Rozumiem, że ta pozycja nie jest mainstreamową rozrywką, ale nie wieszałabym na nim psów. Podchodząc do tego obejrzenia tego dziwadełka nie należy mieć żadnych oczekiwań co do wielkiej reżyserii czy epickich ról aktorskich. Ja pracuję w męskim biznesie, wczoraj była to dla mnie idealna odskocznia od świata wkurzających kolegów z pracy.
Odczekałam miesiąc od premiery - obejrzałam nie dlatego, że miałam to w planie, raczej impulsywnie, na tzw. wqrv. Trochę dziwny, przedstawiający bardziej przaśną se(k/n)sualność, w dodatku kilka wątków można uznać za alternatywę body positive (w rozumieniu bodypozytywnej prezentacji anoreksji). Wciągnął mnie ten pokręcony świat, może dlatego, że wcześniej zaserwowałam sobie "Counterpart" połączony z wykładem małża z fizyki kwantowej i graficznego przedstawienia wymiarów 3+ ;)
Jeśli nie chcecie sobie zepsuć dobrego humoru albo randki covidowej z drugą połówką, nie bierzcie się za ten film.
Pozycja zdecydowanie dla wkurzonych kobiet z bagażem doświadczeń życiowych, zdecydowanie nie dla mężczyzn (chłopy nie zrozumiejO..., nawet te z pierwiastkiem kobiecym :D) zdecydowanie nie dla dzieci (również tych nominalnie dorosłych jedynie przez fakt posiadania dowodu osobistego).
Możecie przewijać jak Wam się nie podoba, ale dotrwajcie do Małgo Beli - mnie puenta w jej wykonaniu rozłożyła na łopatki :) i dla niej podkręcam ocenę. Motyw z Warszawą nasunął mi wspomnienie songu Martyny Jakubowicz o domach z betonu...