ale nie odebrało mi to frajdy z filmu naprawdę solidny thriller
A po czym się skapowałeś? Przecież na początku mówią tylko, że przeżyły dwie osoby - jedna jest mocno poparzona, a druga ma coś z psychiką. To że ktoś wyszedł bez szwanku okazuje się dopiero później. Coś przegapiłem?
Na początku nagrania 2 laski się kłóciły dopiero jak się zczaiły że nagrywają już to przeszły do tematu poza tym jedna z nich mówiła coś w stylu że tylko ten kto decyduje nad życiem i śmiercią jest blisko bycia Bogiem czy jakoś tak a mówiła to z zapałem w głosie więc głównie to mnie przekonało plus w ujęciach spawacza gdy się przyglądałem nie było czegoś po czym mógłbym stwierdzić że to mężczyzna :) jednak myślałem że zabija tylko brunetka o tym nie wspomniałem
A widzisz, czyli tylko przypadek, a właściwie Twoja błędna interpretacja pierwszej sceny sprawiły, że trafnie wytypowałeś czarny charakter.
Bo tak naprawdę one się nie kłóciły. I obie wiedziały, że to się nagrywa. Leann (brunetka) ćwiczyła swoją rolę do spektaklu i wypowiadała końcówkę tekstu (dlatego robiła to z takim zapałem) "Każdy, kto ma moc władania życiem i śmiercią, posiada moc Boga. To jest prawdziwa wielkość." Ten sam tekst pojawia się potem w teatrze.
Tak naprawdę trudno się domyślić zakończenia. Dopiero końcówka a'la Piła czy Szósty Zmysł i posklejane odpowiednie sceny z całego filmu uświadamiają nam, że to rozwiązanie było dość proste. Ale i tak jego odgadnięcie to raczej strzał na chybił-trafił.
Przyznam, że sam podejrzewałem detektywa Reese'a :)
przypadek czy nie zaskoczony nie byłęm co nie ujmuje filmowi, nawet jeśli błędnie zinterpretowałęm to wyszło mi to na dobre :)
Ja jakoś 10 minut przed końcem filmu trafnie zgadłem o co chodzi. Może dlatego, że film coraz bardziej zaczął przypominać "Podejrzanych", których to uwielbiam i dlatego zgadłem. Cała intryga to zresztą bezczelna zrzynka z tamtego filmu, jednak jak powiedziałeś nie ujmuje to filmowi.
SPOJLER ja myślałam że to ten jej chłopak, bo moment jego śmierci jakoś mi umknął. Ale po rozmowie detektywa z czarną zaczęłam coś podejrzewać. Ale ponownie, nie słuchałam uważnie od początku. Fajnie ten film jest zrobiony bo scenariusz wyprowadza nas na manowce i patrzymy tam gdzie chcą żebyśmy patrzyli. Są rzeczy których można by się czepiać, ale po co? Wystraszył, zaintrygował, sprawił przyjemność:)
Ja też się domyśliłam, ale dopiero po scenie, jak puścili filmik z telefonu tego młodego. Brunetka przez 3/4 filmu robiła za słodką idiotkę a podczas kłótni z chłopakiem pokazała pazury. Coś mi w niej nie pasowało. Nie domyśliłam się jedynie, że reżyserka była w to zamieszana. generalnie film warty obejrzenia :)
Dla mnie osobiście ta scena nie wnosiła nic nowego. Nie uważam, żeby Lean pokazała swoją prawdziwą osobowość podczas kłótni z chłopakiem. Ot, kolejna "scenka rodzajowa". Możliwe, że takie było pierwotne zamierzenie, ale nie zostało osiągnięte. Trudno powiedzieć czy jest to bardziej wina kiepskiego scenariusza, czy braku aktorskiego kunsztu. Dziewczyny miały być wilkami w owczej skórze. Psychopatkami o słodkim uśmiechu, który wzbudza niepokój widza. Wyszło, jak wyszło, czyli marnie.
SPOJLER dotyczący innego filmu
W ostatniej scenie "Podejrzanych", gdy postać grana przez Kevina Spaceya wychodzi w komisariatu na naszych oczach "przemienia się" ze słabego kaleki w wyrachowanego, wytrawnego gracza. W "Evidence" próbowano skopiować to zakończenie, czego efekt jest karykaturalny. Dwie dziewczyny w bikini i drewniana gra to zbyt mało, aby zaskoczyć i zaniepokoić widza.
