Na wstepie podkresle,ze nie czytalam ksiazki wiec nie bedzie porownan;)Film nie jest zly,taki przecietniaczek.Chwilami troszke draznila mnie postac Eragona,a moze aktor ktory ja odgrywal...(?)czy polecam??Mozna obejrzec z ciekawosci aby samemu ocenic.Pozdrawiam:)
Moim zdaniem znacznie gorszy od twojego opisu. Ja się nie narzucam, ale czy obejrzałeś "Władcę Pierścieni"? Gdybyś to zrobił, z pewnością uznałbyć Eragona z gniota i dno dna.
Po pierwsze nie jestem facetem;)
Po drugie:Eragon wspanialy nie jest to fakt i porownywanie do Wladcy Piercieni nie ma sensu.Choc nie jestem wielka milosniczka WP to nie ma co porownywac(wiadomo,ze Wladca jest lepszy)Dlatego piszac nawet nie myslam o tym by je jakos 'porownywac':)
Pozdrawiam:)
Ja właśnie skończyłam oglądać. I bardzo żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam do książki. Mówią "mądry Polak po szkodzie", a ja już któryś raz z kolei najpierw oglądam film, a później książkę. Ogólnie film mi się podobał. Na temat aktorów nie będę się wypowiadać. Ale łezka mi poleciała przy śmierci Broma- bardzo podobała mi się jego postać i gra aktora. Naprawdę, nie mogę sobie wybaczyć niesięgnięcia do książki...
6/10 ^^
Ten film powinien być dozwolony DO 12 lat.
Co tu wiele pisać- świat przedstawiony może i fajny, ale nie wydaje się tak graniczący z normalnością jak to bywa w DOBRYCH filmach tego gatunku. Historyjka ogólnie średniawa i jakoś niespecjalnie porywająca. Efekty- zbyt na wyrost, gra aktorska- powiedzmy że ujdzie w tłoku. W sumie to należy się 3/10 za zrobienie czegoś z niczego- (książka była dla mnie śmieszna)
Ja czytałam książkę i oglądałam film i uważam, że książka była 100 razy lepsza.
Aktorzy w filmie zbyt się nie wysilili a Saphira była żenująca. Efekty specjalne nie za dobre, ale też nie były tragiczne. Polski dubbing był po prostu straszny. Postacie kompletnie nie pasują do opisów w książce, a przede wszystkim Eragon, który był brunetem o brązowych oczach. Ratuje ten film tylko obecność Garretta Hedlunda, grającego Murtagha. Chociaż czego można się spodziewać po początkującym reżyserze ? ;/
Nie zgodziłbym się tylko z tym kawałkiem o Garrettcie Hedlundzie, bo moim zdaniem zagrał swoją rolę tylko minimalnie lepiej od Speelersa i innych "gwiazd". Natomiast rzekłbym, że film ratuje obecność Jeremy'ego Ironsa.
Efekty specjalne były po prostu słabe. Tak zaawansowany pod tym względem film mógłby wyjść nawet i dekadę temu. A to jest XXI wiek. Jakby niektórzy ludzie kina nie potrafili się rozwijać.