Film o zwykłej ucieczce do której sam reżyser dopisuje jakąś metaforę. Żenujące. Przez dobre 50 minut chłop biega po lesie, nic nie mówi, zachowuje się jak idiota, ale no tak jest jakaś metafora. Kolejne żałosne polskie kino, które udaje kino, nie mając nic do zaoferowania w zamian. W tym filmie nie widzę żadnej reżyserii, a o aktorstwie nie wspominając. Gallo biega po lesie i nie robi niestety nic innego. Czasem pokrzyczy, kiedy noga ugrzęźnie mu w myśliwskich sidłach. Ten film jest o ucieczce zwykłego czlowieka, ale tak naprawdę jest o niczym. No i jeszcze to tandetne wstawki retrospekcyjne w których głównemu bohaterowi jarzy się dom i rodzina. Fatalne. Nie widzę w tym filmie żadnych plusów, bo ciekawsze jest oglądnie Beara Gryllsa w programie "Szkoła przetrwania". Tam można się czegośpożytecznego nauczyć. Tutaj można jedynie zobaczyć jak filmów się nie powinno kręcić. No ale z szacunku do reżysera, krytycy obsypali go nagrodami. Pfff...
Rozumiem Twoje zdanie, bo albo ten albo film porwie albo się go znienawidzi. Niektórych zanudzi innych wciąga ta opowieść o walce o przetrwanie tak jak mnie. Skolimowski zrobił film skrajnie ascetyczny postawił na opowiadanie obrazami i jak dla mnie wyszło mu znakomicie - historia porusza a jednocześnie przeraża. Interesujące kino ale na pewno nie trafi do wszystkich.
Beara Grylls mając taki osprzet nóż i pistolet bo by coś upolował :] najbardziej mnie zdziwiło jak on slyszał helikopter jak ogłuchł od wybuchu, a w dalszej cześci filmu dalej nie słyszy :|
Jacy krytycy? Ani nagrody na festiwalu w Wenecji, ani Orł nie są przyznawane przez krytyków. I kiedy bohater zachowuje się jak idiota?
Kiedy? Wtedy kiedy zamiast przeszukać torbę kobiety na rowerze robi to co robi. Albo mając broń nie zabił sarny tylko podkradał rybę wędkarzowi.
Panikuje, niech wypowie się ten kto zawsze myśli racjonalnie. Bardzo dobrze zrobił, że nie zabił sarny, huk pistoletu ściągnął by na niego ścigających, w pierwszym odruchu chciał strzelać, wystraszył się nigdy takiego zwierzęcia nie widział, był głodny, jednak zdążył zachować się mądrzej. Pijąc mleko tej kobiety, poniżył się, złamał zasady swojej wiary, zrobiłby wszystko żeby przeżyć. Nie zdążył przeszukać torby, bo jechało auto, wyciągnął rower na środek i się schował, myślałem że zastawia pułapkę żeby przechwycić samochód, ale nie o to mu chodziło i nie wiem o co, ale czy wszystko musimy wiedzieć? Nie znamy jego motywacji, nie znamy motywacji głuchej, która zachowała się totalnie dziwinie pomagając mu, ale czy na prawdę musimy? Może gdy kobieta od mleka zemdlała, wyciągnął rower, żeby ludzie z samochodu zatrzymali się i udzielili pomocy, i pewnie będziecie się śmiać, ale z nią było dziecko, dziecko i matczyna miłość nawet fanatycznym religijnym bojownikom, mogą w danej sytuacji zmiękczyć serce gdyż uniwesalne odczucia, motywy przemawiają bardzo silnie do każdego niezależnie od wiary i przekonań, szczególnie gdy wiesz, że to są ostatnie Twoje chwile.
"Nie zdążył przeszukać torby bo auto jechało?" Haha, ale głupi argument. Nie zdążył bo zamiast do torby rzucił się do piersi w pierwszej kolejności. Co za idiota tak robi jak ma torbę z boku (gdyby tam w środku nic nie było to rozumiem, ale tak...)
O Jezu, zakręciłem się ;-) Działa sie instyktownie - to chciałem napisać. Z jakiegoś powodu edytowanie mi nie działa.
to jak można wystawiać tak Wysoką ocenę filmowi który nie zostawił w pamięci po sobie śladu i jeszcze nim się tak podniecać coś tu nie pasuje do siebie
Ocenę wystawiłem tuż po obejrzeniu filmu, wtedy fabułę pamiętałem dokładnie, dziś już nie - zdarza się... Jednak pamiętam wciskający momentami w fotel nastrój i emocje, jakie mi towarzyszyły podczas oglądania. To zaś jest (zazwyczaj) ważniejsze od fabuły, uważam, i odpowiedni ślad zostawiło. Ślad na tyle mocny, że na pewno do tego filmu wrócę jak się przydarzy okazja.
Nie, to nie tak. Nastrój, napięcie, emocje itd. są zazwyczaj oczywiście współtworzone przez fabułę, ale przede wszystkim jest to (albo powinno być) efekt odpowiedniej reżyserii. Ja od zawsze uważam, że ważniejszy od treści historii jest sposób jej opowiedzenia (i nie tyczy się to tylko filmów). Zły opowiadacz zarżnie nawet najlepszą historię, z kolei dobry może słabą fabułę zamienić w porywającą opowieść. Tudzież z fabuły szczątkowej, do opowiedzenia w 3 zdaniach zrobić blisko półtoragodzinny, klimatyczny i momentami gęsty od emocji film - z tym mamy do czynienia w tym przypadku. Naturalnie de gustibus...
I WSZYSTKO JASNE FILM JEST CIENKI BO MA SŁABA FABUŁĘ CHOĆ TY WIDZISZ W NIM INNE WNĘTRZE ...
WYDAJE MI SIĘ ŻE TEN FILM NIE NALEŻY DO GATUNKU W KTÓRYM POWINNO SIĘ DOSZUKIWAĆ GŁĘBSZEGO WNĘTRZ
POZDRAWIAM .
WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ
Nie powiedziałem, że ten film ma słabą fabułę, szczątkową - jak najbardziej. I koniec końców nieszczególnie ważną. Dla mnie, jak już mówiłem, liczył się tu przede wszystkim zabijający klimat. Pozdrawiam i nawzajem, choć trochę spóźnione te życzenia...
Ludzie o czym Wy gadacie? O cyckach, mlekach i rowerach?! Rzadko kiedy wchodzę na filmweb i czytam komentarze, ale tym razem byłem ciekaw czy ktoś zauważył to co ja. Chyba nie:/ Film obejrzałem stosunkowo niedawno. Wg. mnie jest do bani - mówiąc krótko. Za bardzo nie wiem co Skolimowski chciał tu pokazać. Mimo to zauważyłem kilka spraw. Otóż MOŻE chciał zrobić na złość Prezydentowi Kwaśniewskiemu (To za jego prezydentury zarzekali się, że żaden samolot z więźniami z Afganistanu tu nie wylądował). A może coś w ten deseń ale chciał udowodnić, że jednak jakaś amerykańska baza u nas jest, kto wie;]. A może usiłował Jurek pokazać, jaką to miłością darzymy obce nacje i wzajemnie (i jeszcze ten telewizor w tle z jakimś konfliktem zbrojnym, gdy Emmanuelle Seigner opatruje bohatera - lol). Tak, mam wrażenie, że akcja dzieje się w Polsce (jak to? wszyscy gadają po polsku!?). Przynajmniej od momentu lądowania tego samolotu z jeńcami. To tyle:)