"Dziewczyny miały być wilkami w owczej skórze. Psychopatkami o słodkim uśmiechu, który wzbudza niepokój widza. Wyszło, jak wyszło, czyli marnie."
Bardzo dobrze ujęte, rzeczywiście dziewczyny nie do końca sprostały całkiem w gruncie rzeczy ciekawym rolom. Myślę, że zarzut "nie wiadomo dlaczego zabijały, dlatego film jest do de" jest akurat mało konstruktywny, ponieważ na tym polega psychopatia, że raczej nie kieruje się logiką.
Mnie się ogólnie film całkiem podobał, fajne było to, że kobitka z torbą pieniędzy sprawiała wrażenie obłąkanej, a okazało się, że po prostu najwcześniej miała podejrzenia co do krwiożerczych zamiarów bohaterek
Co do motywu- trafna uwaga. Widzę, że czytałaś moją wypowiedź w innym temacie. Użyłam słowa "psychopata" w znaczeniu, jakie zostało mu nadane przez kulturę masową, nie zamierzałam zagłębiać się w analizę zaburzeń osobowości.
Nie zgodzę się jednak z Twoim argumentem, że ludzie o osobowość dysocjacyjnej nie są zdolni do logicznego myślenia.
W moja poprzednia wypowiedź miała sugerować, że ciekawy motyw mógłby być lepszą podstawą do stworzenia bohaterek, które tu wydają się bezbarwne i nieprzekonywujące. Rozwiązanie typu, są "psychopatkami", dlatego tak zrobiły, wydaje mi się w tym dokładnie przypadku pójściem na skróty. Niezależnie od rozumienia tego wyrażenie, nie każda osoba z tego typu zaburzeniami staje się seryjnym mordercą.
"Nie zgodzę się jednak z Twoim argumentem, że ludzie o osobowość dysocjacyjnej nie są zdolni do logicznego myślenia."
- chodziło mi o to, że nie kierują się takimi motywami, jak "zwykli" ludzie. Każdy człowiek, który nie jest psychopatą, zgodzi się, że żeby kogoś zabić, trzeba mieć motyw, i to bynajmniej nie błahy, więc "stworzenie filmowego arcydzieła" (jak uzasadniały swoje postępowanie morderczynie w filmie) nie byłoby wystarczającym usprawiedliwieniem do zabicia kogokolwiek. Tymczasem taki motyw to jak najbardziej trafny przykład sposobu myślenia psychopaty.
"Niezależnie od rozumienia tego wyrażenie, nie każda osoba z tego typu zaburzeniami staje się seryjnym mordercą." - oczywiście, że nie, ale każdy seryjny morderca jest psychopatą.
"każdy seryjny morderca jest psychopatą"?
Zastanawiam się na jakich badaniach opierasz się, tak pewnie wygłaszając swój osąd. Zgodzę się, że wielu seryjnych morderców ma osobowość dyssocjalną (rozpoznaną lub nie) i tacy ludzie stanowią większość. Nie możemy jednak zapomnieć, że niektórzy seryjni mordercy są niepoczytalni- jak choćby (nie)sławny Edwars Gein, u którego zdiagnozowano psychozę.
Wydaje mi się, że musimy być bardzo ostrożni wypowiadając się, ponieważ jest to zjawisko jeszcze niezbadane zbyt dobrze.
PS Czytając swój ostatni post zauważyłam, że wkradł się błąd. Chodziło mi o osobowość dyssocjalną nie dysocjacyjną. Przepraszam.
Bo z definicji nie da się być seryjnym mordercą nie będąc psychopatą. Człowiek o prawidłowo socjalnie ukształtowanej osobowości nigdy nie zostałby seryjnym mordercą, nie mylić z masowym mordercą albo zabójcą, bo po prostu TRZEBA mieć osobowość psychopatyczną, żeby czuć potrzebę seryjnego mordowania i żeby mordowanie miało efekt nagradzający. Co do Eda Geina, to właściwie nie wiadomo, czy był seryjnym mordercą, ale tak czy inaczej psychoza i psychopatia wcale się nie wykluczają.
