Natknęłam się na tą książka w bibliotece. Wypożyczyłam i zaczęłam czytać. Nudy i złość! Eragon jest jak Gwiezdne Wojny i Władca Pierścieni. Wiedziałam, że mnie książka nie zachwyci. Mała jest książek fantastycznych, które mnie zachwycą. Przeczytałam bardzo dużo dobrych książek fantazy i wiem, o czym mówię. Nie wiem, czym się tu zachwycać? Sztucznym i prostym światem? Czy dobrze znanymi smokami. Nie wiem jak ktoś to wogóle może lubić.
Powiem Ci, że gdy pierwszy raz sięgnęłam po Eragona (miałam 12 lat) byłam zachwycona. Ostatnio z nudów znów
sięgnęłam po tę książkę. Przeczytałam z wielkim trudem, ale mi się udało. Co się okazało. Niedość, że książka ta
strasznie przypominała Star Wars i WP to na dodatek Opowieści Ziemiomorza, które bardzo lubię. Stwierdzam więc,że
jeśli ktoś lubi fantasy dla klasy 3 podstawówki powinna mu się ta książka spodobać. Jak dla mnie to żal, a film jeszcze
gorszy.
Czemu jej nie polecamy?
Pozwól, że w ramach własnego lenistwa odpowiem słowami innej osoby, bo sam tego lepiej nie ujmę:
http://www.draconis.boo.pl/viewtopic.php?f=12&t=11&start=100 - post piąty od dołu
Jeśli dotąd nie spotkałaś się z formą złośliwej analizy tekstu, to również do tego Eraś nadaje się znakomicie, jako materiał:
http://www.draconis.boo.pl/viewtopic.php?f=62&t=936&start=0
Masz duże szczęście, że nie czytałaś tego czegoś.
I nie mogę dodać już nic ponad to co już przeczytałaś.
Z erasiem na śmietnik!
Mnie nawet przy pierwszym kontakcie ta książka nie zachwyciła. W miarę zaś uczestniczenia w kolejnych na jej temat dyskusjach, byłem nią tylko coraz bardziej zniesmaczony. To "dzieło", nie napisane nawet w pełni samodzielnie przez byle nastolatka, jest jednym z najgorszych steków grafomaństwa, jakie można nabyć w Empiku. Chyba tylko powieści z cyklu Dragonlance są w stanie z "magnum opus" Paoliniego konkurować w kategorii kiczu.
Zgadzam się całkowicie, że to coś jest niedojrzałe, a kiedy dziś
przeglądam tę książkę to jestem przerażona, że coś takiego mogło mi
się kiedyś podobać.
Powiem, że skoro "dzieło" Paoliniego się przyjęło to ja na swoich
całkiem niezłą kasę mogłabym zgarnąć.
A po jakie książki odradzasz jeszcze sięgnąć?
Mogłabyś. Mogłabyś, gdybyś się urodziła w USA. Tam codziennie się drukuje jakieś nędzne historyjki, bo jest po prostu popyt na prostackie fantasy.
Niestety, jesteśmy w Polsce, gdzie nie ma tak łatwo. Gdyby Chris zgłosił się ze swoimi wypocinami do nas, kopniak, którym by go wygnano, starczyłby mu do wejścia na orbitę. Ale jak się ma odpowiednich rodziców, to w czym problem...
"A po jakie książki odradzasz jeszcze sięgnąć?"
Generalnie większość z cyklu Dragonlance. Jest to typowa amerykańska chałtura, pisana seryjnie dla pozbawionych głębszego wysublimowania nastolatków. Tam nie ma już nawet substytutu artyzmu, jest tylko papka dla mas, komercja, i pisanie nie na jakość, tylko na ilość.
Książki dobre sygnowane tym logiem można policzyć na palcach jednej ręki - przy czym można dać kredyt zaufania tym sygnowanym nazwiskami Margaret Weis, Tracy Hickman czy Don Perrin, który też czasem do Dragonlance coś piszą (weźmy takie "Drakońskie Metody" - książka tylko niezła, bo można znaleźć dziesiątki lepszych, i aż niezła, bo reszta "dzieł" z Dragonlance'a to szmatławce).
"Mogłabyś. Mogłabyś, gdybyś się urodziła w USA. Tam codziennie się drukuje jakieś nędzne historyjki"
Huh, właśnie się zorientowałem, że zabrzmiało to, jakbym a priori kwalifikował twoją twórczość jako nędzne historyjki :).
Chodziło mi generalnie o to, że w branży literackiej w USA nie ma już żadnego artyzmu. Nie trzeba być tam dobrym, bo nawet podrzędni pisarze amerykańscy utrzymują się z pisania.
A u nas? Tylko Sapkowski jakoś z tego żyje, a reszta dorabia.
Akurat miałem w tym roku prezentacje maturalną pt. "Wpływ twórczości Tolkiena na współczesne fantasy" więc się wypowiem. Wszystko się rozchodzi o to że na początku wybuchła wrzawa i uwielbienie nad krainą stworzoną przez Paoliniego, jednak kiedy blask nowości przygasł zauważono że książki Paoliniego są jedynie komercyjnym produktem pozbawionym jakiejkolwiek świeżości. Podobnie jak w przypadku 90% filmów tak samo dzieje sięz książkami, oni myślą że dadzą ludziom byle gówno a oni sie będą cieszyć.
