podaje ten tytul) uciekaja z wiezienia, to znaczy, ze zostalo to wzorowaen na innych filmach typu Skazani na Shawsank (nie wiem czy dobrze napisalem tytul, ale wiecie o jaka ksiazke Kinga i film na jej podstawie mi chodzi)? "

Niestety prawda jest taka, że mają ze sobą wspólnego i to dużo. Paolini musiał się wzorować na "SW" i nikt nie uwierzy (mam nadzieję), że te dzieła "nie mają ze sobą nic wspólnego", gdyż jest to nieprawda.

"A Sapkowski i King wyprzedzają go o lata świetlne, tak pod względem dorobku twórczości, jak i poziomu pisanych książek. "

Dla równowagi dodam, że "Wiedźmin" też mnie nie zachwycił(szczególnie dwa ostatnie tomy, prawie przy nich zasnąłem), ale ja jestem człek baaardzo wybredny.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

"Przeczytales wszystkie 3 czesci Eragona? Mianowicie "Eragona", "Najstarszego" i najnowsza ksiazke "Brisingr"? Watpie, dlatego czemu piszesz, ze Paolini zerznal od innych?"

Na drugi raz tyle nie wątp, bo coś kiepsko ci to wątpienie wychodzi.
I piszesz głupoty sugerując komuś, że nie zapoznał się z dziełami, które krytykuje.
Nie czytałem tylko Brisingra i jak na razie nie czuję do tego jakiegoś zewu.

"Nie wiem co to za ujma dla autorow, ktorych podalem wczesniej, ze obok nich jest taki pisarz jak Paolini"

Podrzędnego pisarzynę umieszczasz koło takich geniuszy jak Sapkowski czy King, i uważasz, że to nie jest dla nich ujma?

"A co moze 6 tomow to jest malo? Nie czytalem przeciez dokladnie kazdej z tych ksiazek Gwiezdnych Wojen dlatego ciezko byloby mi wymienic nazwy wszystkich 6"

Facet, ale CO TY BREDZISZ?
Jakich znowu KSIĄŻEK? Star Wars to są FILMY! Gdzie ty żyłeś przez ostatnie trzydzieści lat, w jaskini?

"Widze rowniez, ze przemawia przez Ciebie zazdrosc, ze Paolini potrafi tak dobrze pisac"

Czy ty słuchałeś, co ja do ciebie mówię?
Paolini NIE UMIE dobrze pisać! Zapytaj o zdanie choćby jednego zawodowego krytyka książek z gatunku fantastyki. Zresztą bez przesady krytyka, wystarczy osoba z fantasy dobrze obeznana. Na bank odpowie ci, że Eragon to taka kumulacja grafomaństwa i niedojrzałego stylu, jakiej się nigdzie indziej na półkach księgarni nie znajdzie.
Zazdroszczę mu wyłącznie tego, że sukces osiągnął tanim kosztem, w dodatku niezasłużenie.

"Walka dobra ze zlem wystepuje w wielu dzielach, wiec nie uznalbym tego za "wzorowanie sie""

Tego się akurat nie czepiałem. Nie dość, że sam sobie wymyślasz, czy Eragona czytałem, czy nie, to jeszcze rozumiesz moje wypowiedzi po łebkach.

"doszukujesz sie jakichs glupich porownan, ktore nie stanowia nawet 5% wszystkich 3 ksiazek jak na razie wydanych przez Paoliniego"

Racja, koleś - fabuła i motyw smoczych jeźdźców to tylko 5% książki.
Radzę się w czoło popukać.

"Mowisz, ze lubisz tematyke smokow, wiec jestes pierwsza osoba, ktora lubi ta tematyka, a ktorej nie podoba sie cala saga Eragona"

Na dodatek myślisz, że z ciebie alfa i omega, i głosisz jakieś śmieszne teoryjki, nie mające pokrycia w rzeczywistości.
Zamiast strugać wszechwiedzącego, odwiedź sobie jakieś forum smokofanów i zobacz sobie, czy faktycznie wszyscy darzą książki Paoliniego taką estymą.

"No i myslisz, ze ojciec pomagal Paoliniemu pisac ksiazke?! Chyba skonczyly ci sie argumenty za ktore moglbys przyczepic sie do Paoliniego jak i JEGO ksiazek. No coz tonacy brzytwy sie chwyta..."

Śmieszny jesteś, koleś. Zajrzyj do tego swojego ukochanego Eragona i przeczytaj tekst zamieszczony pod koniec książczyny (są to bodaj podziękowania, czy coś w tym stylu). Paolini otwarcie tam powiedział o swoim ojcu, który pomagał mu, zacytuję po raz drugi, "przekształcać mętne, splątane myśli w proste i jasne zdania".

Mnie zarzucasz uprzedzenie do Paoliniego, ale ja tu widzę zjawisko zgoła odwrotne - to ty miłujesz go tak bardzo, że będziesz bronił jego książek wbrew oczywistym faktom. Posuwasz się nawet do tak absurdalnych stwierdzeń, że fabuła stanowi 5% całości książki (jakkolwiek bezsensowne jest mierzenie tego w procentach), albo że wszyscy smokofani co do jednego przyjęli tę książkę jako objawienie lub przynajmniej arcydzieło. Przestań wreszcie postrzegać tę książkę z wąskiego spektrum czubka własnego nosa i dowiedz się, jak przyjęli ją krytycy oraz ludzie, którzy z gatunku fantasy przeczytali więcej, niż kilka książek.

Na dobry początek poczytaj o książczynie Paoliniego na Esensji. Dziwi mnie jedynie wystawiona ocena, autor nie wyraża się bowiem o książce pochlebnie...
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=2187

Der_SpeeDer

Mam gdzies to co mysla ksiazce krytycy, nie obchodzi mnie to zupelnie. Dla mnie saga Eragona, a Gwiezdnych Wojen nie ma ze soba NIC wspolnego. To, ze w "Skazanym na Smierc" (przykladowo podaje ten tytul) uciekaja z wiezienia, to znaczy, ze zostalo to wzorowaen na innych filmach typu Skazani na Shawsank (nie wiem czy dobrze napisalem tytul, ale wiecie o jaka ksiazke Kinga i film na jej podstawie mi chodzi)? Dla mnie Gwiezdne Wojny sa slabe, gdyz tematyka kosmosu itp. kompletnie mnie nie kreci. W dodatku jesli mowisz, ze przeczytales "Najstarszego" to powiedz mi jakie tam sa podobienstwa? Porownujesz 2 zuplenie inne historie i dziela, w ogole bez sensu, zazdrosc przec Ciebie przemawia chyba, i nie wywyzszaj tych autorow ksiazek bo nie wszyscy na takie laury zasluzyli. Jak oni byli w wieku Paoliniego to jeszcze nawet pisac pewnie nie potrafili. Jeszcze wszystko przed nim. Zreszta nie bede sie sprzeczal o gusta, mi sie Eragon i jego dlasze czesci bardzo podobaly i uwazam je za ksiazki Bardoz Dobre i nie obchodiz mnie, ze Tobie sie nie podobaly, jelsi ty wolisz Gwiezdne Wojny to milego ogladania zycze. Nie dogadamy sie bo skad wiesz, ze Paolini sicagal to z tych filmow? Jasnowidzem jestes czy jak? Eragon nie jest moja ukochana ksiazka tylko bardoz fajna i naprawde ja lubie, Arcydzielem wsrod ksiazek moze nie jest, ale do jakichs glupich Giwezdnych Wojen bym jej nie porownywal, bo to bez sensu. Wszystko w temacie, nie mam zamiaru nic wiecej komentowac bo do porozumienie i tak nie dojdziemy, a jesli dalej bedizemy pisac to bez klotni sie nie obejdzie (znajac mnie i to, ze bronie tego co mi sie podoba do konca, i zawsze wypowiadam swoje zdanie glosno) dlatego zakonczmy to tak jak jest, ty zyj w swiadomosci, ze Eragon jest sciagniety z Gwiezdnych Wojen, a ja bede dalej zyl w swiadomosci, ze Paolini od nikogo nie sciagal i wszystko sam wymyslil, oraz to ze Eragon nie ma nic wspolnego z Gwiezdnymi Wojnami. Koniec kropka.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

"Mam gdzies to co mysla ksiazce krytycy, nie obchodzi mnie to zupelnie"

Fakt, że bardziej doświadczonym fanom fantasy Eragon nie przypadł do gustu, też cię zapewne nie interesuje?
Czemu mnie to nie dziwi?