Jak widać dalsza dyskusja jest ( i była ) całkowitą stratą czasu.
Jak widać Twoja wiedzę na temat "psychopatów" i seryjnych morderców jest zaczerpnięta z seriali, filmów i wikipedii. Nie zamierzam pytać, gdzie w definicji seryjnego mordercy jest wzmianka o osobowości dyssocjalnej, jako warunku sine qua non. Za to gdyby poszperać w literaturze można znaleźć sporo przypadków potwierdzających moje zdanie w tej sprawie. Choćby u Aileen Wuornos zdiagnozowano inne zaburzenie osobowości (osobowość chwiejną emocjonalnie), Richard Trenton Chase najprawdopodobniej chorował na schizofrenię paranoidalną (co do tego przykładu zdania są bardzo podzielone).
Nie jest to zagadnienie łatwe, choćby ze względu na wiele przypadków symulowania choroby psychicznej w celu złagodzenia kary.
Przyznam, że liczyłam na ciekawą dyskusję. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że argumentacja typu "TRZEBA",czy " nie da się.." nie trafiają do mnie. Moim celem nigdy nie była kompromitacja rozmówcy, dlatego też zakończmy tę jałową dyskusję.
Nie bądź taki/a przemądrzały/a. :) Pogląd przeze mnie wyrażony to co prawda w dużej mierze moje subiektywne zdanie, ale nie uważam, żeby był bezwartościowy - jeśli ktoś morduje tak, że pasuje do definicji seryjnego mordercy (definicji tych jest wiele, ale są bardzo ścisłe i wykluczają wiele przypadków, m.in. mordujących dla zysku) to siłą rzeczy posiada elementy osobowości psychopatycznej, bo inaczej nie byłby do swoich czynów zdolny. Oczywiście, że niektórzy (w mniejszości) seryjni mordercy mają zaburzenia paranoidalne, ale osobowość socjo/psychopatyczna jest u nich przypadłością współwystępującą - zresztą spotkałam się też z definicjami w których niepoczytalność osoby w momencie popełniania morderstwa wyklucza ją z kwalifikacji jako seryjny morderca - ciekawe, nie?
Nie oglądam za wiele (żeby nie powiedzieć wcale) seriali czy filmów kryminalnych, z kryminałów chętnie czytam Akunina ale nie sądzę, żeby on kiedykolwiek w swoich powieściach choćby użył słowa "psychopata". A Wikipedii nie czytam bo mam dostęp do wystarczająco dobrych baz naukowych. No i wciąż nie czuję się skompromitowanym rozmówcą, a jeśli Ty tak uważasz to trudno. Niewątpliwie temat jest bardzo ciekawy, więc życzę dalszego owocnego zgłębiania i pozdrawiam
W tym filmie pytanie brzmi nie kto zabija ale dlaczego. I tej odpowiedzi tam nie dostaniemy. To tak jakby nakręcić film w którym na końcu okazuje się ze zabijała 70 letnia, niepełnosprawna babcia siedmiorga wnucząt, od tak sobie. Wzięła pile motorowa i pocięła zięcia na dwadzieścia kawałków a że sensu w tym nie ma to nie ważne , ważne że było "zaskoczenie" bo wszyscy myśleli ze zabójcą będzie budowlaniec z więziennymi tatuażami.
Ja się domyślałam na początku że to ten jej chłopak zabija dlatego że nie było pokazane jak on jako jedyny "ginie" chociaż na końcu okazało sie że przeżył ale jest w szpitalu, jakoś trochę po połowie filmu zaczęło mi przechodzić przez myśl to że brunetka zabija ale to ona współpracuje ze swoim chłopakiem i zabija, tak jakoś mi wszystko pasowało że ona taka nakręcona na film czy coś żeby jakiś dobry nakręcić, że nie była obecna podczas śmierci kilku osób( tylko nie pasowała mi scena gdzie ginie ta Rosjanka bo one dwie wtedy w szopie siedziały i niby nagrywały) , ale jak widać tta Rachel nie nagrała tego jak koleżanka przebiera się za mordercę... Ale że ta cała Rachel jej pomaga w tym to bym się nie domyśliła