PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Takim oto przysłowiem można by usprawiedliwiać filmową ekipę, odpowiedzialną za popełnienie ekranizacji Eragona. Książczyna Paoliniego jest jednym z najbardziej kiczowatych utworów w gatunku, fatalnym tak pod względem merytorycznym (ostatnio Chris zaczął się odsuwać od zżynania ze Star Wars i chylić w stronę wymyślania kolejnych idiotyzmów i kretyńskich pomysłów), jak i stylistycznym czy językowym (jest to jeden wielki stek grafomaństwa, jakiego niełatwo odszukać nawet w rodzimej twórczości blogowej).
Łatwo byłoby więc powiedzieć, wybitnego filmu na podstawie tandetnej książki nakręcić się nie da. Jednak wydaje mi się, że nie mając w filmie do czynienia chociaż z beznadziejnie kiczowatym językiem, jakim "raczył" nas Paolini w Erasiu, dałoby się wspiąć chociaż na poziom dobry. Tymczasem filmowy Eragon ociera się momentami o poziom zera absolutnego.

Jaka jest fabuła tego obrazu, każdy chyba wie. Dobrzy rebelianci, złe imperium, no i tutejsi, znajdujący się na wymarciu Dżedajowie - smoczy jeźdźcy. Wypisz, wymaluj Star Wars po tuningu oraz gruntownym spaczeniu. W książkowe szczegóły już wnikać nie będę, nie wdając się niepotrzebnie w przydługie wywody na temat powiązań Erasia z Gwiezdną Sagą. Najgorsze w tym jest jednak to, że panowie filmowcy postanowili podług własnego widzimisię pozmieniać oryginalną fabułę, czyniąc scenariusz filmu jeszcze bardziej żałosnym, niż oryginalny. Nie chodzi mi tu już nawet o to, że pominięto lub pozmieniano tyle wątków, że niemożliwe jest kręcenie kontynuacji (zwłaszcza, że na tej mi i tak nie zależy...). Uznano oto bowiem, że lepiej jest, aby akcja pędziła na złamanie karku, aniżeli miała jakiś sens. No i pędzi. Po drodze ów sens oraz spójność gubiąc. I przez to co i rusz jesteśmy katowani idiotycznymi pomysłami w stylu smoka typu instant, gwałtownym przechodzeniem od sceny do sceny z pominięciem wątków pobocznych. Przez to obraz finalny jest niespójny i wyraźnie pochlastany, przez co np. daleka podróż zajmuje bohaterom kilka dni (podczas gdy w oryginale było to kilka tygodni), a Eraś w ciągu tych kilku dni uczy się magii tudzież władania mieczem tak szybko, że po jakimś czasie jest już lepszy od Broma. Żenada.

W kwestii audio-wizualnej twórcy zasługują na godzinne łojenie kijem bejsbolowym. Ostatni raz widziałem efekty specjalne potraktowane tak bardzo, kompletnie na odpierdol, kiedy oglądałem naszego rodzimego Wiedźmina. Naszym rodakom jestem w stanie wybaczyć jednak (choć nie do końca) ich grzechy z jednego powodu - u nas pieniędzy wszak niedostatek na kręcenie filmów. Natomiast dla Amerykanów nawet tego usprawiedliwienia nie znajduję. Toteż można im co najwyżej pogratulować żywiołego popisu skrajnej niekompetencji, kiedy widzi się głupio pomalowanych i ucharakteryzowanych ludzi, mających udawać książkowe urgale, równie kiepsko wykonanego Durzę, elfy nie wyglądające jak elfy, miecz wyglądający, jakby go ktoś utopił w czerwonej farbie, zapadłe dziury na zadupiach w miejscu miast, ostateczną bitwę, która miała być wielka i epicka, a wyszła marnie i wygląda jak mała potyczka (co prawda Paolini też spaprał sprawę w finałowej bitwie, ale to filmowców nie usprawiedliwia), i plejadę innych okropieństw. A już gwoździem do trumny, profanacją i grzechem, za jakie najchętniej włóczyłbym ludzi za to odpowiedzialnych po papierze ściernym (a potem natarł wodą utlenioną, za pomocą rękawic z drutu kolczastego), to tutejsza Saphira. Szczerze, w życiu nie widziałem (i wątpię, żebym miał kiedykolwiek zobaczyć) takiego gniota, jeśli chodzi o smoczą kreację. To już Borch Trzy Kawki z wyżej wspomnianego Wiedźmina lepiej chyba od niej wygląda, ba, wolę od niej nawet przerośnięte nietoperze z Reign of Fire czy czwartej odsłony Pottera, jak również uskrzydlone dinozaury z D-War. Mam na to stały, niezmienny komentarz - skóra węgorza, pysk psa, szyja łabędzia, skrzydła orła i ogon węża boa. Co SMOCZEGO? Nic! NIC!!!

Gra aktorska? Tu też się panowie (i panie) nie popisali. Chciałbym w pierwszym rzędzie pogratulować kretynowi, który do roli wsiowego głupka (Eragona) wybrał blond lalusia o jasnej cerze. I żeby jeszcze Speelers (bo o nim mowa) chociaż dobrze grał... ale nic z tego, bo on dopasowuje się po prostu do innych aktorów, z których każdy prezentuje mierny poziom. W większości przypadków są oni albo drętwi, albo egzaltowani. Jedynie Jeremy Irons jakoś się broni, reszta to sto procent beztalencia w cukrze. Jakby i tego było mało, filmowcy byli zbyt leniwi, aby dokonać modyfikacji głosu Saphiry, przez co aktorka podkładająca jej głos mówi, jak mówi. Nawet pogłosu czy żadnego zniekształcenia nie dołożyli, mimo że smok porozumiewa się telepatycznie, co nie brzmiałoby raczej tak, jakby się używało komunikatów werbalnych.

Muzyka? Trudno mi na ten temat coś powiedzieć, jako że film oglądałem dawno, i żaden kawałem mi w pamięci nie pozostał.
Cieszę się natomiast, że uniknąłem obejrzenia Erasia w wersji z dubbingiem. Sądząc z licznych negatywnych komentarzy, film sprawiałby w niej jeszcze bardziej kiczowate wrażenie.

