PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=196074}
5,3 72 tys. ocen
5,3 10 1 71887
2,6 24 krytyków
Eragon
powrót do forum filmu Eragon

Zbeszczeszczenie książki

użytkownik usunięty

Eragon jako książka jest bardzo dobrym początkiem cyklu. Wprowadza czytelnika w zawiłą historię i prezentuje bardzo rozbudowany świat, zamieszkały przez różnego typu istoty o różnych kulturach i zachowaniach. Wydarzenia opisane w książce są bardzo ważne i rozwijają się dalej w następnych częściach cyklu. A jedyne, co film posiada z oryginału to postacie. Ekranizacja to totalna porażka, brak tu spójnej logiki i wydarzeń z książki. Bohaterowie zostali przedstawieni w zupełnie innym świetle niż oryginalnie. Wprowadzono również wiele zbędnych elementów, które teoretycznie miały rozbudować film i zaciekawić widza. Niestety, w przeciwieństwie do książki, film jest kierowany do niedojrzałej widowni. Brutalniejsze i dojrzalsze wydarzenia zostały maksymalnie uproszczone.
Warto również wspomnieć o ogólnym wyglądzie. Lokacje są malownicze - zwłaszcza krajobrazy, jednak nie mają prawie nic wspólnego z tymi opisanymi w książce. Podobnie mają się postacie. Czytając książkę, wyobrażamy sobie bohaterów zupełnie innymi, jacy zostali przedstawieni w filmie. Ich wygląd nie zgadza sie nawet z opisanymi oryginałami.
Gdyby postanowiono tworzyć dalsze części cyklu Dziedzictwo, bazując na tej ekranizacji, posiadałyby zapewne zupełnie inną fabułę, ponieważ jak wcześniej napisałem - wydarzenia z części pierwszej mają duży wpływ na dalsze losy bohaterów. A nie są to już bezbarwne i kolorowe sceny bez bólu i cierpienia.
Obejrzenie filmu przed przeczytaniem książki zdecydowanie odradzam. To zupełnie inna historia, w dodatku opisana z perspektywy reżysera, który prawdopodobnie nie czytał utworu.
Film zdecydowanie odstraszy fanów cyklu. To na pewno nie jest dobry kawał fantasy, jakiego można oczekiwać.

ocenił(a) film na 1
Xaander

No, nie przesadzajmy już z tym "zmarnowaniem potencjału". Tu nie było za bardzo co zmarnować.

ocenił(a) film na 1

Powiem, że się nieźle uśmiałem, czytając niektóre fragmenty tej wypowiedzi :). Widzę tutaj siebie jeszcze kilka lat temu, kiedy byłem kompletnym czytelniczym prawiczkiem (zresztą - co tu kryć - nawet teraz dużej ilości książek za sobą nie mam).

"Eragon jako książka jest bardzo dobrym początkiem cyklu. Wprowadza czytelnika w zawiłą historię"

Eraś to jedna z najbardziej banalnych historii, jakie poznałem - zdecydowanie biali rebelianci kontra zdecydowanie czarne imperium, chłopak-wybraniec (koniecznie prostaczek, żeby było "od zera do bohatera"), naturalnie jego miłość życia oraz niejasna i dość brudna przeszłość. Schemat goni tutaj schemat, a szablon goni szablon. O zżynach ze scenariusza Star Wars nawet już mi się gadać nie chce.
Pomimo usilnych starań, nie jestem w stanie doszukać się choćby ochłapów zawiłości w opowiedzianej przez Chrisa bajeczce. Autor tematu nie ma z tym trudności...

"prezentuje bardzo rozbudowany świat, zamieszkały przez różnego typu istoty o różnych kulturach i zachowaniach"

Kolejna bzdura jak stąd do niewidać, oraz czytelny znak, że dla autora tej wypowiedzi jest jedną z pierwszych (o ile nie pierwszą) przeczytanych książek fantasy.
Świat się znakomicie dopasowuje do przedstawionego w poprzednim akapicie schematu, polegającego na wyraźnym podziale na dobrych i złych. Wszyscy koledzy Erasia są nieskazitelni, dobrzy, po prostu idealni. Natomiast po stronie imperium same, za przeproszeniem, skurwiele. Jeśli widzimy w książce jakieś niedobre i niemiłe postacie, można mieć stuprocentową pewność, że stoją po stronie tych złych (vide Bliźniacy - w jedynce postanowiłem obdarzyć Chrisa kredytem zaufania i uwierzyć, że oni są naprawdę członkami Vardenów i autor przełamuje nimi schemat bielutkich rebeliantów... ale nic z tego, bo dwójka potwierdziła moje podejrzenia, i pożałowałem, że mogłem być tak naiwny).
Jeśli chodzi o kulturę danych nacji, to albo nie jest o niej wspomniane nic (co takiego niby Chris napisał o imperium czy smokach, dla przykładu?), albo są tego jakieś małe ochłapy, na które osoby mające za sobą książki Tolkiena nie dadzą się nabrać.

