zrealizowane, biblijne widowisko, Ridley Scott po raz kolejny udowodnił, że zna się na rzeczy jeśli chodzi o produkcje z dużym rozmachem, film robi wrażenie dobrymi zdjęciami, efektami specjalnymi i scenografią, jeśli chodzi o obsadę to jest ok, najlepiej wypadają Bale i Edgerton, natomiast reszta aktorów jest niestety tylko tłem, widać, że twórcy filmu chcieli ukazać historię Mojżesza w bardziej realistyczny sposób rezygnując z niektórych wątków znanych z biblii lub zmieniając je na bardziej rzeczywiste /np. plagi czy przejście przez Morze Czerwone/, mimo wszystko film oglądało mi się bardzo dobrze, moim zdaniem jest znacznie lepszy niż "Noe" Aronofsky'ego
Exodus jest o wiele wiele lepszy niz film Noe gdzie pod koniec chodzily te kamienne potworki ;p
Noego nawet nie pamiętam - a to znaczy, że mi się zwyczajnie nie podobał, i że dla mnie osobiście nie niósł ze sobą niczego oryginalnego, niczego "innego". Tutaj, w Exodusie, to spojrzenie na historię jest właśnie "inne". Jeśli ktoś chce sobie obejrzeć film opowiadający toćka w toćkę całą przypowieść, niech sobie poczeka na świąteczne maratony filmów religijnych albo animowanych dla dzieci. Nie chcę używać słowa "nowatorski", bo to określenie jest zdecydowanie zbyt szumne, ale pewne rozwiązania w Exodusie były zdecydowanie intrygujące. Chętnie obejrzę film drugi raz za jakiś czas, by sprawdzić, czy moja opinia się zmieni.
Komentarz fajny, przyczepię się tylko jednego: to nie było inne "spojrzenie na historię" , tylko inny sposób ekranizacji fantastycznej opowieści biblijnej. Równie dobrze można byłoby pochwalić świetną ekranizację "Władcy Pierścieni" za to, że dobrze odzwierciedla historię ...
Oczywiście masz rację - bo nie użyłam słowa "historia" w odniesieniu do dziejów/przeszłości/faktycznych wydarzeń, ale jako synonim legendy, opowieści :) Bo przecież nawet fabuła książki to pewna historia, coś, co się opowiada, co się przekazuje. Źle to może wcześniej ujęłam, ale chodzi nam o to samo, więc się nie spieram :D
Pozdro!