Po pierwszym obejrzeniu film dostał u mnie AŻ 3/10. Za co? W sumie sam nie wiem. Toteż obniżyłem ocenę 2/10. Też, nie wiem, dlaczego aż tyle. Może dlatego, że mam tendencje do odruchowego zawyżania not filmom sygnowanym znaną marką? Ale nic z tego. Ponieważ filmowy Eragon nic dobrego sobą nie reprezentuje, dam mu wreszcie taką ocenę, jaką powinienem był dać na samym początku.

Ze 124 (słownie: stu dwudziestu czterech) ocenionych przeze mnie na FW filmów, dałem jedynki tylko czterem. Cóż, teraz do tego szacownego grona dołączy piąty. Wybrańcem jest Eragon, totalna szmira nakręcona na bazie totalnej szmiry.

Ocena końcowa - 1/10.
Amen. I cały ten szajs.

Der_SpeeDer

Z tego co napisałeś do połowy muszę się zgodzić. Niezaprzeczalnie film jest totalną porażką. Scenariusz i reżyseria tak mną wstrząsnęły, że po prostu zastanawiam się jak można było popełnić taki błąd?! Nie zgodzę się z tobą co do książki, do niej ja nie mam zastrzeżeń. Według mnie przewyższa np. Pottera, który po prostu względem mnie z każdym następnym tonem jest coraz gorszy. Ale to moje zdanie. Chociaż co do ekranizacji książek Rowling muszę powiedzieć, że kilkakrotnie przewyższa Eragona. Odnośnie niego, dzisiaj wpadłam na trailer Najstarszego i czuję, że będzie taki sam jak Eragon, jak nie gorszy. O ile film wyjdzie. Czasami są książki, za które lepiej się nie brać jeśli chodzi o ekranizację. I Eragon do nich należy. Paolini stworzył powieść, którą trudno odtworzyć na ekranie. A jeśli już ktoś chce to zrobić musi umieć to zrobić i tyle. Aktorzy również nie wypadli dobrze, z tym też muszę się zgodzić. Wypadli fatalnie! Oko mogę przymknąć na Murtagha, którego było za mało, kiedy winno być go dwa razy tyle. Christopher stworzył niesamowitą powieść, której ekranizacja była dnem. Gdyby ktoś inny wziął się za jej ekranizację, która nie byłaby w połowie odbiegająca od powieści może coś by z tego wyszło...

ocenił(a) film na 1
Lya

"Scenariusz i reżyseria tak mną wstrząsnęły, że po prostu zastanawiam się jak można było popełnić taki błąd?!"

Jak to jak? Producenci wiedzieli, że rzesze zahipnotyzowanych fanów Paoliniego i tak pójdą na ten film do kin, więc uznali, że nie ma sensu ładować w ową produkcję wielkiego budżetu. Toteż nakręcono tandetę za stosunkowo małe pieniądze, a i tak na tym zarobiono, i to, jak podejrzewam, niemało.
C'est la vie.

"Nie zgodzę się z tobą co do książki, do niej ja nie mam zastrzeżeń. Według mnie przewyższa np. Pottera, który po prostu względem mnie z każdym następnym tonem jest coraz gorszy"

Cóż, karcić nikogo za własne zdanie nie mam prawa. Ale opinię podtrzymuję i powtarzam, że Eraś jest, eufemistycznie rzecz biorąc, biedą z nędzą, tak merytorycznie, jak i stylistycznie. A co do Pottera, to choć dziełem wybitnym zdecydowanie on nie jest (a wręcz przeciwnie - jest to, podobnie jak Eraś, tani utworek, łatwo przyjmowany przez masę), nie reprezentuje sobą poziomu tak niskiego, jak "dzieło" Paoliniego.

"Czasami są książki, za które lepiej się nie brać jeśli chodzi o ekranizację. I Eragon do nich należy. Paolini stworzył powieść, którą trudno odtworzyć na ekranie"

Eeee, tam. Nie widzę żadnych problemów. Wprawdzie fabuła pozostałaby tandetna, ale przynajmniej byłoby jakieś widowisko.

"Christopher stworzył niesamowitą powieść, której ekranizacja była dnem"

Książka Paoliniego jest bez wątpienia niesamowita... niektórzy z moich znajomych (tych internetowych i tych z 'real life') nie może się nadziwić, że takie coś w ogóle pojawiło się w druku. Ale cóż, w Stanach, gdzie dziennie sprzedaje się tony takich tanich książczyn, jest to jeszcze możliwe. Gdyby Chris poszedł z tymi swoimi wypocinami do jednego z naszych wydawnictw, kopniak, którym by go wygnano, starczyłby mu do wejścia na orbitę. Albo w najlepszym razie młodociany pisarzyna spaliłby się ze wstydu pod gromami chóralnego śmiechu.

Kupiłem powieść Chrisa, powodowany po pierwsze ogólnym szumem, a po drugie własnym zamiłowaniem do smoków. Niestety, Eraś zawiódł mnie na całej linii, i to pod każdym względem (z marną smoczą kreacją włącznie). Mój stosunek zaś do niego ostatnimi czasy tylko dodatkowo ochłódł, kiedy rozmowy z kilkoma osobami pozwoliły mi dostrzec (sam jestem osobą mało wysublimowaną) ogrom grafomaństwa, jakim przesycona jest książczyna Paoliniego.
Zarzutów pod adresem stylu Chrisa jest wiele, ale jeden z podstawowych to beznadziejnie kiczowaty język, przesycony śmiesznym patosem oraz pseudopoetyckimi sformułowaniami. Wizytówką tego popisu nędzy jest już pierwsze napisane zdanie "Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc ze sobą woń, która mogłaby odmienić losy świata". Dla laika wygląda to może dobrze i klimatycznie, ale osoba, która trochę książek już za sobą ma, nie wie po przeczytaniu czegoś takiego, czy śmiać się, czy płakać. A dalej wcale nie jest lepiej. Jak również nie jest lepiej w kolejnych tomach - Brisingr to chyba jedyna książka, gdzie autor opisuje, ze wszystkimi anatomicznymi szczegółami, jak pot spływa po skórze bohatera, albo jak wyglądają jego sińce lub otarcia. Po prostu żenada.

