Film jest głupi, podły, cynicznie zakłamany, prymitywnie ideologiczny, a co gorsza - zrealizowany lewą nogą na "odwal się", co ma zapewne udawać realizm, którego w tym tandetnym felietoniku z tezą za Boga nie uświadczysz (o ile masz odrobiną rozsądku).
Szanowny recenzent FW był łaskaw napisać, że "każdy kadr tego filmu można powiesić na ścianie"...
No, bez żartów!!!
Który?
Niech mi ktoś wskaże choć jeden!
Nie wliczając landszaftowego wschodu (czy zachody, mniejsza o to) słońca - coś dla lemingów, tandeciarzy, półinteligentów udających przed sobą i innymi "znawców kina") - zdjęcia przypominają rozwłóczony na brudnym śniegu szary i zgrzebny papier toaletowy (taki, jak za komuny).
"Uroda" tych fotografii, przyznaję, świetnie koresponduje z mizerią całego "pomysłu" (na polityczne zamówienie lewactwa) i jego "realizacji"
PS.
Nazwałbym ten produkcyjniak "pomyłką", gdybym nie podejrzewał, że Skolimowski doskonale wiedział, co robi.
Stąd też... całe 2/10.
Moim zdaniem to jeszcze większy obciach, niż... naga jedynka.
Tego czegoś nie warto nawet porządnie skopać:):):)