I nie, nie chodzi mi o to, żebyś się kierował cudzą opinią. Chodzi mi o to, żebyś ją UWZGLĘDNIŁ. Opinie autorytetów bardzo się liczą. Ja wysłuchałem już opinii kilkunastu wyjadaczy - żaden nie wyrażał się o książce Paoliniego pozytywnie. Pławili się za to w superlatywach ci, których styczność z literaturą fantasy jest zerowa.
Zachowujesz się równie idiotycznie jak ja po przeczytaniu cyklu Bazila - też się rozwodziłem nad nim w zachwytach, i niewiele mnie obchodziło, że to jedna z pierwszych książek z gatunku fantasy, jakie przeczytałem. A opinie ludzi z literaturą obeznanych wcale takie pozytywne nie były.

"Dla mnie saga Eragona, a Gwiezdnych Wojen nie ma ze soba NIC wspolnego"

Świetnie. No to dalej zaprzeczaj oczywistym faktom.
Można ci napisać cały elaborat na temat tego, jaka jest siatka jawnych powiązań tych dwóch cykli, ale ty będziesz na głupiego szedł w zaparte na zasadzie "a bo nie i już".

"Dla mnie Gwiezdne Wojny sa slabe, gdyz tematyka kosmosu itp. kompletnie mnie nie kreci"

Czyli lista twoich argumentów na poparcie takiej opinii kończy się na stwierdzeniu, że ty nie lubisz SF?
Ty to faktycznie uwielbiasz patrzeć na wszelkie wytwory sztuki jeno z czubka własnego nosa i przez wzgląd na to, czy zaspokoiłeś swoje podstawowe poczucie zadowolenia i nasycenia. A wszelkie inne kryteria nie mają dla ciebie żadnego znaczenia.

"W dodatku jesli mowisz, ze przeczytales "Najstarszego" to powiedz mi jakie tam sa podobienstwa?"

Fakt, że w Najstarszym powiązania z sagą Star Wars są mniej jawne, niż w Eragonie, ale to nie zmienia faktu, że historia pozostaje tak związana z trylogią Lucasa, że trudno mówić o przypadkowym podobieństwie. W Eragonie cały przebieg akcji był podejrzanie podobny do Nowej Nadziei, w Najstarszym też się pojawiają nawiązania - Eragon przybywa do starego mistrza Yo... tego, Oromisa, żeby w krótkim czasie odbyć szkolenie, które normalnie zajęłoby mu połowę życia. Spotkanie z Murtaghiem przy akompaniamencie walki na miecze też mi się jakoś dziwnie kojarzy z "Luke... khhhh... I am your father...".

"i nie wywyzszaj tych autorow ksiazek bo nie wszyscy na takie laury zasluzyli. Jak oni byli w wieku Paoliniego to jeszcze nawet pisac pewnie nie potrafili"

PAC!
Ciesz się, że dzieli nas ekran komputera, bo w tym momencie chyba bym nie wytrzymał, i taki dźwięk rozległby się równocześnie z tym, jakbyś ode mnie dostał po uszach.
O tym, że Paolini jak na razie wciąż pisać jeszcze nie potrafi (bo nie nazwę "pisaniem" tworzenia grafomańskiej książki po podwójnej korekcie, wydanej dzięki temu, że się ma odpowiednich rodziców), nie chce mi się już gadać. A Sapkowski i King wyprzedzają go o lata świetlne, tak pod względem dorobku twórczości, jak i poziomu pisanych książek. To, że Paolini jest jeszcze gówniarzem, nic mnie nie obchodzi - mówimy o tym, jak jest, a nie jak może być.
Obydwaj wybitni autorzy na stale wpisali się do kanonu literatury, a ty przeciwstawiasz im jakiegoś smarkacza, który wydał kiczowatą powieść z pomocą taty i mamy, dodając przy tym, że oni to nie zasługują na wywyższanie. Nóż się w kieszeni otwiera!

"Nie dogadamy sie bo skad wiesz, ze Paolini sicagal to z tych filmow?"

Gdyby było tylko kilka powiązań, nie posądzałbym go o to.
Ale jeśli jest tu cała siatka oczywistych zrzynów i "podejrzanie" podobnych wątków, powiązań między poszczególnymi postaciami, że już nie wspomnę o jawnie podobnym przebiegu fabuły Eragona i Nowej Nadziei, to nigdy, powtarzam, nigdy nie uwierzę, że to tylko przypadkowe podobieństwa. O nie, nie jestem pierwszym lepszym naiwniakiem.
Tak samo nie jestem pierwszym lepszym naiwniakiem, żeby się nabierać na tę "pradawną mowę", którą to Chris sklecił w znacznej mierze z wyrazów swojego własnego języka, jakby myślał, że jego czytelnicy to idioci, którzy się nie zorientują.

"wszystko sam wymyslil"

Przeczytałeś w końcu te jego podziękowania, czy znowu głuchy byłeś, jak ci to mówiłem?
On nie wymyślił tego sam! Równie dobrze mógłby dać swojemu nauczycielowi wypracowanie poprawione gruntownie przez ojca tudzież korypetytora i ocenione wreszcie na trójczynę z minusem - byłaby to równie samodzielna i wartościowa praca.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

BTW

"zazdrosc przec Ciebie przemawia chyba"

Nie, nie zazdrość, poczucie braku sprawiedliwości.
Paolini pisze dużo gorzej niż większość obecnych w branży autorów, a praktycznie każda z książek usytuowanych na półce w Empiku z napisem "Fantastyka" (może z drobnymi wyjątkami pokroju cyklu Dragonlance, ale przebić go to akurat żadna chluba) przebija Eragona pod każdym względem. Ba, nawet wśród rodzimej twórczości blogowej znajdują się autorzy, którzy znacznie przewyższają Paoliniego pod względem poziomu stylu i języka, pomysłowości czy kunsztu.
I te książki tudzież opowiadania zamieszczane przez pisarzy - amatorów w sieci pozostają niezauważone, podczas gdy Paolini wydaje taką szmirę i zbija na tym wielki szmalec.

Der_SpeeDer

Popraw mnie jesli sie myle, ale mam wrazenie, ze ty jak czytasz jakas ksiazke i ona ci sie podoba to jak przeczytasz o niej zle recenzje to juz ci sie mniej podoba... Widzisz tu jakis sens? Jesli Eragon mi sie podobal to po cholere mam czytac jakies glupie recenzje zazdrosnych krytykantow? Nie widze w tym zadnego celu. Przeczytalem juz okolo 50 ksiazek (plus minus 5 ksiazek) fantasy, wiec naprawde znam sie na rzeczy. Trudno, zeby Paolini wyprzedzal w twórczosci Kinga i Sapkowskiego skoro on ma 25 lat, a oni po 50...

"Czyli lista twoich argumentów na poparcie takiej opinii kończy się na stwierdzeniu, że ty nie lubisz SF?
Ty to faktycznie uwielbiasz patrzeć na wszelkie wytwory sztuki jeno z czubka własnego nosa i przez wzgląd na to, czy zaspokoiłeś swoje podstawowe poczucie zadowolenia i nasycenia. A wszelkie inne kryteria nie mają dla ciebie żadnego znaczenia." - a co mam ci innego napisac? Czym mam sie kierowac skoro tematyka danej ksiazki mnie nie interesuje? Jesli nie lubie SF nie siegam po nie, jesli nie lubie romanosw - nie czytma ich, jesli nie lubie prozy - nie czytam jej itp. itd.

