Jesli ktos wystawia ocene 2/10 i uwaza ze to denny film, niech spróbuje spojrzec na to nie
jak na fabułe tylko na ruchomy obraz. Swietnie pomyslany i "namalowany" grą aktorską. To
nie ma byc film sensacyjny!!
Z ciekawości, bo może nieco zbyt brutalnie oceniłem ten film, aczkolwiek jeszcze dogłębnie go nie skomentowałem więc mam czas na przemyślenie. Udało ci się w trakcie filmu utożsamić z głównym bohaterem? Może po prostu jest to jeden z głównych gwoździ do trumny w ocenie tego filmu dla większości widzów. Pozdrawiam.
Brrr. ciągle mi zimno- tak sugestywnie zagrany jest ten film. Nie staralem sie utozsamic z bohaterem, ale raczej zrozumieć ten mechanizm instynktu zachowawczego który zmuszał go do ucieczki, do walki o przeżycie- z góry skazanej na porażkę. Mechanizm checi ratowania ludzkiego zycia i tym podobne aspekty. Jeśli ktos nastawiał się na kino akcji, terrorystów w Klewkach i dzielnych superwojowników z oddziałów specjalnych no to ma prawo czuc sie zawiedzionym i oczywiscie ma prawo wystawiac oceny jakie chce. Ja ten film oceniam pod kątem wyrazistosci i siły jaką ma w sobie. -to jest bardziej fair w stosunku do twórców. Ja na pewno "Essential" obejrzę jeszcze raz. A wojennych rozpierduch z terrorystami w tle nakręcą jeszcze tuziny.
poza pokazaniem tego do czego człowiek może się posunąć by przetrwać nie ma w tym filmie nic. To że człowiek potrafi zrobić wiele by przetrwać wiemy bez tego filmu. Dla mnie ten film to jedno wielkie pójście na łatwiznę, nic nie wiemy o głównym bohaterze, o jego przeszłości, o tym czemu musiał strzelać do żołnierza na początku. A cały scenariusz jest banalny. Jakbyście mieli napisać scenariusz o tym jak jakiś arab wydostał się w Polsce z transportu to najbardziej banalny scenariusz wyglądałby własnie tak. Jakbym poszedł na filmówkę z takim scenariuszem w teczce to odrzucono by mnie na pierwszym etapie. Najpierw jest JAKAŚ zbrodnia, potem jest wypadek i sobie główny bohater ucieka, a potem po prostu chodzi po lesie, tu coś zje, tam coś zje, tu gdzieś pobiegnie, tu się prześpi, przy okazji bez żadnego powodu zabije drwala, potem zabije matkę mimo tego że wystarczyło ją lekko przydusić, zresztą coś szybko i dziwnie ją udusił... ale to mało ważne. A już najlepsze są jakieś przebłyski wspomnień z których nic nie wynika, a do tego jeszcze na koniec snu/wspomnieć prorocza wizja z której też nic nie wynika. Gdy dochodzi do tego domu to już się zaczyna coś dziać i mamy wrażenie że o coś może będzie chodziło, ale na końcu umiera i dalej nic o nim nie wiemy... wiemy tylko tyle że zachował się tak samo jak każdy z nas w takiej sytuacji... byśmy jedli co się da i chodzili po lesie w nadziei że gdzieś dojdziemy....
zgadzam się. Pokazanie motywu przetrwania tutaj jest szczerze mało przekonujące chociazby ze względu na to, że po prostu nie mogłam poczuć tej chęci przetrwania. Postacie filmu byli mi całkowicie obojętni. Tym bardziej to nie niesie wg mnie jakichś niesamowitych wartości, o których tak niby głośno. Myslałam np. że te wspomnienia/flashbacki będą coś więcej znaczyły, że powiedzą nam więcej o bohaterze i jego wartościach. Ale nic z tego nie wynikło.
Owszem to nie jest film sensacyjny i nie powinno się oczekiwać krawej przelewki czy niewiadomo jakich efektów specjalnych, ale chcę namiastkę historii, która by mogła nadać koloru temu obrazowi, który rzeczywiście - jest ładny.
Ale to jest element jakoś zupełnie niespójny z filmem. Więc nie postawię mu za niego pozytywną ocene.
Nudne to było po prostu i wysoce rozczarowujące.
czarnowidz ja się nijak nie nastawiałam na ten film bo idąc na kino letnie nie miałam pojęcia o czym on w ogóle jest.
Co do przetrwania, to był to obraz nadzwyczaj nierealny, wręcz niedorzeczny, no bo jak człowiek ranny, krwawiący może przeżyć tyle czasu zimą ze śniegiem po kolana jedząc głóg, raz wypijając mleko kobiety etc.
I jeszcze ta scena na białym koniu... ja wiem, że Skolimowski chciał pokazać kontrast czerwonej krwi na białej sierści konia, jednak to wszystko wyszło dziwnie, patetycznie. Brakowało tam tylko anioła zstępującego z niebios.