W kwestii zaś warstwy merytorycznej, to o ile Eraś jest jedną wielką kalką z Nowej Nadziei (czwarty epizod Star Wars, dla niekumatych), o tyle kolejne tomy to już kompletne obnażenie totalnego braku inwencji autora. Chcąc za wszelką cenę udziwnić swój świat, albo wpakować własne pomysły (bądź też nieudolnie podbudować napięcie czy ukazać bohaterów), wymyśla całą plejadę idiotyzmów. Naprawdę, nie wiem, co jest z tego wszystkiego najgorsze - czy beznadziejnie, nieskończenie żałosna postać Rorana (oraz jego absurdalne wyczyny w rodzaju mordowania dwustu zawodowych żołnierzy jeden po drugim), czy naciągany durexy wątek Elvy, czy krasnoludy z siedmioma palcami, czy włochate elfy, czy wreszcie to całe Eldunari, wypluwane przez smoka (to też miało być z założenia wzniosłe? Było kretyńskie).

Jeśli nie wiesz, dlaczego moim zdaniem Chris spaprał sprawę w finałowej bitwie w Erasiu, to wyjaśnienie jest proste - opis bitwy w jego wykonaniu jest bezładny i chaotyczny. Nie wiadomo w ogóle, co się dzieje, jako że autor nie raczy nas w ogóle opisami poczynań wojsk, tylko ogranicza się do wspomnienia co kilka akapitów, że Vardeni coraz bardziej dostają w dupę. Uwaga skupia się wyłącznie na Erasiu, przy którym co i rusz wyskakują, jak diabły z pudełka, poszczególne postacie. I który kica sobie tu i ówdzie, co powiększa ogólne chaotyczne wrażenie.
W podobny sposób Chris schrzanił sprawę, opisując finałową bitwę w drugim tomie. Aczkolwiek chaos nie jest w tym przypadku aż tak duży.

A już gwoździem do trumny jest historia wydania tego czegoś. No ludzie, żenujące jest po prostu, że gość napisał te swoje wypociny przy wydatnej pomocy ojca, nie wspominając już o poprawiającej błędy ortograficzne matce. Zgaduję, że Paolini pisać po prostu nie umie, bo przecież jego stek grafomaństwa przeszedł, oprócz aktu rodzicielskiej pomocy (tak na marginesie, wydawnictwo, które wypuściło Erasia w USA, należy właśnie do rodziców Paoliniego), potężną korektę, a efektem finalnym jest i tak książka beznadziejnie marna. Boję się myśleć, jak wyglądała wersja alfa...
To już na naszych polskich blogach kryją się autorzy (w tym również nastoletni) dużo lepiej od Paoliniego piszący, a mimo to mający na tyle samokrytycyzmu, aby przyznać, iż z wydaniem czegoś wolą poczekać, zanim zaczną pisać dojrzale. I tu wypływa zresztą straszna niesprawiedliwość, bo ci zdolni autorzy w większości swoich opowiadań nie wydadzą, natomiast Chris opublikował tego swojego śmiecia. I jeszcze majątek na tym zrobił.

Der_SpeeDer

Producenci wiedzieli, że rzesze zahipnotyzowanych fanów Paoliniego i tak pójdą na ten film do kin, więc uznali, że nie ma sensu ładować w ową produkcję wielkiego budżetu.

Więc zastanawiam się jak producenci zachęcić chcą fanów Paoliniego do pójścia na drugą część. O tym chyba nie pomyśleli, bo jak można pójść na drugą część skoro pierwsza była... jaka była.

Jeśli chodzi o książkę, to i ja nie mogę nic powiedzieć, ty masz swoje zdanie, ja swoje. Możliwe, że przeczytałeś więcej książek ode mnie, i Eragon odbiega od nich, ja mogę powiedzieć, że chociaż czytam ksiązki, to jak dotąd Eragon był dla mnie najlepszy. Nie wiem dlaczego, może za luźny język, który ty krytykujesz, dla mnie będzie plusem. Może dla mnie fabuła jest tą, która mnie wciągnęła, ciebie zaś nie. Co do smoków, to jest to moja pierwsza powieść z ich udziałem, więc nie mogę jej porównywać z inną książką.

"Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc ze sobą woń, która mogłaby odmienić losy świata". Dla laika wygląda to może dobrze i klimatycznie, ale osoba, która trochę książek już za sobą ma, nie wie po przeczytaniu czegoś takiego, czy śmiać się, czy płakać.

Chyba jednak jestem laikiem.

Jeśli chodzi o bitwy, to tak jak ze smokami, również nie mogę ich porównać , bo po prostu nie mam z czym.

Co do wydania, nie wiedziałam, że książkę wydali jego rodzice... Może to i lepiej...

ocenił(a) film na 1
Lya

"Więc zastanawiam się jak producenci zachęcić chcą fanów Paoliniego do pójścia na drugą część"

Nie muszą ich zachęcać. Już widzę na Filmwebie, że oni sami się nakręcają. Mnożące się jak muchy tematy z powtarzanymi cyklicznie pytaniami typu "czy Najstarszy wyjdzie" albo "kiedy Najstarszy wyjdzie", każą mi mniemać, że w dniu premiery fani i tak pójdą tłumnie do kin. Można by nakręcić dwójkę za jeszcze mniejsze pieniądze, ale oni i tak to kupią.
Ja jednak oświadczam uroczyście, że nie mam zamiaru wspierać tego procederu (sam w kinie na Erasiu nie byłem i nigdy nie chciałem na niego iść), i nikt mnie na seansie z Najstarszym nie zobaczy.