"...Paolini wydaje taką szmirę i zbija na tym wielki szmalec." - widizsz to co piszesz? Skoro zbiera na tym taka kase i ludize caly czas ta kupuja to powiedz mi prosze o czym to swiadczy? Otoz o tym, ze ludizom to sie podoba, wiec nie wiem o co ci chodzi. Jestes uprzedzony do Paoliniego, ale ja mam to gleboko gdzies, wiec mnie to nie interesuje, idz przed lustro i powiedz sobie prosto w oczy, ze nie lubisz Paoliniego, albo napisz to po prostu tutaj i wtedy bede usatysfakcjonowany. Ja nie lubie Sapkowskiego i potrafie powiedziec to prosto z mostu.

ocenił(a) film na 2
Dances_with_Life

Sorry, że od tak dawna nie odpowiadałem, ale nie mogę z opery wejść na filmweb, a nie lubię korzystać z "IE".

"Dla jednych 7 palców, prawna mowa itp/ to bezsensowne wstawki a dla innych (jak i dla mnie) są to elementy cudownego świata fantasy, który stworzył CP."

Dias Mio! Madre santissima! 7 palców to element cudownego świata fantasy?! To jest żałosna próba uoryginalnienia swojego świata! Gdyby dodał jakieś nowe interesujące rasy, wymyślił jakiś rewolucyjny system magii TO byłoby godne wzmianki! Ale dodanie krasnoludą dodatkowych dwóch palców jest zwyczajnie głupieeee!!!

Btw. Der_SpeeDer, adam75001 nie kłoćcie się, bo nic z tego nie wyniknie. Dodam jeszcze, że jestem, więc drugim smokofanem, któremu nie spodobał się "Eragon". Chodź początkowo mi się podobał to chłodna kalkulacja pozbawiła go w moich oczach miana "dobrej książki".

Przeczytałem "Brisingr" już kilka dni temu i jedna rzecz strasznie mnie zdenerwowała. Mianowicie autor tworzył to dzieło kilka lat (zdaje się trzy), a w samej książce dzieje się nie za wiele. Jest ona strasznie rozwlekła jak na te 640 stron to znajduje się tam raczej mało ważnych treści.

"Dla mnie saga Eragona, a Gwiezdnych Wojen nie ma ze soba NIC wspolnego. To, ze w "Skazanym na Smierc" (przykladowo podaje ten tytul) uciekaja z wiezienia, to znaczy, ze zostalo to wzorowaen na innych filmach typu Skazani na Shawsank (nie wiem czy dobrze napisalem tytul, ale wiecie o jaka ksiazke Kinga i film na jej podstawie mi chodzi)? "

Niestety prawda jest taka, że mają ze sobą wspólnego i to dużo. Paolini musiał się wzorować na "SW" i nikt nie uwierzy (mam nadzieję), że te dzieła "nie mają ze sobą nic wspólnego", gdyż jest to nieprawda.

"A Sapkowski i King wyprzedzają go o lata świetlne, tak pod względem dorobku twórczości, jak i poziomu pisanych książek. "

Dla równowagi dodam, że "Wiedźmin" też mnie nie zachwycił(szczególnie dwa ostatnie tomy, prawie przy nich zasnąłem), ale ja jestem człek baaardzo wybredny.

Ups... zmieniam miejsce posta, bo jego treść odnosi się nie tylko do opinii "Green'a"

ocenił(a) film na 3
Niraziel

Nie wiem ile macie lat, ja mam dopiero(albo aż, chociaz wątpię żebyście byli jeszcze dziećmi w każdym razie niektórzy) 14, ale chciałam coś wtrącić.

Otóż tak, bez obrazy, ale wydaje mi sie ze macie jakiś problem. Kłócicie się, zupełnie bez sensu o coś co jest sprawą gustu. Mnie sie ERAGON i NAJSTARSZY bardzo podobał, uważam że są to jedne z najlepszych książek jakie CZYTAłAM. Nie mówię że są to jakieś perełki literatury, po prostu mi sie podobały. Nie jestem tez znawca fantastyki, czytam jakąś książkę i stwierdzam że jest fajna albo nie. Jednak czytałam w życiu wiele ksążek więc nie traktujcie mnie jak jakąś smarkule, która akurat wpadła na pomysł żeby wtrącić słowo do dyskusji na temat jakiejśtam książki ;).

Nie mówię, że fabuła ERAGONA nie jest "ściągnięta" z GWIEZDNYCH WOJEN, ale po pierwsze, z tego co wiem, jedno to książka, a drugie film, więc dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Dla mnie GW były głupim filmem, skoro ERAGON jest taki fajny to znaczy że jednak nie jest to to samo. Kocham książki, filmy też lubię, porównywanie jednego do drugiego jest pozbawione sensu. Po prostu to dwie odmienne dziedziny.

Po za tym rozmawiacie o PAOLINIM czy ERAGONIE???

A tak na marginesie, wiecie że ta strona poswięcona jest filmom, a nie książką??? xDDD

Pozdro dla wszystkich fanów ERAGONA a także dla tych, którzy rozumieją, że gusta są różne ;***

ocenił(a) film na 2
mia2601

Więc odpowiem ci też tutaj.

"Nie mówię, że fabuła ERAGONA nie jest "ściągnięta" z GWIEZDNYCH WOJEN, ale po pierwsze, z tego co wiem, jedno to książka, a drugie film, więc dla mnie nie ma to żadnego znaczenia."

Dobrze, że nie mówisz, bo fabuła jest ściągnięta. To że jedno to film, a drugie to książka to nie ma znaczenia i tak fabuła może zostać skopiowana.

"Dla mnie GW były głupim filmem, skoro ERAGON jest taki fajny to znaczy że jednak nie jest to to samo."

Wytłumaczenie jest proste jak budowa cepa: Nie pasują ci realia w jakich dzieją się "Gwiezdne Wojny".

"Po za tym rozmawiacie o PAOLINIM czy ERAGONIE??? "

O Eragnonie, ale Paolini na pewno też znajdzie się w tych rozmowach, ponieważ jest autorem tego dzieła.

"Nie wiem ile macie lat, ja mam dopiero(albo aż, chociaz wątpię żebyście byli jeszcze dziećmi w każdym razie niektórzy) 14, ale chciałam coś wtrącić."

Mam niewiele więcej, ale nie wiem co to ma do rzeczy.

"Kłócicie się, zupełnie bez sensu o coś co jest sprawą gustu. "

Co do kłótni zgadza się poprzednie posty były już trochę nazbyt agresywne, ale nie ma czegoś takiego jak "sprawa gustu" (przynajmniej w tym konkretnym przypadku), ponieważ to jest bardziej sprawa doświadczenia w obcowaniu z literaturą fantastyczną.

Ogółem rozumiem co chcesz powiedzieć i przyznaję, że seria "Dziedzictwo"
należy do tych które czyta się łatwo i przyjemnie (chodź to zależy, bo z tego co wiem to niektórym czytanie "Eragona" przypominało marsz w zbroji gotyckiej przez bagno. Mi czytało się nieźle, ale tylko dlatego, że gdy zabierałem się za pierwszą część nie byłem wielce obeznany z fantastyką (jeśli chodzi o książki, bo pamiętam, że parę już miałem za sobą, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułów, ogółem jednak nie gustowałem wtedy w fantasy), więc "Eragona" zjadłem w kilka godzin, jednak ostatnio, podczas czytania "Brisingr'u" zdarzały się sytuacje, że w środku akcji szedłem do kuchni sprawdzić, czy woda na herbatę się zagotowała.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

"Popraw mnie jesli sie myle, ale mam wrazenie, ze ty jak czytasz jakas ksiazke i ona ci sie podoba to jak przeczytasz o niej zle recenzje to juz ci sie mniej podoba..."

Niestety, mylisz się dokładnie tak samo jak wtedy, gdy utrzymywałeś, że żadnej książki Paoliniego do ręki nie brałem.
Eragon w ogóle mi się nie spodobał, uznałem że jest przereklamowany i nudny. Narracja była nieporadna, przez co czytanie zajęło mi grube kilkanaście tygodni (podczas gdy np. Bazile czytałem w dwa, trzy dni, żeby nie było, że ja po prostu wolno czytam), prowadziłem też żmudne poszukiwania tych różnych "bajerów" nad którymi pławiono się w superlatywach - na przykład kreacja Saphiry i jej rzekomo wspaniałe poczucie humoru. Wprawdzie wiele książek nie przeczytałem, ale jak dotąd nie spotkałem w fantasy smoka, który byłby bardziej bezpłciowy od Saphiry. Poczucia humoru - zwłaszcza po tym, jak poznałem ZNACZNIE od niej zabawniejszego Ellegona - nie stwierdziłem ani krztyny.

