Od razu zaznaczam, że z literackim pierwowzorem nie miałem jeszcze do czynienia ? na film szedłem więc z umysłem czystym i przygotowanym raczej na dobre fantasy niż na słabiutkie popłuczyny. Zawiodłem się?
Po projekcji głównym moim wnioskiem była myśl: Dobre fantasy potrafi ?robić? chyba tylko P. Jackson. Spodziewałem się po prawdzie, że film może być ciut dziecinny, ale to jeszcze byłbym w stanie mu wybaczyć. Nie do wybaczenia są natomiast błędy, których w filmie jest naprawdę wiele ? od tych matematycznych (Brom raz prowadzi tylko jednego konia aby zaraz za chwilę ciągnąć za sobą dodatkowego wierzchowca Eragona) przez odległościowe (Eragon chcąc uwolnić Arye przemierza wiele kilometrów na smocznym grzbiecie ? nie bardzo chce mi się wierzyć aby Brom na koniu zrobił to w niemal tym samym czasie) do logicznych (Eragon jednego dnia przegrywa ze swym mentorem walkę na kijki aby dzień później w pojedynke pokonać małą armię). Do tego dochodzi małe zróżnicowanie plenerów, które zamiast wystawności ?oferują? wtórność i ubogość. Gra aktorska jest do przyjęcia choć brakuje kogoś, kogo losy autentycznie by nas obchodziły. Akcja jest dość przewidywalna a jednocześnie film sprawia wrażenie ?pociętego? tak aby widz nie mający dotąd styczności z książką nie mógł wszystkiego zrozumieć. Oczywiście wszystko okraszone słabymi (miejscami wręcz niezamierzeni śmiesznymi i nieznośnie patetycznymi) dialogami.
Efekty specjalne choć wykonane porządnie nie są na pewno takimi, które na długo utkwią w pamięci widza. Miałem za to dobrą zabawę wyszukując niezamierzone zapewne podobieństwa do innych produkcji ? taka np. scena, w której Durza przemawia z wzniesienia do swoich wojów (ujęcie na tył jego pleców i armię) jest łudząco podobna do przemowy Sarumana do armii Uruk-hai przed bitwą o Helmowy Jar. Za to ujęcie ukazujące Eragona wpatrującego się w step na tle zachodu Słońca przypomina podobne z ?Nowej Nadziei? ? ot, dorobić drugie Słońce i mamy Tatooin. Produkcji Fangmeiera nie pomaga na pewno słaby polski dubbing. Ocena, którą wystawiam to 5/10 bo jednak na ?Eragonie? się nie nudziłem, oczekiwałem jednak dużo, dużo więcej.
Nie czytałeś książki? No więc nie przeżyłeś 75% męki jaką zafundował reżyser komuś kto to zrobił. Wszystko było maksymalnie skrócone i do bólu uproszczone - wędrowka i nauka eragona, zajmujące 50% ksiażki w filmie praktycznie nie istniała - powycinane wątki, postacie (te naprawdę ważne!!)
Wydaje mi się że nie ma sensu wyliczać blędów filmu, bo po prostu nie da rady - to jest jedna wielka szmira. No i nie przejmuj się ja też czesto przecieralam oczy z niedowierzaniem niedociagniecia byly niekiedy az smieszne
Cóż... w takim razie muszę przeczytać książkę, choć szczerze to film nie zachęca do tego nawet troszeczkę.
Oj uwierz mi że mogli... mogli zrobic tak że trwałby tylko godzine. Mogliby wyciąc postac Aryi, Garrowa, Murtagha, Rorana i wielu wielu innych... wiec wierz mi że gorzej moznabybyło gdyby sie chciało ;P