Opowieść niewyspanego, nie do końca obecnego w każdej sytuacji frustrata podążającego przez życie z szuraniem butami i narzekaniem, że słońce świeci. W moim przypadku ciężko o bardziej antypatycznego bohatera, który tak naprawdę ma wszystko, czego mu teoretycznie potrzeba, ale nooo nieeee wieeem, czeeegooś mu brakuuuujee. Dopuszczam możliwość, że nie zrozumiałem tego oto dzieła, które wszak zebrało kilka festiwalowych nagród, a nawet zostało określone przez niektórych krytyków, jako "fresh". Dla mnie "fresh" jest w tym momencie tylko niesmak po pewnej scenie z tego filmu, którego nikomu nie polecam (ale muszę oddać sprawiedliwość - spotkałem się również z pozytywną opinią na jego temat - też jej nie zrozumiałem).