Gdy zaś przeczytałem recenzje, a pewna osoba cierpliwie wskazała mi mnogość stylistycznych wpadek Paoliniego (sam nie należę do wysublimowanych czytelników), mój stosunek do jego książki tylko dodatkowo ochłódł.

"Jesli Eragon mi sie podobal to po cholere mam czytac jakies glupie recenzje zazdrosnych krytykantow?"

Koleś, po raz kolejny bijesz rekordy swojej śmieszności. Masz istną manię przypisywania zazdrości każdemu, kto śmiał skrytykować jakże marną prozę Paoliniego. Wcześniej myślałem, że to się tylko ogranicza do mojej skromnej osoby, ale jak widać to zatacza szersze kręgi.

"Jesli nie lubie SF nie siegam po nie"

A ja, jeśli po coś nie sięgam, nie udaję mądrego i nie zabieram głosu. Spróbuj wspiąć się na podobny poziom pokory.

"Skoro zbiera na tym taka kase i ludize caly czas ta kupuja to powiedz mi prosze o czym to swiadczy?"

Że stworzył kwitesencję papki kultury masowej? Że stworzył łatwy, lekki, frankensteinowaty utworek, który doskonale trafia do MASY?
Że gigantyczna kampania reklamowa oraz nagłaśnianie, że autorem jest piętnastolatek, to klucz do marketingowego sukcesu?

Bo na pewno nie świadczy to o tym, że Paolini dobrze pisze. Gdyby tak było, zbierałby pozytywne recenzje, a nie zbiera. Są one w najlepszym razie opatrzone werdyktem "może być". A wielu krytyków po prostu sieka Chrisa od ręki.

"Mianowicie autor tworzył to dzieło kilka lat (zdaje się trzy), a w samej książce dzieje się nie za wiele. Jest ona strasznie rozwlekła jak na te 640 stron to znajduje się tam raczej mało ważnych treści"

Powiem tyle - gdy się dowiedziałem, że Paolini postanowił rozdzielić końcówkę na dwa tomy, zamiast jednego (przez co z planowanej trylogii zrobiła się kwadrylogia), nabrałem podejrzeń, że on najwyraźniej aż tak bardzo rozwlókł narrację (bo o nadmiar treści to bym raczej Chrisa nie posądzał), że musiał to podzielić na dwie książki.
Z twoich słów wnioskuję, że nie myliłem się.

"Dla równowagi dodam, że "Wiedźmin" też mnie nie zachwycił(szczególnie dwa ostatnie tomy, prawie przy nich zasnąłem), ale ja jestem człek baaardzo wybredny"

Mnie - przy pierwszym kontakcie - też. Ale jak dorwałem go kilka lat później, bardzo mi się spodobał. Przeczytałem już pożyczone od kolegi dwa tomy opowiadań, i chodzi mi po głowie wybłaganie u rodziców pod choinkę tego zestawu wszystkich książek, który wydała Supernowa.

Der_SpeeDer

To może podsumuje: Mówicie, ze Eragon jest wzorowany na GW - ok, fabuła (własciwie jej elementy) mimo, ze osadzona w zupełnie innych realiach, jest (ale tylko trochę!) wzo... wzo... no niech będzie powiem to, jest ona WZOROWANA na filmie Gwiezdne Wojny, zgadzam się, przedstawiliście mi obaj wystarczające argumenty na podstawie, których jasno można stwierdzić, ze nie ma tu mowy o przypadku, książka ta zawiera spore podobieństwa do Gwiezdnych Wojen. Ale nie aż tak duże, ponieważ jeśli Eragon naprawdę mi się podoba, a Gwiezdne Wojny kompletnie nie, to o czymś to świadczy prawda (tak samo jak u biedroneczki)? Nigdy nie uważałem Paoliniego za jakiegoś genialnego pisarza, ale tez nie uważam, żeby był słaby, a to jest znacząca różnica. Całej Sagi Eragona również nie uważam za jakiejś perełki Literatury fantasy, po prostu czułem to co każdy powinien przeżywać czytając książkę obojętnie jaką - odczuwałem radość z jej czytania, a to naprawdę bardzo ważne. Kolejna sprawa to to, ze w "Najstarszym" i "Brisingrze" powiązania te stopniowo zanikają, następnie jeśli chodzi o osoby takie jak krytykanci obojętnie czy filmów, czy książek, czy czegokolwiek innego, mam do nich znaczne uprzedzenie, ponieważ naprawdę wyczuwam w nich zazdrość, nie spełnienie się w życiu, nie wiem jakaś taka dziwną niechęć do nich mam, w dwóch słowach - nie lubię ich. Wole raczej czytać opinie takie jak Wasze, prostych czytelników, którzy przeczytali daną książkę i mają coś do powiedzenia. Sam mam 18 lat (no dobra 18 lat kończę 25 grudnia:), wiec już za niecały miesiąc:P ), dlatego sam nie uważam się za jakiegoś wybitnego znawcę, dość powiedzieć, że w ogóle się za znawce nie uważam, ale bardzo lubię czytać, i trochę już przeczytałem w życiu, krótkim to krótkim, ale mam już trochę trofeów, którymi mogę się pochwalić (chodzi tu o przeczytane książki). To, ze napisałem, iż nie lubię Sapkowskiego również nie oznacza, że go nie cenie, szanuję go, ale jego książki nie specjalnie mi się podobają, tyle ode mnie, jeśli ktoś przeczytał te moje wypociny do końca to dziękuję bardzo za uwagę:)

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

"Ale nie aż tak duże, ponieważ jeśli Eragon naprawdę mi się podoba, a Gwiezdne Wojny kompletnie nie, to o czymś to świadczy prawda"

Pewnie, że świadczy.
Ściślej rzecz biorąc, świadczy to o tym, że nie lubisz realiów SF.

"Kolejna sprawa to to, ze w "Najstarszym" i "Brisingrze" powiązania te stopniowo zanikają"

Racja - a Paolini, kiedy już go nikt nie prowadzi za rączkę, i kiedy stawia przed sobą postanowienie (tfu, pleonazmem trąci to zdanie) że nie będzie już z nikogo zrzynał, to katuje czytelników takimi pomysłami, jak wątek Rorana czy Elvy.
W tym momencie widać już w pełnej krasie, jaki kompletny brak kunsztu i dobrego pomysłu cechuje twórczość Chrisa. Co nie jest beznadziejne, zerżnął z Gwiezdnych Wojen (i nie tylko z nich), a to, co już wymyślił sam, woła o pomstę do nieba.

"jeśli chodzi o osoby takie jak krytykanci obojętnie czy filmów, czy książek, czy czegokolwiek innego, mam do nich znaczne uprzedzenie, ponieważ naprawdę wyczuwam w nich zazdrość"

Oho - telepata. Wyczuwa w innych zazdrość.
Robi się coraz śmieszniej.

"Wole raczej czytać opinie takie jak Wasze, prostych czytelników, którzy przeczytali daną książkę i mają coś do powiedzenia"

Tja, bo przecież krytycy nie mają do powiedzenia nic.
Po raz kolejny nóż się w kieszeni otwiera - lista argumentów obrońców Eragona kończy się w 95% przypadków na "fajnie mi się czytało", krytycy mają ich mnóstwo (niektórzy - jak im się zachce - mogą nawet co akapit wypisywać stylistyczne błędy i potknięcia autora), ale koleś po raz kolejny wbrew rzeczywistości pieprzy, że to obrońcy Paoliniego mają coś do powiedzenia, a przez krytyków tylko zazdrość przemawia.

Upodobania do wysłuchiwania wyłącznie opinii zgadzających się z jego własną nie będę już komentował.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Spokojnie Der_SpeeDer, nie jest źle, zauważ, że adam75001 nie jest jednym z tych gości, którzy są jak ściany (w sensie, że nic do nich nie dociera), bo od opinii "rewelacja" przeszedł do "nie uważam za jakiejś perełki Literatury " to jest zupełnie normalne dla człowieka, że nie powie ci, że masz rację (ba, może nadal uważa, że jej nie masz), ale nie patrzy już na "Eragona" bezkrytycznie, a dobre i to! Tak, więc nie bądźmy ślepi ;)!

ocenił(a) film na 1
Niraziel

Mnie się wydaje, że on od początku mówił, że nie uważa Eragona za perełki literatury.

