Cukierkowe sceny, muzyczki, fryzurki(Eragon spada z kilkuset metrów przez ogień i dym, lecz makijaż nadal idealny - dlatego cenie takie filmy jak The Libertine); fabuła szybciej "rozwijana" niż prędkości bolidów na F1(w jednej minucie ucieka z Carvahall a w drugiej juz ratuje Arye, żegnajcie 200 stron); nie ma Solembusa i Orika(równie dobrze mogli sobie jeszcze Ajihada darować, cud, że pokazali Angele) oraz(!) - opierzony smok z futrem i o głosie Joanny Brodzik(LITOŚCI!!!!).O Zakościelnym nie wspomnę.
W skrócie - 500 stron książki nastolatka w 100 minutach filmu dla dzieci.