"A u nas? Tylko Sapkowski jakoś z tego żyje, a reszta dorabia."
Pewnie dlatego ze u nas jak zawsze nikt nie chce inwestować w fantasy, media też robią swoje.
"Wszystko się rozchodzi o to że na początku wybuchła wrzawa i uwielbienie nad krainą stworzoną przez Paoliniego, jednak kiedy blask nowości przygasł zauważono że książki Paoliniego są jedynie komercyjnym produktem pozbawionym jakiejkolwiek świeżości"
Nie generalizuj. Może i dla części czytelników obcowanie z "dziełem" Paoliniego tak wyglądało - najpierw ochy i achy, a potem otrzeźwienie - ale ja tu zauważam kilka grup odbiorców. Najwięcej jest bodaj tych, którzy pozostają w zachwycie, najwyraźniej będąc odpornymi na skrajną głupotę i kiczowatość tych książek. Nie mają na nich wpływu ich analizy czy krytyka, bo oni i tak będą je uwielbiać.
Są natomiast tacy, których odrzuciło już przy pierwszym kontakcie. Ja się zaliczam do tej grupy, choć u mnie miało to łagodny przebieg - książka wydała mi się po prostu nudna i napisana siermiężnym językiem, przez co rozprawiłem się z nią dopiero po kilkunastu tygodniach. Lepiej napisane książki czytam w kilka dni. Jedną nawet (472-stronicową) przeczytałem w jeden dzień, odstawiwszy komputer i czytając w łóżku aż do czwartej w nocy, nim dobrnąłem do końca. Chris natomiast w ogóle nie umiał mnie wciągnąć, głównie w wyniku faktu, że katował mnie rozmaitymi wydarzeniami, które były kompletnie zbędne i ani nie posuwały fabuły do przodu, ani nawet nie ciekawiły.
Znam jednak kilka osób, które uważają Eragona za kwalifikowany gwałt na literaturze. Już się zapoznawałem ze złośliwymi formami krytyki tej książki, których autorzy potrafili znaleźć poważne błędy stylistyczne lub językowe dosłownie co kilka linijek (czasami nawet w jednym zdaniu po drugim). Ja, który nie jestem wysublimowanym czytelnikiem, nie zauważałem tego, ale gdy od jakiegoś czasu nabieram wyczucia, a udział w rozmaitych dyskusjach pozwolił mi na zapoznanie się z ogromem grafomaństwa w Erasiu spowodował tylko dodatkowe pogorszenie mojego doń stosunku. Wcześniej uważałem go jedynie za słaby, szeregowy i przereklamowany utworek, teraz dziwię się, że takie "coś" w ogóle wyszło, a autorowi uszło na sucho całe zakłamanie stojące za wydaniem tego gniota, jawne zapożyczanie ze znanych dzieł, i szkoda, jaką tym śmieciem wyrządza wizerunkowi fantasy.
O Erasiu gadałem pod tym kątem głównie po sieci, ale kiedyś zapytałem o zdanie kolegę w realu. Gwoli wyjaśnienia - ów kolega jest fanem literatury fantastycznej wszelkiej maści, i podczas naszej znajomości czytał nawet i oceniał moje własne teksty. Wypowiadał się zresztą o nich generalnie pozytywnie, acz nie bez akcentów krytycznych. Zaś gdy go zapytałem o Eragona... cóż, wciąż mam w pamięci to głuche westchnienie, jakie z siebie wydał, kiedy tylko o tym usłyszał - zabrzmiało to tak, jakbym mu dał z piąchy w brzuch. Gdy zaś zapytałem go, co jest w tej książce najgorsze, odpowiedział krótko - "to, że jest niedojrzała".
Najostrzejsza znana mi krytyka jest jednak autorstwa Desmei. Na forum Draconis nie zostawiła na książce Chrisa suchej nitki, a godzi się rzec, że to, co mówi, to nie są uprzedzenia. Ona ma po prostu rację.
"Już się zapoznawałem ze złośliwymi formami krytyki tej książki, których autorzy potrafili znaleźć poważne błędy stylistyczne lub językowe dosłownie co kilka linijek (czasami nawet w jednym zdaniu po drugim)."
Podrzucisz w wolnym czasie kilka linków? Chętnie się zapoznam.
"Najostrzejsza znana mi krytyka jest jednak autorstwa Desmei. Na forum Draconis nie zostawiła na książce Chrisa suchej nitki, a godzi się rzec, że to, co mówi, to nie są uprzedzenia. Ona ma po prostu rację."
Też linka poproszę.
Obydwa linki wkleiłem do posta powyżej, trzeci od góry.
Pierwszy z opinią Desmei na temat Eragona, drugi do tematu, gdzie postanowiła się jeszcze nad tym gniotem popastwić. Niekiedy co linijkę znajdywała jakąś bzdurę.
"Skończyła się era Władcy Pierścieni, nastała era Eragona"
To dowodzi mojej teorii: Dać ludziom byle gówn odo czytania a oni sie bedą cieszyć. Bluźnierstwo.
Niektórym jednak "byle gówno" nie wystarczy. :)
Została jeszcze garstka ludzi, którzy czytają tylko jakieś bardziej
wartościowe książki od takiego gniota np jak Eragon. :)