Jego ocena nadal jednak pozostaje bardzo pozytywna. Z kolei przyjęcie do wiadomości, jak bardzo Paolini ściągał (na żywca) z Gwiezdnych Wojen kosztowało go wiele trudu, a nawet teraz próbuje minimalizować skalę tego zjawiska i wciskać nam, że podstawowe założenia fabularne, na których opierają się losy całego świata przedstawionego i bohaterów, to są niby drobiazgi.

Der_SpeeDer

Jak mozesz przypomnij mi w telegraficznym skrocie (jak mawial moj pan z Wok-u) Gwiezdne Wojny, opowiadaj Gwiezdne Wojny, a co chwile w nawiasach pisz "odpowiedniki" czy jak wolisz "kalki" z Eragona. Mysle, ze wiesz co mam na mysli. Bylbym wdizeczny, moze wtedy spojrze na to inaczej, ale teraz jak mowisz mi, ze glowny bohater mial wujka ktory go wychowaywal i tam tez tak bylo to jest to bardzo maly przyklad naprawde. SF - nie ze nie lubie tego gatunku w ogole, bo sa rozne SF, nie lubie takihc jak GW czyli mianowice statkow kosmicznych, kosmosu, osadzenia w tych klimatach kosmicznych, ze sie tak wyraze, bo np. SF z jakmis potworami typu film Jestem Legenda itp. to wtedy tak ,takie SF lubie, ale nie kreci mnie kosmos, statki kosmiczne, stwory ze wszechswiata, wiecie o co mi chodiz.

Dances_with_Life

No Eragona nigdy nie uwzalem za wybitne dzielo, ale nigdy nie uwazalem go za jakas smzire tak jak Speeder. No i to,ze powiedzialem ze Eragon jest rewelacyjny to tylko epitet, ktorym okreslilem ta ksiazke, taki pierwszy lepszy ktory mi przyszedl do glowy, moglem napisac ze jest to ksiazka dobra, wspaniala itp. Ocenilem go pod innym postem i tam dalem note 7+ czyli dla mnie jest to ksiazka (ocenianiana zgodnie ze skala na filmwebie tylko, ze ta dotyczy ksiazki a nie filmu) dobra +.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

"Jak mozesz przypomnij mi w telegraficznym skrocie (jak mawial moj pan z Wok-u) Gwiezdne Wojny, opowiadaj Gwiezdne Wojny, a co chwile w nawiasach pisz "odpowiedniki" czy jak wolisz "kalki" z Eragona"

Osłabiasz mnie już po prostu... wklejam przeto tekst, który mógłbyś spokojnie przeczytać, gdybyś raczył zerknąć kilkanaście postów wyżej, i który nie ograniczał się do relacji Luke-Eragon:

Byli sobie kiedyś wojownicy, strzegący pokoju - Jeźdźcy (dokładnie tak, jak rycerze Jedi). Mieli wielką Moc, a ich orężem był miecz, o kolorowej klindze (tak jak kolorowe były miecze świetlne:)). Tak było póki taki Galbatorix nie postanowił ich obalić za dawne krzywdy (tak jak imperator Palpatine postanowił dokonać zemsty na Jedi). Przyłączył się nawet do niego taki Morzan (tak jak Palpatine przeciągnął na swoją stronę Dartha Vadera). Jeźdźcy upadli i wyginęli (tak jak upadli i wyginęli Jedi), rządzi złe imperium (tak jak w SW), a opowiadania o dokonaniach Jeźdźców zostały zredukowane do roli legend i archaicznych, naiwnych wierzeń (tak jak za bujdy uznawano w starej-nowej trylogii Star Wars opowieści o Jedi i Mocy).
Teraz będzie jeszcze lepiej: główny bohater, Eragon, jest wychowywany przez wuja (tak jak Luke Skywalker i jego wujaszek Owen), nie zna swojego ojca (tak jak Luke o tym nie wiedział). I dalej - Eragon wchodzi w posiadanie Jedynej Nadziei Rebeliantów - smoczego jaja (tak jak Luke przypadkiem dostał w swe ręce R2D2 z danymi Gwiazdy Śmierci), które z wielkim trudem Pewna Księżniczka - Arya - ocaliła z rąk imperialnych drani (tak jak Leia z wielkim trudem pozbyła się z pokładu statku planów, umieszczając je w pamięci R2D2). Spotyka starego Jeźdźca, Broma (tak, jak Luke spotkał Obi-wana Kenobiego), po czym, gdy z jego domu zostają ruiny, a z rodziny stygnące ciała (tak, jak to, co przytrafiło się Luke'owi), wyrusza z nim w pełną niebezpieczeństw podróż.
W czasie tej podróży zresztą wędruje w serce imperium zła, ratując uwięzioną Księżniczkę (tak jak Luke i ferajna uratowali Leię na Gwieździe Śmierci). Po drodze oczywiście ginie Brom (tak, jak zginął Obi-wan), a Eragon musi się później wybrać na szkolenie do starego mistrza, Oromisa (tak, jak Luke wybrał się do Yody), o którego istnieniu dowiedział się z wizji (tak jak Luke'owi ukazało się widmo Obi-wana). Eragon dużo później dowiaduje się, że jest synem tego złego, co przeszedł na ciemną stronę - Morzana (tak, jak Luke był synem Dartha Vadera). I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej...

Rozwój akcji Nowej Nadziei i Eragona też jest zadziwiająco podobny:
- Nowa Nadzieja zaczyna się, kiedy Imperium atakuje garstkę rebeliantów, wiozących ich Ostatnią Nadzieję, czyli plany gwiazdy śmierci, po czym biorą do niewoli księżniczkę, która w ostatniej chwili ową Ostatnią Nadzieję przed tymi z Imperium ukryła. Eragonie zaczyna się napaścią urgali na usługach Imperium na garstkę rebeliantów, przewożących ich Ostatnią Nadzieję, czyli smocze jajo, po czym biorą do niewoli księżniczkę Aryę, która w ostatniej chwili ukryła jajo przed tymi z Imperium.
- Potem mamy przeskok na jakąś zapadłą dziurę - Tatooine, gdzie plany gwiazdy śmierci trafiają w ręce jakiegoś chłopaczka-prostaczka, Luke'a. W Eragonie mamy przeskok na zapadłą dziurę - okolice Carvahall, gdzie smocze jajo dostaje się w ręce prostaczka, Eragona.
- W Nowej Nadziei wejście Luke'a w posiadanie planów gwiazdy śmierci sprowadza na jego rodzinę śmierć, której sam unika. W Eragonie fakt, że jajo trafiło w ręce Eragona, również sprowadza śmierć na jego bliskich.
- Nowa Nadzieja: Luke nasłuchuje się od Obi-wana - człowieka, którego uznawał za niepozornego dziwaka - opowieści o dawnej chwale Jedi, a potem dowiaduje się, że on sam nim był. Eragon: główny bohater też nasłuchuje się dawnych opowieści od jakiegoś Broma, którego uznawał za niepozornego dziwaka, i który sam okazuje się być Jeźdźcem. Zarówno Obi-wan, jak i Brom, przebywali w zapadłej wiosce w bezpośrednim sąsiedztwie swoich przyszłych uczniów dlatego, bo wiedzieli, kim byli ich ojcowie, i postanowili gagatków obserwować od najmłodszych lat.
- Kiedy Luke'a nic już nie trzyma na Tatooine, wyrusza wraz ze starym mistrzem, Obi-wanem, w pełną niebezpieczeństw podróż, w czasie której odbywa wstępne szkolenie. Gdy Eragona nic już nie trzyma w Carvahall, wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż u starego Jeźdźca, Broma, który udziela mu wstępnych lekcji.
- W czasie owej podróży Luke i Obi-wan trafiają do miasta, Mos Eisley, gdzie nieomal wpadają w zasadzkę imperialnych drani. W czasie podróży Eragon i Brom zjawiają się w Dras-Leonie (z drugiej strony nie jest to jedyne miasto na ich ścieżce przez co powiązania z SW stają się mniej nachalne gdzieś tak pośrodku, by niebawem powrócić), gdzie również imperialni dranie zasadzają się na nich.
- Do dotychczasowej ekipy dołącza świeży znajomy - Han Solo. Do Eragona i Broma dołącza Murtagh.
- Obi-wan ginie podczas podróży z rąk imperialnych drani (konkretnie jednego), przez co Luke jest teraz zdany na siebie, oraz na pomoc Hana, która z drugiej strony może się okazać bezinteresowna. Brom również nie dożywa końca podróży, a Eragon zdany jest na własne umiejętności oraz Murtagha, któremu też do końca nie ufa.
- Z pomocą Hana Solo Luke wdziera się do serca imperium zła, ratując przy okazji uwięzioną księżniczkę Leię, a potem wszyscy uciekają. Z pomocą Murtagha Eragon wydostaje się z serca imperium zła, ratując przy okazji uwięzioną księżniczkę Aryę.
- Dzięki pomocy Lei Luke i Han dowiadują się, jak dostać się do ukrytej bazy Rebeliantów. Dzięki pomocy Aryi Eragon i Murtagh odnajdują drogę do ukrytej bazy Vardenów.
- Krótko po tym, jak podróż Luke'a znajduje wreszcie swój koniec w bazie Rebelii, ta staje się obiektem ataku niezwyciężonego przeciwnika - gwiazdy śmierci. Krótko po tym, jak podróż Eragona znajduje wreszcie swój koniec w bazie Vardenów, ta staje się obiektem ataku niezwyciężonego przeciwnika - hord urgali na usługach Imperium.
- Luke Skywalker odgrywa decydującą rolę w obronie, kiedy to atakuje słaby punkt wrogiej potęgi i cudem udaje mu się dokonać rzeczy prawie niemożliwej. Eragon odgrywa kluczową rolę w zwycięstwie Vardenów, kiedy to atakuje słaby punkt wrogiej potęgi i również zbiegiem okoliczności udaje mu się zabić Durzę.

