Gniot, gniot i jeszcze raz gniot. Jeśli chociaz troche podobała wam się książka, nie idzcie na to do kina... 100 minutowy filmik, może ciut lepszy od Dungeon&Dragons. Naiwna, zeszmacona fabuła, ale za to super efekty... jeśli ktoś nie był w kinie od czasów niekończącej się opowieści... Smok przerysowany, mało realistyczny - chyba w "ostatnim smoku" animacja była bardziej szczegółowa i atrakcyjna.
Eragon - gej w utlenionych włoskach, przyodziany w białą koszulę, pieknie odszytą, skórzaną kamizelkę i elastyczne spodnie(Choć mieszkał razem z ubogim wujem i nie miał czym zaplacić za mięso, wiedział gdzie sie zakręcić, żeby się dobrze ubrać i farbnąć sobie włoski).
Urgale... złe... potężne... brudne... zupełnie jak menele ze spozywczaka.
Ale nie załamujmy się... jest przecież walka finałowa... Ci sami urgale + kilku meneli wziętych spod sklepu na kilka ujęć naparzają na fortece krasnoludów* - pięć chatek ustawionych w jakiejś kotlince, która ma zdolność poszerzania swej przestrzeni wraz z rozwojem walki eragona z durzą.
Krew? Ekhmm... Nie wiem... jak machali mieczami to wskakiwał kadr głowy...
Razac'owie - tak, tak pamiętam... to te stworki w szarych, lateksowych kostiumach przypominających potwory z power rangers...
Komercyny gniot - gorzej... - zdubingowany komercyjny gniot dla dzieci do 8 lat...
*tak... tam były kransoludy! Tych kilku sflaczałych wapniaków w przydużych zbrojach.