"Nie wiem dlaczego, może za luźny język, który ty krytykujesz, dla mnie będzie plusem"

Czy ty nie słuchałaś, co ja mówię? :P
Nie narzekałem, że język Paoliniego jest luźny. Przeciwnie, jest on żałośnie patetyczny i tylko z założenia wzniosły. Po jakimś czasie ma się już dość tych kwiecistych sformułowań, rzeźników mówiących o "potężnych myśliwych powracających w szeregi śmiertelników", czy "dramatycznych gestach", jakich bohaterowie używają do bynajmniej niedramatycznych czynności (podanie czegoś z ręki do ręki - skoro to jest zdaniem autora dramatyczne, to ciekawe, jakie gesty wykonują postacie, kiedy naprawdę jest dramatycznie?). Nie wspomnę już o błędach językowych, na które też da się natknąć dosłownie do kilka linijek.
Po prostu - język Chrisa jest totalnie kiczowaty, i jak dla mnie, on zwyczajnie nie umie pisać (bo nie nazwałbym tego umiejętnością pisania, zwłaszcza w sytuacji, kiedy musiał te wypociny szrajbować z rodzicami u boku). Sam piszę od niego dużo lepiej, a jestem przecież pisarzyną-amatorem. Ba, są całe rzesze ludzi (także młodych), piszących lepiej od Paoliniego, którzy nic nie wydali i zapewne nigdy nie wydadzą.

"Co do smoków, to jest to moja pierwsza powieść z ich udziałem, więc nie mogę jej porównywać z inną książką"

Ja natomiast nie jestem zupełnym nowicjuszem, i jak dotąd Saphira jest najgorzej przedstawionym smokiem ze wszystkich dotychczas przeze mnie poznanych. A po superlatywach, w jakich się nad nią pławiono, spodziewałem się kokosów. Tymczasem smoczyca w wydaniu Chrisa nie spełniła żadnej z tych obietnic. Trąbiono przykładowo o jej poczuciu humoru, tymczasem ja ze świecą szukałem jego przejawów. I znalazłem tylko ochłapy, pokroju tego dialogu "- Eragon. / - Tylko to potrafisz powiedzieć? / - Tak.". Co poza tym? Otóż zdaniem jednego z obrońców Erasia (indagowanego o przykłady niesamowitego rzekomo poczucia humoru Saphiry), przejawem jej zabawności jest wypowiadanie słowa "ups" w ambarasujących sytuacjach. Ach, jak zabawnie.
Toteż pod tym względem przeżyłem rozczarowanie totalne, zwłaszcza mając w pamięci smoka Ellegona z cyklu Strażników Płomienia. Same książki są góra średnie i trochę zbyt amerykańskie, natomiast Ellegon bije na głowę Saphirę pod każdym względem. W poczuciem humoru włącznie - czytając wypowiedzi Saphiry, nawet się nie uśmiechałem, natomiast kilka tekstów Ellegona do dziś powoduje u mnie rozbawienie. Są one nie tylko zabawne i cyniczne, ale też inteligentne.

"Co do wydania, nie wiedziałam, że książkę wydali jego rodzice... Może to i lepiej..."

Co dokładnie rozumiesz przez słowo "lepiej"?

Der_SpeeDer

Ja jednak z samej czystej ciekawości, ściągnę film bo chce to zobaczyć. Chcę zobaczyć jak to zrobili, jak nakręcili drugą część, czy nadrobią zaległości co do fabuły, czy kompletnie od niej odejdą. Muszę to zobaczyć.

Chyba jednak nie słucham ;p
"Po prostu - język Chrisa jest totalnie kiczowaty, i jak dla mnie, on zwyczajnie nie umie pisać"
Ty to określasz tak, ja inaczej no...
Ja takich rzeczy nie dostrzegam, więc ...

Mmm... dla mnie Saphira, w pewnych momentach była zabawna, ale mogę to policzyć ja palcach u jednej ręki, być może podałabym przykłady jak jeden z tych obrońców, ale nie zrobię tego, bo po pierwsze nie mam książki by zacytować, a pamięć mam słabą:))
Co do Ellegona, chyba mnie przekonałeś do wypożyczenia Strażników Płomienia;>

"Co dokładnie rozumiesz przez słowo "lepiej"?"

Skoro mówiłeś, że znalazłeś kilka błędów językowych po doszlifowaniu książki przez jego rodziców, wyobraź sobie co by było, gdyby tego nie zrobili? Mi tam, to nie przeszkadzało i nie przeszkadza, sama robię wiele błędów i być może dlatego nie przywiązuje do tego takiej wagi.

ocenił(a) film na 1
Lya

"Co do Ellegona, chyba mnie przekonałeś do wypożyczenia Strażników Płomienia"

Ellegon pojawia się - pro forma - dopiero w połowie pierwszego tomu, później znika, by powrócić pod sam koniec. Generalnie rzecz biorąc jest on nie jednym z głównych bohaterów, lecz postacią drugoplanową. Momenty, w których się pojawia, łatwo zlokalizować nawet poprzez kartkowanie książki z jednego względu - jego wypowiedzi są brane między dwie gwiazdki.
Co warto odnotować, Ellegon, podobnie jak Saphira, TEŻ porozumiewa się telepatycznie. W odróżnieniu jednak od niej, umie to robić z każdym i przemawiać do dowolnej rzeszy osób (albo mówi do wszystkich, albo tylko do kilku lub jednej osoby). Potrafi też grzebać w cudzych umysłach, skutkiem czego zna delikwenta na wylot w kilka sekund po jego poznaniu. Może nawet "kopiować" zawartość cudzego mózgu do swojego, poznając wiedzę i wspomnienia drugiej osoby. Jakby i tego było mało, umie on również przekazywać innym własne wspomnienia, własne uczucia (albo i wprawiać w swoisty trans), skutkiem czego - zależnie od charakteru przekazanych wspomnień - może kogoś albo uszczęśliwić, albo zadać mu ból.
Jak już mówiłem, Ellegon bije na głowę Saphirę pod każdym względem.
A co do jego tekstów, to choć już w pierwszym tomie ma ich kilka, to mój ulubiony pochodzi z trzeciego.

"Skoro mówiłeś, że znalazłeś kilka błędów językowych po doszlifowaniu książki przez jego rodziców, wyobraź sobie co by było, gdyby tego nie zrobili?"

