hmmm? Jeśli ktoś nie czytał książki to film może ma jakiś sens. Dla kogoś, kto czytał, sens zanika. Oglądając film nie mogłam się nadziwić kombinacjom wytworzonym przez jego twórców. Ja rozumiem, że nie wszystko da się pokazać w filmie, bo nie ma na to czasu. (Chociaż kto robi taki film w 1,5 godziny. Jakby pociągnęli, chociaż do 2 godzin, to już wyszłoby więcej.) Rozumiem też, że czasem można COŚ zmienić na rzecz filmu, ale nie prawie wszystko. Już nie mówię o kolorze włosów (Harry Potter też nie ma zielonych oczu w filmie, chociaż, Elf mógłby mieć uszy odróżniające go od ludzi), ale jakaś chronologia i trzymanie się historii by się przydało. Przez chwilę myślałam, że zapomnieli uśmiercić Broma, ale tylko przesunęli jego śmierć w czasie i przestrzeni. Za dużo tych przesunięć i zmian w tym filmie.
Jak skończyłam oglądać, to czułam się jak po szybkim biegu. Przegnali, poprzestawiali i jeszcze dali takie zakończenie, że mam wątpliwości czy doczytali tom pierwszy i, czy w ogóle czytali drugi. Podsumowując, trochę im nie wyszło. Niestety. Zmarnowali fantastyczny materiał. Jednak Peter Jackson i twórcy dotychczasowych Potterów rządzą. Szkoda, że tacy ludzie nie wzięli się za Eragona. Jest jeszcze szansa, że ktoś inny zrobi kontynuację, ale nie wiem jak wybrnie z niedomówień pierwszej części.
Pozdrawiam :)
Po pierwsze chronologia została bardzo spieprzona. No ale to się da zrozumieć. Potrzeby filmu i inne takie. Ale właśnie te szczegóły, o których wspomniałaś, że nie istotne właśnie powinny być jak najdokładniej odlane na ekranie kina. Przede wszystkim urgale powinny mieć rogi! w drugiej kolejności dajmy wyżej wspomniane elfie uszy. Istotny byłby też wygląd Eragona. On miał brązowe włosy i oczy. Co dalej... Blizna Murtagha szła od prawego ramienia do lewego biodra (ewentualnie odwrotnie) i była duża, a nie małe kuku. Angela miała CZARNE, kręcone włosy, Arya też.
Rozumiem, że film nie może być dokładnym odzwierciedleniem książki, ale powinni się chociaż postarać. Jako tako dopasować kolejność danych faktów z miejscem, w którym miały one miejsce. Ogólnie film znośny, ale czytałam książkę i bez porównania oświadczam, że jest ona znacznie lepsza od filmu. Tylko Garrett Hedlund jako tko zawyrza poziom.