Na deser można dodać, że film trzyma się książkowej tradycji wyraźnego nawiązywania do Eragona, co fajnie wykpiono w pewnym filmiku na Youtube. Polecam obejrzeć: http://www.youtube.com/watch?v=Z7_pnQd5jbg

Wystarczy, czy może mam ci pracę naukową na ten temat napisać?

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

UWAGA SPOILER!!! KTO NIE CZYTAŁ BRISINGRU NIECH ZAKOŃCZY CZYTANIE TEGO POSTA W TYM MIEJSCU!!! Der_SpeeDer, dalej czytaj na własną odpowiedzialność.

"Eragon dużo później dowiaduje się, że jest synem tego złego, co przeszedł na ciemną stronę - Morzana"

W trzeciej części Oromis wyjawia Erasiowi, że tak na prawdę Morzan nie jest jego ojcem. Prawdziwym ojcem Eragona okazuje się (pewnie połowa osób się domyśliła)... Brom.


"Zarówno Obi-wan, jak i Brom, przebywali w zapadłej wiosce w bezpośrednim sąsiedztwie swoich przyszłych uczniów dlatego, bo wiedzieli, kim byli ich ojcowie, i postanowili gagatków obserwować od najmłodszych lat."

De facto tak, Brom został w Carvahall, bo wiedział kto jest ojcem Erasia, ale nie było to spowodowane troską o to, by Eraś nie przeszedł na "ciemną stronę mocy".

Dobra koniec spoilerów, jakby co, myślę, że ostrzegałem.

ocenił(a) film na 1
Niraziel

Przeczytałem, odpowiedzialność przyjmuję...

"W trzeciej części Oromis wyjawia Erasiowi, że tak na prawdę Morzan nie jest jego ojcem. Prawdziwym ojcem Eragona okazuje się (pewnie połowa osób się domyśliła)... Brom"

No teraz to już kompletnie mi ręce opadły. Ktoś pewnie powie, że się czepiam na siłę (na przykład taki jeden, co mi ostatnio kazał mordę zamknąć i wynieść się z filmwebu), ale sam już nie wiem, czy było gorzej, kiedy Paolini zastosował motyw "Luke... khhh... I am your father", czy kiedy pokazał własną niekonsekwencję.
Uparł się, że w tak zwanej Pradawnej Mowie skłamać się nie da, a teraz zmienił zdanie, i twierdzi, że jednak można (bo zrobił to Murtagh).

No i niech sobie znajdzie teraz jakieś sensowne wyjaśnienie na to, dlaczego w Carvahall mieszkał u wuja, i co tam wyprawiał Brom.
Że chciał ukryć go przed imperium - nie przejdzie. Skoro sam Brom swobodnie posługiwał się swoim imieniem, i Galbatorix sobie nim dupy nie zawracał (o ile w ogóle wiedział, że jest w Carvahall), to staruszek tym bardziej nie miałby się co bać o Eragona.

Co pokierowało Chrisem, kiedy to wymyślił? Te mnożące się śmiechy z tego, jak to Eragon przypomina Luke'a? To wiecie co - lepiej już by było, gdyby to tak zostawił, a nie wpadał na jeszcze głupszy pomysł. Bo tu po raz kolejny widać, że jeśli postanawia, że nie będzie z nikogo zrzynał, to obnaża swój własny brak inwencji.

"De facto tak, Brom został w Carvahall, bo wiedział kto jest ojcem Erasia, ale nie było to spowodowane troską o to, by Eraś nie przeszedł na "ciemną stronę mocy"

Obi-wan też nie był tym powodowany, kiedy doglądał, jak sobie radzi Luke.

Der_SpeeDer

Czytanie ze zrozumieniem jednak nie jest Twoja najmocniejsza strona... Nie z filmwebu tylko z tego konkretnego forum o Eragonie, nie kazalem, a mowilem, zebys tak zrobil, tzw. rada. Bo nie wiem po cholere ja przeciwnik GW i Wiedzmina mam wchodzic przykladaowo na strone GW czy Wiedzmina i na nie najezdzac itp.? No po co sie pytam?! Jak ci sie ksiakza nie podobala to po prostu zachowaj to dla siebie, czy to naprawde takie ciezkie dla Ciebie do zrobienia? Brak slow po prostu. I jeszcze uwazaj bo sie przestrasze Twoich grozb :-) Straaaaaaaasznie sie boje:)

Dances_with_Life

Odrazu mowie, ze to moj ostatni post pod tematami Eragona dotyczacy czegokolwiek o tym utworze, wiec nie wysilaj sie na odpowiedz. Nic wiecej nie napisze o Eragonie. Bo ciezko ci zrozumiec, ze ta ksiazka po prostu mi sie podobala, trudno nie moj problem, co mnie obchodzi zdanie kogos takiego jak ty? Juz ci mowie - nic. Arrivederci

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

Posłuchaj, tępaku (daruję już sobie ostatnie szczątki uprzejmości wobec twojej bezczelności).

Ja już dawno zrozumiałem, że tobie się Eragon podobał. Problem polega na tym, że to ty nie rozumiesz, że jesteś na SAJCIE DYSKUSYJNYM. Nie rozumiesz też, na czym w ogóle dyskutowanie polega. Obce jest ci również zdanie "tylko krowa nie zmienia swoich poglądów", w związku z czym uparte trzymanie się własnego zdania z totalną hermetycznością na cudze uważasz za chlubę.

Jesteś nie tylko tępy, przez co nic do ciebie nie dociera, ale także niereformowalny, przez co sens twojej obecności na takim sajcie jest żaden.

ocenił(a) film na 1
Dances_with_Life

A ty masz jeszcze czelność pyskować?

"Nie z filmwebu tylko z tego konkretnego forum o Eragonie"

Na jedno wychodzi - każesz mi spier***. Więc się nie czepiaj, bo jeszcze post temu nawrzeszczałeś na mnie i obrzuciłeś obraźliwymi słowy, a teraz jeszcze masz czelność się czepiać.

"nie kazalem, a mowilem, zebys tak zrobil, tzw. rada"

Rad się nie wygłasza obcesowym językiem, przy zastosowaniu obraźliwych zwrotów pokroju "zamknij mordę", panie prostak. To nie była rada, tylko pyskówka rodem z meliny. Jeśli ci słoma z butów wyłazi, to lepiej udaj się na lekcje dobrych manier, zanim wejdziesz między cywilizowanych ludzi.