Kilka? Tu można po prostu z czerwonym długopisem siąść i dopisywać swoje złośliwe komentarze dosłownie co kilka linijek. Jak nie ma kwiatków stylistycznych, to są językowe, a jak nie ma i tych, to znajdą się merytoryczne.
Poza tym, co to za argument? To normalne, że książki, czasopisma itd. poddaje się przed wydrukiem korekcie. W przypadku Erasia była ona potężna, ale stylistyczne kwiatki niestety się ostały, i to w dużej liczbie.

"Mi tam, to nie przeszkadzało i nie przeszkadza, sama robię wiele błędów i być może dlatego nie przywiązuje do tego takiej wagi"

Tuszę, że ty nie piszesz opowiadań, ani ich nie drukujesz. Ale skoro Chris wziął się za coś takiego, zbrodnią z jego strony jest przy tym dokonywanie brutalnego gwałtu na języku.

Der_SpeeDer

No dobra obejrzałem z uśmiechem politowania na twarzy...:(
Książka aż taka tragiczna nie była autor chciał się wzorować na mistrzach fantasy z ich barwnymi opisami (Tolkien itp) jednak nie wychodziło mu to za dobrze. Szum o książce był bo autor miał 16 lat (sam kupiłem tylko pierwszą część). Kurcze nie nasunęło mi się z początku porównanie z SW ale RACJA! Próżno szukać w książce postaci "szarych" są tylko czarne jak smoła i białe jak śnieg (żałosne), nadmierny patos. Ale książkę da się czytać (chodz przy takim tytuliku polskim jak np. "Pan Lodowego Ogrodu" wypada blado).
Dobra teraz o filmie bo to nie forum o książkach;)
ocena 3/10
fabuła- dno dno dno skrócona brak wątków pobocznych
kreacje- żałosne co to za smok jakie on ma skrzydła?, to nie pysk smoka!, co to za ogon? (smok jeszcze w książce uchodził ale tu żenada)
aktorzy- szału nie było

podsumowując (bo nawet nie warto się rozpisywać na temat tego gniota). Film bardzo słaby liczne skróty tworzą niezrozumiałe śmi9eszne "przeskoki", efekty specjalne dno nie ma nic co by ratowało ten film

Bartosz33_pl

Według mnie ksiązka Eragon jest świetna ,a najstarszy jeszcze lepszy (chodż dalego mu jeszcze do harrego pottera ) . Jeśli uważasz ją za porażkę do twoja sprawa , masz inny gust niż ja , niektóry lubią książki wojenne , naukowe , sensacyjne , a jeszcze inni fantastykę. Gdy ro lubią fantastykę wiedzą , że eragon jest świetny . A co to krytyki , to sami napiszcie lepszą książkę ,jeśli ktoś potraficie ( i tak pewnie nikt nawet pół strony waszego dzieła nie przeczyta ) . A co to filmu , co tylko psuje on książkę i jest kiepski .

damian_damian18

Tak się ciekawie składa że tu największym krytykiem jest jeden z fanów fantastyki.
Napisanie książki nie stanowi problemu. No, ale lepszej od eragona to już naprawdę ciężka sprawa. Będzie trzeba zarwać nockę, ale gwarantuję przeczyta ja cały świat w tym i ty! :)))

ocenił(a) film na 1
damian_damian18

Jest tak, jak Yok mówi, jestem wielbicielem fantastyki wszelkiej maści, lubię tak SF, jak i fantasy czy horror. Rzadko kiedy sięgam po jakieś medium, jeśli nie jest przyprawione choćby krztyną fantastyki. Gatunek powieści Chrisa nie ma tu nic, absolutnie nic do rzeczy.

Co do tych, co lubią fantastykę - wierz mi, każdy, czyją jedyną przeczytaną książką fantasy NIE jest to "coś" napisane przez Paoliniego, uważa owo "coś" za gniota. A najbardziej ową książkę krytykują właśnie ludzie wychowani na twórczości Sapkowskiego czy Tolkiena.
Moje doświadczenie z książką wyglądało tak, iż przy pierwszym kontakcie uznałem to za dzieło mocno przereklamowane i z siermiężną narracją. Toteż machnąłem ręką, mówiąc "takie byle co". Ale kiedy wziąłem udział w kilku dyskusjach, kiedy to ludzie bardziej obeznani z porządnym fantasy równali Erasia z ziemią, i stwierdziłem, iż mają sto pięć procent racji, mój stosunek do "dzieła" Paoliniego tylko dodatkoowo ochłódł. Ale sam się za analizy nie zabierałem, bo myślałem, że pozostaje to poza moimi - statystycznego niemalże odbiorcy - możliwościami.
Do czasu.
Jak ostatnio wziąłem do ręki tę książkę (kilka lat w sumie po pierwszym przeczytaniu)...
... to...
... kurde, odnosiłem wrażenie, jakbym czytał właśnie nędznej klasy "opowiadanie", napisane przez pierwszego z brzegu blogowego amatora.
Serio.

Co się zaś tyczy pisania własnych książek, jest to, doprawdy, jeden z najbardziej żałosnych pseudoargumentów małoletnich fanów Erasia w dyskusji na temat tego "magnum opus". W moim konkretnym przypadku żałosny tym bardziej, że owszem, ja swoją powieść napisałem, i parę osób nie tylko pół strony owej powieści przeczytało, ale nawet całość. Obecnie - o dziwo - sam z owej powieści nie jestem dumny (kiedy ją pisałem, mój warsztat był w gruncie rzeczy w powijakach), i póki co piszę opowiadania.
Te również mają już pewne grono fanów.



@ Yok

Co do jednego nie żartuj - naprawdę, nie jest wcale trudne, napisać coś lepszego od Erasia. Wystarczy choć trochę się starać, i mieć chociaż jakieś podstawowe umiejętności, żeby to zrobić.