"Niestety, w przeciwieństwie do książki, film jest kierowany do niedojrzałej widowni. Brutalniejsze i dojrzalsze wydarzenia zostały maksymalnie uproszczone"

Skoro film jest kierowany do niedojrzałej widowni, to wręcz przeciwnie, bardzo doskonale komponuje się z książką, która jest tak niedojrzała sama w sobie, jak i kierowana głównie do niedojrzałych, którzy często niczego innego nie czytali (może poza Harrym Portfelem).
Zastanawiam się też, co takiego autor miał na myśli, mówiąc o brutalnych i dojrzałych wydarzeniach w kontekście Erasia.

"A nie są to już bezbarwne i kolorowe sceny bez bólu i cierpienia"

Hę? Że co, proszę?
Jeśli chodzi panu np. o scenę walki Erasia z Murtaghiem, to po prostu - pożal się Boże - w dowolnej innej książce widziałem sceny, w których naprawdę był ból i cierpienie, a co najważniejsze, były one opisane bardziej sugestywnie.
Eraś jest pod tym względem właśnie kolorowiutki, ugrzeczniony i udziecinniony.

"Film zdecydowanie odstraszy fanów cyklu. To na pewno nie jest dobry kawał fantasy, jakiego można oczekiwać"

No cóż... JA na pewno nie oczekiwałem "kawału dobrego fantasy" po czymś tak miernym, jak Eragon. I nie tylko ja zresztą.

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

W swojej wypowiedzi nie porównywałem Eragona (książki) do klasyków takiej miary jak Władca Pierścieni.
Fabuła pierwszej części faktycznie wydaje sie prosta, jednak w drugiej i trzeciej książce pojawia się już kilku głównych bohaterów, z których każdy ma inne cele (jednak z czasem wszystko łączy się w całość).
Nie jest to dzieło wybitne, jednak dosyć prztjemnie się je czyta.
"Zastanawiam się też, co takiego autor miał na myśli, mówiąc o brutalnych i dojrzałych wydarzeniach w kontekście Erasia."
W Dziedzictwie nie ma opisanych dokładnie scen śmierci i przemocy (jak choćby w Mieczu Prawdy), jednak trzeba przyznać, że czasami tekst nie jest kierowany do dzieci - np. samowolne odcinanie sobie kończyn i napełnianie krwią pucharu (o ile dobrze pamiętam) czy wydłubywanie oczu dziobem. Poza tym muszę zgodzić się z poprzednikiem, że nie jest to coś wielkiego.
"widziałem sceny, w których naprawdę był ból i cierpienie, a co najważniejsze, były one opisane bardziej sugestywnie.
Eraś jest pod tym względem właśnie kolorowiutki, ugrzeczniony i udziecinniony. "
Z tym zgadzam się w 100%. Ale walka sama w sobei nie jest też czymś odpowiednim dla małego dziecka (czyli widza filmu), no bo w końcu kończyny latające na lewo i prawo (nie Dziedzictwo) nie jest przyjemnym widokiem.
"Kolejna bzdura jak stąd do niewidać, oraz czytelny znak, że dla autora tej wypowiedzi jest jedną z pierwszych (o ile nie pierwszą) przeczytanych książek fantasy. "
Tą wypowiedź jednak muszę sprostować. Przeczytałem w życiu dużo książek. Uwielbiam fantasy.
Ale po raz kolejny napiszę, że nie da sie przyrównać walk z Dziedzictwa do tych z choćby Dwóch Wież.
A co do świata prezentowanego w cyklu - nie jest to znowu banał, jak zasugerował mój poprzednik - może samo umieszczenie elfów i krasnoludów nie jest czymś innowacyjnym, ale stworzenie kultur i religii wymaga raczej wyobraźni. A w filmie brak jest jakichkolwiek nawiązań do oryginału w tej kwestii. Istoty są bo są. I nikogo nie interesuje co i jak.
"No cóż... JA na pewno nie oczekiwałem "kawału dobrego fantasy" po czymś tak miernym, jak Eragon. I nie tylko ja zresztą."
Kończąc moją wypowiedź, powiem tylko, że Eragon nie jest fantasy kierowanym do dojrzałych i oczytanych ludzi. Według mnie to coś na początek przygody z fantastyką. Moja recenzja jednak opisywała film a nie książkę, więc liczy się chyba tylko to, że jest to beznadziejna ekranizacja, bez względu na to, jaki był oryginał. Może po marnej książce (jak napisał mój poprzednik) nie należy oczekiwać dobrego filmu, jednak jak na taki budżet i popularność cyklu możnaby czekać na coś ciekawszego (i zawierającego odniesienia do książki).

ocenił(a) film na 1

To mnie zaskoczyłeś. Spodziewałem się wybuchu gniewu, jakich często bywałem na FW świadkiem, a tu proszę - odpowiedź na spokojnie i kulturalnie :).