"Bo nie wiem po cholere ja przeciwnik GW i Wiedzmina mam wchodzic przykladaowo na strone GW czy Wiedzmina i na nie najezdzac itp.? No po co sie pytam?!"

Żeby kogoś przekonać do swoich racji?
Chociaż przy twoich nędznych umiejętnościach dyskutowania (a nawet niewiedzy, na czym dyskusja w ogóle polega) nie wróżę na tym polu sukcesów.

"Jak ci sie ksiakza nie podobala to po prostu zachowaj to dla siebie, czy to naprawde takie ciezkie dla Ciebie do zrobienia?"

Jak widzę, tobie bardziej by się taka rada przydała. Ja na początku wymiany zdań (nie zdając sobie sprawy, z jakiego pokroju osobnikiem mam do czynienia) starałem ci uzmysłowić, że Eragon nie jest książką tak wspaniałą, za jaką ją uważasz, i wskazać na szereg istotnych błędów, które dyskwalifikują ją jako dobrą literaturę fantasy. Niestety, dyskusja nawet się nie rozwinęła, bo ty wolałeś uparcie zbywać każde moje słowa, dotyczące "inspiracji" Paoliniego, a kiedy próbowałem poruszyć temat jego własnych pomysłów (vide wątek Rorana i Elvy) tudzież skłonić cię do obrony takich opinii, jak rzekomo dobrze przedstawione w książce smoki, po prostu wszystko zmilczałeś.

Pytam jeszcze raz: CO TY TUTAJ ROBISZ? Ty odkąd tu jesteś, nie dyskutujesz ani nie dążysz do jakichkolwiek konstuktywnych wniosków, próbujesz mi tylko na każdym kroku wmawiać, że jestem głupi/zazdrosny/zacietrzewiony/uprzedzony. A z moimi racjami nawet nie próbujesz podejmować dojrzałej polemiki.
Najbardziej zbędny na tym forum jesteś akurat ty - i to tobie mogę radzić, żebyś zostawił swoje opinie dla siebie. Bo, jak już mówiłem, ze swoim szczeniackim stylem dyskutowania nikogo do nich nie przekonasz, a i od oponentów niczego nowego nie przyjmiesz.

"I jeszcze uwazaj bo sie przestrasze Twoich grozb :-) Straaaaaaaasznie sie boje:)"

Jakich znowu gróźb?
Piłeś coś, czy ćpałeś, że ci się jakieś majaki do głowy wbiły?

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Uparł się, że w tak zwanej Pradawnej Mowie skłamać się nie da, a teraz zmienił zdanie, i twierdzi, że jednak można (bo zrobił to Murtagh). "

Murtagh mógł skłamać, bo myśląc, że jest to prawda spokojnie mógł wmówić Eragonowi, że Morzan jest jego (znaczy Eragona) ojcem.

"obnaża swój własny brak inwencji. "

Ja tam już dawno pisałem (chodź nie wiem czy na filmwebie), że to czego Paolini nie ściąga wychodzi beznadziejnie (wojna koronkowa, siedmiopalczaste krasnoludy).

"No i niech sobie znajdzie teraz jakieś sensowne wyjaśnienie na to, dlaczego w Carvahall mieszkał u wuja, i co tam wyprawiał Brom."

Zdaje się po prostu chciał wiedzieć jak się wychowuje jego syn, a nigdy nie ośmielił się do niego zbliżyć, bo (chyba, ale nie jestem pewien) bał się, że Eragon weźmie go za czubka, jeśli Brom podejdzie do niego i powie: "Luke... khhh... I am your father", upsss... sorki nie ten cytat, znaczy się podejdzie do niego i powie: "
-Witaj Eragonie! Zgadnij kto jest twoim ojcem??-Eragon myśli przez pięć minut, a po namyśle wypala:
-Hmmm... Galbatorix
-Nie, to ja!"
Po prostu bał się, że Eragon mu nie uwierzy.

ocenił(a) film na 1
Niraziel

"Murtagh mógł skłamać, bo myśląc, że jest to prawda spokojnie mógł wmówić Eragonowi, że Morzan jest jego (znaczy Eragona) ojcem"

Dobra, więc założmy, że może i tak być.

"Ja tam już dawno pisałem (chodź nie wiem czy na filmwebie), że to czego Paolini nie ściąga wychodzi beznadziejnie (wojna koronkowa, siedmiopalczaste krasnoludy)"

Wiem, że to mówiłeś. Chyba nawet kilka razy. I zgadzam się z tym, że te pomysły są głupie, ale uznaję je raczej za drobiazgi (przy czym siedmiopalczaste krasnoludy są tym bardziej rażącym drobiazgiem).
O wiele gorsze są wątki Rorana czy Elvy. Obydwa są marne, bo maksymalnie naciągane. Pierwszy jest naiwny i niewiarygodny, przyprawiony durną patetycznością, drugi kuriozalny i ze zrobionym na siłę problemem.
W pomysłach Paoliniego najbardziej dotkliwym brakiem jest po prostu logika. Tak samo jak z ojcostwem Broma, o czym już za chwilę.

"Zdaje się po prostu chciał wiedzieć jak się wychowuje jego syn"

To czemu sam go nie mógł wychować?
To czemu nie przekonał Seleny, żeby została?
Bo jak już mówiłem - próba uzasadniania, że chciał go ustrzec przed Imperium, leży i kwiczy, bo przecież Brom bez skrupułów posługiwał się własnym nazwiskiem, a Imperium i tak nie miało pojęcia, że jest w Carvahall (mimo że po przewodzeniu Vardenom i zamordowaniu kilku Zaprzysiężonych powinien być "anticitizen one").

"nigdy nie ośmielił się do niego zbliżyć, bo (chyba, ale nie jestem pewien) bał się, że Eragon weźmie go za czubka, jeśli Brom podejdzie do niego i powie: "Luke... khhh... I am your father", upsss... sorki nie ten cytat"

Gdyby Brom był jego opiekunem od najmłodszych lat, to Eragon raczej by go za czubka nie wziął, po usłyszeniu odeń czegoś takiego.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"O wiele gorsze są wątki Rorana czy Elvy. Obydwa są marne, bo maksymalnie naciągane. Pierwszy jest naiwny i niewiarygodny, przyprawiony durną patetycznością, drugi kuriozalny i ze zrobionym na siłę problemem."

Sorki nie chcę cię dobijać, ale w trzeciej części (jak już zaspoilerowałem to o Bromie to napisanie tego wiele nie zmieni) Roran w pojedynkę pokonuje prawie dwustu ludzi (zdaje się... 194), jest to opisane w tak chory sposób, że chce się za pszeproszeniem rzygać. Ot stoi chłop z młotem, dzidą i tarczą między dwiema chałupinami. Wróg na niego naciera, a ten trzepie gęby po kolei wszystkim żołnierzą z imperium. Później dochodzi do podobnych bzdur. Roran dzięki swojemu wspaniałemu dowodzeniu (służy w oddziałach Vardenów pod jakimś czubem i sam obejmuje dowództwo nad częścią sił) pokonuje znacznie silniejszego wroga. Jednakże przy okazji łamie jakiś debilny zakaz dowódcy, więc ma zostać ukarany. Nasuada (następna pożal się Boże "postać") skazuje go na 50 batów, mimo iż zdaje sobie sprawę z tego, że jest to kuzyn Erasia. Później, jednak wysyła Angele, żeby ta go opatrzyła. Stwierdza też, że nie chce, aby Vardeni myśleli, że Roran jest faworyzowany dlatego, bo jest kuzynem "Sami wiecie kogo".

No ludzie! Gdzie tu logika?! Mogła jakąś mistyfikację zrobić czy coś, poza tym wątek dzielny podwładny---głupi dowódca jest tak typowy, a tu jest do tego patetyczny, że można biegunki dostać.

Ostatnia sprawa:
"Wiem, że to mówiłeś. Chyba nawet kilka razy."