Należy też zresztą wziąć pod uwagę, że ten Chris, nie napisałby w ogóle, ani tym bardziej nie wydał, tej "książki":
- Gdyby tatuś mu nie pomagał (!) w jej pisaniu (do czego Krzysiu sam się przyznał w podziękowaniach)
- Gdyby mamusia mu błędów ortograficznych (!!!) nie poprawiała (do czego też się przyznał)
- Gdyby wydawnictwem, jakie wypuściło tę kupę łajna w USA, nie było wydawnictwo, należące do rodziców Paoliniego.

Sam mam pewien kontakt z twórczością amatorską w internecie (np. na forum Ogame czy Draconis), i odnajdywałem tam teksty lepiej napisane, lepsze warsztatowo, dojrzalsze, i ogólnie o wiele klas lepsze, niż to gówno w wykonaniu Chrisa. Smutne jest tylko to, że Chris wydał tego swojego śmiecia, a autorzy dużo od niego bardziej zdolni zapewne w większości nie wydadzą nic.
Ale cóż, teraz marketing, i towar dla tępej masy, liczy się bardziej, niż sztuka. Teraz nie sprzedaje się coś, co jest ładne i na poziomie, tylko coś, co jest prymitywne, a więc najlepiej do ludzi prymitywnych (stanowiących zdecydowaną większość populacji) trafia. Zgroza.

Der_SpeeDer

Jeśli napisałeś własną powieść to podaj jej tytuł ;)

Der_SpeeDer

jeśli sadzić , że w internecie znalazłes lepsze teksty co podaj strony ( nie chodzi mi o takie beznadziejnie głupoty jak draconis czy Ogame ) .

ocenił(a) film na 1
damian_damian18

Uważam, że podawanie tobie jakichkolwiek tytułów amatorskich tekstów, tudzież adresów do nich, mija się z celem - z tego względu, że (za co dam sobie głowę uciąć) jesteś a priori nastawiony na obśmianie każdego takiego tekstu nawet wtedy, gdyby zdaniem krytyków zasługiwał na nagrodę Zajdla. Niekoniecznie z użyciem merytorycznych argumentów (bo tych, jak widać z twoich wypowiedzi, używać najwyraźniej nie umiesz). Wystarczy, to, co już palnąłeś, czyli coś w stylu "beznadziejne głupoty", wypowiedziane oczywiście przed przeczytaniem któregokolwiek z opowiadań z forum Ogame czy Draconis. Nie, no, jedna z najgłupszych odpowiedzi, jakie czytałem na FW, świadcząca również miernie o zdolnościach intelektualnych mówcy.

Powieść (z gatunku military SF), którą machnąłem, jest pierwszym tomem planowanego cyklu (któremu nadałem tytuł "Fatum Darnerian"), i jest zatytułowana "Bramy Neoterry". Zamieściłem ją kiedyś w całości na forum Ogame właśnie, ale obecnie zostały tam jej szczątki. No i, jak już mówiłem, mój styl był raczej w powijakach, gdy się za nią zabierałem, stąd nie jest to teraz utwór, który pokazuję innym z dumą (no, chyba że mieć tu na myśli dumę z tego, jakie to jest grube - ma dokładnie 336 stron w Wordzie). Obecnie powieść stoi nietknięta, i oczekuje lepszych czasów. To znaczy takich, kiedy będę miał warsztat opanowany na tyle, żeby móc poddać ją gruntownym poprawkom i ponownie dać do wydawnictwa. Wciąż mam bowiem nadzieję, że ukaże się w druku.

Na chwilę obecną chętniej zaprezentowałbym dwa opowiadania, rozgrywające się w tym samym, wykreowanym przeze mnie uniwersum przyszłości, co "Bramy Neoterry". Są to "Pierwsza Krew" (opowiadanie już ukończone) oraz "Niezdobyte Drogi" (jeszcze w trakcie pisania). Mam już ogólny koncept na jeszcze dwa krótkie opowiadania. Będę chyba tak jakiś czas pisał.


W pogardzie mając twoje gówniarskie teksty o beznadziejnych głupotach, podaję linki do kilku opowiadań z forum Ogame, które są całkiem dobre (tych z forum Draconis chwilowo nie podaję, bo w chwili, gdy piszę tego posta, serwer postanowił się wykrzaczyć).


Na przykład opowiadanie "Piekło kosmosu", które notabene ukaże się w druku:
http://board.ogame.onet.pl/index.php?page=Thread&postID=13689116#post13689116

Inne opowiadanie, też SF (te na forum Ogame dominują), "Cena zwróconego honoru":
http://board.ogame.onet.pl/index.php?page=Thread&threadID=942968

Może jeszcze, dla odmiany, coś z fantasy? A mianowicie dość świeże "Chwała z przeszłości":
http://board.ogame.onet.pl/index.php?page=Thread&threadID=1133171

Albo też "Wojownicy przegranej sprawy", też dobre i też SF:
http://board.ogame.onet.pl/index.php?page=Thread&threadID=603612

Żeby zaspokoić własną butę, może podam też link do własnego tekstu, wyżej wspomnianej "Pierwszej Krwi"?
http://board.ogame.onet.pl/index.php?page=Thread&threadID=1048604


I to tylko na jednym sajcie, po powierzchownym przejrzeniu.
Zresztą, jak już mówiłem, efekt podawania tych linków będzie zapewne tylko taki, że mój rozmówca zacznie wygłaszać kolejne gówniarskie teksty, w tonie tego, jaki już wygłosił ogółem o sajtach Ogame i Draconis.

Der_SpeeDer

mylisz się , przeczytałem to od razu . Wydaje mi się to nudne i bezsensowne .

ocenił(a) film na 1
damian_damian18

I znowu potwierdziłeś, że stać cię tylko na gówniarskie odzywki, a coś takiego, jak merytoryczne argumenty, to dla ciebie rzecz całkiem obca.

Der_SpeeDer

Mi się zdaje , że potwierdziłesz tylko , że nie masz pojęcia o prawdziwej fantastyce .

ocenił(a) film na 1
damian_damian18

Nadal ci się nie nudzą te gówniarskie teksty?

