PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659455}

Exodus: Bogowie i królowie

Exodus: Gods and Kings
2014
6,1 68 tys. ocen
6,1 10 1 68377
5,0 29 krytyków
Exodus: Bogowie i królowie
powrót do forum filmu Exodus: Bogowie i królowie

Ostatnio panuje moda na tworzenie wariacji znanych historii. Jedne były lepsze, inne gorsze. Był "Noe: wybrany przez Boga", była "Maleficent" itd. Hollywood zdecydowało się wziąć na warsztat także Mojżesza i moim zdaniem ta wariacja zalicza się do tych słabszych.
Może najpierw jednak plusy: film z wyglądu jest ładny. Widać jego rozmach i sam obraz naprawdę cieszy oko. Bale jako Mojżesz też daje radę. Co zaś się tyczy Boga, to ukazanie go jako rozkapryszonego, rozchwianego emocjonalnie, nielogicznego w swych posunięciach, żądnego zemsty dzieciaka uważam za niezłe posunięcie... no bo nie oszukujmy się, starotestamentowy Bóg był okrutny, natomiast jego działania często nie miały zbyt dużego sensu.
Teraz minusy: film sam chyba nie wie co chciał osiągnąć. Początkowo mogło się wydawać, że historia będzie pozbawiona boskiego pierwiastka, zaś rozmowy Mojżesza z Bogiem to tylko majaki po tym jak oberwał w głowę. Formowanie ruchu oporu mogło wskazywać, że Żydzi wydostaną się wyłącznie dzięki swoim partyzanckim działaniom podsycanym dzięki halucynacjom Bale'a. Nawet część plag można by jakoś logicznie wyjaśnić, co starał się zrobić jeden ze sługusów Ramzesa zanim ten go powiesił. I taki pomysł mógłby być fajny, gdyby film się go trzymał lub chociaż pozostawiał widza w niepewności co do tego co jest prawdą... ale jednak nie. Później mamy pomór pierworodnych i rozstąpienie się mórz, więc jednak Bóg był prawdziwy. Po co więc był ten cały ruch oporu , który miał ledwie kilka scen? Tak samo niezbyt rozumiem sens wystąpienia w tym filmie Weaver. Podobnie jak ruch oporu ma tylko parę scen, podczas których dowiadujemy się, że od zawsze życzyła Mojżeszowi śmierci, potem natomiast po prostu znika. Film spokojnie mógł się bez niej obyć. Może jest jakaś reżyserska wersja, gdzie jej rola jest większa, ale tu to wygląda tak jakby Scott dał jej ten angaż po starej znajomości, żeby nie wiem... mogła sobie jeszcze do emerytury dorobić. Same relacje pomiędzy Ramzesem i Mojżeszem potraktowane po macoszemu. Można by sądzić, że film, który trwa 2,5 h pokaże na czym polegała ta ich przyjaźń i braterskość, ale nie... jest tylko zdawkowo powiedziane, że są dla siebie jak bracia i tyle. W animowanym "Księciu Egiptu" ich relacje były znacznie lepiej nakreślone, dzięki czemu widz naprawdę mógł się przejąć konfliktem "braci", którzy nagle stanęli po przeciwnych stronach barykady, natomiast tutaj zostało to spłycone do granic możliwości. Gdyby wywalono bezcelową partyzantkę i rolę Weaver, to może znalazłoby się trochę czasu na ukazanie ich emocjonalnej więzi.
Podsumowując: w moim odczuciu nie udała się tej produkcji zabawa historią Mojżesza. Gdyby film obrał jedną drogę i np. faktycznie postawił na żydowski ruch oporu, pozostawiając widza w niepewności co do realizmu boskich objawień, to może coś by z tego było. A tak dostajemy po prostu nieciekawy film, którego główną zaletą jest ładna otoczka.