Po prostu ta bzdura najlepiej zapadła mi w pamięć i dlatego zazwyczaj jej używam jako argumentu. I o ile jestem w stanie wytrzymać siedmiopalczastych brodaczy, to pomysł z zdobywaniem funduszy przez produkcję koronek jest chory! Ogółem cała magia w Eragonie jest głupia.

"To czemu sam go nie mógł wychować?
To czemu nie przekonał Seleny, żeby została?
Bo jak już mówiłem - próba uzasadniania, że chciał go ustrzec przed Imperium, leży i kwiczy, bo przecież Brom bez skrupułów posługiwał się własnym nazwiskiem, a Imperium i tak nie miało pojęcia, że jest w Carvahall (mimo że po przewodzeniu Vardenom i zamordowaniu kilku Zaprzysiężonych powinien być "anticitizen one").

(Spoiler) Selena zdaje się była już wtedy umierająca, poza tym szpiegowała dla Vardenów w zamku Morzana. Co do posługiwania się od tak imieniem "Brom" to... eee nie mam pojęcia. Możemy założyć, że:
-Bromowi brakowało piątej klepki (wtedy wszystkim jego prześladowcom też musiałoby jej brakowac, ponieważ inaczej by go złapali i to już dawno)
-Było to bardzo popularne imię i nie zwrócono na to uwagi.

"Gdyby Brom był jego opiekunem od najmłodszych lat, to Eragon raczej by go za czubka nie wziął, po usłyszeniu odeń czegoś takiego."

Ale mógł nie być pewien czy nie będzie musiał wyruszyć w podróż (na przykład, żeby wspomóc nowego jeźdźca), a wtedy musiałby porzucić syna. Dodatkowo Imperium by sobie o nim przypomniało i Eragon byłby zagrożony.


Ogółem możemy się tylko domyślać czego to Paolini nie wymyślił. Jeśli w poście są jakieś błedy, czy inne bzdury to dlatego, że jestem już zmęczony i (szczególnie na końcu) śpieszyłem się.

ocenił(a) film na 1
Niraziel

"Sorki nie chcę cię dobijać, ale"

Ale dobiłeś :). Już mam jakie takie wyobrażenie o poziomie tego "dzieła". Mniemałem, że Paolini będzie się sprawiał coraz lepiej, ale zamiast tego serwuje czytelnikom coraz większe idiotyzmy.

"Selena zdaje się była już wtedy umierająca, poza tym szpiegowała dla Vardenów w zamku Morzana"

No dobra, ale Brom i tak mógł go wychowywać normalnie, jak syna, a nie kombinować jak koń pod górę.

"Było to bardzo popularne imię i nie zwrócono na to uwagi"

Przypuszczam, że jeśli osobnik o imieniu Brom napsułby tyle krwi złowrogiemu Imperium, to panowie z władzy nie mieliby żadnych skrupułów, żeby wszystkich Bromów przetrzebić, niezależnie od ich liczby :).

"Ale mógł nie być pewien czy nie będzie musiał wyruszyć w podróż (na przykład, żeby wspomóc nowego jeźdźca), a wtedy musiałby porzucić syna"

To mógł go oddać Garrowowi właśnie wtedy, gdyby taka okoliczność zaszła. A nie "daję bo... bo... a bo tak".
Paolini mota się po prostu coraz bardziej w swojej własnej sieci nonsensów (sądząc z twoich słów w pierwszym akapicie, miota się ostro) i przez to coraz większe bzdury wymyśla.

"Dodatkowo Imperium by sobie o nim przypomniało i Eragon byłby zagrożony"

E, tam. Skoro Imperium nie wiedziało o tym, że Brom wychowuje jakiegoś tam Eragona w zapadłej dziurze o nazwie Carvahall, to później też by o tym Eragonie nie wiedziało.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

Przed chwilą znalazłem w Brisingrze taki oto kawałek:
"I tam właśnie znalazł cię, pod opieką ciotki i wuja. Brom nie został, jednak w Carvahall. Gdy tylko się upewnił, że nikt we wsi nie wie, że twoja matka była czarną ręką* i nie grozi ci niebezpieczeństwo..."

Ogółem początkowo musiał zakończyć spór Vardenów z elfami o jajo, a później (uwaga mogliśmy się tego spodziewać) Oromis mówi, że nie wie czemu Brom postąpił jak postąpił!!! O-O De facto wcale tego nie wytłumaczył! Po prostu Paolini stwierdził, że : "Brom zrobił jak zrobił, przecież nikt nie będzie się zastanawiał dlaczego!" no i efektem takiego myślenia jest sentencja, która mówi "niewiadomo!". W ten sposób nawet największe durnoty można wytłumaczyć.

Acha i jeszcze dlaczego się później nie ujawnił, bo bał się, że Eragon by go znienawidził. Zresztą trochę racji miał, bo Eraś sam przyznaje, że nie ufałby Bromowi po czymś takim.

ocenił(a) film na 1
Niraziel

Otóż to. Standardowa klisza fabularna numer 47 - zrobił to bo... bo nie wiem, czemu. W ten sposób można czytelniczemu prawiczkowi wcisnąć każdą bzdurę.

"Acha i jeszcze dlaczego się później nie ujawnił, bo bał się, że Eragon by go znienawidził. Zresztą trochę racji miał, bo Eraś sam przyznaje, że nie ufałby Bromowi po czymś takim"

Na-cią-ga-neeeeee...

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

"Przypuszczam, że jeśli osobnik o imieniu Brom napsułby tyle krwi złowrogiemu Imperium, to panowie z władzy nie mieliby żadnych skrupułów, żeby wszystkich Bromów przetrzebić, niezależnie od ich liczby :)."

No jest jeszcze szansa, że Galbatorix ma na drugie imię Brom i dlatego no... jakiś senstyment czy cos ;)

Niraziel

Panowie wybaczą, że się wtrącę, ale nie umiem wytrzymać^^
Eragona czytałam ok. czterech lat temu więc już pobieżnie tylko fabułę pamiętam. Żeby nie było czytałam tez Najstarszego. Na Brisingr'a na razie nie mam czasu. Eragon był moją pierwszą książką typu fantasy jaką przeczytałam. Pewnie dlatego na początku mnie zachwycił. Z czasem gdy przeczytałam (pomijając drobne książki fantasy) LotR'a, zauważyłam rażące podobieństwo między 'Eragonem' a 'Aragornem'.. No cóż... Pomimo tego nieporównywalnie podobna rzeczywistość. Schematyczne "Elfiki", Smoki - o niezbyt fantazyjnych imionach^) Gdy odłożyłam na półkę Władcę, natychmiast zapomniałam o Eragonie. Fakt - czyta się do w miarę szybko i sprawnie, ale wydaje mi się że po prostu dałam się nabrać na lekkostrawną papkę namiastki sztuki.

Jestem w trakcie czytania Wiedźmina i jak na razie będę go zawzięcie bronić^^ Mam nadzieję, że Tolkien się nie obrazi, ale W. bardziej mi się podoba niż LotR. Może też dlatego, że Władca jest napisany stosunkowo trudnym językiem. Silmarillionu wstyd się przyznać, ale nie doczytałam bo wymiękłam.

Wracając do filmu. Największe rozczarowanie? 1. Że Irons dał sie namówić do czegoś takiego 2. Avril na koniec filmu. Bomba!

Der_SpeeDer

Jeżeli ktoś chce tu mówić o plagiacie to niewątpliwie plagiatem jest twój komentarz. Po prostu spisałeś go ze stronu, której adres podałeś na dodatek na końcu!

ocenił(a) film na 2
Zuza_16

Dziewczyno zastanów się o czym mówisz! Czy on z tego komentarza zyskał jakąkolwiek korzyść komercyjną?! Czy próbował sprzedać ten komentarz za grubą kasę?! Ludzie MYŚLCIE zanim coś napiszecie! Nawet jeśli na innej stronie ktoś to napisał, to wcale nie znaczy, że inna osoba nie może powiedzieć tego samego na innej! Wszystko co piszemy w internecie może zostać przez kogoś powtórzone i z tym trzeba się liczyć! No chyba, że to coś ma zastrzeżone prawa autorskie. KOMENTARZ NIE MOŻE BYĆ ZOSTAĆ NAZWANY PLAGIATEM!!!