Kto mi tu, kurczę, próbuje mówić, że się nie znam na prawdziwej fantastyce? Gówniarz, który z racji własnej głupoty i umysłowego ograniczenia nie umie choćby jednego merytorycznego argumentu umieścić w wypowiedzi, więc ogranicza się do debilizmów typu "to jest głupie"? Który ubóstwia kupę łajna zwaną Eragonem, przez ludzi starszych i wychowanych od dużo wcześniejszych lat na fantastyce uznawaną za jeden wielki gwałt na literaturze fantastycznej właśnie? Którzy śmieją się z tego "dzieła" do rozpuku, a jednocześnie ubolewają nad tym, jakie szkody wyrządza wizerunkowi fantasy? Wreszcie, próbuje mnie w tej materii pouczać małolat, który wprawdzie w swojej głupocie umie tylko pyskować innym, żeby sami jakąś książkę napisali, ale sam nic nie sklecił? I który ma tak prymitywny gust, że uznaje za świetną książkę napisaną w sposób tak niedojrzały, że ja (i nie tylko ja) potykam się o poważne błędy stylistyczne i językowe, a niekiedy i merytoryczne, co kilka linijek (w skrajnych przypadkach to i co jedną linijkę)?

Wszystko to zakrawa na bardzo ponury żart.

I bardzo w tym momencie żałuję, że traciłem czas, próbując przekonywać do czegokolwiek takiego głupiego gówniarza, jak ty. Psiakrew, sam doskonale wiedziałem, że jakiekolwiek amatorskie opowiadania skomentujesz tylko zdaniem w stylu "to jezd gópie", ale i tak postanowiłem te linki umieścić. Jakiż ja naiwny byłem.

Zapewnienia, iż cokolwiek z tego przeczytałeś, możesz sobie wsadzić w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Ktoś, kto przeczytał którekolwiek z tych opowiadań, umiałby w temacie powiedzieć coś więcej, niż to, co powiedziałby i złapany przypadkowo facet na ulicy. Ale skoro rozmawiam z małoletnim kretynem, to co ja się właściwie dziwię.

Der_SpeeDer

Szczerze mówiąc to nie czytałem dokładnie tych linków , które mi przesłałeź . Sorry , że trochę mocno cię skomentowałem . Opowiadania nie są może wcale takie złe , ale według mnie po prostu brak w nich czegoś nowego , nie obraż się , ale od lat w internecie pojawiają się takie dzieła jak twoje i nie tylko w internecie . Opowiadana w ten sposób były pisane przez wielkich twórców i sąś same w sobie nieżle , są perełkami , ale pisane cały czas tego samego jest nudne , trzeba spróbować czegoś nowego .

ocenił(a) film na 1
damian_damian18

Dobra, więc po pierwsze składam przeprosiny, bo mimo wszystko się zagalopowałem. Po drugie, spieszę z wyjaśnieniem, że nie uważam, abyś mnie "mocno" skomentował, natomiast wkurzał mnie twój sposób wypowiadania się, zasadzający się na napisaniu jednej linijki, napisania opinii we wcześniej już wałkowanym tonie "to jest głupie", po czym niepopieraniu tego żadnymi argumentami. I tak kilka razy.

Co się zaś tyczy nowości - a co nowego reprezentuje sobą Eragon? Autor owej książki zawłaszczył sobie, w kwestii warstwy merytorycznej, Władcę Pierścieni (rozmaite nazwy własne), Jeźdźców Smoków z Pern (smoki i ich jeźdźcy, porozumiewający się telepatycznie), Ziemiomorze ("pradawna mowa, w której się nie da skłamać", przyjaźń ludzi i smoków, i jeszcze kilka innych motywów, których już nawet nie pamiętam), a nawet Gwiezdne Wojny (cały tom pierwszy Dziedzictwa to jedna wielka kalka z Nowej Nadziei, czwartego epizodu Star Wars, a i w kolejnych tomach można znaleźć podobieństwa, ogólnie w kwestii świata przedstawionego). Te nieliczne elementy, które są jego autorstwa, to z reguły spód dna (vide wątek Rorana czy Elvy z drugiego tomu, oba znajdujące niestety kontynuację w trójce).
Fakt zaś, iż Chris pisze, jak pisze, nie wynika wcale z tego, iż jest pisarzem awangardowym, tylko z tego, iż jest pisarzem niedojrzałym. Szukanie czegoś nowego nie może od razu oznaczać gwałcenia zasad poprawnego języka i grafomaństwa.
Więc pytam, co nowego reprezentuje sobą Eragon?

Der_SpeeDer

Eragon podoga się głownie dlatego , że jest piszany w sposób młodzieżowy , a główny bohater to osoba bliska młodemu czytelnikowi . Jednak masz sporo racji. Ksiązka chodż nie jest zła , nie jest rewelacyjny, nie dorównuje powieściom chodziażby Tolkiena , ale jest bliższa młodemu czytelnikowi , chodziaż przeciętna . Moim zdaniem o klasę lepszy jest harry potter.

Der_SpeeDer

Jeśli nie wiesz jak wygląda kupa łajna to powinieneś przestać czytać fantatykę, a zająć się książkami popularno - naukowymi i bardziej uważać w szkole.

ocenił(a) film na 1
LordRahl

Następny małolat się napatoczył, przekonany, że przeczytanie pierwszego w życiu rasowego (ale i tak dennego) fantasy uczyniło zeń speca od fantastyki.

Der_SpeeDer

"Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc ze sobą woń, która mogłaby odmienić losy świata."

