Najgorsza adaptacja jaka kiedykolwiek się ukazała... Saphira która wygląda jak zmutowany kurczak (w książce miała błony między skrzydłami, a nie pióra). Postać Galbatorix'a no cóż twórcy filmu troszke ruszyli wyobraźnią i przedstawili śmieszny czarny charakter... to samo, a nawet więcej można powiedzieć o Durze! Odnośnie Urgali: w książce przypominali tylko sylwetką człowieka ale różnili się wielkością (byli wyżsi) i mieli rogi (w filmie tylko w pewnym momencie zauważyłem rogi u któregoś z Urgali, a poza tym wszyscy byli łysi...) O motywie miłości nawet nie wspomnę, ponieważ sie nie opłaca... Śmierć Broma, uwolnienie Aryi, zabicie Razac'ów (heh w książce oni nie zginęli pffff... ciekawe jak teraz nakręcą Najstarszego?!), pobyt u Vardenów, krasnoludy (miało być tam wielu krasnoludów a z tego co ja zobaczyłem to widziałem może ze 3 i to jeszcze takie troszkę wyrośnięte), gdzie się podział wielki klejnot Isidar Mithrim?!, co z plecami Eragona?!, poznanie Mruthgart'a, ach i jeszcze mi się coś przypomniało... heh a Angela?! i Solembum?! Jeod?! pobyt w Termie?! wszystko zostało wręcz zniszczone... książka jest warta przeczytania, a gdy już się ją przeczyta to można zobaczyć wspaniały przykład jak się nie powinno robić filmu... Nie chodzi mi o to żeby przelać kartka w kartkę i słowo w słowo ma ekran, ale o to żeby móc utrzymać jakąś łączność między książką a filmem... Myślę, że gdyby nie zrobili filmu pełnometrażowego a serial to lepiej by im wyszedł:D