"Fabuła pierwszej części faktycznie wydaje sie prosta, jednak w drugiej i trzeciej książce pojawia się już kilku głównych bohaterów, z których każdy ma inne cele (jednak z czasem wszystko łączy się w całość)"

Trzeciej części nie czytałem, czytałem natomiast dwójkę, i dodatkowi bohaterowie z pewnością fabuły zawiłości nie dodali. Jedyne, co zrobili, to obnażyli fakt, jak bardzo Chrisowi brakuje inwencji.
Wątek Rorana jest kompletną tragedią. Oto zwykły wsiok z zapadłej dziury przeistacza się w supermana, który zabija dziesiątki, ba, setki żołnierzy bez najmniejszej trudności. Naiwne toto i głupie jak stąd do Alfa Centauri. Chris widać za dużo się naoglądał kiepskich filmów, a ujrzawszy wyczyny Aragorna czy Gimliego we Władcy Pierścieni ubzdurał sobie, że jego bohater też tak może, nawet jeśli pierwszy raz w życiu ma broń w ręku.
Elva również marnie wypadła. Chris wpakował ją zupełnie na chama, byleby tylko udziwnić przebieg zdarzeń. Problematykę jej "narodzin" obmyślił zupełnie na siłę, popisując się też brakiem dobrego smaku przy kreacji samej dziewczynki.

"Tą wypowiedź jednak muszę sprostować. Przeczytałem w życiu dużo książek. Uwielbiam fantasy"

Cóż, zmuszony jestem przeprosić.

"Ale po raz kolejny napiszę, że nie da sie przyrównać walk z Dziedzictwa do tych z choćby Dwóch Wież"

Właściwie to do żadnych innych... Chris może jeszcze jakoś się trzyma przy małych potyczkach, ale gdy rozgrywają się wielkie bitwy, za każdym razem koncertowo partoli sprawę. Bitwa w Farthen Durze została opisana w sposób tak chaotyczny, że wciąż nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to w końcu wyglądało. Podobnie było z finalną bitwą w Najstarszym. W Brisigrze doszły jeszcze wyczyny Rorana, który m.in. morduje własnoręcznie dwustu żołnierzy.

"A co do świata prezentowanego w cyklu - nie jest to znowu banał, jak zasugerował mój poprzednik - może samo umieszczenie elfów i krasnoludów nie jest czymś innowacyjnym, ale stworzenie kultur i religii wymaga raczej wyobraźni"

Ile tej kultury niby w Erasiu jest? Nie wyrasta to ponad poziom wyobraźni prezentowany przez pierwszego z rzędu nastolatka. Pradawna Mowa, nad którą to Chris się tyle napocił, dziwnie przypomina jego własny język. O krasnoludach wiadomo tylko tyle, że mają siedem palców (co to miało być? Czy naprawdę Chris jest taki głupi, że uznał to za dobry i oryginalny pomysł?), że dzielą się na klany i że czczą... co to było za bóstwo? W każdym razie rozbudowanego panteonu tu nie ma. Jakieś zwyczaje opisywane są, ale to tylko drobiazgi, których obecność nie czyni z Chrisa pisarza z wyobraźnią. Elfy wypadają jeszcze gorzej.

"Może po marnej książce (jak napisał mój poprzednik) nie należy oczekiwać dobrego filmu, jednak jak na taki budżet i popularność cyklu możnaby czekać na coś ciekawszego"

A tu się mylisz, bo budżet Erasia był dość mały. Co do popularności samego cyklu, to właśnie ona zadecydowała w dużej mierze o potraktowaniu filmu na odpierdol - w końcu po co się starać i wydawać dużo kasy, skoro rzesze zahipnotyzowanych fanów i tak do kin tłumnie przyjdą?

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

co tu dodac kolejny potencjał zmarnowany i już. jak sie nie umie robić filmów. wg mnie w takim filmie scenariuszem MUSI być książka a nie jakieś zamysły reżysera czy fajne czy lipne