Dobrze, że o tym wspomniałeś! Świetnie pamiętam, jak mnie ten tekst rozwalił, gdy otworzyłem po raz pierwszy tę książkę. Myślałem, że padnę na podłogę, zaś w głowie tłukło mi się pytanie: "Kto to dopuścił do druku?" Jak dla mnie "dzieło" Paoliniego pod względem stylu jest tragiczne, zaś fabularnie - najwyżej takie sobie. Ja też się naciąłem swego czasu i kupiłem "Eragona". Wprawdzie, poza wspomnianym stylem, nie wydał mi się jakimś zupełnym syfem, ale nie miał też w sobie niczego, co mogłoby mnie zachęcić do kontynuowania lektury, tak więc na pierwszej części moja bajeczna przygoda ze smokami (tak, tak, to ironia) się zakończyła.
Na Paoliniego bym tu zbytnio nie napadał. Napisał to jak umiał. Główną winę ponoszą ci, co mu to wydali (czyli rodzinka). Sam piszę fantasy gdzieś tak od dziesiątego roku życia (zatem przy okazji pozdrawiam kolegę po fachu i wszystkich pisarzy-amatorów na tym forum) i w wieku Chrisa raczej nie pisałem lepiej niż on. Tylko że nie przyszłoby mi wówczas do głowy, by to wydawać. Zresztą dziś, w wieku lat 23, sięgając po swoje wypociny z tamtego okresu odkrywam na nowo, jakie niesamowite ścierwo niegdyś pisałem. Można więc się tylko cieszyć, że pierwsze próby literackie, nieskładne i dalekie od perfekcji, zwykle nie ukazują się drukiem. W przypadku Paoliniego niestety się ukazały. Może pojawiła się jakaś presja ze strony rodziców czy coś w tym stylu? W każdym razie lepiej by zrobił, gdyby jeszcze zaczekał z dziesięć lat, zanim zacznie publikować swe utwory. No... chociaż patrząc na zyski, jakie przynosi seria "Dziedzictwo" można odnieść wrażenie wprost przeciwne. Ech, fenomen, którego nigdy nie zrozumiem.

Der_SpeeDer

Ja powiem tak - książka jest kiczowata. I właściwie to jedno zdanie spokojnie wystarcza na opisanie tego czegoś.
Fabuła - Żadnej oryginalności, po przeczytaniu posta Speedera zdziwiło mnie porównanie z SW, ale gdy się głębiej zastanowiłem to jednak ma on rację, rebelianci, imperium - żenada
Co do filmu - jest on równie żałosny, a nawet i gorszy. Twórcy mogli się chociaż popisać jakimiś efektami specjalnymi, niestety wyszło im, jak wyszło.
Co do książkowej Saphiry, jest ona nie tylko irytująca, ale również mało zabawna i ogólnie rzecz biorąc - trefna.

Joker_WhySoSerious

Dodam jeszcze, że najbardziej rozśmieszały mnie te różne pseudodramatyczne porównania i inne teksty, żałosne i nieudolne próby skopiowania Władcy Pierścieni - aż rzygać się chce

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

Co mogę powiedzieć na obronę tego filmu?
Chyba tylko wygląd zewnętrzny głównego bohatera - aktor idealnie pasował do mojego wyobrażenia o postaci Eragona.
Niestety, gra aktorska - pożal się Boże. Wiem że to był chyba depiut tego chłopaka ale bez przesady...
Nawet Jeremy Irons, wspaniały aktor bądź co bądź - O niebiosa, jak on mnie rozczarował w tej produkcji, to to przechodzi ludzkie pojęcie.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Cóż... Ja osobiście do książki nie mogę się przyczepić - jak mam ochotę, to czytam (pomijając żenujące rozdziały o Roranie i Elvie).
Natomiast film... - nie będę się rozpisywać - większość powiedzieli za mnie użytkownicy powyżej. Jedyne, co mi się tam podobało, to ciekawa postać Murtagha, jednak jego rolę ograniczono do minimum, co bardzo mnie zirytowało. Zamiast przyszłego wroga, zrobili z niego miłego pana przewodnika, prowadzącego Erasia przez Bory Tucholskie. Poza tym, czy ktokolwiek widział, aby Eragon w tym filmie choć raz porządnie machnął mieczem (leworęczny był, hmm)? Wyglądu Saphiry nawet nie można porządnie określić... Pierwszy raz widziałam takiego "smoka". Walka pod koniec w mieście, którego nazwy nie mam ochoty sobie przypomnieć była całkowicie zmieniona, dodając do tego latającego balroga. Oraz czerwonowłosy Saruman przemawiający do tak zwanych urgali...
Daję 2/10.

ocenił(a) film na 2
Der_SpeeDer

..ja myślałam, że wyrosłam z filmów dla dzieciarni, no bo trzeba przyznać, że głównym targetem tego żałosnego filmu są ludzie w wieku 8-14 lat, nie mniej ostatnio dane mi było obejrzeć kilka filmów przeznaczonych dla młodszej widowni, a mimo to miałam radochę z seansu..

to co masakruje ten film to pompatyczność.. ja doskonale rozumiem 'pisarza' który popełnił tą powieść, bo sama byłam zafascynowana LOTRem, ale Eragon jest wybitnym przykładem, że nie powinno się ekranizować (ani wydawać) opowiastek nastolatków.. wszak Tolkien od razu nie wydał LOTRa i pisał go bodaj przez kilka naście lat, a fragmenty wysyłał synowi walczącemu na froncie (imo, świetny byłby to materiał na scenariusz), który mu odpisywał co ma poprawić..

wg mnie film jest na ciut lepszym poziomie od fatalnego Dunegon & Dragons - chodzi o wizualne aspekty..
reszty nawet nie warto krytykować, bo miejsca i czasu brak ;)

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

UP-uję - ku przestrodze.

Der_SpeeDer

komentarz - gdyby był krótszy to może chciałoby mi się go doczytać do końca.

ocenił(a) film na 2
Driaga

To po jaką cholerę piszesz tak bzdurną odpowiedź, która nic nie wnosi do tematu?

ocenił(a) film na 1
Driaga

Za mało ma w łebku, żeby krótki tekst, napisany na gorąco w trzydzieści minut przeczytać - i jeszcze rozpowiada o tym.

Jest się czym chwalić!

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Popieram Der_SpeeDer-a. Może mnie pamiętasz? Trochę podszkoliłem się w tajemnej sztuce literatury i wreszcie ujrzałem prawdę na własne oczy. Eragon to jeden, wielki plagiat wołający o pomstę do nieba (film i książka). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 2

każdy na początku jest zafascynowany Władcą Pierścieni czy Gwiezdnymi Wojnami, ale nikt nigdy dotąd nie wydał wypocin takiego nastolatka.. jak widać z nurtem fantasy jest gorzej niż myślałam